20 listopada 2018

ale od czasu, jak u ciebie bóg pojawił się. . .

A ja, skąd wiem, co tobie twój Bóg każe zrobić. Pókiś ty sam od siebie zależał, ja wiedziałem, czego się od ciebie spodziewać, ale od czasu, jak u ciebie Bóg pojawił się, ja już nic wiedzieć nie mogę. Skąd ja wiem, co temu twojemu Bogu do głowy przyjdzie.

Stanisław Leopold Brzozowski  (Płomienie, 1908)
   
   
   

05 listopada 2018

nawet bóg nieopowiedziany czy istniałby?. . .

Toteż miliony,ba, miliardy ludzi wciąż opowiadają siebie w nadziei, że zostaną wysłuchani. Kto wie zresztą, czy te opowieści nie odraczają nawet końca świata, który by dawno się dokonał, gdyby miał kto o tym końcu opowiedzieć i kto wysłuchać. Tyle wojen, męczeństwa, cierpień, rozpaczy jakby kusiły świat, aby się skończył. Tyle nienawiści, bo często i miłość jest już zarażona nienawiścią, a świat jakby na przekór sobie wciąż istnieje. Czyto nie dziwne? Więc może każde zdarzenie musi się przejrzeć w opowieści, jeśli chce się zdarzyć? I każdy' człowiek, jeśli chce istnieć? A nawet Bóg nieopowiedziany czy istniałby?

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

przeszłość zawsze się podporządkowuje obecnie przeżywanej chwili. . .

   Szedłem za jego trumną, a we mnie przesuwały się niczym na taśmie filmowej jakieś ułomki, cząstki, okruszyny wspomnień, przywoływanych przez wyobraźnię, która pod wpływem jego śmierci kształtowała je na nowo. Któż by bowiem pamiętał, zwłaszcza z odległości lat, jak naprawdę było. Przeszłość zawsze się podporządkowuje obecnie przeżywanej chwili. A obecną chwilę ustanawiał jego pogrzeb.


Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

przystosowanie jest bowiem warunkiem istnienia. . .

   — Co by mówić, to człowiek widocznie jest z plasteliny, o inaczej by tego wszystkiego nie zniósł.
   Gdy po latach zastanawiałem się nad jego słowami, bo często przypominałem sobie, co kiedyś tam powiedział, zadawałem sobie pytanie, kim był, prócz tego że był moim ojcem, i zawsze skłonny byłem przyznać mu rację. Przystosowanie jest bowiem warunkiem istnienia. Jeśli człowieka nie stać na to, płaci najczęściej cenę, która jest ponad jego miarę. Muszę powiedzieć, że ojciec jest dla mnie bardziej tajemniczą postacią niż matka, trudniejszą do rozpoznania od niej. Bonie sądzę, aby niczego nie podejrzewał w tych nagłych przypływach czułości matki, chociaż i jego wprawiały w dobry nastrój. Tylko jakie mamy prawo osądzać naszych ojców, matki? Ich tajemnice wraz z nimi umarły i nigdy nam ich nie ujawnią. Może na szczęście dla nas.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

samotność sami sobie zadajemy jako niezgodę na świat, w którym przyszło nam żyć. . .

   — Nie jestem sam.
   Dało mi to na długo do myślenia. Być samemu, a czuć się samotnym to może zupełnie co innego? Przecież bywa,że człowiek ma żonę, dzieci, wnuki, przyjaciół, a czuje się samotny. Może samotność sami sobie zadajemy jako niezgodę na świat, w którym przyszło nam żyć? Może jej źródło kryje się w naszej bezbronności wobec tego świata? A może i wobec naszego losu, na który nie mamy wpływu?

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

może ktoś kiedyś poszerzy odpowiedzialność człowieka za sny. . .

   — Śnił mi się pan.
   — Jak? — spytałem, chociaż nie lubię snów.
   Gdy mi się coś śni, zawsze gorzej śpię. Sen powinien być jak śmierć. Nic, a po przebudzeniu zwyczajny dzień, jakby się dopiero życie zaczynało. Sny ciążą, zniechęcają, często każą się domyślać Bóg wie czego. Ba, nawet zmuszają do tropienia siebie. Tym bardziej nie lubię czyichś snów, w których się komuś śniłem. Bo co się za tym kryje, że mu się śniłem? Nie mogłem się przyśnić bez powodu, wiadomo. No, i szukaj powodów, zachodź w głowę, dręcz się, że czymś cię chce obarczyć. Ze próbuje coś zrzucić z siebie i przerzucić na ciebie, aby mu lżej było, chociaż tobie będzie ciężej. Zwłaszcza że za sny się nie odpowiada. A może powinno. Może ktoś kiedyś poszerzy odpowiedzialność człowieka za sny. Zresztą już jesteśmy na drodze ku temu. Widzą nas, gdy idziemy ulicą, słyszą nas,gdy mówimy choćby szeptem, a nawet mury naszych mieszkań nie wiadomo, czy jeszcze nas bronią. A przecież jesteśmy zrośnięci z naszymi snami, podobnie jak z myślami, słowami,uczuciami i tak dalej. Do niektórych już się dobrali. Długo więc czekać, jak się dobiorą i do naszych snów.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

człowiek powinien się sprawdzać wobec dawnych zdarzeń. . .

   Potrzebne mi było zaświadczenie z liceum przy ponownym staraniu się o przyjęcie na studia. I przy okazji zaszedłem do Ucha Igielnego. Pierwszy raz, odkąd spadł z tych schodów.Nie, nie miałem żadnej nadziei, że ją spotkam. Nie wiem nawet, co mógłbym jej powiedzieć. Chciałem jedynie sprawdzić,jak się zachowa moja pamięć wobec tego, co tu się stało, na tych schodach. Człowiek powinien się sprawdzać wobec dawnych zdarzeń, nawet wobec bardzo dawnych, tych sprzed jego życia. A kto wie, czy również nie wobec własnych wyobrażeń'Zwłaszcza że to on mnie namówił, abym poszedł na historię.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

może tak się umiera. . .

Uchu Igielnym, wypatrywałem, czy od strony tej doliny wyjdzie, czy od strony miasta będzie schodziła. Byłbym ją w pierwszych słowach powitał:
   — Teraz nie zmokniemy.Niestety, i tym razem nie przyszła. Do dziś najgorsze myśli nieraz mną targają, że może tak się umiera. Po prostu nie przyjdzie się, nie odpisze na list, nie podniesie się słuchawki[...]

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

każdy miałby się do czegoś przyznać. . .

   — Ale do czego mam się przyznać?
   — To nie moja sprawa, to nie ja mam się przyznać. A prawdę mówiąc, każdy miałby się do czegoś przyznać. Gdybyśmy nawet pierwszych lepszych ściągali z ulicy na przesłuchania. I może kiedyś tak będzie. Na razie mamy ograniczony zakres działań.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

sumienia rzadko się same otwierają, a jeśli, to dopiero na starość. . .

Od tego „hmm” aż się skuliłem w sobie. W takim „hmm”może kryć się nie wiadomo co, nawet oskarżenie, na które nie ma co prawda dowodów, lecz pobrzmiewa przekonanie'że znajdą się, nie wcześniej, to później znajdą się. Później może będzie nawet łatwiej znaleźć. Ulepszą się techniki śledcze, udoskonalą metody badań, pojawi się nowa aparatur, która będzie czytać sama, bez zadawania pytań. I bez Bronki,bo nie trzeba będzie nic pisać, wyświetli się podejrzanego na ekranie. Jeśli ma duszę, będzie i duszę jak na dłoni widać. Cierpliwości, co się oddali, to się i zbliży. A tymczasem nie szkodzi pomarzyć. Przez ten czas i podejrzanemu minie lat,niejednego doświadczy, niejedno zrozumie, może kiedyś nawet z własnej woli przyjdzie i przyzna się, nie trzeba go będzie zatrzymywać, nigdzie wyjeżdżać, niczego śledzić. Będzie się siedziało za biurkiem i przyjmowało winnych jak przy składaniu podań o zapomogi czy mieszkania. Dobrać się tylko do sumień, bo jak do tej pory sumienia rzadko się same otwierają, a jeśli, to dopiero na starość. Może zamiast milicji będą tylko urzędy, biura, wydziały, to i pensje wzrosną. Milicji słabo idzie, zwłaszcza z młodymi. Młodzi to najtrudniejszy materiał do przesłuchań — kręcą, motają, wypierają się,nic dla nich kodeksy, paragrafy, im się wydaje, że młodość na wszystko pozwala. Za nic mają milicję. No, to przekonają się,kiedy będziemy drogowskazem świata.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

kto zna dobrze wieczorną ciszę,ten wie, że się ta cisza sama wsłuchuje w człowieka, w jego milczenie, w myśli, życzenia. . .

   A gdy musiał już coś rzec, co go dręczyło, nosił się z tym zwykle do spokojnego czasu: żniwa przeczekał, orki i siewy,bo kto ma taką cierpliwość jak on, nie czasem siebie mierzy,ale spełnieniem. I tylko do wieczoru miał zaufanie, gdyż do tych paru swoich słów potrzebował ciszy niezmąconej, jaka jedynie z wieczorem nastaje, ciszy w izbie, w obejściu, we wsi,bo tylko cisza godna jest słów, tylko w ciszy słowa znaczą to,co się przez nie pragnie. A kto zna dobrze wieczorną ciszę,ten wie, że się ta cisza sama wsłuchuje w człowieka, w jego milczenie, w myśli, życzenia. W tej ciszy słychać, jak stół stoi, jak obrazy wiszą na ścianach i jak garnki obsychają na kuchni, a mleko zsiada się w gliniakach, słychać, jak mróz bierze na noc i ogień stygnie pod blachą, jak się nafta w lam-Pie z płomieniem liże, a pisklęta klują się z martwoty w opałce pod stołem. W takiej to ciszy rodzą się przeczucia, szmery przemieniają się w przestrogi, a senność w śmierć.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Nagi sad,1967)
   
   
   
   

wewnętrzną martwotę. . .

   Gdy mówimy o kimś, że jest żywy, to wyrażamy pogląd, iż posiada on wstępną zdolność do kreowania zmiany w swoim otoczeniu społecznym — zmiany w emocjonalnych reakcjach i działaniach innych ludzi. Wypowiadając te słowa, nie myślimy o człowieku, który gorączkowo krząta się organizując różne sprawy. Chodzi nam o aktywność zachodzącą na głębszym poziomie. Większość z nas wie, że lecząc pacjenta, który jest nieustannie zabiegany i zajęty, często odkrywamy w nim wewnętrzną martwotę. Kiedyś prowadziłem analizę kobiety, której życie było pasmem ciągłej aktywności, egzotycznych podróży i zaangażowania w różne nadzwyczajne projekty. W trakcie analizy stało się jednak jasne, że wewnątrz pozostawała martwa —aby sobie z tym radzić, musiała nieustannie uczestniczyć w ekscytujących sytuacjach.

Symington, N., (2013). Narcyzm. Nowa Teoria. Gdańsk: Wydawnictwo Imago.