30 maja 2015

***/tu nie istnieje przestrzeń ni wola. . .

Tu nie istnieje przestrzeń ni wola
tu jest tylko nie-czas, bez-wola
nie-nic i bez-rzecz --- miraż i kamień ---
anty-energia w próżni omamień.

Tu jest tylko tautologicznie
nigdy i zawsze i bez-ustawicznie.
Nic nie powtało, nic nie zniszczeje.
Nic się nie stanie, nic się nie dzieje.

Tu ja nie jestem ja ani nie-ja
tu nie postanie nigdy nadzieja
nie ma tu ruchu ani spoczynku
nie ma odejścia, nie ma ratunku

tu jest tylko bez-chęć i bez-sens
tu jest tylko bez-głos i bez-deń.
Nie ma wyroku. Niema oskarżeń.
Oko nie widzi. Ręka nie karze.


Saint-mande, czerwiec 1956

                                  Aleksander Wat
 
 
 

24 maja 2015

wpędzić się w wyniosłość i pogardę. . .

(...) miałem święty szacunek dla tych gór mądrości, jakie piętrzyły się w uniwersytetach i na łamach pism, zarazem podejrzliwy (bo może oni miotają się na oślep?), co jest najlepszym sposobem żeby wpędzić się w wyniosłość i pogardę. Zresztą nie złorzeczę wyniosłości, bo chroni.

Czesław Miłosz (Ziemia Ulro, 1977)
   
   
   

w obliczu nieobecnego. . .

Pozostała nam tylko jedna możliwość, przygotowanie się w myśleniu i poezji na pojawienie się Boga lub na jego brak, na to, że zginiemy w obliczu nieobecnego Boga.

Martin Heidegger
   
   
   

w ogóle jest byt. . .

Dlaczego w ogóle jest byt, a nie raczej nic?

Martin Heidegger
   
   
   

chimera nietzsche'ańska czy sartre'owska. . .

Rickert pisze: Zrozumieć nasz czas to zdać sobie sprawę z dwóch równoczesnych zjawisk: postępu racjonalności i zaniku sensu. Ludziom dzisiaj brakuje nade wszystko uzasadnienia. Niezasadność pracy, błahość odpoczynku, relatywność seksu. Oto problemy dla których nie widać rozwiązania. (...) Kołakowski ostrzega: chimera Nietzsche'ańska czy Sartre'owska, tak wśród nas rozpowszechniona, według której człowiek może się całkowicie z wszystkiego wyzwolić, z wszelkiej tradycji, z wcześniej istniejącego sensu, i która głosi, że każdy sens można zadekretować wedle własnej woli czy kaprysu, chimera ta nie tylko nie otwiera przed człowiekiem żadnej perspektywy boskiego samo stwarzania, ale zawiesza go w ciemności. Być absolutnie wolnym od wszelkiego sensu, znaczy zawisnąć w próżni, czyli zwyczajnie pęknąć, a sens pochodzi jedynie od sacrum, gdyż nie mogą go wytworzyć żadne empiryczne poszukiwania.

ks. Józef Sadzik we wstępie do
Czesław Miłosz (Ziemia Ulro, 1977)
   
   
   

zatraciwszy dogłębny kontakt z bytem zadowala się wchłanianiem powierzchowności. . .

Heidegger'owska Ziemia Ulro posiada, także inny wymiar: człowiek zatraciwszy dogłębny kontakt z bytem zadowala się wchłanianiem powierzchowności, szuka czegoś nowego, nie aby zrozumieć, ale by się rozerwać w Pascal'owskim znaczeniu tego słowa. Powierzchowna ciekawość prowadzi do rozproszenia, do jałowego podniecenia. Człowiek jest wszędzie i nigdzie jest zawsze à la page courant ułudzie życia aktywnego i intelektualnego. Błąkając się między będącymi pragnie zapomnieć o interpelacji bytu. Heidegger przez odnalezienie olśniewającej bliskości bytu u presokratyków i i pozostając - jak sam się wyrażał - na nadsłuchiwaniu bytu przyłącza się do ich przestrogi. Najgroźniejszym niebezpieczeństwem dla człowieka jest pokusa snu i zapomnienia.

ks. Józef Sadzik
we wstępie do
Czesław Miłosz (Ziemia Ulro, 1977)
   
   
   

niebo i zmienia jest za mało. . .

Cóż mają począć ludzie, dla których niebo i zmienia jest za mało i nie mogą żyć jeśli nie oczekują innego nieba i innej ziemi, dla których ich własne życie takie jakie jest pozostaje snem, zasłoną ciemnym lustrem i nie mogą pogodzić się z tym, że nigdy nie pojmą czym było naprawdę.

Czesław Miłosz (Ziemia Ulro, 1977)
   
   
   

21 maja 2015

kanibalizm. . .

Zaciekłość, z jaką z ludzkiego krajobrazu pędzi się precz wszystko, co nieregularne, nieprzewidywalne i nieforemne, graniczy z nieprzyzwoitością. Możemy ubolewać, że niektóre plemiona nadal z upodobaniem zjadają kłopotliwych starców, na prześladowanie wszakże takich malowniczych sybarytów nigdy nie damy zgody. Poza tym kanibalizm reprezentuje model zamkniętego obiegu gospodarczego, a jednocześnie metodę, która dla przepełnionej planety może pewnego dnia okazać się nader atrakcyjna.

Emil Cioran (fragment pisma filozoficznego Upadek w czas, 1964)
   
   
   

20 maja 2015

to jest według natury. . .

   Czas ludzkiego życia? Punkcik. Jego treść? Płynna. Spostrzeganie? Niejasne. Kompozycja całego ciała? Łatwo gnijąca. Dusza? Wir. Traf? Trudno go zbadać. Sława? Rzecz niepewna. Żeby to krótko ująć: wszystkie sprawy ciała - rzeka; wszystkie sprawy duszy - sen i dym; życie - wojna i przystanek w cudzym kraju; wspomnienie pośmiertne - zapomnienie. Co więc może być ostoją? Tylko jedno: filozofia. Ona zaś polega na bronieniu swojego wewnętrznego dajmona przed zniewagą i szkodą, na pielęgnowaniu go jako górującego nad przyjemnością i bólem, żeby nic nie czynił ani nierozważnie, ani fałszywie i obłudnie, i nigdy nie potrzebował, by ktoś inny coś zrobił albo czegoś nie zrobił. I żeby zdarzenia, wszystko, co mu przypadnie, przyjmował jako przychodzące stamtąd, skąd i on sam przy- szedł. A nade wszystko, by w spokoju myśli nie bał się śmierci, nie będącej niczym innym, jak tylko rozprzężeniem pierwiastków, z których składa się każda żywa istota. Jeśli samym pierwiastkom niestraszne to jest, iż nieustannie jeden w drugi się zmienia, dlaczegoż miałaby budzić trwogę przemiana i rozprzężenie ich wszystkich? To jest według natury. A nic nie jest złe, co według natury.

Marek Aureliusz (Do samego siebie)
  
   
   

15 maja 2015

wszystko jest mniemaniem. . .

   "Że wszystko jest mniemaniem". Oczywiste jest, co powiedziano do Monimosa cynika, i oczywisty jest pożytek, jaki można z tego wyciągnąć, jeśli zgoda na to nie przekracza granic prawdy.
   Poniża sama siebie ludzka dusza najbardziej wtedy, gdy w takiej mierze, w jakiej to od niej zawisło, staje się jakby wrzodem albo guzem na wszechświecie; niezadowolenie bowiem z tego, co się dzieje, jest odstępstwem od powszechnej natury, która w jakiejś swojej części zawiera naturę każdego innego bytu. Następnie wtedy, gdy się odwraca z niechęcią od jakiegokolwiek człowieka albo zwraca się ku niemu, by wyrządzić szkodę; a tak się dzieje w gniewie. Po trzecie poniża siebie dusza, gdy daje się pokonać przyjemności albo bólowi. Po czwarte, kiedy jest obłudna, kiedy udaje i coś czyni albo mówi nieszczerze. Po piąte, kiedy pracy swojej i woli nie kieruje ku żadnemu przedmiotowi, lecz wszystko robi na oślep, bezład- nie, chociaż powinno się i najdrobniejsze sprawy odnosić do celu, a celem istot rozumnych jest stosowanie się do zasad i praw najstarszego z państw i rządów.

Marek Aureliusz (Do samego siebie)
  


   

jaka jest natura całości i jaka jest moja natura. . .

O tym zawsze trzeba pamiętać, jaka jest natura całości i jaka jest moja natura, i jak ta się ma do tamtej, i jakiego rodzaju jest częścią jakiego rodzaju całości. I o tym, że nikt ci nie przeszkadza w robieniu i mówieniu zawsze rzeczy zgodnych z przyrodą, której częścią jesteś.

Marek Aureliusz (Do samego siebie)
  


   

życie spokojne i bogów godne. . .

(...)staraj się, żebyś, co masz właśnie pod ręką, załatwiał z pilną i prostą godnością, czule, swobodnie i sprawiedliwie, odsunąwszy wszystkie inne myśli. Zdołasz je odsunąć, jeśli będziesz wykonywał każdą pracę tak, jakby była już ostatnią, uwolniony od wszelkiej lekkomyślności i namiętnego buntu przeciw nakazom rozumu, od wszelkiego udawania i samolubstwa, i niezadowolenia z wyznaczonej ci miary. Widzisz, jak nieliczne są te zasady, których trzymając się można mieć życie spokojne i bogów godne.

Marek Aureliusz (Do samego siebie)
  


   

do rozjaśnienia nieba nad sobą. . .

Powinieneś wreszcie dostrzec, jakiego wszechświata jesteś cząstką [...]. I rozumieć, że jest ci wyznaczona miara czasu, której jeśli nie użyjesz do rozjaśnienia nieba nad sobą, ona przeminie i ty przeminiesz, a nigdy już nie powróci.

Marek Aureliusz (Do samego siebie)
  
   
   

12 maja 2015

o pożytku z odosobnienia. . .

   Tak, nie zmieniam zdania. Uciekaj przed rzeszą, uciekaj przed garstką, uciekaj nawet przed jednym człowiekiem. Nie widzę nikogo takiego, żebym ci doradzał obcowanie z nim. Zobacz, jakie masz u mnie poważanie: tylko tobie śmiem ciebie powierzyć. Mówią, że uczeń owego Stilpona [filozofa z Megary], którego wspomniałem w poprzednim liście, Krates, kiedy ujrzał jakiegoś młodzieniaszka spacerującego na osobności, zapytał, co on robi tak zupełnie sam. Ten odrzekł: "Z sobą rozmawiam". Na to Krates: "Uważaj, bardzo uważaj, czy nie rozmawiasz z człowiekiem złym". Ludzi bolejących albo lękliwych pilnujemy, by nie nadużyli odosobnienia. Takich oszołomionych nie należy zostawiać samych, wtedy bowiem snują złe zamysły i knują zamachy albo na innych, albo na siebie, skupiają też zastęp niegodziwych skłonności. Co ze strachu albo ze wstydu taili, wybija się w górę. Zuchwałość ich wzmaga się, rozpala się namiętność, rozjątrza się gniew. W końcu jedyną przewagę odosobnienia, jaką jest brak wspólnika albo świadka, którego można by się obawiać, głupiec traci: sam siebie zdradza.
   Zobacz więc, czego się po tobie spodziewam albo raczej czego od ciebie oczekuję (nadzieja bowiem oznacza niepewność): nie znajduję dla ciebie lepszego towarzystwa od ciebie samego. Przypominam sobie, jak wielkodusznie wypowiadałeś nieraz słowa pełne mocy. Od razu ci winszowałem ich i mówiłem: Słowa te nie tryskają ze skraju warg, mają podwalinę; to nie jest ktoś z tłumu, on dąży do dobrego celu. Tak mów, tak żyj, niechże cię z tego nic nie wytrąci. Za swoje dawne śluby dziękując bogom, wznoś ku nim nowe. Proś ich o dobrą myśl, o zdrowie ducha, a potem ciała. Czemuż nie miałbyś ciągle na nowo o to w ślubach zabiegać? Śmiało proś bóstwo, przecież nie zamierzasz prosić o cudzą własność.
   Abym jednak swoim zwyczajem zaopatrzył list w jakiś prezencik, potwierdzam prawdziwość tego, com przeczytał u Atenodora: "Rozpoznasz w sobie wolność od wszelkich namiętności, kiedy do tego dojdziesz, że nie będziesz prosił bogów o nic takiego, o co nie mógłbyś prosić głośno". Wokół nas jakiż obłęd! Szepczą bogom życzenia najpodlejsze, a kiedy ktoś z ludzi nadstawi ucha, zaraz milkną. Czego nie chcą odsłonić przed ludźmi, bóstwu opowiadają. Postaraj się, żeby nigdy nie była ci potrzebna ta rada: tak obcuj z ludźmi, jakby bóstwo to widziało; tak rozmawiaj z bóstwem, jakby ludzie to słyszeli.

Seneka (Z Listów do Lucyliusza Seneki)
   
  
 

o korzystaniu z czasu. . .

   Tak, mój Lucyliuszu! Dla siebie odzyskaj siebie, a czas, który ci dotąd zabierano albo podkradano, czas, który się tobie wymykał, skupiaj i zachowuj. Bądź pewny, że tak jest, jak piszę: niektóre chwile wydziera się nam, inne uprowadza, jeszcze innym pozwalamy wyciec. Ale najbardziej haniebna jest utrata, która się dzieje przez niedbałość. Jeśli się nad tym zastanowisz, uznasz, że największą część życia trawi się postępując źle, dużą część marnuje się nic nie robiąc, całe życie upływa na robieniu czegoś innego, niż się robić powinno. Gdzież jest człowiek, który by przywiązywał jakąś wagę do czasu? Który ceniłby dzień? Rozumiałby, że co dzień umiera? To nasz błąd, że śmierć widzimy tylko przed sobą. Ona jest w znacznej części tam z tyłu, za nami. Cokolwiek przeminęło, ona w ręku ma.
   Postępuj więc dalej, mój Lucyliuszu, tak, jak piszesz, że postępujesz: ogarniaj wszystkie godziny. Mocno chwytając każde dziś, mniej zależysz od jutra. Życie, gdy się je odkłada, przepływa. Wszystko, mój Lucyliuszu, jest cudze, tylko czas jest nasz. To jedyne, tak ulotne, tak znikliwe, natura nam dała na własność, a byle kto nas wyzuć z tego może. Lecz taka jest głupota ludzi: czują się dłużnikami, gdy się im dało rzeczy najmniejsze i najlichsze, takie, których stracenie można z pewnością odrobić. Nikt zaś nie uważa, że cokolwiek jest winny, kiedy dostał czas. A to przecież jedyne, czego nawet człowiek prawdziwie wdzięczny nie jest w stanie oddać.
   Może zapytasz, jak postępuję ja, który tak cię pouczam? Powiem szczerze: stale, jak to jest zwyczajem bogacza przezornego, obliczam, ile wydaję. Nie mogę powiedzieć, że nic nie tracę. Ale wiem, co tracę i dlaczego. Mogę podać przyczyny mojego ubóstwa. Lecz zdarza mi się to, czego doświadcza większość ludzi zepchniętych nie ze swojej winy w biedę: wszyscy im wybaczają, nikt nie śpieszy z pomocą. Zresztą nikogo nie uważam za biednego, komu wystarcza ta choćby odrobina, jaką posiada. Co się jednak ciebie tyczy, wolę, byś dobrze z tego, co masz, korzystał, zaczynając od cennego czasu. Jak powiadali nasi przodkowie: za późna oszczędność, gdy świta dno beczki; na nim bowiem zostaje nie tylko najmniej, ale co najlichsze.

Seneka (Z Listów do Lucyliusza Seneki)
   
  
   

o naturze czasu. . .

O NATURZE CZASU
(Omnia tempus edax depascitur omnia carpit)

Wszystko czas żarłoczny zagarnia, wszystko porywa.
Żadna z rzeczy nie może długo na miejscu trwać.

Woda w rzekach opada, morze umyka, schną brzegi
Grzbiety wielkich gór też rozpadają się w pył.

Lecz czymże są morza i góry? Nawet niebiosa ogromne,
Gdy czas nadejdzie, ich własny spopieli żar.

Wszystko pochłania śmierć. Nie karą jest śmierć, ale prawem.
Kiedyś niczym nie będzie cały ten świat.

                                                                               Seneka
   
   
   

03 maja 2015

chlebem i wodą. . .

Chlebem i wodą zdobywa szczyt przyjemności ten, kto raczy się nimi głodny i złakniony. Nawyknięcie więc do prostego, niekosztownego pokarmu tak służy zdrowiu, jak i robi człowieka skwapliwym wobec koniecznych wymagań życia, lepiej też nas sposobi do uczestniczenia, od czasu do czasu, w wystawnych biesiadach, a również otrząsa nas z lęku przed odmianami doli.
(...)
   W tych i pokrewnych tym zasadach ćwicz się dniem i nocą, ty i ktokolwiek jest jak ty, a nigdy, ani na jawie, ani we śnie, nie doznasz żadnego niepokoju. Będziesz żył jak bóg między ludźmi. W niczym już bowiem nie jest do śmiertelnika podobny człowiek, który żyje wśród dóbr nieśmiertelnych.

Epikur
   
   
   

człowiek wielkoduszny. . .

   Człowiek wielkoduszny nie naraża się dla rzeczy małych i w ogóle nie lubi się narażać, bo niewiele rzeczy ceni. Umie zaś stawić czoło grozie, gdy chodzi o rzeczy wielkie, i nie szczędzi wtedy życia, bo nie uważa, jakoby trzeba było żyć za każdą cenę. [...] Jest też znamienne dla człowieka wielkodusznego, że o nic lub niemal o nic nie prosi, natomiast chętny jest do usług. Wyniosły jest wobec ludzi na wysokich stanowiskach, a łagodny wobec ludzi średnich. Przewaga bowiem nad tamtymi jest trudna i godna szacunku, a nad drugimi łatwa, i wynoszenie się nad tamtych nie jest nieszlachetne, a wynoszenie się nad nędzarzy jest czymś prostackim, tak jak przemaganie słabych.
   Nie biegnie też on ku zaszczytom ani ku temu, czym się inni puszą, lecz traktuje takie sprawy obojętnie i raczej się ociąga, chyba że chodzi o wielkie zaszczyty lub wielkie dzieło. Zabiera się do nielicznych rzeczy, ale za to wielkich i godnych sławy. I musi otwarcie nienawidzić i otwarcie kochać. Bo ukrywa się ten, kto się boi. I musi bardziej dbać o prawdę niż o pozór, a przy tym mówić i postępować bez obsłonek; pogarda skłania go do mowy śmiałej. Przeto jest prawdomówny, chyba że przemawia ironicznie, wtedy gdy odzywa się do ludzi z tłumu. I nie jest w stanie stosować się w życiu do kogoś innego, chyba że do przyjaciela. Byłoby to bowiem niewolnicze. Tak wszyscy pochlebcy są samochwalcami, a pochlebcami stają się nędzarze.
   Niełatwo też podziwia. Bo nic nie jest dla niego wielkie. I nie jest mściwy. Bo cechuje go skłonność nie do pamiętania, zwłaszcza o tym, czego doznał złego, lecz raczej do puszczania w niepamięć. Ani nie obmawia ludzi i w ogóle nie rozpowiada wiele ani o sobie, ani o innych. Nie zależy mu bowiem na tym, by go chwalono, ani na tym, by innych ganiono. Sam też nie jest skłonny do chwalenia, podobnie jak do mówienia o kimkolwiek źle, nawet o wrogach, chyba że chce ukrócić bezprawie. I nie jest skłonny do skarg ani do prób w tym, co dotyczy rzeczy narzuconych koniecznością albo błahych. Bo to by znaczyło, że mu na nich zależy. A on chce posiąść rzeczy piękne i nie przynoszące korzyści raczej niż pożyteczne i korzystne. Bardziej to bowiem przystoi człowiekowi, który sam sobie wystarcza.
   Widzi się, że człowiek wielkoduszny rusza się powolnie, mówi spokojnie, głosem niskim. Nie leci bowiem przed siebie ten, kto dba o niewiele rzeczy. Ten, kto do niczego nie przywiązuje wielkiej wagi, nigdy nie jest napięty. A właśnie pośpiech i napięcie są przyczyną ostrego głosu i nagłości ruchów.

Arystoteles (Etyki Nikomachejskiej, IV wiek p.n.e.)
   
   
   

mądrości nieucy. . .

Tak to bowiem jest: z bogów żaden ani nie filozofuje, ani nie pragnie zdobyć mądrości, jest już bowiem mądry. Ani nikt inny, jeśli już jest mądry, nie filozofuje. Nie filozofują też ani nie pragną zdobyć mądrości nieucy. Właśnie to bowiem przykre jest w nieuctwie, że człowiek, który nie jest ani piękny, ani dobry, ani rozumny, jednak mniema, że mu niczego nie brak. Czy ten, kto nie wie, że mu jakiejś rzeczy brak, mógłby jej pragnąć?"

Platon (Uczta, IV wiek p.n.e.)
   
   
   

zdawania sprawy z waszego życia. . .

   Teraz pragnąłbym coś przepowiedzieć wam, którzy mię skazaliście. Bo jestem już na tym progu, gdzie zazwyczaj ludzie najwięcej wieszczą: gdy mają umrzeć. Przepowiadam więc, mężowie, którzy mię zabiliście, że zaraz po mojej śmierci spadnie na was kara o wiele cięższa, na Zeusa, od tej, przez którą mnie zadaliście śmierć. Wyście to dziś zrobili myśląc, że pozbędziecie się konieczności zdawania sprawy z waszego życia, a oto zdarzy się wam coś przeciwnego. Więcej będzie takich, co zaczną was badać, których ja dotąd powściągałem, o czym nie wiedzieliście. I będą bardziej natarczywi, bo młodsi, bardziej więc się na nich rozzłościcie.

Platon (Obrona Sokratesa, IV wiek p.n.e.)
   
   
   

mit o dziejach natury. . .

Głosi więc w swojej mowie biesiadnej Platoński Arystofanes mit o dziejach natury ludzkiej, według którego istniały niegdyś trzy płcie, męska, żeńska i dwoista, czyli androgynon. Wszystkie zaś istoty ludzkie były kuliste, miały po cztery ręce i nogi oraz dwie twarze. Były wielce silne. Gdy pokusiły się wreszcie o to, by natrzeć na siedzibę bogów, Zeus rozciął każdą z nich na dwoje, a rozpłatane części Apollo tak uleczył, iż każda ma kształt ludzki, jaki dziś znamy, męski albo kobiecy. Odtąd szukają siebie nawzajem, żeby się zjednoczyć. Zależnie od tego, z którego z trzech rodzajów powstały, szukają albo istoty tej samej płci, albo płci odmiennej.

Zygmunt Kubiak (Literatura Greków i Rzymian, 1999)
   



      

psom kości. . .

DUSZA NA WARGACH 
(AP 5, 78)

Agatona całując, duszę miałem na wargach.




PSOM KOŚCI 
(AP 7,100) 

Powiedziałem: Aleksis jest piękny. Tylko tyle. 
I teraz go, dokądkolwiek pójdzie, ściga czyjś wzrok. 

Duchu mój, czemu psom pokazujesz kości, by potem 
Żałować tego? Fajdrosa czyż nie straciłem tak?

Platon
   
   
   

zamurowanie w człowieczeństwie. . .

Zamurowanie w człowieczeństwie 

   Tradycja grecka jest skupiona na człowieku. Dlatego określają nieraz mianem humanizmu. Ale w mojej hellenistyce zacząłem unikać tego terminu, gdyż myli on i wiedzie na manowce z powodu skojarzeń renesansowych. W epoce europejskiego humanizmu renesansowego mówiono bardzo wiele o wspaniałości człowieka. A jak to było w tradycji greckiej? Wprawdzie zwróciliśmy już uwagę na zależność wypowiadanych ocen świata i życia od chwilowego nastroju; nie będę więc wyciągał przesadnych wniosków z takich pesymistycznych orzeczeń,jak przeczytany tu już przez nas w parafrazie Teognisa aforyzm sylena pochwyconego przez Midasa albo jak to miejsce Iliady (17, 426 i n.), w którym boskie konie Achillesowe miotają się u rydwanu poległego Patroklosa, a Zeus, jak Homer w swojej medytacji domyślił się, powiada, że wśród wszystkiego, co pełza i dyszy na ziemi, nie ma istoty bardziej nieszczęsnej niż człowiek. Nie, mam na myśli to, że powszechny ton antycznej kultury greckiej (zresztą i dzisiejszej Grecji także) różni się radykalnie od licznych deklaracji renesansowego humanizmu, w których tak często słyszymy: "Jestem człowiekiem - to wspaniałe". Grecy od- czuwają zupełnie inaczej: "Jestem człowiekiem - co ja na to poradzę?"
   Termin "antropocentryzm", w przeciwieństwie do "humanizmu", nie jest mylący. Wprawdzie może w nim dźwięczeć duma, ale dźwięczy też gorycz. Oznacza on między innymi to, że nie symuluje się przed samym sobą, iż możemy poza człowieczeństwo wyjść. W rzeczywistości bowiem nie możemy. Jesteśmy w tym zamurowani. Myślę, że im dłużej będziemy badać kosmos, a nawet podróżować po nim, tym bardziej będziemy sobie uświadamiać nasze zamurowanie w człowieczeństwie. Ludzkimi, tylko ludzkimi oczami widzimy źdźbła trawy i gwiazdy. Czym zaś ten świat mógłby być dla innych istot, nie wiemy.

Zygmunt Kubiak (Literatura Greków i Rzymian, 1999)
   



      

chwalenie innych osób. . .

Trudno jest bowiem trafnie ująć rzecz, której nawet samo proste określenie budzi wątpliwości. Słuchacz świadomy i życzliwy łatwo uzna, iż wywód nie dorasta do tego, czego on by chciał albo co wie. Nieświadomy zaś gotów jest z zazdrości osądzić jako przesadę wszystko, co przerasta jego własną naturę. Chwalenie innych osób człowiek znosi tylko w takiej mierze, w jakiej sam uważa się za zdolnego do dokonania tego, o czym słyszy. Wobec wszystkiego zaś, co przekracza ową granicę, zawiść rodzi niewiarę.

Zygmunt Kubiak (Literatura Greków i Rzymian, 1999)
   



      

dopóki żyje, trzeba czekać. . .

Bajeczny nawet bogacz wcale od tego, kto żyje z dnia na dzień, nie jest szczęśliwszy, jeżeli traf mu nie pozwoli dojść w pełnej pomyślności aż do kresu. Wielu przebogatych ludzi to zgoła nieszczęśliwcy. Wielu zaś takim, którzy jeno mierny mają dobytek, dobrze się w życiu wiedzie.
(...)
   Dopóki żyje, trzeba czekać i jeszcze nie nazywać go szczęśliwym, lecz tylko mówić, iż dobrze mu się powodzi.

Zygmunt Kubiak (Literatura Greków i Rzymian, 1999)
   



      

wieśniak i tanatos. . .

WIEŚNIAK I TANATOS 

Stazy wieśniak, narąbawszy drew w górskim lesie, szedł dźwigając na plecach to brzemię. Droga była dhiga, okropnie się umęczył, wreszcie cisnął ciężar na ziemię i w goryczy przyzywał śmierci. Zaraz stanął przy nim Tanatos, pyta, czego od niego chce. "Niczego - wyjąkał starzec - jeno byś mi to brzemię zarzucił na plecy".

Ezop
   
   
   

logoi ... oceniane w świetle ... pragmata. . .

Drugi pretendent, Myson z Chenów (...) Może najbardziej zaciekawia nas wiadomość, iż w Lacedemonie kiedyś go podejrzano, jak w pustkowiu się śmiał. Ktoś, kto tamtędy nagle przechodził, zapytał, dlaczego śmieje się, gdy nie ma nikogo w pobliżu. Odpowiedział: "Właśnie dlatego". Był więc chyba mizantropem. Ale zapamiętano także rozumną jego opinię, że argumenty (logoi) powinny być oceniane w świetle faktów (pragmata), a nie fakty w świetle argumentów.

Zygmunt Kubiak (Literatura Greków i Rzymian, 1999)
   



      

prawa do pajęczyny. . .

Diogenes Laertios (l, 58 i n.) podaje trochę przypisywanych mu powiedzeń. Porównywał prawa do pajęczyny, co sparafrazuje Jan Kochanowski (w cyklu poetyckim Na XII tablic ludzkiego żywota):

Prawa są równie jako pajęczyna: 
Wróbl się przebije, a na muszkę wina.

Zygmunt Kubiak (Literatura Greków i Rzymian, 1999)
   



      

01 maja 2015

pieśń o solidarności. . .

Razem wszystkie ludy ziemi,
Dłonią w dłoń, jak z bratem brat!
Jutro lądy jej - waszymi,
żywić będą cały świat.

Więc naprzód dąż i pieśni
Sens oczywisty chwyć!
Czyś głodny, czy też syty,
Sens pieśni nie ukryty -
Masz solidarnym być!

Czarni, biali, kolorowi,
Dosyć wojen, dosyć bied.
Gdy się każdy wprost wypowie,
Wspólny język znajdzie wnet.

Więc naprzód dąż i pieśni
Sens oczywisty chwyć!
Czyś głodny, czy też syty,
Sens pieśni nie ukryty -
Masz solidarnym być!

Wolność! - jedna droga do niej,
Razem dążmy do jej bram!
Kto drugiemu skąpi dłoni,
Ten zostanie zawsze sam.

Więc naprzód dąż i pieśni
Sens oczywisty chwyć!
Czyś głodny, czy też syty,
Sens pieśni nie ukryty -
Masz solidarnym być!

Naszym panom wszak weselej,
Gdy się z Piotrem kłóci Jan -
Bowiem dokąd spór nas dzieli,
Dotąd panem będzie pan.

Więc naprzód dąż i pieśni
Sens oczywisty chwyć!
Czyś głodny, czy też syty,
Sens pieśni nie ukryty -
Masz solidarnym być!

Niech więc świata proletariat
Jeden w sercu czuje żar -
Niezwalczona jego armia
Wnet tyranom skręci kark.

Więc naprzód dąż i przy tym
Zapytaj, co i jak -
Czyś głodny, czy też syty,
Pamiętaj, czyje świty -
I czyim światem świat.

                                          Bertolt Brecht