28 stycznia 2015

świadectwo snu. . .

Za płotami łóżek
my - budy kinowe
snu.

Nie możemy tupać
ani klaskać.

Co najwyżej
krzyczymy małpim językiem,
naszym starym narzeczem,
o rzeczach najnowszych.

I naprawdę
przeżywamy wtedy
własną cywilizację.

                                Miron Białoszewski (z tomu Obroty rzeczy, 1956)
  
  
  

25 stycznia 2015

nieodparty, straszliwy, potworny i nieubłagany. . .

   Właściwie trzeba się szczerze przyznać do wszystkiego: nie wiem, czy z powodu rozstroju nerwowego, czy pod wpływem nowych wrażeń w nowym mieszkaniu lub niedawnego przygnębienia, zacząłem pomału i stopniowo, w miarę jak nadciągała noc, zapadać w ten dziwny stan duchowy, który teraz, w czasie choroby, nocami, tak często odczuwam i który nazywam mistycznym lękiem. Jest to nieznośny, męczący strach przed czymś, czego sam nie mogę określić, przed czymś niepojętym i nie istniejącym w normalnym porządku rzeczy, ale co na pewno, może nawet w tej chwili, stanie się, jakby na urągowisko wszystkim dowodom rozumu, przyjdzie do mnie i stanie przede mną jako fakt nieodparty, straszliwy, potworny i nieubłagany. Ten strach zazwyczaj wzmaga się coraz bardziej wbrew wszelkim argumentom rozsądku, tak że wreszcie rozum, mimo że w takich chwilach nie jest jeszcze całkiem zmącony, traci wszelką odporność na wrażenia. Nie ma posłuchu, staje się niepotrzebny, i to rozdwojenie jeszcze bardziej wzmacnia bojaźliwą rozterkę oczekiwania.

Fiodor Dostojewski (fragment powieści Skrzywdzeni i Poniżeni, 1861)
   
   
   

żeby się chociaż dostać do domu obłąkanych czy co. . .

Pamiętam, że przyszło mi również na myśl, jak by to dobrze było, gdyby na skutek jakiegoś cudu czy magicznej sztuki zapomnieć wszystko, co było, co się przeżyło w ciągu ostatnich lat; zapomnieć wszystko, odświeżyć umysł i znów zacząć z nowymi siłami. Wtedy jeszcze marzyłem o tym i spodziewałem się zmartwychwstać. „Żeby się chociaż dostać do domu obłąkanych czy co - zdecydowałem wreszcie - aby przewrócić w jakiś sposób wszystko w głowie, ułożyć na nowo i wyleczyć się...” Czułem wówczas pragnienie życia i wiarę w nie!... Ale pamiętam, że się wtedy sam ze siebie roześmiałem.. Cóż bym robił po wyjściu z domu wariatów? Czy znowu pisałbym powieści?...

Fiodor Dostojewski (fragment powieści Skrzywdzeni i Poniżeni, 1861)
   
   
   

krzesła łamać. . .

Naturalnie, Aleksander Macedoński był wielkim człowiekiem, ale po cóż krzesła łamać?

Nikołaj Wasiljewicz Gogol (fragment komedii Rewizor, 1836)
   
   
   

cieszę się, że ta twoja pisanina to nie wiersze. . .

   - Autor, poeta. Jakoś to dziwne... Kiedyż to poeci wychodzili na ludzi, dosięgali wyższych rang? Wszystko gryzipiórki, ludzie niepewni.
(...)
   - Hm, słuchaj, pomimo wszystko cieszę się, że ta twoja pisanina to nie wiersze. Wiersze, bracie, to bzdury: nie sprzeczaj się, wierz mi, staremu - życzę ci jak najlepiej - czyste bzdury, daremne marnowanie czasu. Niech gimnazjaliści wiersze piszą; wiersze prowadzą waszą brać, młodzież, do domu wariatów... Dajmy na to, że Puszkin jest wielki, kto zaprzeczy. A pomimo to - wierszyki i nic więcej; coś efemerycznego... Ja zresztą czytałem go niewiele...

Fiodor Dostojewski (fragment powieści Skrzywdzeni i Poniżeni, 1861)
   
   
   

jeżeli byłem kiedykolwiek szczęśliwy. . .

Tak! Jeżeli byłem kiedykolwiek szczęśliwy, to nie w pierwszych upajających chwilach mego sukcesu, lecz wtedy, kiedy jeszcze nikomu nie czytałem i nie pokazywałem mego rękopisu: podczas tych długich nocy pełnych entuzjastycznych nadziei i marzeń, i namiętnego ukochania pracy, kiedy zżyłem się z moją fantazją, z postaciami, które sam stworzyłem, jak z bliskimi, jak z kimś, kto rzeczywiście istnieje; kochałem je, cieszyłem się i smuciłem razem z nimi, a niekiedy nawet płakałem rzewnymi łzami nad skromnym moim bohaterem.

Fiodor Dostojewski (fragment powieści Skrzywdzeni i Poniżeni, 1861)
   
   
   

ja bym za darmo wypchał panu pański piesek. . .

   - Azorek, Azorek! - żałośnie powtarzał starzec i trącił psa laską, lecz pies nie zmienił pozycji.
   Laska wypadła z rąk starca. Nachylił się, ukląkł na oba kolana i obiema rękami podniósł pysk Azorka. Biedny Azorek! Był już martwy. Umarł, nie wydawszy głosu, u nóg swego pana, może ze starości, a może z głodu.
(...)
   - Moszna dać wypchać - powiedział ze współczuciem Miller chcąc czymkolwiek pocieszyć starca. - Moszna ślicznie wypchać; Teodor Krieger ślicznie wypcha; Teodor Krieger wielki majster od wypychania - zapewniał Miller podniósłszy z ziemi laskę i podając ją starcowi.
(...)
   - Tak, ja posiadam wielki talent, szeby wszystko wspaniale wypchać - potwierdził znowu Herr Krieger - i ja bym za darmo wypchał panu pański piesek - dodał ulegając atakowi wielkodusznego poświęcenia.
   - Nie, ja panu zapłacę za to, sze pan wypcha ten piesek! - krzyknął porywczo Adam Iwanycz Szulc, podwójnie zaczerwieniony, płonąc z kolei wielkodusznością i niewinnie uważając siebie za przyczynę wszystkich nieszczęść.

Fiodor Dostojewski (fragment powieści Skrzywdzeni i Poniżeni, 1861)
   
   
   

24 stycznia 2015

huczy woda po kamieniach. . .

Huczy woda po kamieniach,
A na głębi cicho płynie -
Nie sądź ludzi po zachceniach,
Ale prawdy szukaj w czynie.

Kto prawdziwie czuć niezdolny,
Ten się szumem słowa pieści -
Potok głośny a swawolny
Mało wody w sobie mieści.

Lecz spokojnej cisza toni
Zwykle wielką głąb zwiastuje -
Na wiatr uczuć swych nie trwoni,
Kto głęboko w duszy czuje!

                                               Adam Asnyk
 
 
 

19 stycznia 2015

rzeczy nieważne. . .

Co koty pamiętają z dni?

Pamiętają, jak wraca się z zimna,
i miejsce najcieplejsze, i gdzie dostają jeść.
I gdzie zadano im ból, pamiętają wrogów,
nerwowość ptaków, ciepłe opary ziemi,
użyteczność kurzu.
Pamiętają skrzypienie łóżka, krok właściciela,
smak ryby, cudowną śmietanę.
Koty pamiętają z dni to, co ważne.
Wspomnieniom bez wartości pozwalają odejść
i zapadają w sen mocniejszy niż my,
którym pęka serce, bo pamiętamy
tyle rzeczy nieważnych.

                                                  Brian Patten
  
 
  

12 stycznia 2015

spalić ramę tego okna. . .

W Gdańsku nie wolno było wynieść trupa przez drzwi; należało go spuścić z okna za pomocą dźwigu, następnie zaś spalić ramę tego okna.

Al Alvarez (Bóg Bestia. Studium samobójstwa, 1972)
   



     

miejsce pochówku ... rozstaje dróg. . .

Na miejsce pochówku [samobójcy] wybierano zwykle rozstaje dróg, gdzie odbywała się również publiczna egzekucja, a nad twarzą zmarłego umieszczano kamień; podobnie jak kołek, miało to uniemożliwić powstanie z grobu i nawiedzanie żywych.

Al Alvarez (Bóg Bestia. Studium samobójstwa, 1972)
   


   

biedne, miłe, stęsknione telefonistki. . .

   - Kapral Krottenkopf dziś w nocy, między godziną pierwszą a drugą, został zgwałcony, zgodnie z jego własnymi zeznaniami. A mianowicie w piwnicy budynku komendy szkoły, w centrali telefonicznej, przez trzy pracujące tam telefonistki.

(...)

   - Zadzwoniły do mnie - opowiadał ze sztucznym oburzeniem i tonem mocno pokrzywdzonego. - W środku nocy zadzwoniły do mnie i twierdziły, że centrala nie działa. Powiedziałem im, żeby mnie pocałowały gdzieś. A na to one: Ale przecież nie przez telefon. Już to samo powinno było wydać mi się podejrzane. Ja jednak myślałem tylko o swoim obowiązku, o panu generale i o centrali - co to będzie, jeżeli zechce zatelefonować, a tu centrala nie działa! Za coś takiego można zarobić przeniesienie do oddziału budowlanego albo na front. W każdym razie poszedłem tam, bo służba to służba. Ale zaledwie przestąpiłem próg piwnicy, rzuciły się na mnie. Wszystkie trzy, jak furie. Zdarły formalnie ze mnie ubranie, nawet buty, i strasznie przy tym sapały, bo moje buty są cholernie ciasne; kto nie zna sposobu, musi się diabelnie napracować, żeby je ściągnąć. Ale tych bab nic nie było w stanie odstraszyć!

(...)

Ale "strategicznych zmian" nie było ani śladu, jak okiem sięgnąć: nie widać było żadnego oficera, a wartownicy drzemali w jakichś zakamarkach. Zaś w piwnicy komendy szkoły, w centrali telefonicznej, siedziały biedne, miłe, stęsknione telefonistki. O tym, co się wydarzyło ubiegłej nocy, wiedziały już późnym popołudniem całe koszary.

Hans Hellmut Kirst (fragment powieści Fabryka oficerów, 1960)
   
   
   

kierować się przeciw wybujałości rozmnożenia. . .

Bo któż kto cokolwiek o znaczeniu jakimkolwiek pojął nie jest świadom że owa zewnętrzna wspaniałość- może być powłoką kryjącą głębie mrocznej rzeczywistości lub przeciwnie któż jest tak nieoświecony by nie mógł pojąć że skoro żaden z darów natury nie może kierować się przeciw wybujałości rozmnożenia przeto godzi się by każdy sprawiedliwy obywatel był ekshortatorem bliźnich napominającym(...)

James Joyce (fragment powieści Ulisses, 1922) 








by ... ponownie przeżył sytuację ... z takim samym bólem i lękiem. . .

(...) sny i fantazje pacjenta zmuszały go do tego, by w pewnym sensie ponownie przeżył sytuację, która dała początek problemowi - z takim samym bólem i lękiem, bez zwykłych sennych zniekształceń - niczym lunatyczka Lady Macbeth obsesyjnie powracająca do miejsca zbrodni.

Al Alvarez (Bóg Bestia. Studium samobójstwa, 1972)
   
   

09 stycznia 2015

co się stało z setkami i tysiącami pokoleń, które żyły niegdyś na ziemi?. . .

Wszystkie sklepy były zamknięte, a światła na ulicach przyćmione. Niebo tonęło w ciemnościach. Przypomniało mi się zdanie z Gemary: „W jakie święto księżyc pozostaje w ukryciu? W Rosz Haszana”. No tak, a gdzie przebywali umarli? Co się stało z setkami i tysiącami pokoleń, które żyły niegdyś na ziemi? Gdzie podziały się ich miłość, cierpienie, ich nadzieje i złudzenia? Czy przepadły na wieki? A może gdzieś we wszechświecie istniało jakieś archiwum, w którym wszyscy oni byli zapisani i trwali, wbrew zapomnieniu?

Isaac Bashevis Singer (fragment powieści Meszuge, 1994)
  
   
   

nie chcę brać udziału w tej loterii. . .

Jaki sens powoływać na ten świat dzieci? Po co powiększać sumę ludzkich cierpień? Miriam po części zgadzała się ze mną, ale przekonywała:
   ― Jeśli mnożyć się będą tylko głupcy, jaka nadzieja pozostanie ludzkości?
   ― Nie ma nadziei, żadnej.
   ― A więc w jaki sposób z małpy powstał człowiek? Skąd wzięli się Spinoza, Tołstoj, Dostojewski, Gandhi, Einstein?
   ― Nie chcę brać udziału w tej loterii.

Isaac Bashevis Singer (fragment powieści Meszuge, 1994)
  
   
   

08 stycznia 2015

nie utracili jeszcze wstydu, o którym powiada Genesis. . .

Przypomniałem sobie często powtarzane powiedzenie: „Noc jest stworzona dla miłości”. Wyrażało głęboką prawdę. Ludzie nie utracili jeszcze wstydu, o którym powiada Genesis, i zmysł dotyku bardziej im służy niż zmysł wzroku. Leżeliśmy w łóżku, w pewnym oddaleniu, jakby pozostawiając wolną przestrzeń dla swych myśli.

Isaac Bashevis Singer (fragment powieści Meszuge, 1994)
  
   
   

bóg i miłosierdzie to w żadnym razie nie to samo. . .

   ― Nie, nie zapomniałem, bynajmniej. Miałem na myśli, że ktoś może uznawać mądrość Boga, a jednak nie wierzyć, że jest On jedynie źródłem dobra. Bóg i miłosierdzie to w żadnym razie nie to samo.
   ― A po co w ogóle zawracać sobie głowę Bogiem? Nie lepiej po prostu Go zignorować? ― spytała Miriam.
   ― Nie możemy chyba bardziej ignorować Boga, niż ignorujemy czas, przestrzeń czy przyczynowość ― odpowiedziałem bardziej Maxowi niż Miriam.

Isaac Bashevis Singer (fragment powieści Meszuge, 1994)
  
   
   

świat jest meszuge. . .

   ― Po tym, co gadałeś ostatnio w radio, myślałem, że stałeś się świętoszkiem, kaznodzieją, amerykańskim świętym czy jakimś innym pomyleńcem. Wszystko, co przewidział Oswald Spengler po pierwszej wojnie światowej, zdarzyło się po drugiej. Na naszych oczach rozgrywa się permanentna rewolucja Trockiego. Nie wiem, czy to wszystko ma charakter społeczny, duchowy, czy też jest rezultatem szaleństwa Boga. Niech osądzaniem zajmują się profesorowie. Ja wiem tyle, ile widzą moje oczy.
   ― A co widzą?
   ― Świat jest meszuge. Zupełnie oszalał. To musiało się stać.

Isaac Bashevis Singer (fragment powieści Meszuge, 1994)
  
   
   

panu bogu nie jestem nic winien. . .

― (...) Przyjacielu, może straciłem wszystko, ale zostało mi jeszcze trochę zdrowego rozsądku. Chociaż siedzę po uszy w długach, Panu Bogu nie jestem nic winien: tak długo, dopóki zsyła nam Hitlerów i Stalinów, nie jest moim Bogiem, tylko i c h .


Isaac Bashevis Singer (fragment powieści Meszuge, 1994)
 
 
   

samobójstwo ... najskrajniejszym sposobem. . .

(...) samobójstwo jest po prostu najskrajniejszym sposobem na to, żeby nie zostać zbyt łatwo zapomnianym.

Al Alvarez (Bóg Bestia. Studium samobójstwa, 1972)
   
   


istnienie dojrzało do śmierci ... śmierć stała się niezbędnym dopełnieniem sensu jej życia. . .

(...) pacjentka ta [Ellen West] tuż przed popełnieniem samobójstwa sprawiała wrażenie spokojnej i szczęśliwej, być może pierwszy raz w życiu.(...)

Al Alvarez (Bóg Bestia. Studium samobójstwa, 1972)
   
   
(...) w wypadku Ellen West jej istnienie dojrzało do śmierci albo, inaczej mówiąc, śmierć stałą się niezbędnym dopełnieniem sensu jej życia (...). Starość egzystencjalna poprzedziła fizyczną, tak jak śmierć fizyczną poprzedza czasem śmierć egzystencjalna, przez co człowiek staje się "trupem między ludźmi".

Ludwig Binswanger (The case of Ellen West, w: Existence, 1958)
   
   
   

na przekór samemu życiu. . .

(...) pacjent, któremu samobójstwo się powiodło, stanowi dla psychoanalityka niewątpliwą porażkę, jako że ostatecznym celem terapii jest sprawienie, aby życie dało się jakoś przeżyć - na przekór samemu pacjentowi, na przekór samemu życiu.

Al Alvarez (Bóg Bestia. Studium samobójstwa, 1972)
   
   


należą do świata wewnętrznego. . .

Prawdziwe przyczyny, dla których człowiek odbiera sobie życie, leżą gdzie indziej; należą do świata wewnętrznego, który pełen jest sprzeczności, kręty jak labirynt i z reguły znajduje się poza zasięgiem wzroku.

Al Alvarez (Bóg Bestia. Studium samobójstwa, 1972)
   
   


06 stycznia 2015

pozwoli się zniszczyć. . .

Siss leżała pełna napięcia, a równocześnie spokojna. Nie odrętwiała ze strachu, była niejako przygotowana na dalsze wydarzenia. Pozwoli się zniszczyć, gdy wróci mroczny upadek ducha.

Tarjei Vesaas (fragment baśni Pałac lodowy, 1963)
   
   
   

ku nicości z głębi rozdartego wnętrza. . .

Szalone poruszenie w bezludną, jasną, chłodną wiosenną noc. Krzyk ku nicości z głębi rozdartego wnętrza. Zamarły pałac lodowy w ostatniej swej godzinie, kiedy słabnie i bliski jest zagłady, przemawia wstrząsającym głosem. Jęczy, bo źle się dzieje, zupełnie jakby mówił: ciemności zapanowały u nas.

Tarjei Vesaas (fragment baśni Pałac lodowy, 1963)
   
   
   

przeciw nim stanęła ściana nocy. . .

   Ściemnia się.
   Nie, niech się nie ściemnia!
   Jednakże bezładne szaleńcze pragnienie nie potrafi powstrzymać mroku, który, przeciwnie, bardzo szybko gęstniał. (...) Ludzie posuwali się szeregami – przeciw nim stanęła ściana nocy. Ale oni tę ścianę rozwalą. Nie dawali za wygraną, rozbijali ów mur, jak mogli.

Tarjei Vesaas (fragment baśni Pałac lodowy, 1963)
   
   
   

03 stycznia 2015

po bokach drogi ciemności. . .

Wraz z pierwszym krokiem zbliżonym do skoku odczuła lęk, który narastał jak lawina. Była zdana na łaskę i niełaskę tego, co czatowało na poboczach drogi.
   Po bokach drogi ciemności. To coś nie ma kształtu ani imienia, ale ktokolwiek tędy przechodzi, ten czuje, że się wyłania i idzie za plecami krok w krok, niczym rwący potok.

Tarjei Vesaas (fragment baśni Pałac lodowy, 1963)
   
   
   

czekać. . .

Czekać. Trzeba czekać, aż nadejdzie dzień. Tymczasem należy zadowolić się istniejącym stanem, który także jest interesujący.

Tarjei Vesaas (fragment baśni Pałac lodowy, 1963)
   
   
   

01 stycznia 2015

śmierć. . .

Ściana okno
za drzwiami
głosik dziecka

za oknem ulica
tramwaj
wchodzi król Herod
diabeł śmierć

daję królowi złotówkę
i wyrzucam całe towarzystwo
za drzwi

śmierć jest
prawdziwa
ogląda się
i grozi mi palcem

                      Tadeusz Różewicz (z tomu Rozmowa z księciem, 1960)