26 sierpnia 2020

naprawdę strasznie lubię takie usuwanie usterek. . .

   Ile razy powinno się poprawiać swój tekst? Trudno mi podać dokładną liczbę. Przed złożeniem książki w wydawnictwie poprawiam ją nieskończoną ilość razy, a kiedy dostaję złamany tekst, też poprawiam tak dużo. że wszyscy mają mnie dosyć. Pokrywam go tyloma uwagami, że robi się zupełnie czarny, odsyłam i proszę o naniesienie poprawek. Czystą wersję znowu poprawiam i tak w kółko.
   Jak wcześniej wspomniałem, jest to czynność wymagająca cierpliwości, ale mnie wcale nie męczy. Czytanie wiele razy tego samego zdania, żeby sprawdzić, czy odpowiednio brzmi, zmienianie szyku wyrazów, drobne zmiany wyrażeń — naprawdę strasznie lubię takie usuwanie usterek. Czuję wielką radość na widok pełnego poprawek tekstu i dziesięciu ołówków HB, które stają się coraz krótsze. Nie wiem dlaczego, ale dla mnie jest to bardzo ciekawa praca. Nigdy mnie nie nuży, choćbym zajmował się nią w nieskończoność.

Haruki Murakami (Zawód: powieściopisarz, 2015)
   
   
   

spokojnie i cicho, jak lokomotywa. . .

W sobotę, w tym samym tygodniu, kiedy zostałem wyciągnięty z dołu, zmarł Tomohiko Amada. Serce przestało bić po trzech dniach śpiączki, w którą zapadł w czwartek. Stanęło spokojnie i cicho, jak lokomotywa, która dojeżdża do końcowej stacji i powoli się zatrzymuje. Masahiko był przy nim przez cały czas.Po śmierci ojca zadzwonił do mnie.
   — Umarł bardzo spokojnie — powiedział. — Ja też chciałbym tak spokojnie umrzeć, kiedy przyjdzie mój czas. Na ustach miał nawet lekki uśmiech.
   — Uśmiech? — powtórzyłem.
   — Może, ściśle mówiąc, nie był to uśmiech. Ale w każdym razie wyglądało to na lekki uśmiech. Dla mnie wyglądało.

Haruki Murakami (Śmierć Komandora, Tom II, 2017)




upływał termin ważności systemów jego organizmu. . .

   Jakby na potwierdzenie słów Komandora po twarzy Tomohika Amady stopniowo rozlało się cierpienie. Znów czuł, jak starość gwałci, zżera jego ciało, które niebawem przestanie funkcjonować. Nijak nie dało się tego uniknąć. Niedługo upływał termin ważności systemów jego organizmu. Ciężko było się temu przyglądać. Może nie powinienem był się niepotrzebnie wtrącać, tylko pozwolić mu spokojnie wyzionąć ducha bez bólu i z zamgloną świadomością.
   — Ale pan Tomohiko Amada sam dokonał tego wyboru powiedział Komandor, jakby czytając w moich myślach. — Żal go, ale nie ma rady.

Haruki Murakami (Śmierć Komandora, Tom II, 2017)




pewnie nie odróżniłby własnych jaj od kurzych.. . .

   Po kolacji przenieśliśmy się do salonu i piliśmy dalej. Jesień dobiegała już końca, ale tamtego wieczoru nie było jeszcze na tyle chłodno, żeby palić w kominku.
   — A jak się ma twój ojciec? — zapytałem.
   Masahiko lekko westchnął.
   — Bez zmian. Głowa zupełnie nie działa. Pewnie nie odróżniłby własnych jaj od kurzych.
   — Jeśli spadną na podłogę i się rozbiją, to znaczy, że kurze — powiedziałem.
   Masahiko roześmiał się głośno.
   Ale jednak człowiek to przedziwne stworzenie. Jeszcze parę lat temu ojciec naprawdę był odporny i w pełni sił. Umysł też miał zupełnie jasny, jak zimowe niebo. Aż się nieprzyjemnie robiło. A teraz to jakby czarna dziura wspomnień. Jak nieokreślona dziura, która się nagle pojawiła w kosmosie — powiedział Masahiko i pokręcił głową. — Kto to powiedział, że„starość jest najbardziej niespodziewaną rzeczą, która nas w życiu spotyka*”?

Haruki Murakami (Śmierć Komandora, Tom II, 2017)



*Pamiętnik Lawa Trockiego

12 sierpnia 2020

prawdopodobieństwo ... wtedy nikt nie ponosi odpowiedzialności. . .

Prognoza pogody też była znośna. Nie miało być pięknie, lecz też nie jakoś strasznie. Cały dzień będzie lekkie zachmurzenie, ale chyba bez opadów. Chyba. Urzędnicy i ludzie mediów są inteligentni i absolutnie nie używają dwuznacznych słów w rodzaju„chyba”. W tym celu wymyślono wygodne wyrażenie „prawdopodobieństwo wystąpienia opadów” (wtedy nikt nie ponosi odpowiedzialności).
   Kiedy wiadomości i prognoza dobiegły końca, wyłączyłem radio, zmyłem po śniadaniu i schowałem naczynia do szafek.Potem usiadłem przy stole i zatopiłem się w rozmyślaniach,popijając drugą kawę. Normalny człowiek czytałby teraz poranne wydanie gazety, ale ja nie prenumerowałem gazet. Dlatego pijąc kawę, patrzyłem na wspaniałą wierzbę za oknem i rozmyślałem.

Haruki Murakami (Śmierć Komandora, Tom II, 2017)



jedynym przeznaczeniem było robienie dziur w ludziach. . .

   Następnie szkodliwe związki chemiczne kazały Hooverowi wyjąć spod poduszki nabity rewolwer kaliber 38 i włożyć sobie lufę do ust. Rewolwer to przyrząd, którego jedynym przeznaczeniem było robienie dziur w ludziach. Wyglądał tak:
   W tej części planety, gdzie mieszkał Hoover, każdy,kto chciał, mógł to kupić w najbliższym sklepie żelaznym. Mieli je policjanci. Mieli je przestępcy. Mieli je także ludzie, którzy znajdowali się pośrodku.
Przestępcy celowali z rewolwerów do ludzi, mówiąc: — Dawaj forsę — i ludzie zwykle dawali. Policjanci celowali do przestępców i mówili: — Stój!— albo coś innego, zależnie od sytuacji, i przestępcy zwykle słuchali. Czasem nie słuchali. Czasem żona była tak wściekła na męża, że dziurawiła go z rewolweru. Czasem mąż był tak wściekły na żonę, że robił w niej dziurę z rewolweru. I tak dalej.
   W tym samym tygodniu, kiedy oszalał Dwayne Hoover, czternastoletni chłopiec z Midland City podziurawił ojca i matkę, ponieważ nie chciał im po-kazać złej cenzurki. Jego adwokat przygotowywał wniosek o uznanie go za chwilowo niepoczytalnego,to znaczy, w momencie strzelania chłopiec stracił zdolność rozróżniania dobra i zła.


Kurt Vonnegut (Śniadanie mistrzów, czyli Żegnaj, czarny poniedziałku, 1973)