30 sierpnia 2018

oststni promyk nadziei. . .

Przepiłem jedyne 10 oboli
został mi tylko ostatni promyk nadziei
rzuciłem go na bufet
szynkarz nie spodziewał się takiej gratki
znał się na tym, więc poznał w lot
że nie jest to byle jaka sztuka
to nie jest troska wyrobnika
ani kalkulacja kupca
ani niepokój spadkobiercy
ale nadzieja bezwzględna i okrutna
                                            luksusowa
                                            wieloraka
                                            arystokratyczna
nadzieja niszczenia świata
i kreacja idiotycznych ogrodów

o, jak pięknie w palcach tego głupca
lśni mój ostatni promyk nadziei

                                                           1957

                                                           Andrzej Bursa
   
   
   

29 sierpnia 2018

cierpimy (?) na multifrenię. . .

Multifrenia jest terminem zaproponowanym przez Kennetha Gergena (2009). Cierpimy (?) na multifrenię, bo nasze Ja staje się coraz mniej spójne, jest rozbite na szereg różnych jego aspektów. W celu opisu multifrenii Gergen odwołuje się do jeszcze innej metafory, tj. do pojęcia zaludnionego Ja. Według niego nasze Ja jest coraz bardziej zaludnione przez osoby, z którymi się kontaktujemy, poglądy, z jakimi przychodzi nam się konfrontować, cały wachlarz stanowisk, z jakimi codziennie mamy do czynienia. Ma to związek z rozwojem współczesnych technologii, które, jak już pisaliśmy, dosłownie zanurzają nas w morzu różnych opinii, wiadomości, intensyfikują nasze kontakty z innymi osobami. Mówiąc językiem Gergena,im bardziej zaludnione jest nasze Ja, tym trudniej o jego spójność, gdyż brak czasu i wielość stanowisk nie pozwala na ich przyswojenie i zintegrowanie. Ja — w tym ujęciu — staje się pewnym konglomeratem mniej lub bardziej powiązanych przekonań, reprezentacji innych osób, odczuć.

Chrząstkowski, S., Barbaro, B. (2011). Postmodernistyczne inspiracje w psychoterapii. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego


   

człowiek skazany jest na samotne doświadczanie trwogi życia. . .

Ciągła zmiana ma też jednak swoją cenę. Hermans i Dimaggio (2007) uważają, że niepokój jest jednym ze skutków ubocznych globalizacji, w wyniku której ludzie w coraz większym stopniu mają do czynienia z bardzo różnymi perspektywami, punktami widzenia, kontekstami. Oczywiście można by dodać, że epidemie i katastrofy zawsze towarzyszyły ludzkości. Jednak postmoderniści uważają, że lęk w średniowieczu był zorganizowany w bojaźni bożej, a dziś, gdy „Bóg umarł”, człowiek skazany jest na samotne doświadczanie trwogi życia. Ta perspektywa nie jest hasłem antropologów kultury, lecz doświadczeniem jednostkowym. Oto przykład: głupieję w tym świecie. myślę, że coś jest jakieś, a za chwilę wszystko jest inaczej. naprawdę, niczego absolutnie niczego nie można być pewnym. i w ogóle czuję się okropnie. nie ma we mnie żadnych ideatów, żadnych jakichś dążeń,wszystko jest martwe i leniwe (cytuje list czytelniczki Jastrun, 2009).

Chrząstkowski, S., Barbaro, B. (2011). Postmodernistyczne inspiracje w psychoterapii. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
   
   
   

język nie tyle odzwierciedla, ile tworzy rzeczywistość. . .

Przekornie przytoczymy słowa prof. Barbary Skargi (za: Gadacz, 2001, s. 12):

Poglądy tych ludzi [tj. filozofów, którzy identyfikują się z postmodernizmem] bywają bardzo interesujące i pouczające, bo myśliciele ci są na ogół bardzo inteligentni, nie zmienia to jednak faktu, że są ideologami,a szerokiego XX-wiecznego prądu filozoficznego o nazwie postmodernizm po prostu nie ma. [...] Oryginalność tych filozofów ogranicza się właściwie do języka. 

Lecz, komentując tę sceptyczną uwagę polskiej filozofki, można by wskazać, że to, co mają do powiedzenia postmoderniści na temat języka, jest w najwyższym stopniu niebanalne. Wskazują, że język nie tyle odzwierciedla, ile tworzy rzeczywistość. Jak to wnikliwie,a zarazem poetycko ujmuje Olga Tokarczuk (2008, s. 5): [...] rzeczywistość jest czymś w rodzaju namiotu rozpiętego na stelażu z pojęć,nawyków myślenia i idei”.

Chrząstkowski, S., Barbaro, B. (2011). Postmodernistyczne inspiracje w psychoterapii. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
 
 
   

ucieczka od własnej zbędności. . .

Idea cywilizacji, postępu, kult człowieczeństwa i przyszłości to mity, za pomocą których człowiek schlebia samemu sobie, to jego ucieczka od własnej zbędności.

Emil Cioran (Dywagacje, 1945-1946)
   
   
   

wszelkie nasze problemy. . .

Dopóki nie akceptujemy śmierci, wszelkie nasze problemy są nierozwiązywalne.

Emil Cioran (Dywagacje, 1945-1946)
   
   
   

szlachetność jest sztuczna, nieprawdopodobna. . .

To, co w nas niskie, jest także najgłębsze i najszczersze. Nieskazitelna szlachetność jest sztuczna, nieprawdopodobna; w literaturze dusze to twory typu „zapchajdziura”.„Wzniosłe” wyznania przyprawiają nas o śmiertelną nudę, z chwilą jednak, gdy wślizguje się w nie odrobina autentycznej nikczemności, budzi się w nas zainteresowanie i dajemy im wiarę. — Wszystko, co wypływa z ja, powinno mieć w sobie coś niskiego.Wzniosłość jako jedyną wymówkę ma własną nieprawdziwość. Stąd jej powinowactwo ze śmiesznością.

Emil Cioran (Dywagacje, 1945-1946)
 
 
   

nic staje się bogiem. . .

Jak poprzez modlitwę Nic staje się Bogiem, tak też poprzez wyrażenie pozór staje się bytem. Słowo okrada z jej prerogatyw niezapośredniczoną nicość, w jakiej żyjemy,odbiera jej płynność i niestabilność. Jak mielibyśmy rozeznawać się w plątaninie doznań,gdybyśmy nie wtłoczyli ich w formy — w to,co istnieje? W ten sposób nadajemy im byt.Rzeczywistość to zakrzepły pozór.

Emil Cioran (Brewiarz zwyciężonych, 1941-1944)
   
   
   

23 sierpnia 2018

cywilizacja rozwija się na pustce. . .

   Ricoeur pisze: „Zrozumieć nasz czas to zdać sobie sprawę z dwóch równoczesnych zjawisk:postępu racjonalności i zaniku sensu. Ludziom dzisiaj brakuje nade wszystko uzasadnienia. Niezasadność pracy, błahość odpoczynku, relatywność seksu — oto problemy, dla których nie widać rozwiązania”. Malraux w błyskawicznym skrócie notuje: „Cywilizacja chrześcijańska rozwijała się wewnątrz chrześcijaństwa. Dziś cywilizacja rozwija się na pustce. Wiek dwudziesty pierwszy albo będzie religijny, albo nie będzie go wcale”. Kołakowski ostrzega: „Chimera nietzscheańska czy Sartrowska, tak wśród nas rozpowszechniona, według której człowiek może się całkowicie i ze wszystkiego wyzwolić — z wszelkiej tradycji i uprzednio istniejącego sensu — i która głosi, że każdy sens można zadekretować wedle własnej woli czy kaprysu, chimera ta nie tylko nie otwiera przed człowiekiem żadnej perspektywy boskiego samo stwarzania, ale zawiesza go w ciemności. być absolutnie wolnym od wszelkiego sensu... znaczy zawisnąć w próżni, czyli zwyczajnie pęknąć.

Czesław Miłosz (Ziemia Ulro, 1977)
   
   
   

najgroźniejszym niebezpieczeństwem dla człowieka jest pokusa snu i zapomnienia. . .

Heideggerowska „ziemia Ulro” posiada także inny wymiar: człowiek, zatraciwszy dogłębny kontakt z bytem, zadowala się wchłanianiem powierzchowności. Szuka czegoś nowego, nie aby zrozumieć, ale by się rozerwać — w Pascalowskim znaczeniu tego słowa. Powierzchowna ciekawość prowadzi do rozproszenia, do jałowego podniecenia. Człowiek jest „wszędzie i nigdzie”, jest zawsze la page, ag courant w ułudzie żyda aktywnego i „intelektualnego”. Błąkając się między będącymi,pragnie zapomnieć o interpelacji bytu. Heidegger, przez odnalezienie olśniewającej bliskości bytu u presokratyków i pozostając — jak sam się wyrażał — na „nadsłuchiwaniu” bytu,przyłącza się do ich przestrogi: najgroźniejszym niebezpieczeństwem dla człowieka jest pokusa snu i zapomnienia.

Czesław Miłosz (Ziemia Ulro, 1977)
   
   
   

wszyscy pożądają życia erotycznego. . .

[...] choć wszyscy pożądają życia erotycznego, to wszyscy zarazem go nienawidzą jako przyczyny swych nieszczęść, swych frustracji, zawiści, kompleksów, cierpień.

Milan Kundera (fragment powieści Tożsamość, 1997)
   
   
   

o miłosnej samotności dwóch starych osób. . .

   Na nic się zda mówić, że ją kocha i uważa za piękną, jego zakochane spojrzenie nie będzie mogło jej pocieszyć. Albowiem spojrzenie miłości jest spojrzeniem, które odosabnia. Jean-Marc myślał o miłosnej samotności dwóch starych osób, niewidzialnych dla innych: smutnej samotności zwiastującej śmierć. Nie, tym, czego Chantal potrzebuje, nie jest zakochane spojrzenie, lecz zalew spojrzeń nieznanych, grubiańskich, lubieżnych, zatrzymujących się na niej bez sympatii, bez selekcji, bez czułości ani grzeczności, nieodparcie, nieuchronnie. Te spojrzenia utrzymują ją w społeczeństwie mężczyzn. Spojrzenie miłości ją z niego wyrywa

Milan Kundera (fragment powieści Tożsamość, 1997)