25 stycznia 2023

może zniknąć, przepaść kultura „głębokiego czytania”. . .

[...] na naszych oczach może zniknąć, przepaść kultura „głębokiego czytania”, której główną oznaką jest umiejętność znajdowania w książce nie fabuły, nie charakterystyk bohaterów, nie zestawu cytatów na Instagrama i co tam jeszcze jest wedle standardów Wikipedii potrzebne - ale portretu człowieka na tle historii, bo tylko za pośrednictwem takiego portretu możemy naprawdę odczuć bieg historii i postęp. Ta właśnie umiejętność korzystanie z książki jako narzędzia komunikacji poprzez czas - zanika obecnie z dnia na dzień, topnieje jak śnieg na słońcu, przechodzi do działu umiejętności przestarzałych, „rzemieślniczych” i paniczne uczucie, że ci, którzy jeszcze ją posiadają, muszą się pospieszyć, by zdążyć przekazać ją dalej, jak kiedyś wróżbici wiedzę tajemną po przyjściu nowej religii, popycha mnie do odkładania raz po raz na bok innych planów i zabierania się do kolejnego eseju wychodzącego od książki - rozmowy z czytelnikiem o naszych czasach, prowadzonej w obecności innego tekstu.


Oksana Zabużko (ukr. Окса́на Стефа́нівна Забу́жко)

(Planeta Piołun, 2019)

   

 

   

dość dokładnie zdiagnozować kurczenie się terytorium wolności. . .

    Wedle moich obserwacji właśnie dlatego można dość dokładnie zdiagnozować kurczenie się terytorium wolności na długo przed widocznymi dla wszystkich sygnałami ostrzegawczymi (takimi jak skręcanie mediów w stronę populizmu, przyjmowanie dyskryminacyjnych ustaw czy - niech nas wszystkich Bóg broni! pojawianie się autorytarnych i psychopatycznych liderów) na podstawie kurczenia się „terytorium książki”. Tam, gdzie literatura jest marginalizowana, gdzie biblioteki są zamykane, programy nauczania przestawiane na „nieprzeciążanie” dzieci nadmiarem lektur, gdzie politycy nie wstydzą się na głos oznajmiać, że nie czytają książek - tam mój wewnętrzny „czujnik Winstona Smitha” zaczyna piszczeć jak dozymetr w strefie czarnobylskiej: ostrożnie, ludzie, tu się szykuje jakaś pułapka!... I tak właśnie zazwyczaj bywa.


Oksana Zabużko (ukr. Окса́на Стефа́нівна Забу́жко)

(Planeta Piołun, 2019)

   

 

   

wchodzimy w pasmo gęstej mentalnej mgły. . .

    Gdzieś za rogiem naszą cywilizację czeka Wielki Rozłam na rzeczywistość fizyczną i cyfrową — coś w rodzaju zinstytucjonalizowanej schizofrenii, którą chętnie wykorzystają O'Brienowie nowego pokolenia. Jak samolot w strefę turbulencji wchodzimy w pasmo gęstej mentalnej mgły, gdzie w słuchawkach nieustannie rozlega się metaliczny głos — najpierw rozsiewając w powietrzu, jak zapach benzyny po kabinie, strach i agresję, a potem, na pewnym etapie, proponując nam, za przykładem Rosji, „wolność w zamian za bezpieczeństwo”.


Oksana Zabużko (ukr. Окса́на Стефа́нівна Забу́жко)

(Planeta Piołun, 2019)

   

 

   

kryptoamnezja - zastępowanie ludziom w mózgu ich własnej pamięci wspomnieniami „wyreżyserowanymi”. . .

Jednak ani oni, ani autor Roku 1984 nawet sobie nie wyobrażali, jakie diabelskie możliwości gry z pamięcią zbiorową otworzy przed nowymi eksperymentatorami społecznymi epoka technologii cyfrowych (dyktatorzy poprzednich epok płakaliby z zazdrości!), nie wiedzieli, że tak zwana kryptoamnezja — zastępowanie ludziom w mózgu ich własnej pamięci wspomnieniami „wyreżyserowanymi”, wirtualnymi, jak nadpisywanie w komputerze jednego pliku innym — może stać się sposobem na przejmowanie i niszczenie całych państw od środka [...]


Oksana Zabużko (ukr. Окса́на Стефа́нівна Забу́жко)

(Planeta Piołun, 2019)

   

 

   

o prawdopodobieństwie ześlizgiwania się europy w dół pętli czasu. . .

    Rzecz jasna, jest to powszechna choroba cywilizacyjna, nie tylko polska czy ukraińska. O prawdopodobieństwie ześlizgiwania się Europy w dół pętli czasu (co za cios zadany resztkom wiary mojego pokolenia w linearność postępu!), do toksycznych populizmów rodem z lat trzydziestych, z rehabilitacją postaci w rodzaju Stalina i Mussoliniego i odkurzaniem nie do koń-ca wcielonych niegdyś w życie doktryn panowania nadświatem, ostrzegał jeszcze Umberto Eco; o tym, że głównym teatrem działań bojowych w wojnach przyszłości stanie się terytorium pamięci, uprzedzał wspomniany już Orwell, do którego wszyscy powinniśmy wrócić [...]


Oksana Zabużko (ukr. Окса́на Стефа́нівна Забу́жко)

(Planeta Piołun, 2019)

   

 

   

lawinowa dezintelektualizacja. . .

[...] metodą "na gotowanie żaby” (jeśli wodę podgrzewa się powoli, wrzucona do niej żaba nie zauważy, że słabnie, aż wreszcie się ugotuje). Zmiany systemowe wprowadzane w kraju od środka, regularnie, w małych dawkach nie wydają się alarmujące, społeczeństwo zdąża do nich przywyknąć. Dopiero długofalowe skutki są wstrząsające: niedawno, podczas sprzątania zakamarków mojego archiwum, natknęłam się na zapomniany rulon polskich gazet sprzed dziesięciu lat, zabrany niegdyś z samolotu „na później” - i prawie się popłakałam: Boże wielki, gdzie, gdzie jest teraz tamta Polska, w której można było w sobotę czytać w jednej gazecie esej Kołakowskiego, w drugiej wspomnienia o Giedroyciu, a w trzeciej dyskusję o narracjach w pamięci narodowej (o tym, czy Katyń ma szansę stać się mitem „ogólnonarodowym”, czy jest skazany na pozostanie mitem „pańskim”, dla „chłopskich dzieci”, stanowiących przecież większość, jednak nie do końca „swoim”). Jak, chciałoby się spytać, w tak dobrze sobie radzącym, kulturalnym kraju mogła w ciągu dziesięciu zaledwie lat nastąpić tak lawinowa dezintelektualizacja, że dziś te same gazety pod względem poziomu niczym już nie różnią się od ukraińskich? Jeszcze bardziej dramatycznie zmieniła się telewizja - na początku lat dwutysięcznych kupiłam antenę satelitarną z „polskim pakietem” ze względu na dobre filmy i mądre audycje - a dziś na tych samych kanałach, obok oper mydlanych, dominuje nad podziw prowincjonalna mieszanina niemal histerycznej, na rosyjską modłę, „obrony wartości” (jakby Polska też szykowała się do wojny, tylko jeszcze nie umiała zdecydować z kim!)i prymitywnej, la PRL, ludowości w stylu „lud pracujący z entuzjazmem przyjmuje decyzje partii i rządu”...Kurczy się finansowanie kultury (ach, jak myśmy przez ćwierć wieku zazdrościli Polakom, że we wszystkich miastach odbywają się u nich pierwszorzędne, światowej rangi festiwale artystyczne, jak wzdychaliśmy do polityki ich Ministerstwa Kultury, Instytutu Polskiego, Instytutu Książki itd. - jak nastoletnia ja nad PRL-owskimiczasopismami myślałam: to dopiero Europa!...). I oto ten Złoty Wiek też zdaje się już należeć do przeszłości: wedle wzorów putinowskiej (orbanowskiej, berlusconiowskiej - nazwisk na tej mapie wciąż przybywa) demokracji kierowanej rząd kosztem kultury zaczyna „karmić własne zaplecze wyborcze, tłamsząc rozwiązania alternatywne... A potem, rzecz jasna, powoli zaczną usychać i zanikać również ukraińsko-polskie kontakty kulturalne - w miarę tego, jak państwo polskie będzie ograniczać "datki na popularyzację swojej kultury za granicą[...]


Oksana Zabużko (ukr. Окса́на Стефа́нівна Забу́жко)

(Planeta Piołun, 2019)

   

 

   

w splecionych w jedno żyłach sny i baśnie ... lech, czech i rus. . .

Jak krew niosąca w splecionych w jedno żyłach sny i baśnie stamtąd, gdzie trzej bracia, Lech, Czech i Rus, rozchodzą się, jeden do Krakowa, drugi do Pragi, trzeci do Kijowa, gdzie tym samym blaskiem płoną freski lubelskiej kaplicy Świętej Trójcy i wołyńskie ikony z muzeum w Łucku, a słynne jarmarki berdyczowskie - trzystuletnia rozrywka moich przodków po kądzieli - rozbrzmiewają różnojęzycznym gwarem i pachną jak w Księgach Jakubowych Olgi Tokarczuk... My wszyscy, potomkowie plemion Jagiełłowej korony, od Bałtyku po Morze Czarne niesiemy w sobie echo tego świata, w którym przez wieki bił, wyczuwalny jak przez ciemiączko niemowlęcia, puls europejskiej historii — jeden z do dziś niezagasłych.


Oksana Zabużko (ukr. Окса́на Стефа́нівна Забу́жко)

(Planeta Piołun, 2019)

   

 

   

polska się zamyka. . .

    I oto od 2015 roku raz po raz łapię się na wznowie tego uczucia. Ten sam, bezbłędnie rozpoznawalny, lepki ciężar żalu i bezradności (bo znów nic nie mogę!) daje mi, nieważne, że w zupełnie innych dekoracjach historycznych, ten sam sygnał: Polska się zamyka. Gazety i czasopisma nie przestają przychodzić, ale niczego już człowiekowi „z ulicy” nie wyjaśniają - raczej przeciwnie, mącą i plączą, mnożąc pytania bez odpowiedzi. Wszyscy moi polscy przyjaciele bezładnie wymachują rękami nad wodą, a niektórzy już nawet planują emigrację. Stoję na brzegu i z mojego gardła - jak w wierszu Wasyla Stusa - tryska miłość.


Oksana Zabużko (ukr. Окса́на Стефа́нівна Забу́жко)

(Planeta Piołun, 2019)

   

 

   

tylko stać na brzegu razem ze wszystkimi i patrzeć, jak tonie. . .

    W 2014 roku doświadczaliśmy podobnych uczuć wobec zajętego przez Rosjan Krymu — przypływ tak samo trudnej do wytrzymania (dotknij tylko, a popłyną łzy!)miłości do krainy, która tonie na oczach całego świata, a ty nic nie możesz zrobić, tylko stać na brzegu razem ze wszystkimi i patrzeć, jak tonie, tylko kochać ją ze wszystkich sił, kiedy znika (już jej nie ma —choć nie, tam jeszcze coś widać... — a potem będą już tylko reportaże organizacji zajmujących się prawami człowieka, jak bąbelki powietrza na wodzie...) — tak jakby twoja miłość mogła jej w czymś pomóc. Ale ten pierwszy raz, pierwsze takie uczucie — pierwszy raz był właśnie z Polską: na odległość, przez granicę, co w niczym nie odbierało temu uczuciu siły.


   

Oksana Zabużko (ukr. Окса́на Стефа́нівна Забу́жко)

(Planeta Piołun, 2019)

   

 

   

pada raz śnieg, raz sadza. polska to. . .

    Podczas gdy Kluge szamoce się z silnikiem, Dred przemyka na tył autobusu, gdzie na podłodze, uważając na potłuczone szkło, przycupnęła Spinka. Obok niej siedzi miejscowa dziewczyna, jej branka, a z nią niesamowicie umorusany i śmierdzący chłopiec w przydługiej koszulinie w kratę.

    — Cały zoolog sobie nazbierałaś, Spinka — mówi Dred. Nie szukał zaczepki, ale i tak mu się udało. — Jak my mamy walczyć, wlokąc taki tabor, nie wiesz czasem?

    — A mamy walczyć? — pyta Spinka obojętnie. — O co tymrazem?

    — O to, co zawsze. Wolny kraj, zasobny i bez obcych. Kraj, gdzie wysoko nosimy sztandar wiary i państwowości. Mamci przypomnieć rotę?

    — Zamknij wreszcie ryja.

    — Bo co? — pyta zaskoczony Dred. — Ja mówię o Polsce!

    — Nie wiesz, o czym mówisz. Z tego nieba pada raz śnieg, raz sadza. Polska to które z nich?

    — Sama się zamknij.


Piotr Siemion (Bella, ciao, 2022)

   

   

   


pedalskie to. jakieś brudne ... to szostakowicz. . .

    Tugarin czyta chyba w jego myślach, bo w połowie melodii hamuje nagle Siniuchina.

    — Dość rzępolenia! Pedalskie to. Jakieś brudne — pouczył.

    — To Szostakowicz...— broni się pianista. — On nasz!

    — Nasz, nie nasz, nie kładź chłopakom w uszy takiego barachła, Siniuchin, bo cię tu zostawię i chrzan zobaczysz a nie kraj rodzinny i dom.

    — Wypierdolić im instrument za okno, komendancie? Profilaktycznie? — pyta starszyna Achmatow.


Piotr Siemion (Bella, ciao, 2022)

   

   

   

24 stycznia 2023

las ... złudnie pusty ... po umarłych ... molekuły już myślą o nowej strukturze. . .

[...] tylko las. Wychłodzony, złudnie pusty. Złudnie, bo pełen żywej zwierzyny i martwych ludzi, jak każdy teraz. Oto polanka, nad którą wirują wrony, jej mieszkańcy, upiory. Lis wlokący ludzki gnat w spiczastym pysku. Zbyt zielona kępa chwastu w szkielecie spalonego auta. Pilne żuki, wędrujące w głąb zasypanego okopu, znikające jeden po drugim w bramie czyichś żeber. Rozrzucone po zaroślach ludzkie trupy, które łuszczą się szarobiałymi warstwicami jak wielkie podłużne grzyby. Za rok, dwa zostaną po umarłych tylko sprzączki, czaszka z figlarną dziurką, potrącana przez kuny i wiewiórki smyrgające w poszyciu. Miedziowane noski nabojów śniedzieją już po tygodniu, brudząc palce kwaśną zielenią. Ale to nie jest śmierć, to nie kres. Nie będzie kresu. Nie tutaj, w lesie. Te kości jeszcze bieleją, świecą — coraz słabiej — ale ich tlejący proch już po cichu zwiera szyk, molekuły już myślą o nowej strukturze, nowej wspinaczce ku górze, niechby i w łodydze durnej roślinki. Dlatego woń rozkładu i butwienia nie jest złem. Ani w połowie takim jak swąd płonącej strzechy, wiew kloaki za więziennym barakiem, metaliczny odór ciepłej krwi na posadzce. 

    Świeżą śmierć przełknąć najtrudniej, dławią się nią przerażone zmysły. Co innego butwienie, rozpad: niespieszne fazowe przejścia, a za nimi pociecha i spokój.


Piotr Siemion (Bella, ciao, 2022)

   

   

   

duch nieżyjącego ojca ... kocie oczy rozpływają się w mroku. . .

Dlaczego nigdy nieudało ci się zarazić mnie swoim poczuciem sprawiedliwości, tato? W głowie rezonują urywane pełne gniewu okrzyki ojca kierowane do zabójcy przez te wszystkie lata, wracają przysięgi i groźby. Mieszają się ze wspomnieniami z tamtej fatalnej nocy, drażnią od środka. Kotka wydaje w tej chwili delikatne miauknięcie, coś w rodzaju pozdrowienia, a on czuje, że jego ciało zaczyna się śmiać, choć śmiech nie wydobywa mu się z gardła, jakby przyczaił się w żołądku i Szarpał nim w głuchych spazmach, choć może dusza ojca kryje się w ciele kotki i pilnuje wyegzekwowania zemsty. I w końcu śmiech wykwita na jego ustach, przyjmując formę grymasu, kiedy Bosco przypomina sobie, że w szkole średniej kazali mu wystąpić w sztuce teatralnej, której bohatera do zbrodni pchnął duch nieżyjącego ojca, Być albo nie być. Tak właśnie. Tak, duch ciągle dawał popalić bohaterowi, aż ten zabił zdrajcę. Tyle że tamten zdrajca nie otrzymał wcześniej kary, Angel owszem. Siedział w więzieniu i to nie jest już ten sam człowiek. Tamtego Angela już nie ma, tato. Kocie oczy rozpływają się w mroku. Znów słychać odgłosy tarantuli i bzyczenie much. Bosco zrywa w zamyśleniu liść z drzewa i wsuwa go do ust. W tej chwili myśl, by zabić kogoś, kto nie istnieje, żeby zadowolić inną osobę, która już nie żyje, wydaje mu się równie absurdalna jak strzelanie w niebo, żeby zemścić się na Bogu za tak fatalny los.


Eduardo Antonio Parra (Parabole milczenia, 2006)