28 maja 2012

do autorów dramatycznych. . .

A niech was połamie wszystkich
Z waszą "lekkomyślnością dialogu",
Z tym małpowaniem bzdur paryskich,
Z węszeniem wiecznym zdrad i rogów !

Z waszym subtelnym dowcipuszkiem,
Wykwintem, paradoksem, Francją,
Pyjamą, damą, elegancją,
Kochankiem i kokocim łóżkiem!

Bodaj was sprało z "żywą akcją".
Potocznością scen kretyńskich!
Wbiłbym wam w brzuchy z satysfakcją
Rogi rogaczów waszych świńskich!

A niech wam wejdzie ostrym kantem
Każdy małżeński trójkąt chamski
Cholerą w bok pod żebro piąte,
Skisłe szekspiry majtek damskich!

Bodajcie karki poskręcali,
Fidrygałgany i pieszczochy,
Nim znów się który rozmigdali
Na temat kołdry i pończochy!

Za aforyzmy o miłości,
Za błyskotliwość, zręczność wreszcie,
Czas by wam kto zgruchotał kości:
- W łóżku na scenie z bólu wrzeszczcie!

O, to mi będzie widowisko:
Gdy się w francuskim łóżku kurczy
Złojony kijem za to wszystko
Nasz nonszalancki dramaturczyn!

Kiedy w wytwornym tym szpitalu
Śmiać się z uciechy będą twarze,
Że klituś, bajduś, cacuś, laluś
Ma pod pyjamką swą - bandaże!

To ci dopiero sukces będzie!
Wtedy zabawisz się, Warszawo!
Ja też usiądę w pierwszym rzędzie
I będę krzyczał: "Autor! Brawo!".

1925

                             Julian Tuwim (z tomu Jarmark rymów, 1938)


   

27 maja 2012

los angeles, 10 II 1969 r.. . .

 Los Angeles, 10 II 1969 r. 

Mamusiu najukochańsza. Wysłałem Ci list, przed świętami jeszcze chyba, ale widać, że go nie dostałaś. (...) List Twój wzruszył mnie naprawdę. Dlaczego piszesz: kochałeś mnie? Przecież wiesz że Cię kocham. Ale to nie moja wina, że giną listy(...) Ale na czym polegają Twoje obawy o mnie? Czego się konkretnie spodziewasz? (...) Ja przeważnie siedzę w domu i piszę i naprawdę, żebym nie wiem jak chciał, nic o sobie innego napisać nie umiem, bo ani nigdzie nie chodzę, anie nikogo nie znam, i myślę o tym żeby się przenieść gdzieś w oko- lice New Yorku, ale będę mógł to zrobić dopiero po skończeniu książki. Nie wiem teraz naprawdę, czy uda mi się pojechać Europy, bo jak wiesz zaszły tu zmiany niezależne ode mnie.(...) Jeśli ta impreza w Izraelu dojdzie do skutku, to rzecz jasna będę mógł przyjechać do Soni i tam coś zorganizować. Ale będę bardzo ostrożny w obiecywaniu czegoś, kiedy jestem zależny od innych ludzi; tak że lepiej trzy- maj się raczej z rezerwą wobec tej możliwości. Jestem tak zmęczony tym pisaniem książki, płaceniem długów i tymi dwoma latami wyczekiwania na pozwolenie pracy, że marzę o tym, żeby po prostu nic w ogóle nie robić i wymyślać coś.(...) Jeśli uda mi się tam dojechać, to daj Boże, jeśli nie, będę myślał o czym innym. Bądź cierpliwa i módl się codziennie o mnie - jak i ja modlę się o Ciebie.

Bogu Cię polecam - Marek

Marek Hłasko (z Listów do Matki)

  

ejlat, 17 III 1959 r.. . .

Ejlat, 17 III 1959 r. 

Kochana Mamo! Jeśli spojrzysz na mapę Azji i odszukasz Morze Czer- wone (Red Sea), i odnajdziesz tam maleńką mieścinę EJLAT - to ja właśnie tu mieszkam i kombinuję, jak by tu wrócić. Mam nadzieję, że wszystko jest na do- brej drodze, i niedługo już zaczniemy się kłócić od początku.

Twój - Marek

Marek Hłasko (z Listów do Matki)

  
 

26 maja 2012

diana. . .

co mnie właściwie obchodzi
że te nogi należały
do prawdziwej księżniczki

reszta była
hipotetyczna

co mi właściwie pomoże
że te nogi
kiedy stanowiły jeszcze
niewyobrażalną całość
wymagały
więcej troski
jak uśmiech Nefretete
jak wzorzec
czasu i przestrzeni
złożony w Greenwich

                Zbigniew Herbert (z tomu Epilog Burzy, 1998)


  

24 maja 2012

do muzyki. . .

O, ukochana Sztuko w jak wielu szarych godzinach,
Kiedy spowalniające orbity życia wyśmiewają mnie,
Ty rozpalasz moje serce do czułej miłości,
Przenosisz mnie daleko do lepszego świata!

Jak często westchnienie wymyka się z twej harfy,
Słodki, święty akord twój
Otwiera dla mnie niebo lepszych czasów,
O, ukochana Sztuko, za to dziękuję ci!

                                          Franz von Schober (tłumaczenie własne)



  

obłąkani. . .

Oni poznali wszystko, co jest wszystkim.
Oni wiedzą to, czego nie wiecie.
Oni przetrzymali ogień ogni.
Oni przez morskie przeszli dna.

Stoją i chodzą w łunie złotej
jak podpalony nóż i Matka Boga.
To oni idą - jak nóż w ogniu -
z ciemności żaru do jasności.

Odcięte wszystkie rany niosą
w milczącym spowite sekrecie,
cierpliwie nad wodami mroku
spłukują ropę z płócien dnia.

W wieczność na rzekę niepamięci
niepokalana pcha ich droga
i ziemia im powoli w bęben
bije pałkami własnych kości.

                                 Jan Bolesław Ożóg


   

22 maja 2012

poste restante. . .

to już umiem
odlatywać

uprawiać tęsknotę
na niewielkich grządkach
w cieniu nieoswojonych drzew

wić kolejne gniazdo
opuszczać je
i szukać nowego

zmieniać słońca i języki

zamieszkałam na poste restante

                                       Agata Tuszyńska


   

19 maja 2012

oczy otchłani. . .

Oto godzina snu: tajemna doba
Zaniku życia, odpływ serca, duszy...
Wiecznie powrotna ciemności żałoba,
Która myśl łamie i miażdży, i kruszy
Na miał nicości, na rozprzęg chaosu
W niezmordowanych nigdy żarnach losu.

(...)

O, walczcie, cierpcie, marzyjcie! wśród pustoszy
Nocy bezgwiezdnej, bez szczęścia rozkoszy!
O, bracia moi1 Nie błogim spokojem
Jest życie, ale nieustannym bojem!
Niech dzień wam będzie o swe serce bitwą,
A noc najgłębszą o miłość modlitwą!


                             Leopold Staff (z tomu Żywiąc się w locie, 1922)


   

16 maja 2012

prawa do. . .

W jednym z programów telewizyjnych zdarzyło mi się przeprowadzać wywiad z wielebnym Michaelem Brayem, znanym amerykańskim przeciwnikiem aborcji. Spytałem go wówczas, skąd bierze się u chrześcijańskich fundamentalistów taka obsesja na punkcie prywatnych preferencji seksualnych, choćby homoseksualizmu, który poza bezpośrednio "zainteresowanymi" nikomu nie powinni wadzić. Odpowiedź Braya odwoływała się do prawa do samoobrony. Stwierdził bowiem, że niewinni ludzie mogą się bronić przed tym, by nie stać się "przypadkowymi ofiarami", gdy bóg zdecyduje się zesłać na jakieś miasto kary za to, że żyją w nim grzesznicy. W roku 2005 przepiękny Nowy Orlean padł ofiarą huraganu. Gdy woda zalewała kolejne dzielnice miasta, wielebny Pat Robertson, jeden z najbardziej znanych amerykańskich teleewangelistów i były kandydat na prezydenta USA, oświadczył, że winę za tę tragedię ponosi... pewna mieszkająca w Nowym Orleanie aktorka komediowa-homoseksualistka. A można by pomyśleć, że wszechmocny bóg potrafi nieco celniej trafić w niepoprawnych grzeszników - czy na przykład ewentualny atak serca nie byłby rozsądniejszą karą niż zniszczenie całego miasta tylko dla tego, że w nim akurat przebywała jakaś bezczelna lesbijka.

 Richard Dawkins (z książki Bóg urojony, 2006)


   

15 maja 2012

za te biedne brzózki. . .

Za te biedne brzózki się módl,
by rosły smuklej i wyżej,
by młodziutkich nie rąbał chłop
synom zabitym na krzyże.

Za dęby wysokie proś,
by wróg nie kazał odmienić
zdrowych i mocnych pni
na chmurne drzewa szubienic.

... Ojcze nasz, któryś jest w niebie,
Przyjdź królestwo twoje.
Za biedne brzózki się módl,
za dęby ojczyzny mojej.

                          Tadeusz Kubiak


   

10 maja 2012

prospekt. . .

Jestem pastylka na uspokojenie.
Działam w mieszkaniu,
skutkuję w urzędzie,
siadam do egzaminów,
starannie sklejam rozbite garnuszki -
tylko mnie zażyj,
rozpuść pod językiem,
tylko mnie połknij,
tylko popij wodą.

Wiem, co robić z nieszczęściem,
jak znieść złą nowinę,
zmniejszyć niesprawiedliwość,
rozjaśnić brak Boga,
dobrać do twarzy kapelusz żałobny.
Na co czekasz -
zaufaj chemicznej litości.

Jesteś jeszcze młody (młoda),
powinieneś (powinnaś) urządzić się jakoś.
Kto powiedział,
że życie ma być odważnie przeżyte?

Oddaj mi swoją przepaść -
wymoszczę ją snem,
będziesz mi wdzięczny (wdzięczna)
za cztery łapy spadania.

Sprzedaj mi swoją duszę.
Inny się kupiec nie trafi.

Innego diabła nie ma.

                                    Wisława Szymborska (z tomu Wszelki wypadek, 1972)