25 stycznia 2024

skatalogować zasady deformacji, znacznie trudniej niż zasady przedstawienia realistycznego. . .

 Trudno skatalogować zasady deformacji, znacznie trudniej niż zasady przedstawienia realistycznego. Osiągnięcia realistyczne można odnieść do rzeczywistości. Deformacja nie ma takiego odniesienia. Jej „słuszność zawiera się w prowokowaniu właściwych interpretacji. Sterowanie tym procesem jest trudne, ponieważ operuje on rozmytymi znaczeniami. Ale dzięki temu deformacja jest bardziej pojemna i dopuszcza szerszy zakres przekazu. Dotyczy to zwłaszcza postaci ludzkiej. Deformując ją czy upraszczając, osiąga się prawie zawsze jakieś znaczenie. Każda inna rzecz potraktowana w podobny sposób stałaby się karykaturą. Tymczasem zdeformowana rzeźba człowieka zawsze powie jakąś prawdę o nim. Niełatwo jednak przewidzieć, jaka to będzie prawda. Taką możliwość daje dopiero doświadczenie w posługiwaniu się deformacją. Jednak takie doświadczenie jest tylko częściowo osiągalne, bo deformacji nie można ćwiczyć bez końca.


Maria Anna Potocka (Malarstwo. Rzeźba. Złote media sztuki, 2020)

   

   

   

nasza kultura i sztuka wiele zawdzięczają barbarzyńskiej rewolucji. . .

Obecny model kultury jest modelem zakotwiczonym. Być może dlatego, patrząc na Rzym niszczejący pod władzą barbarzyńców, automatycznie bierzemy jego stronę. Jednak nasza kultura i sztuka wiele zawdzięczają barbarzyńskiej rewolucji. Bez niej byłyby znacznie uboższe, przede wszystkim bardziej bezradne w operowaniu symbolami.

W ocenach historycznych dominuje tendencja stacjonarna. Chcemy, aby wszystko cenne się zachowało, a wszystko, co akceptujemy, trwało niezmienne. Zniszczenia, zaniechania, rezygnację z osiągnięć traktujemy jako cofnięcie, regres, ciemny moment ewolucji cywilizacyjnej. Następstwem takiego podejścia jest lęk przed zmianą i przekonanie, że najlepiej i najbezpieczniej jest nic nie zmieniać. Każda sytuacja, która coś osiągnęła, popada w taki stupor i zaczyna bronić swoich stanów przed cudzymi procesami, powodując, że te procesy muszą się przesadnie radykalizować i w efekcie nie dążą do zmian, lecz burzą i czyszczą pole.


Maria Anna Potocka (Malarstwo. Rzeźba. Złote media sztuki, 2020)

   

   

   

drastyczność przejścia między klasycznością a średniowieczem. . .

Sztuka wczesnego średniowiecza kojarzy się przede wszystkim z rzemiosłem artystycznym. Porównanie tej artystycznej produkcji ze sztuką klasyczną daje poczucie obniżenia poziomu kultury. Można jednak spojrzeć na to jako na zmianę kierunku rozwoju. Drastyczność przejścia między klasycznością a średniowieczem pozwoliła Europie wyjść ze świeckiej pułapki, jaką skonstruowała wersja klasyczna. 

Kultura, na którą natrafiły młode narody europejskie, tak dalece nie pasowała do ich doświadczeń i potrzeb, że nawet nie podjęły prób jej przekształcania. Stanęły wobec fenomenalnie dopracowanej kultury, dla nich bezużytecznej. Można to porównać z „odkryciem” kultury Egiptu przez Napoleona. Efektem było postawienie ukradzionego obelisku na głównym placu Paryża oraz kształt nóżek w meblach francuskich.


Maria Anna Potocka (Malarstwo. Rzeźba. Złote media sztuki, 2020)

   

   

   

wizji chrześcijańskiej nie dało się pogodzić z rzymskim podejściem ... metodą było odsunięcie tamtego świata poza granice „naszego”. . .

Historia podsuwa obraz przepaści między czasami greckorzymskimi a okresem średniowiecza. Kończy się czas, w którym "nas” nie było, a zaczyna epoka, w której jesteśmy. Wyczuwamy granicę, która odcięła przeszłość. Kultura klasyczna upadła, wyczerpała się, została pokonana, a nowa kultura średniowieczna narodziła się z zupełnie niezależnego źródła, niemal sama z siebie. Za to wrażenie odpowiedzialność ponosi chrześcijaństwo, które musiało zerwać związek z religijnie i obyczajowo swobodnym Rzymem. Moralności, strategii i wizji chrześcijańskiej nie dało się pogodzić z rzymskim podejściem do życia. Skuteczną metodą było odsunięcie tamtego świata poza granice „naszego” Stał się odległy i niedostępny, nie budząc za sobą tęsknoty. To delikatne przemodelowanie obrazu historii jest jednym z genialnych zabiegów chrześcijaństwa. Stworzona przez nie interpretacja historyczna zarysowuje przepaść między okresem klasycznym a średniowieczem.


Maria Anna Potocka (Malarstwo. Rzeźba. Złote media sztuki, 2020)

   

   

   

okresy przesiąknięte humanizmem prowadzą do niezaspokojenia metafizycznego. . .

Prawie wszystkie okresy przesiąknięte humanizmem prowadzą do niezaspokojenia metafizycznego. Wynika ono z ograniczeń człowieka humanistycznego, który używa umysłu do wszystkich problemów, z jakimi się styka, rzeczy niezrozumiałych nie dopuszcza do sfery przeżyć, lecz czeka na wyjaśnienie, słabość uważa za niedoskonałość myśli, a uczucie za relikt zwierzęcości. Człowiek humanistyczny przyznaje słuszność własnym potrzebom i potrafi korzystać z życia, nie wstydząca się swojej zachłanności. Innym przyznaje te same prawa. Człowiek humanistyczny jest przyjemny w kontaktach, w ładny sposób pewny siebie, ale nieporadny wobec problemów niepoddających się racjonalnemu namysłowi. W momencie, kiedy zaczynają dominować tematy niewyjaśnialne, sztuka przechodzi z pozycji klasycznych — jasnych i dopowiedzianych — na pozycje metafizyczne — mroczne i pełne intuicyjnej mgły.


Maria Anna Potocka (Malarstwo. Rzeźba. Złote media sztuki, 2020)

   

   

   

Auschwitz jest kluczowym argumentem przeciw uromantycznionemu pojęciu „diabolicznego zła”. . .

(...)powinno się odwrócić standardowe pojęcie holokaustu jako historycznej aktualizacji „radykalnego (lub raczej diabolicznego) zła”. Auschwitz jest kluczowym argumentem przeciw uromantycznionemu pojęciu „diabolicznego zła”, złego bohatera, który podnosi zło do roli apriorycznej zasady. Jak słusznie podkreślała Hannah Arendt, niewyobrażalny horror Auschwitz polega na tym, że tamtejsi oprawcy nie byli postaciami z Byrona, którzy jak Miltonowski szatan ogłaszaliby „niech zło będzie moim dobrem!” prawdziwy powód do alarmu tkwi w przepaści nie do przebycia dzielącej grozę tego, co się działo, i „ludzki, arcyludzki” charakter sprawców. Levi eksponował traumatyczną zewnętrzność antysemityzmu (w terminach, które, z okrutną ironią, niemal przypominają nazistowskie postrzeganie  Żydów jako intruzów wdzierających się do naszej budowli społecznej, jako trujące obce ciało): „nazistowska nienawiść nie jest racjonalna: jest to nienawiść, która nie tkwi w nas, lecz znajduje się poza człowiekiem, jest zatrutym owocem, który spadł z martwej gałęzi faszyzmu, lecz pozostaje na zewnątrz niego i poza nim.


Slavoj Žižek (O wierze, 2001)

   

   

   

trauma stanowi z definicji coś, czego człowiek nie potrafi zapamiętać. . .

Między pojęciami traumy a powtórzenia zachodzi integralny związek sygnalizowany przez znane motto Freuda, że jest się skazanym napowtarzanie tego, czego nie potrafi się zapamiętać. Trauma stanowi z definicji coś, czego człowiek nie potrafi zapamiętać, tzn. przywołać przez uczynienie jej częścią własnej opowieści symbolicznej; jako taka, powtarza się bez końca i powraca, nawiedzając podmiot. Ściślej biorąc, powtarza się niepowodzenie, a nawet niemożliwość właściwego powtórzenia/przypomnienia traumy.


Slavoj Žižek (O wierze, 2001)

   

   

   

pragnienie ... zmusza wszystkich, aby nie zatrzymywali się na jakimś etapie, aby poszukiwali celów nowych i coraz trudniejszych. . .

Chcąc zrozumieć znaczenie, jakie średniowiecze nadało temu pojęciu rozczarowania czy też klęski, trzeba spojrzeć na sprawę z dystansu, na chwilę odłożyć na bok teksty z przeszłości oraz problemy podnoszone przez historyków i zwrócić się do nas, ludzi XX wieku. 

Każdy z nas doświadczył w pewnym momencie życia mniej lub bardziej dojmującego, mniej lub bardziej ujawnionego albo stłumionego poczucia klęski: klęski rodzinnej, klęski zawodowej. Pragnienie awansu zmusza wszystkich, aby nie zatrzymywali się na jakimś etapie, aby poszukiwali celów nowych i coraz trudniejszych. Klęska przychodzi tym częściej i tym mocniej jest odczuwana, że sukces jest pożądany, ale zawsze niewystarczający, cel stale przesuwany dalej. Przychodzi jednak dzień, kiedy człowiek nie dotrzymuje już kroku rosnącym ambicjom, idzie wolniej niż jego pragnienie, coraz wolniej, aż uświadomi sobie, że cel jest nieosiągalny. Wtedy czuje, że zmarnował życie. 

Jest to próba, której poddawani są zwłaszcza mężczyźni: kobiety może mniej ją odczuwają, gdyż jeszcze chroni je brak ambicji i stan zależności. 

Kryzys ten na ogół przypada około czterdziestki i w coraz większym stopniu upodabnia się do trudności, jakie przeżywa młodzież, przechodząc do świata dorosłych, trudności, które mogą prowadzić do alkoholizmu, narkomanii, samobójstwa. W każdym razie w naszych przemysłowych społeczeństwach moment krytyczny przychodzi zawsze wcześniej niż wielkie spustoszenia starości i śmierci. Człowiek odkrywa pewnego dnia, że jest przegrany: nigdy nie widzi siebie jako umarłego. Swojej goryczy nie kojarzy ze śmiercią — ale kojarzył ją człowiek późnego średniowiecza. 

Czy to poczucie klęski jest stałą cechą ludzkiej kondycji? Może w postaci metafizycznego niedosytu przenikającego całe życie, a nie w postaci wyraźnie i nagle doznanego brutalnego wstrząsu. 

Wstrząsu tego nie mały chłodne i powolne czasy śmierci oswojonej. Każdego czekał los, którego człowiek nie mógł ani nie chciał zmienić. Postawa taka długo się utrzymała tam, gdzie bogactwo było czymś rzadkim. Życie każdego biedaka było zawsze narzuconym losem, wobec którego był bezsilny.

Philippe Ariès (Człowiek i śmierć, 1977)

   

   

   

erasthai znaczy: pragnąć. . .

Czasownik erasthai znaczy: pragnąć tego, czego się nie ma. Eros to odczucie braku, ból tego odczucia. Cyprian Norwid (w Fortepianie Szopena) powie bardzo po grecku:

O! Ty, co jesteś Miłości-profilem,
Któremu na imię Dopełnienie;
Te, co w Sztuce mianują Stylem,
Iż przenika pieśń, kształci kamienie...
O! Ty — co się w Dziejach zowiesz Erą,
Gdzie zaś ani historii zenit jest,
Zwiesz się razem: Duchem i Li terą,
I „ consummatum est”
O! Ty — Doskonałe - wypełnienie,
Jakikolwiek jest Twój, i gdzie?... znak...
Czy w Fi diasu? Dawidzie? czy w Szopenie,
Czy w Eschylesowej scenie?...
Zawsze — zemści się na tobie BRAK!...
Piętnem globu tego — niedostatek:
Dopełnieni e?...go boli!...
On — rozpoczynać woli,
I woli wyrzucać wciąż przed się —zadatek!
Kłos?... gdy dojrzał jak złoty kometa,
Ledwo że go wiew ruszy,
Deszcz pszenicznych ziarn prószy,
Sama go doskonałość rozmieta...

                                Zygmunt Kubiak (Mitologia Greków i Rrzymian, 1997)
 
 
 


06 listopada 2023

o muchach na rynku. . .

 Uciekaj, przyjacielu, do samotni twej. Widzę, żeś ogłuszony hałasem wielkich ludzi i żądłem małych.

Godnie umieją milczeć wraz z tobą las i skała. Upodobnij się znów drzewu, które ukochałeś, drzewu gałęzistemu: ciche i zasłuchane zawisło oto nad morzem.

Gdzie samotność się kończy, tam się zaczyna targ, a gdzie się targi poczynają, tam się wszczyna hałas wielkich aktorów i rojne bzykanie much jadowitych.

Niczym są na świecie najlepsze nawet rzeczy bez tego, który je na widownię wywiedzie: wielkimi ludźmi zwie lud tych wystawców.

Mało pojmuje lud wszystko, co wielkie, to jest: twórcze. Ma on jednak zmysł ku wszelkim wystawcom i aktorom rzeczy wielkich.

Wokół odkrywców nowych wartości obraca się świat ten: — obraca się niewidocznie. Jednakże wokół aktorów krąży lud i sława: takie są „koleje świata tego”.


Fryderyk Nietzsche 

(Tako rzecze Zaratustra. Książka dla wszystkich i dla nikogo, 1885)



   

22 października 2023

towarzyszu podróży. . .

Stary urzędniku, mój towarzyszu podróży, nigdy nikt nie otworzył ci drzwi do wolności i nie ty odpowiadasz za to. Zbudowałeś swój spokój zalewając cementem, jak termity, wszystkie wyloty i wzloty do światła. Zwinąłeś się w kłębek w swoim bezpieczeństwie mieszczańskim, w swoich nawykach, w dławiącym rytuale życia na prowincji, wzniosłeś ten skromny szaniec przeciwko wiatrom, przypływom i gwiazdom. Nie chcesz przejmować się wielkimi problemami, dość trudu kosztuję cię już wysiłek, by zapomnieć swoją kondycję człowieka. Nie jesteś mieszkańcem wędrownej planety, nie zadajesz sobie pytań, na które nie ma odpowiedzi: jesteś mieszczuchem z Tuluzy. Nikt nie ujął cię za ramiona, zanim jeszcze nie było za późno. Teraz glina, z której powstałeś, wyschła i stwardniała, nikt już nie dobudzi się w tobie muzyka, poety czy astronoma, którzy cię może zamieszkiwali kiedyś.


Antoine de Saint-Exupéry (Ziemia, planeta ludzi, 1939)


Towarzyszu podróży! Zbudowałeś byt swój zasklepiając, jak termit, wyloty ku światłu i zwinąłeś się w kłębek w kokonie nawyków, w dławiącym rytuale codziennego życia. I choć przyprawia cię on co dzień o szaleństwo, mozolnie wzniosłeś szaniec z tego rytuału przeciw wichrom, przypływom, gwiazdom i uczuciu. Dość trudu cię kosztuje, by co dnia zapomnieć swej kondycji człowieka. Teraz glina z której zostałeś utworzony wyschła i stwardniała. Nikt już się nie dobudzi w tobie astronoma, muzyka, altruisty, poety, człowieka, którzy zamieszkiwali może ciebie kiedyś. 


Marek Koterski (z filmu Dzień świra, 2002)

   

   

   

13 sierpnia 2023

możliwość sprawowania większej kontroli nad emocjami. . .

13.3. Regulacja emocji koncertowych - modele w skali makro

    Biologiczne dojrzewanie struktur mózgowych (zwłaszcza obszarów płatów przedczołowych), wzrost doświadczenia i refleksja nad nim dają możliwość sprawowania większej kontroli nad emocjami — efektywnej regulacji emocji. O potrzebie regulacji emocji wspominamy szczególnie przy okazji emocji nieprzyjemnych, intensywnych, nieadekwatnych do wydarzenia (a raczej naszych oczekiwań co do reakcji w tej sytuacji). Utrzymując się, mogą one przybrać postać nawykowych, zautomatyzowanych reakcji na sytuację (np. w postaci obowiązkowego lęku scenicznego) i prowadzić do zakłócenia wykonania utworu lub nawet rezygnacji z zawodu muzyka. Według wyników niektórych badań taką dezadaptacyjną, demobilizującą (por. Wolfe, 1989) tremę odczuwa 21% muzyków na poziomie podstawowej szkoły muzycznej (Kaleńska-Rodzaj, 2019),8% muzyków na poziomie szkoły II stopnia (Kaleńska-Rodzaj, 2018b),20% studentów akademii muzycznej (Paliaukiene, Kazlauskas, Eimontas, Skeryte-Kazlauskiene, 2018), 56% muzyków orkiestrowych (Kenny, Driscoll, Ackermann, 2012) i około 50% solistów (Kenny, Davis,Oates, 2004).

Chełkowska-Zacharowicz, M., Kaleńska-Rodzaj, J. (red.). (2020). Psychologia muzyki. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

   

   

   

o operacjonalizacji pomiaru samoświadomości u zwierząt. . .

Przełomem w operacjonalizacji pomiaru samoświadomości u zwierząt był pomysł Gordona Gallupa polegający na wykorzystaniu lustra do stworzenia szczególnej stymulacji zwierzęcia (Gallup, 1968, 1977). Większość badanych zwierząt reaguje na swoje odbicie w lustrze, tak jakby widziały inne zwierzę (Gallup, 1968). Oprócz człowieka, u którego zdolność rozpoznania siebie w lustrze pojawia w wieku 2 lat, pierwszym zbadanym wyjątkiem był szympans (Pan troglodytes) (Gallup, 1970). Do dzisiaj rozszerzono grupę zwierząt rozpoznających się w lustrze o inne małpy człekokształtne (oprócz goryla), a także delfiny (Tursiops truncatus) (Reiss i Marino,2001), słonie (Elephas maximus) (Płotnik, deWaal i Reiss, 2006) oraz jeden z gatunków ptaków — srokę (Pica) (Prior, Schwarz i Gunttirktin, 2008).

Neckar, J. (2018). Ewolucyjna psychologia osobowości. O Psychologicznej naturze człowieka w ujęciu darwinowskim. Warszawa: Wydawnictwo Akademickie SEDNO.

   

   

   

którzy by nie wiedzieli, że umierają. . .

    Nie ma takich umierających, którzy by nie wiedzieli, że umierają. I nie ma znaczenia, czy mają lat pięć czy dziewięćdziesiąt pięć. Kwestia nie dotyczy pytania: „Czy powiedzieć jej/jemu, że jest umierająca/umierający?”. Chodzi o to, czy potrafimy wysłuchać i wsłuchać się w to, co pacjent mówi.

    Pacjentka mówi na przykład: „Nie dożyję twoich urodzin w lipcu”. Trzeba umieć wysłuchać takiego stwierdzenia, nie zaprzeczając: „Ależ skąd, nie mów tak! Zobaczysz, wszystko będzie dobrze!”. Taka odpowiedź zerwałaby kontakt. Pacjentka zrozumiałaby, że jeszcze nie jesteś gotowy jej wysłuchać. W ten sposób zamykasz jej usta i będzie się czuła bardzo samotna.

    Ale jeżeli temat śmierci i umierania nie przeraża cię, jeżeli potrafisz dostrzec, że ta oto kobieta jest umierająca, możesz usiąść koło niej, wziąć ją za rękę i zapytać: „Czy jest coś, co mogę dla ciebie zrobić?” — albo coś podobnego.


Kübler-Ross, E. (2021). Życiodajna śmierć. O życiu, śmierci i życiu po śmierci. Poznań: Media Rodzina.

   

   

   

01 sierpnia 2023

dno głębokiego oceanu, ciche i martwe. . .

    Nagle podniosłem głowę i zobaczyłem twarz Izumi. Siedziała w taksówce, która zatrzymała się tuż przede mną. Patrzyła na mnie przez boczne okno. Taksówka stała na czerwonym świetle; moją twarz od twarzy Izumi dzielił najwyżej metr. Już nie była tą siedemnastolatką, z którą się kiedyś przyjaźniłem, lecz rozpoznałem ją natychmiast. To ta dziewczyna, którą trzymałem w ramionach przed dwudziestoma laty, pierwsza dziewczyna, z którą się całowałem. Dziewczyna, która w tamto jesienne popołudnie tak dawno temu zdjęła ubranie i zgubiła podwiązkę. Ludzie zmieniają się w ciągu dwudziestu lat, ale wiedziałem, że to ona. — Dzieci się jej boją — powiedział mi stary znajomy. Kiedy to usłyszałem, nie rozumiałem, co ma namyśli. Nie mogłem pojąć znaczenia tych słów. Ale teraz, widząc Izumi, zrozumiałem. Jej twarz była pozbawiona jakiegokolwiek wyrazu. Nie, to niezupełnie odpowiednie słowa. Ujmę to w następujący sposób: jak pokój, z którego usunięto wszystkie, najmniejsze nawet meble, tak jej twarz została pozbawiona wyrazu i stała się całkowicie pusta. Ani śladu uczucia; jej oblicze przypominało dno głębokiego oceanu, ciche i martwe. Zwróciła ku mnie tę kompletnie obojętną twarz. Przynajmniej wydaje mi się, że na mnie patrzyła. Jej oczy spoglądały prosto w moją stronę, lecz twarz nie zdradzała żadnej reakcji. Czy też raczej ukazywała tylko jedno: nieskończoną pustkę.

Haruki Murakami 

(Na południe od granicy, na zachód od słońca, 

国境の南、太陽の西, 1992)

   

   

   

więc tak wygląda śmierć. . .

     Nic nie mówiłem. Pewnie lubiła to robić w ten sposób. Patrzyłem na ruchy jej warg i języka i powolne ruchy ręki pod sukienką. Nagle przypomniała mi się ta Shimamoto z parkingu na kręgielni — sztywna i biała jak prześcieradło. Dobrze pamiętałem, co wtedy zobaczyłem głęboko w jej oczach. Ciemną przestrzeń, skostniałą jak podziemny lodowiec. Ciszę tak głęboką, że pochłaniała wszystkie dźwięki, nie wypuszczając ich na powierzchnię. Absolutną, całkowitą ciszę.

    Wtedy po raz pierwszy stanąłem twarzą w twarz ze śmiercią. Przedtem nie miałem o niej jasnego wyobrażenia. Ale wówczas ujrzałem ją na własne oczy, zaledwie parę centymetrów od mojej twarzy. „A więc tak wygląda śmierć”— pomyślałem. I śmierć przemówiła do mnie, oznajmiła, że pewnego dnia i na mnie przyjdzie czas. Ostatecznie każdego wchłonie ta bezdennie samotna głębia, źródło wszelkiego mroku, cisza bez echa. Kiedy patrzyłem w tę bezkresną, mroczną otchłań, czułem dławiący, duszący strach.


Haruki Murakami 

(Na południe od granicy, na zachód od słońca, 

国境の南、太陽の西, 1992)

   

   

   

jak prowadzisz, niekiedy mam ochotę chwycić kierownicę i gwałtownie skręcić. . .

 Hajime — powiedziała po chwili. — Kiedy patrzę, jak prowadzisz, niekiedy mam ochotę chwycić kierownicę i gwałtownie skręcić. Zabilibyśmy się, prawda?

— Na pewno. Jedziemy sto trzydzieści na godzinę.

— Wolałbyś ze mną nie umierać? 

— Wyobrażam sobie o wiele przyjemniejsze rodzaje śmierci — roześmiałem się. — A poza tym jeszcze nie przesłuchaliśmy tej płyty. Po to tu jesteśmy, prawda?

— Nie martw się. Nie zrobię tego. Po prostu czasami taka myśl przychodzi mi do głowy.


Haruki Murakami 

(Na południe od granicy, na zachód od słońca, 

国境の南、太陽の西, 1992)

   

   

   

zmiana kierunku: od otwartego stylu, życia. . .

    Była to zasadnicza zmiana kierunku: od otwartego stylu, życia, jakie prowadziliśmy przez siedem lat, do życia bardziej zamkniętego. Myślę, że taka otwartość przez chwilę jest dobra. W tamtym czasie odebrałem wiele ważnych nauk. To była prawdziwa szkoła. Ale nie da się prowadzić takiego życia bez końca. Tego rodzaju egzystencja jest jak szkoła — rozpoczyna się ją, można się w niej czegoś nauczyć, ale w końcu trzeba ją opuścić.

    Rozpocząłem więc nowe, proste, regularne życie.


Haruki Murakami 

(O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu, 

走ることについて語るときに僕の語ること, 2007)

   

   

   

   

pełen obaw, że sam, jako osoba jest niczym. . .

Trudzi się więc pełen obaw, że sam, jako osoba jest niczym, że to dopiero jego wytwory przydadzą mu wartości— i że ten sposób zdobywania wartości jest winą, nawet jeżeli owe wytwory okażą się, w co należy wątpić, niewinne. Jeżeli człowiek jako taki nie jest wartością i chce osiągnąć wartość w taki sposób, że wartością będą jego wytwory, to winny... że nie on sam, nie osobiście jest wartością. Nad całą tą kulturą ludzi wytwarzających, produkujących, fabrykujących wisi klątwa nihilizmu albo tragizmu. albo człowiek nie jest wartością — albo jest wartością ułomną, winną... grzeszną. 

    Kultura, w której żyjemy, nie przyznaje się do podejrzenia, że człowiek jest niczym, że nie jest wartością, choć w XX wieku wielka część i zbrodni, i najwybitniejszych osiągnięć czy myśli, czy sztuki miała tę myśl na uwadze, przymierzając się jakby do niej i jej konsekwencji. A jednak człowiek wytwórca, co dzień zabijany w innym swoim niż wytwórcy człowieczeństwie, kamienowany wymaganiami, jakie stawia przed nim konieczność wytwarzania, fabrykowania, ma coraz większe wątpliwości, czy jest wartością i coraz większe trudności z ocenieniem samego siebie.


Maria Janion (Transgresje. Osoby, 1984)

   

   

   

rozebrałem się do naga, stanąłem przed dużym lustrem i obejrzałem się. . .

 Rozdział dziewiąty

I PAŹDZIERNIKA 2006 MURAKAMI CITY, PREFEKTURA NIIGATA

Który nigdy nie szedł

    Kiedyś, gdy miałem jakieś szesnaście lat i nikogo niebyło w domu, rozebrałem się do naga, stanąłem przed dużym lustrem i obejrzałem się od stóp do czubka głowy. Oglądając siebie w taki sposób, sporządziłem listę wszystkich swoich niedoskonałości, a przynajmniej tego, co za nie uznawałem. Na przykład (a to tylko przykład), miałem za gęste brwi i dziwny kształt paznokciu rąk — były to tego rodzaju rzeczy. Gdy, o ile dobrze pamiętam, doszedłem do dwudziestej siódmej niedoskonałości, zrobiło mi się niedobrze i zrezygnowałem. Oto, co wówczas pomyślałem: Jeśli tyle widocznych części mojego ciała odbiega od tego, co jest normą, kiedy zacznę roztrząsać inne swoje atrybuty — charakter, inteligencję, wytrzymałość i tym podobne — lista będzie nieskończenie długa.

    Bycie szesnastolatkiem to bardzo kłopotliwy stan. Człowiek zamartwia się drobiazgami i nie potrafi określić obiektywnie, gdzie się akurat znajduje; staje się biegły w dziwnych, bezsensownych rzemiosłach i popada w niewolę niewytłumaczalnych kompleksów. Dorastając, uczy się metodą prób i błędów dostać to, czego chce, i odrzucać to, co niepotrzebne. Gdy zaczyna się rozpoznawać własne wady i godzić z faktem niemal nieskończonej liczby niedoskonałości, najlepiej zająć się swoimi mocnymi stronami i nauczyć żyć z tym, co się ma.

    Ale to nieprzyjemne uczucie, które mi towarzyszyło, gdy jako szesnastolatek stałem przed lustrem, sporządzając listę swoich fizycznych mankamentów, jest dla mnie do tej pory czymś w rodzaju kamienia probierczego. Smutnym arkuszem kalkulacyjnym mojego życia, ukazującym, jak bardzo straty przewyższają zyski.

Haruki Murakami 

(O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu, 

走ることについて語るときに僕の語ること, 2007)

   

   

   

   

25 stycznia 2023

może zniknąć, przepaść kultura „głębokiego czytania”. . .

[...] na naszych oczach może zniknąć, przepaść kultura „głębokiego czytania”, której główną oznaką jest umiejętność znajdowania w książce nie fabuły, nie charakterystyk bohaterów, nie zestawu cytatów na Instagrama i co tam jeszcze jest wedle standardów Wikipedii potrzebne - ale portretu człowieka na tle historii, bo tylko za pośrednictwem takiego portretu możemy naprawdę odczuć bieg historii i postęp. Ta właśnie umiejętność korzystanie z książki jako narzędzia komunikacji poprzez czas - zanika obecnie z dnia na dzień, topnieje jak śnieg na słońcu, przechodzi do działu umiejętności przestarzałych, „rzemieślniczych” i paniczne uczucie, że ci, którzy jeszcze ją posiadają, muszą się pospieszyć, by zdążyć przekazać ją dalej, jak kiedyś wróżbici wiedzę tajemną po przyjściu nowej religii, popycha mnie do odkładania raz po raz na bok innych planów i zabierania się do kolejnego eseju wychodzącego od książki - rozmowy z czytelnikiem o naszych czasach, prowadzonej w obecności innego tekstu.


Oksana Zabużko (ukr. Окса́на Стефа́нівна Забу́жко)

(Planeta Piołun, 2019)

   

 

   

dość dokładnie zdiagnozować kurczenie się terytorium wolności. . .

    Wedle moich obserwacji właśnie dlatego można dość dokładnie zdiagnozować kurczenie się terytorium wolności na długo przed widocznymi dla wszystkich sygnałami ostrzegawczymi (takimi jak skręcanie mediów w stronę populizmu, przyjmowanie dyskryminacyjnych ustaw czy - niech nas wszystkich Bóg broni! pojawianie się autorytarnych i psychopatycznych liderów) na podstawie kurczenia się „terytorium książki”. Tam, gdzie literatura jest marginalizowana, gdzie biblioteki są zamykane, programy nauczania przestawiane na „nieprzeciążanie” dzieci nadmiarem lektur, gdzie politycy nie wstydzą się na głos oznajmiać, że nie czytają książek - tam mój wewnętrzny „czujnik Winstona Smitha” zaczyna piszczeć jak dozymetr w strefie czarnobylskiej: ostrożnie, ludzie, tu się szykuje jakaś pułapka!... I tak właśnie zazwyczaj bywa.


Oksana Zabużko (ukr. Окса́на Стефа́нівна Забу́жко)

(Planeta Piołun, 2019)

   

 

   

wchodzimy w pasmo gęstej mentalnej mgły. . .

    Gdzieś za rogiem naszą cywilizację czeka Wielki Rozłam na rzeczywistość fizyczną i cyfrową — coś w rodzaju zinstytucjonalizowanej schizofrenii, którą chętnie wykorzystają O'Brienowie nowego pokolenia. Jak samolot w strefę turbulencji wchodzimy w pasmo gęstej mentalnej mgły, gdzie w słuchawkach nieustannie rozlega się metaliczny głos — najpierw rozsiewając w powietrzu, jak zapach benzyny po kabinie, strach i agresję, a potem, na pewnym etapie, proponując nam, za przykładem Rosji, „wolność w zamian za bezpieczeństwo”.


Oksana Zabużko (ukr. Окса́на Стефа́нівна Забу́жко)

(Planeta Piołun, 2019)

   

 

   

kryptoamnezja - zastępowanie ludziom w mózgu ich własnej pamięci wspomnieniami „wyreżyserowanymi”. . .

Jednak ani oni, ani autor Roku 1984 nawet sobie nie wyobrażali, jakie diabelskie możliwości gry z pamięcią zbiorową otworzy przed nowymi eksperymentatorami społecznymi epoka technologii cyfrowych (dyktatorzy poprzednich epok płakaliby z zazdrości!), nie wiedzieli, że tak zwana kryptoamnezja — zastępowanie ludziom w mózgu ich własnej pamięci wspomnieniami „wyreżyserowanymi”, wirtualnymi, jak nadpisywanie w komputerze jednego pliku innym — może stać się sposobem na przejmowanie i niszczenie całych państw od środka [...]


Oksana Zabużko (ukr. Окса́на Стефа́нівна Забу́жко)

(Planeta Piołun, 2019)

   

 

   

o prawdopodobieństwie ześlizgiwania się europy w dół pętli czasu. . .

    Rzecz jasna, jest to powszechna choroba cywilizacyjna, nie tylko polska czy ukraińska. O prawdopodobieństwie ześlizgiwania się Europy w dół pętli czasu (co za cios zadany resztkom wiary mojego pokolenia w linearność postępu!), do toksycznych populizmów rodem z lat trzydziestych, z rehabilitacją postaci w rodzaju Stalina i Mussoliniego i odkurzaniem nie do koń-ca wcielonych niegdyś w życie doktryn panowania nadświatem, ostrzegał jeszcze Umberto Eco; o tym, że głównym teatrem działań bojowych w wojnach przyszłości stanie się terytorium pamięci, uprzedzał wspomniany już Orwell, do którego wszyscy powinniśmy wrócić [...]


Oksana Zabużko (ukr. Окса́на Стефа́нівна Забу́жко)

(Planeta Piołun, 2019)