Jasne?
Jasne!
Wstaję z łóżka. Odciągam starą, spłowiałą zasłonę i otwieram okno. Wystawiam głowę na zewnątrz i spoglądam w górę na niebo. A jakże, wisi na nim półksiężyc barwy pleśni. Dobrze. Oboje patrzymy na ten sam księżyc, w tym samym świecie. Tą samą nicią jesteśmy połączeni z rzeczywistością. Muszę tylko po cichu przyciągnąć ją do siebie.
Rozkładam palce i patrzę na obie tonie, szukając plam krwi. Nie ma ani jednej. Żadnego zapachu krwi, żadnego śladu. Zapewne już cicho wsiąkła.
Haruki Murakami (fragment powieści Sputnik Sweetheart, 1999)