28 marca 2011

kartoteka. . .

CHÓR STARCÓW
Rób coś, ruszaj się, myśl.
Ona sobie leży, a czas leci.

Bohater nakrywa twarz gazetą.
Mów coś, rób coś,
posuwaj akcję,
w uchu chociaż dłub!
Bohater milczy.
Nic się nie dzieje.
Co to znaczy?

BOHATER
Dajcie mi spokój.

CHÓR STARCÓW
Dzięki Bogu, nie śpi.

BOHATER
Mówicie, że muszę coś robić? Nie wiem... (ziewa) może...
CHÓR STARCÓW
On znów zasypia, wielkie nieba!
Bez mąki przecież nie ma chleba.
W teatrze trzeba grać,
tu musi się coś dziać!

BOHATER
A czy wystarczy, gdy bohater drapie się w głowę, patrzy w
ścianę?

CHÓR STARCÓW
To już coś jest.

BOHATER
Nic mi się nie chce.

CHÓR STARCÓW
Toć nawet u Becketta
ktoś gada, czeka, cierpi, śni,
ktoś płacze, kona, pada, bździ.
Rusz się, inaczej teatr zgubisz.

BOHATER
Cyrk pcheł wystawia dziś "Hamleta",
dajcie mi spokój,
ja odchodzę...

CHÓR STARCÓW
Stój!

BOHATER
Odchodzę.

CHÓR STARCÓW
Gdzie?

BOHATER
Na stronę.

CHÓR STARCÓW
On się upił.

BOHATER
Głupi, dajcie mi spać.

CHÓR STARCÓW
Ty znów zasypiasz.
Co to znaczy?

BOHATER
Ja z nimi skończę! Bierze ze stołu ostry kuchenny nóż, podchodzi do Starców, którzy siedzą nieruchomo. Bohater przebija dwóch Starców, trzeciemu urzyna głowę. Układa teraz Chór na podłodze. Bohater siada na łóżku. Uśmiecha się od widowni. Myje ręce. Chodzi wzburzony po pokoju. Zaczyna nawet biegać. Przystaje. Uderza siebie dłonią w prawy i lewy policzek. Podchodzi do ściany. Opiera ręce o ścianę. Widzisz głupcze! No, przebij głową. Wal. Gdzie ty właściwie idziesz? Gdzie? Do tej idiotki?! Do szpitala, do ludzkości, do lodówki, do łososi, do wódeczki, do udka, do nóżki dwudziestoletniej, do cycuszka. Widzisz, no! Na, gryź, gryź własne palce. To dobry pokarm. Wszystko umiera pod twoją ręką, bo nie wierzysz. Osiołku, gdzie leziesz? Leziesz już 38 lat. Do słońca? Do prawdy? Do ściany. Stoję pod ścianą. Bracia moi, moje pokolenie! Do was mówię. Nie mogą nas zrozumieć, młodzi i starzy! (Bohater odwraca się do widowni) Jak to się stało?! Nie mogę zrozumieć. Byłem przecież i we mnie było dużo różnych rzeczy, a teraz tu nic nie ma. Tu. Tu! Nie trzeba! Nie zawiązywać! Nie trzeba zawiązywać oczu! (cisza) Chcę patrzeć do końca. Do pokoju wchodzi młoda, ładna dziewczyna. Sweterek. Obcisłe spodnie. Jakaś torebka, pismo, książka, jabłko. Dziewczyna przechodzi raz i drugi. Jest to tak zwana "babka na medal". Siada przy stole. Przegląda gazetę. Czesze się. Wyciąga lusterko itd., itp. Zwraca się do Bohatera.

Tadeusz Różewicz (fragment dramatu Kartoteka, 1961)


  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz