26 grudnia 2016

pomaluśku józefie. . .

Pomaluśku Józefie, pomaluśku proszę.
Widzisz, że ja nie mogę biec tak prędko w drogę.

Wyrozumiej proszę, wszak widzisz co noszę.
W mem żywocie mam Boga, przed nami ciężka droga.

A tak myślę sobie i chcę mówić tobie
O gospodę spokojną w taki czas przystojną.

Bo teraz w miasteczku i lada domeczku
Trudno o kącik będzie, gości pełno wszędzie.

Wolą pijanice szynkarskie szklanice
Niźli mnie ubogą strudzoną tą drogą.

Wnijdźmy – rada moja – do tego pokoja,
Do tej szopy na pokój, Józefie opiekunie mój.

- od górali czadeckich

* * *

[dalsze zwrotki / Kurpie, Skierkowski]

I tak my oboje i te bydląt dwoje,
Będziem mieli pokój, opiekunie mój.

Choć pałac ubogi, ale klejnot drogi,
Niebo, ziemia i morze ogarnąć nie może.

A Józef, mąż zacny, służył jako baczny,
Najświętszą Pannę cieszył, bo to jego klejnot był.

Mój Józefie drogi, taki to mróz srogi,
Uziębnie nam Dzieciątko, niebieskie pacholątko.

Przynieś, proszę, siana w główkę, pod kolana
Maleńkiemu Dzieciątku, Boskiemu pacholątku.

A Józef, mąż zacny na Dzieciątko baczny,
Wziął siana niewiele, w żłóbeczku mu pościele.

A zaś bydląteczko, wół i ośląteczko,
Parą swą Nań chuchali, Dzieciątko ogrzewali.

Witaj Królewiczu, Niebieski Dziedzicu,
Bądź pochwalon bez miary, za Twe niebieskie dary.
 
 
 

22 grudnia 2016

grudzień, czyli december. . .

                                                 Lekarzowi, dobrodziejowi mojemu,
                                                 Doktorowi Jarosławowi Neczaj-Hruzewiczowi

Drogi Panie Redaktorze,
rękopis w spóźnionej porze

wysyłam za miesiąc Grudzień,
wierząc, że mi jakoś ujdzie.

Onego spóźnienia powód
tłumaczy się złą chorobą,

co mnie od tygodni trapi,
a nad łóżkiem wisi napis:

"K. I. Gałczyński. Poeta.
Szaleństwo. Ścisła dieta".

Szczeblując do gwiezdnych powal,
niejeden liryk zwariował,

liryk, ten srebrzysty atom...
Odpuśćmy grzechy wariatom.

A ty, panie czytelniku,
nie chełp się ze swą podwiką,

żeście zdrowi i rumiani!
Wszyscyśmy blisko otchłani

i każdemu z woli Boga
powinąć się może noga,

lecz wiedz: diabeł spęta w lesie,
Jezus na światłość wyniesie.

A światłość już niedaleko:
w Grudniu się narodzi Dziecko,

co jednym wzniesieniem dłoni
świat ku światłości nakłoni.

Spójrzcie, jak pierzchają cienie!
Płynie Boże Narodzenie!

W purpurze, w złocie, w lazurze
Anioł dmie w trąbę na chmurze;

radość, radość niedaleko,
radość, co pychę uśmierca...

"Jezu cichy i pokornego serca,
uczyń serca nasze według serca Twego"

1938

                                                 Konstanty Ildefons Gałczyński
 
 
 

człowiek, który ma w domu tyle książek. . .

Ten mężczyzna nie ma nawet porządnego stołu, ale ma setki książek. To się Teresie spodobało i lęk, który czuła, trochę ucichł. Od dzieciństwa uważa książkę za znak tajnego bractwa. Człowiek, który ma w domu tyle książek, nie może jej skrzywdzić.

Milan Kundera (fragment powieści Nieznośna lekkość bytu, 1984)
   
   
   

15 grudnia 2016

bez matki. . .

Senza mamma, o bimbo,
tu sei morto!
Le tue labbra, senza i baci miei,
scoloriron fredde!
E chiudesti, o bimbo,
gli occhi belli!
Non potendo carezzarmi,
le manine componesti in croce!
E tu sei morto
senza sapere quanto t'amava
questa tua mamma!
Ora che sei un angelo del cielo,
ora tu puoi vederla la tua mamma,
tu puoi scendere giů pel firmamento
ed aleggiare intorno a me ti sento.
Sei qui, mi baci e m'accarezzi.
Ah!
Dimmi, quando in ciel potrň vederti?
Quando potrň baciarti?
Oh!
Dolce fine d'ogni mio dolore,
quando in ciel potrň salire?
Quando potrň morire?
Dillo alla mamma, creatura bella,
con un leggero scintillar di stella.
Parlami, amore!

*

Without your mother, o my baby,
you die!
Your lips, without my kisses,
grow pale and cold!
And close, o baby,
your pretty eyes.
I cannot caress you,
your little hands composed in a cross!
And you are dead
without knowing how loved you were
by your mother!
Now you are an angel in heaven,
now you can see your mother,
you can descend from heaven
and let your essence linger around me.
Are you here, feel my kisses and caresses.
Ah!
tell me, when will I see you in heaven?
When will I be able to kiss you?
Oh!
Oh sweet end to all my sorrows,
when I greet you in heaven.
When will I greet death?
Tell you mother, beautiful creature,
with a sparkle of the stars.
Speak to me, my loved one!

                                  (tłum. Natalie Miller)

*

Bez matki, moje dziecko,
umierasz!
Usta twe, bez moich pocałunków
wratają w bladość i chłód!
Zamknij, o dziecię,
oczka swe śliczne.
Pieścić cię nie mogę,
a rączki twe w krzyż ułożone!
I martwy tyś
bez wiedzy o miłości utulenia
od matki swej!
Teraz ty aniołem w niebiesiech,
teraz spoglądać ci już wolno na matkę,
możesz runąć z nieba
i istotą swoją otoczyć mnie!
Czy jesteś tu,
zdolny poczuć moje pocałunki i pieszczoty?
Ah!
powiedz kiedy zobaczę cię w niebie?
Kiedy dana mi będzie swoboda ucałowania cię?
Oh!
Oh nastąpi słodki koniec mych zmartwień,
kiedy spotkam cię w niebie.
Więc, kiedy spotkam śmierć?
Powiedz swojej matce, piękne stworzenie,
iskierką gwiazdy daj znać.
Mów do mnie, kochanie!

                                          Aria Senza mamma
                                          z opery Suor Angelica
                                          z muzyką Giacomo Pucciniego
                                          i librettem Giovacchino Forzano
                                          (przekład własny z jęz. ang.)