19 stycznia 2017

meduza. . .

Idąc przez życie, obawiam się ludzi
I zdarzeń, które, mając wzrok Meduzy,
Zmieniają w kamień każdego, kto spojrzy
W ich grząskie oczy. Są takie spojrzenia.
Głowę odwracam. Dante nie ufając
Mym palcom nazbyt nieszczelnym i drżącym
Ilekroć czuje zbliżanie się Gorgon -
Na moich oczach kładzie swoją dłoń.
I tak wędruję przez ten świat widzialny
Z zasłoną palców Dantejskich na oczach.

                                                              Roman Brandstaetter
 
 
 

rachunek kamieni. . .

Przebudzony kamień jest bardzo zdziwiony.
Z przebudzenia wynika, że nie jest kamieniem.
Więc czym jest? Z jakiej materii zdziałany?

Niewielkie jest moje poznanie, niewielkie,
Moja wiedza jest skąpa, a to co rozumiem,
Jest owocobraniem mojej słabej wiary.

Trud mój dopiero teraz się zaczyna,
Boże, który jesteś dla mnie większym ciężarem
Niż ja dla Ciebie.
A chociaż upadam pod Twoim brzemieniem,
Trwam pod nim,
Bo pragnę zasiąść
Na drugim brzegu człowieka,
Na drugim brzegu brata,
Na drugim brzegu myśli,
Na drugim brzegu serca,
Przy stole pojednania,

Chrystus Frasobliwy kapliczka przydrożna - Kurowice - 1997
Gdzie wszystko ma swój sens i ład,
Gdzie nie ma żadnych sprzeczności i złudzeń,
Gdzie duch nie walczy z oporem materii,
Gdzie ostry topór nie godzi w pień drzewa,
Gdzie krew nie płynie od ukłucia nożem,
Gdzie woda nie jest przeciwna ogniowi,
Gdzie nie istnieje szukanie i lęk.

Dlatego wierzę, chociaż owa wiara,
Która dla innych jest ojczyzną ciszy,
Dla mnie jest jeszcze jedną
Burzą.

Dlatego wciąż od nowa szukam Cię i szukam,
Jakby Cię za mało było w tym wszystkim,
W czym Cię nieustannie widzę i czuję.

Jesteś umęczony mną, Boże,
Ale ja również jestem umęczony Tobą.

Zerwane sieci w falach Genezareth,
Gorzkie modlitwy, piwnice, ciemności
I medytacje nad tajemną sprawą,
Dlaczego ginie sprawiedliwy mąż,
A zły zasiada w radzie człowieczeństwa,
Dlaczego mędrzec pada pod toporem,
A tłuste sadło żre włochaty szczur,
Dlaczego kłamie czarna zakonnica,
A Maria Curie była ateistką.

Kołowrót męki, niepokój sumienia
I karuzela grzechów, i upadek,
I to pytanie, od którego bolą
Wargi:
Powiedz, czy tę rzeczywistość
Może ocalić poezja?

A potem znowu wszystko od początku:
Zawiłe drogi, zasadzki i sidła,
Zerwane sieci w falach Genezareth
I wizja kwitnącego figowca,
Który jeszcze wieczorem
Był uschniętym kikutem.

Boże nauki, serc i intuicji,
Pragnę odnaleźć nici, które łączą
Serce ze sercem, zjawisko z zjawiskiem.

Pragnę odnaleźć kiełki wszystkich zdarzeń,
Ich sen i jawę, spoczynek i trud,
I te klęczące w naiwnej pokorze
Pyłki i ziarnka,
I te przeciwko Tobie zbuntowane
Góry gigantów,

Abym mógł wreszcie zrozumieć i pojąć,
Jak żyć by przeżyć godnie odrobinę
Wrogiego czasu,
Jak żyć, by nie złamać
Twojego imienia —
Ja, celnik, który kiedyś
Będę Cię błagał o kromkę wieczności
Jak o kromkę chleba.

                                                            Roman Brandstaetter
 
 
 

przylot aniołów I. . .

Patrz, puste są dłonie ślepego pokolenia
Jak sad po krucjacie jesieni.
Ani jednego owocu nie znajdziesz,
Ani jednego.
Takie są dłonie ślepego pokolenia.
Puste.

Tityr nie zrzuci z siebie troski w cieniu buka
Ani nie będzie grał na wiejskiej fletni
Zielonej piosenki, ani nie napełni
Gaju miłosnym gruchaniem z Amarylis.

Padają radioaktywne deszcze,
Pęka Pompeja jądrowych wybuchów,
Kobiety rodzą w szóstym miesiącu ciąży,

Wypalona ziemia jest jałowa,
A cień, negatyw śmierci,
Który pozostał na progu domu,
Jest ostatnim śladem jego właściciela
Na ziemi.

Jest noc.

Żołnierze grają w kości
O łachmany, o rzemyk od sandałów
I o całą wieczność.

                                                  Roman Brandstaetter
 
 
 

rozmowa z aretuzą. . .

Stoję nad twoim źródłem, Aretuzo,
I patrzę w gąszcze mądrych papirusów,
Obrosłych wiedzą wielu tysiącleci.
Po mojej twarzy z wolna się przesuwa
Cień twej postaci. Powiedz mi, czy warto
Wracać do dawnych kształtów i zwyczajów
I znowu wszystko zaczynać od nowa
Dla kilku uczuć i dla kilku myśli,
Które, nim wzejdą, już więdną i giną?

Na to odrzekła wdzięczna Aretuza:
- Nie warto nigdy zaczynać od nowa,
Bo człowiek zawsze potknie się o kamień
W tym samym miejscu i w tym samym czasie.

- Zatem ty wierzysz w przeznaczenie, nimfo?

- Tak, lecz nie w twoje.

- A w czyje?

- Kamienia.

                                                                 Roman Brandstaetter
 
 
 

14 stycznia 2017

potrzebę mocy ... zdobycia władzy, dominacji. . .

   Następny przykład wpływu procesu socjalizacji na kształtowanie się potrzeb człowieka jest znacznie bardziej interesujący. Alfred Adler, znany psychoanalityk austriacki, wykrył, że ludzie posiadają potrzebę mocy; dążą oni do zdobycia władzy, dominacji i sławy. Zresztą istnienie tego rodzaju popędów nie jest również negowane przez psychologów, którzy przyjmują inne koncepcje człowieka. Tomasz Kocowski zwrócił kiedyś uwagę, że „potrzeby mocy są potężnym motorem działań ludzkich, wstrząsających niekiedy społeczeństwami”*. Zgodnie z potocznymi wyobrażeniami dążenie do dominacji i zdobycia władzy jest wyrazem siły jednostki; świadczy o jej twardym charakterze i niezłomnej woli. Adler i inni psychoanalitycy odrzucili ten pogląd. Ich zdaniem człowiek dąży do mocy nie dlatego, że jest silny, lecz dlatego, iż jest po prostu słaby. Potrzeba mocy kształtuje się w procesie socjalizacji; nikt nie rodzi się Oxenstierną czy Napoleonem. Zasadniczą rolę w rozwoju tej potrzeby odgrywa sytuacja rodzinna; dziecko żyje w świecie dorosłych, którzy są silni, mądrzy -i niezależni; wobec nich czuje się ono bezradne i słabe. W takiej sytuacji często powstaje u dzieci poczucie niższości; poczucie to jest szczególnie silne u dzieci upośledzonych i nieporadnych, którym rodzice zwracają uwagę na ich słabości. Chcąc skompensować poczucie niższości, ludzie zaczynają dążyć do mocy; rodzi się u nich potrzeba dominacji i władzy, jednocześnie ulegają osłabieniu motywy afiliacyjne. Zatem potrzeba mocy powstaje w wyniku specyficznego przebiegu procesu socjalizacji. Nie można zaprzeczyć, że tego rodzaju hipoteza jest niezmiernie oryginalna i wyrafinowana; sformułowanie jej wymagało dużej pomysłowości i rozwiniętej fantazji.

* T. Kocowski, Taktyka i strategia sterowania motywacją ludzką w skali masłowskiej, w zbiorze: A. Podgórecki (red.), Socjotechnika. Style działania, Warszawa 1972.

Józef Kozielecki (Koncepcje psychologiczne człowieka, 1998)
   
   
   

01 stycznia 2017

w wielkiem zwycięstwie. . .

Po wielkiem zwycięstwie . — Najlepszem w wielkiem zwycięstwie jest to, że odbiera ono zwycięzcy lęk przed klęską. »Czemużby też raz nie przegrać ? — mówi sobie: jestem teraz dość na to bogaty «.

Friedrich Nietzsche (Wiedza Radosna, 1882)