§ 30. Lęk jako modus położenia
Fenomen lęku daje się rozważać z trzech punktów widzenia;
analizujemy „przed czym" lęku, lękanie się i „o
co" lęku. Te możliwe i współprzynależne aspekty nie są
przypadkowe. Przez nie w ogóle wydobywa się struktura
położenia. Analizę uzupełni wskazanie możliwych modyfikacji
lęku, które dotyczą jego różnych momentów strukturalnych.
„Przed czym" lęku, coś, co „budzi lęk", jest zawsze czymś
spotykanym wewnątrz świata i ma sposób bycia czegoś poręcznego,
obecnego lub współjestestwa. Nie chodzi o ontyczne
sprawozdanie na temat bytu, który zwykle może
rozmaicie „budzić lęk", lecz o fenomenalne określenie tego,
co budzi lęk, co do charakteru budzenia lęku. Go charakteryzuje
coś budzącego lęk jako takie, co byłoby spotykane
podczas lękania się? „Przed czym" lęku ma charakter
zagrożenia. Występuje tu kilka momentów: 1. Coś spotykanego
ma powiązanie o charakterze czegoś szkodliwego.
Objawia się ono w obrębie kontekstu powiązania. 2. Ta
szkodliwość kieruje się na pewien określony krąg tego, co
może nią zostać dotknięte. J a k o tak określona sama nadchodzi
z określonej strony. 3. Sama ta strona i to, co od niej
nadchodzi, są znane jako coś nie bardzo „bezpiecznego".
4. To coś szkodliwego jako groźne nie jest jeszcze w dającej
się owładnąć bliskości, ale zbliża się. W trakcie takiego zbliżenia
się szkodliwość promieniuje i ma w tym charakter zagrażania.
5. To zbliżanie się ma miejsce w obrębie sfery bliskości.
Co bowiem może być w najwyższym stopniu szkodliwe
i nawet stale się zbliża, ale z oddali, tego okropność pozostaje
zasłonięta. Jako jednak zbliżające się w pobliżu coś szkodliwego
zagraża; może nas dotknąć, ale przecież nie musi.
W/trakcie zbliżania się narasta owo „może, ale przecież
w końcu nie musi". „To okropne", powiadamy. 6. Zawiera
się w tym: coś szkodliwego jako zbliżające się w pobliżu niesie
w sobie odsłoniętą możliwość nienadejścia i przejścia
mimo, co nie pomniejsza i nie tłumi lęku, lecz go pogłębia.
Samo lękanie się jest pozwalającym-się-najść wyzwalaniem
tak scharakteryzowanego czegoś groźnego. Nie ustalamy
najpierw jakiegoś przyszłego zła (malum futurum), a potem
się go lękamy. Ale i lękanie się nie konstatuje dopiero czegoś
zbliżającego się, lecz już wcześniej odkrywa to coś
w jego zdolności do budzenia lęku. I lękając się lęk może
potem przez świadomy wgląd ową okropność sobie „wyjaśnić".
Przegląd widzi coś budzącego lęk, gdyż jest w położeniu
lęku. Lękanie się jako drzemiąca możliwość położonego
bycia-w-świecie, jako „lękliwość", otwarło już świat
na to, że może się odeń zbliżać coś budzącego lęk. Samą
możność zbliżania się udostępnia istotowa egzystencjalna
przestrzenność bycia-w-świecie.
Tym, „o co" lęk się lęka, jest sam ten lękający się byt,
jestestwo. Lękać może się tylko byt, któremu w jego byciu
o nie samo chodzi. Lękanie się otwiera zagrożenie tego bytu,
jego zdanie na siebie samego. Lęk odsłania zawsze,
chociaż ze zmienną wyraźnością, jestestwo w byciu jego
,,tu oto". Kiedy lękamy się o swój dom, to nie przeczy to
podanemu wyżej określeniu „o co" lęku. Jako bycie-wświecie
jestestwo jest bowiem zawsze zatroskanym byciemprzy.
Zrazu i zwykle jestestwo jest na podstawie tego, o co
się troska. Jego zagrożenie to zagrożenie bycia-przy. Lęk
otwiera jestestwo przeważnie w prywatywny sposób. Zbija
z tropu i „odbiera rozum". Lęk zarazem zamyka zagrożone
bycie-w, gdy je uwidacznia, tak iż gdy lęk ustępuje, jestestwo
musi się dopiero na nowo odnaleźć.
Martin Heidegger (Bycie i Czas, 1927)