22 grudnia 2017
brak jest naszej literaturze. . .
stu profesorów powiesiło się. . .
po infernalnej stoczni upadków ludzkich na samo dno. . .
muzyką jest dla nas. . .
13 grudnia 2017
droga ku wolności. . .
Jeżeli dusza jest chora i nieszczęśliwa z powodu swej niedoskonałości, wolno jej skończyć ze sobą i swoim nieszczęściem. Także temu, kto wpadł w ręce tyrana godzącego strzałami w piersi przyjaciół, i temu, którego pan karmi ojców wnętrznościami ich dzieci*, powiem: „Czemu jęczysz, głupcze? Po cóż czekasz, aby jakiś wróg pomścił cię przez zniszczenie twojego narodu lub aby jakiś potężny król przybył ci z daleka na pomoc? Gdziekolwiek popatrzysz, tam kres twoich nieszczęść. Widzisz tę przepaść? Tamtędy wiedzie droga ku wolności. Widzisz tamto morze, tamtą rzekę, tamtą studnię? Tam na samym dnie znajduje się wolność. Widzisz tamto niskie, uschłe,bezpłodne drzewo? Z jego gałęzi zwisa twoja wolność. Widzisz swoje gardło, swoją szyję, swoje serce? Tędy ucieczka z niewoli.Wskazuję ci wyjścia zbyt uciążliwe i wymagające zbyt wiele odwagi i siły? Pytasz, jaka jest droga do wolności? Jest nią każda żyła w twoim ciele”. [111 15 • 3-4]
_____________
*W poprzednich rozdziałach Seneka przytaczał przykłady Preksaspesai Harpagusa, którzy utraciwszy dzieci, musieli jeszcze w dodatku prawić komplementy ich zabójcom — tyranom, dając przez to przykład panowania nad wzburzeniem. Seneka stwierdza jednak, że nie zamierza nawoływać nikogo do znoszenia aż tak wielkich męczarni, lecz że woli wskazywać, jak w niewoli droga do wolności stoi otworem — przez samobójstwo. Myśl, że samobójstwo jest sposobem uwolnienia się od męczarni życia, spotykamy u Seneki wielokrotnie, np. O Opatrz. VI 6—7,Listy do Lucyl. XII 10, XXVII 10, LI 10 itd.
język jest ... domem bytu. . .
we wstępie do
07 listopada 2017
powodów do niepokoju. . .
Nigdy nie zabraknie powodów do niepokoju pochodzących bądź z powodzenia, bądź z niepowodzenia. Życie schodzi nam na zajęciach: nigdy nie skorzystamy z wypoczynku, zawsze będziemy go tylko pragnęli. [17 • 6]
01 listopada 2017
z istnieniem zawsze wiąże się pewna podstawowa samotność. . .
(Psychoterapia grupowa. Przewodnik dla terapeutów, 1989)
w tak wiele zielonych dolin. . .
Wiatr niesie posępny śnieg;
Czas łamie twój skok z trampoliny,
Rwie kroków tanecznych ścieg.
Dłonie po przegub w nią wsadź,
Co wiecznie nie mogło trwać.
Lodowiec napiera na kredens,
Przez łóżko pustynny dmie wiatr,
Rysa na dnie filiżanki
Tam żebrak w banknotach się tarza,
Wielkolud tam drzemie wśród ziół,
Spoglądaj, spoglądaj w lustro,
W twarz, w której spokoju ni krzty;
Choć błogosławisz nie ty.
Spoglądaj, spoglądaj z okna
Przez Izy, parzące ci twarz;
Miłuj bliźniego oszusta
Sercem, w którym także jest fałsz”.
Późny już, późny był wieczór,
Znikły cienie zakochanych par;
Nurt rzeki parł naprzód, jak parł.
18 października 2017
nobis ... tenebras. . .
Wszystko zmieniliśmy w Ciemność. Nie widzimy nic, ani tego, co szkodzi, ani tego, co przynosi korzyść. Przez całe życie potykasię na czymś, lecz ani nie zatrzymujemy się z tego powodu, ani kroczymy ostrożniej. [XIX 110 7]
divina ratio. . .
Czymże innym jest Natura jak nie Bogiem i Boskim Rozumem, który napełnia wszechświat i wszystkie jego elementy? Ilekroć zechcesz, możesz sobie coraz to inaczej nazywać owego Twórcę naszego świata [IV 7 I]
lekcja 9. . .
coś tam chciałem, ale zapomniałem.
W pierwszym czyhałem
wśród róż i stokrotek,
skoczyłem nagle,
nie trafiłem w płotek.
W drugim mnie ogon
napadł, więc po walce
bardzo dokładnie
ukryłem go w pralce.
W trzecim świat świńska
spustoszyła grypa,
ja jednak zszedłem
na kompleks Edypa.
W czwartym bez kitu
odwaliłem kitę,
gdyż gzyms się skończył
gwałtownym niebytem.
W piątym sam rzekłem
pa pa tej planecie,
kiedy odkryłem sweet
koty w internecie.
W szóstym w głodowych
mękach żywot ustał,
bo miska była
do połowy pusta.
W siódmym sromota
ale bon motem
opuściłem Gotham
z kobietą-kotem.
W ósmym zaś spośród
wielu możliwości
wybrałem śmierć na
wewnętrzne sprzeczności.
A w dziewiątym los
cały się zawiera:
oddali mnie w łapy
pana Schrödingera.
Tomasz Majeran (z tomu Koty. Podręcznik użytkownika, 2002, 2006)
10 października 2017
ornament. . .
znajdowanie w sobie nicości. . .
kraje zachodu nie miały żadnych trudności w gloryfikowaniu historii. . .
moda na diabła. . .
nie odczuwając niepokoju o względność swego dzieła. . .
uwodzą nas. . .
co czcimy w naszych bogach. . .
byle kto zbawia się przez sen, byle kto jest genialny. . .
odkupicieli, przybyłych ku naszemu utrapieniu. . .
zdjąć z siebie brzemię wrażeń. . .
Jeśli pragniemy odzyskać naszą wolność, powinniśmy zdjąć z siebie brzemię wrażeń, nie reagować już na świat wrażeniami, zerwać nasze więzy. A przecież każde wrażenie to więzy — przyjemność i ból,radość i smutek. Wyzwala się jedynie umysł, który,oczyszczony z wszelkiej zażyłości z bytami i przedmiotami, działa we własnej próżni.
czy wybaczę ziemi ... ?. . .
„Jedna myśl o Bogu sprawia więcej niż cały świat”(Katarzyna Emmerich). Ma rację biedna święta.
Życie nie istnieje, a śmierć to stan sennego marzenia. Cierpienie wymyśliło jedno i drugie, aby usprawiedliwić siebie. Tylko człowiek może się męczyć między nierzeczywistością a wyobrażeniem.
Życie nazbyt jest pełne śmierci, by mogła ona coś jeszcze do niego dodać.
09 października 2017
doszliśmy do tego, że ze swych udręk spowiadamy się śmiertelnikom.. . .
Muzyka wlała we mnie odwagę zbyt wielką wobec Boga. To odsuwa mnie od mistyków Wschodu.
04 października 2017
osobliwością doliny issy jest. . .
30 września 2017
zanim za pół godziny opuści siebie samą, widzi, jak piękno opuszcza świat. . .
Dlaczego Anna Karenina popełnia samobójstwo? Pozornie wszystko jest jasne: od lat ludzie z jej świata odwracają się od niej; cierpi z powodu rozstania ze swym synem Siergiejem; jeśli nawet Wroński ją wciąż kocha, ona lęka się o tę miłość; jest nią zmęczona, jest nadmiernie nią poruszona, jest chorobliwie(i bez powodu) zazdrosna; czuje się jak w pułapce.Tak, to wszystko jest jasne; czy jednak jeśli tkwi się w pułapce, jest się skazanym na samobójstwo? Tylu ludzi przywykło do życia w pułapce! Nawet gdy rozumiemy głębię smutku Anny, jej samobójstwo pozostaje tajemnicą.
Kiedy Edyp dowiaduje się strasznej prawdy o swej tożsamości, kiedy widzi Jokastę na stryczku, wydłubuje sobie oczy; od urodzenia przyczynowa konieczność prowadziła go z matematyczną pewnością ku temu tragicznemu rozwiązaniu. Ale Anna w siódmej części powieści po raz pierwszy myśli o swej możliwej śmierci bez żadnego nadzwyczajnego zdarzenia; jest piątek, na dwa dni przed samobójstwem; wzburzona po kłótni z Wrońskim, przypomina sobie nagle zdanie, które wypowiedziała w emocji jakiś czas po urodzeniu dziecka: „czemu żem ja nie umarła?", i długo się nad nim zatrzymuje. (Zauważmy: to nie ona, poszukując wyjścia z pułapki, dochodzi logicznie do myśli o śmierci: podpowiadają łagodnie wspomnienie).
Po raz drugi myśli o śmierci nazajutrz, w sobotę:mówi sobie, że „jedynym środkiem zdolnym
złożono na marach w dużym salonie. . .
16 września 2017
ruszyć na pławiącą się w pogaństwie i zabagnioną europę. . .
ciemny krzyk. . .
rdzeniem ... bytu. . .
gdy pewnego razu «troska» przebywała rzekę. . .
sustulitque cogitabunda atque coepit fingere.
dum deliberat quid iam fecisset, Jovis intervenit
.rogat eum Cura ut det illi spiritum, etfacile impetrat.
cui cum vellet Cura nomen ex sese ipsa imponere,
Jovis prohibuit suumque nomen ei dandum esse dictitat.
dum Cura et Jovis disceptant, Tellus surrexit simul
suumque nomen esse volt cui corpus praebuerit suum.
sumpserunt Saturnum iudicem, is sic aecus iudicat:
„tu Jovis quia spiritum dedisti, in morte spiritum,
tuque Tellus, quia dedisti corpus, corpus recipito,
Cura enim quia prima finxit, teneat quamdiu vixerit.
sed quae punc de nomine eius vobis controversia est,
homo vocetur, quia videtur esse factus ex humo".
„Gdy pewnego razu «Troska» przebywała rzekę, ujrzała gliniaste dno: w zamyśleniu podjęła grudkę i zaczęła ją formować. Medytuje właśnie nad swoim dziełem, gdy nad-chodzi Jowisz. «Troska» prosi go, by tchnął ducha w uformowany kawałek gliny. Jowisz chętnie to czyni. Gdy jednak«Troska» chce teraz nadać imię swemu wytworowi, Jowisz zabrania żądając, by temu czemuś nadać jego, Jowisza, imię.Podczas gdy «Troska» i Jowisz spierają się o imię, podnosi się także Ziemia (Tellus) życząc sobie, by wytworowi nadać jej imię, skoro to przecież ona użyczyła mu nieco swego ciała.Spierający się wezwali Saturna na sędziego. On zaś poda takie oto, słuszne zda się, rozstrzygnięcie:
[...]
trwoga indywidualizuje. . .
„nic” i „nigdzie”, nie oznacza nieobecności świata. . .
prawda zgodność z ... prawda odkrytość. . .
13 września 2017
przedstawiając przeszłość w scenach. . .
muzykę religijną grała żydowska orkiestra wystrojona w kostiumy janczarów. . .
10 września 2017
czym jest ... władza. . .
C.: Myślę, że władza jest czymś złym, bardzo złym. Moją postawę wobec faktu jej istnienia naznacza rezygnacja i fatalizm. Ale myślę, że jest to nieszczęście. Widzi pan,znałem ludzi, którzy dochrapali się władzy, i jest to coś strasznego. Prawie równie strasznego jak pisarz, który zdobył sławę. To jak noszenie uniformu: w uniformie nie jest się już tym samym człowiekiem; otóż zdobycie władzy jest jakby noszeniem niewidzialnego, ciągle tego samego uniformu. Zadaję sobie pytanie, dlaczego człowiek normalny,bądź na oko normalny, godzi się na przyjęcie władzy, na życie w niepokoju od rana do wieczora itd. Z pewnością dla tego, że dominacja jest rozkoszą, nałogiem. Bodaj dlatego nie znamy praktycznie przypadku dyktatora czy przywódcy absolutnego, który by dobrowolnie zrzekł się władzy; chyba jedynym takim przypadkiem, który sobie przypominam jest Sulla. Władza to coś diabelskiego: diabeł był po prostu aniołem z ambicją władzy. Pragnienie władzy to wielkie przekleństwo ludzkości.
w ambicji tworzenia systemów. . .
C.: Coś panu powiem a propos uczciwości. Kiedy ktoś zamierza napisać czterdziestostronicowy esej na jakikolwiek temat, wychodzi od pewnych wstępnych założeń, których pozostaje więźniem. Swoiście pojmowana uczciwość zmusza go do konsekwentnego respektowania tych założeń, do unikania sprzeczności z samym sobą. Tymczasem w trakcie pisania pojawiają się przed nim inne pokusy, a on musi je odrzucać, gdyż ściągają go z wytyczonej drogi. Jest więc zamknięty w kręgu, jaki sam sobie zakreślił. W ten sposób,pragnąc być uczciwymi, popadamy w fałsz i nieprawdomówność. Jeśli coś takiego może wystąpić w czterdziestostronicowym eseju, to cóż dopiero w systemie! W tym tkwi dramat wszelkiej ustrukturowanej refleksji; nie pozwala ona na sprzeczność. I tak wpadamy w fałsz, kłamiemy sobie, byle zachować spójność. Jeśli natomiast produkujemy fragmenty, możemy w tym samym dniu powiedzieć jakąś rzecz i jej przeciwieństwo.
filozofia jest możliwa już tylko jako fragment. . .
04 września 2017
nie wyróżniając mędrców / sens. . .
sprawiamy, że lud nie wiedzie sporów.
Nie ceniąc kosztowności,
sprawiamy, że lud nie kradnie.
Nie pokazując nic godnego pożądania,
sprawiamy, że serca ludu nie ulegają zmąceniu.
Dlatego Powołany rządzi tak:
Opróżnia ich serca i napełnia im ciało.
Osłabia im wolę i wzmacnia kości,
pozostawiając lud bez wiedzy
i bez pragnień,
a dba o to,
by owi wiedzący nie ośmielili się działać.
On czyni nieczynienie,
i tak wszystko trwa w porządku.
Laozi
03 września 2017
jedyna racja bytu przyjaźni. . .
stalin mówi dalej: — schopenhauer był bliższy prawdy. . .
Wszyscy słuchają w zakłopotaniu, a Stalin mówi dalej:
— Schopenhauer był bliższy prawdy. Jaka była, towarzysze, najważniejsza idea Schopenhauera? Wszyscy unikają kpiącego wzroku egzaminatora, który wedle swojego sławetnego zwyczaju sam odpowiada na własne pytanie:
— Najważniejsza idea Schopenhauera, towarzysze, powiada, że świat jest niczym innym jak przedstawieniem i wolą. Oznacza to, że za światem, jakim go widzimy, nie kryje się nic obiektywnego, żadna Ding an sich, i że do tego, by przedstawienie zaczęło istnieć, by uczynić je rzeczywistym, potrzeba woli, ogromnej woli, która je narzuci.
Żdanow nieśmiało protestuje:
— Józefie, świat jako przedstawienie! Przez całe życie kazałeś nam twierdzić, że to kłamstwo burżuazyjnej filozofii idealistycznej!
Stalin:
— Jaka jest, towarzyszu Żdanow, pierwsza właściwość woli?
Żdanow milczy i Stalin odpowiada:
— Jej wolność. Może twierdzić co chce. Ale dajmy temu spokój. Prawdziwa kwestia brzmi następująco: jest tyle przedstawień świata, ilu jest ludzi na ziemi: w sposób nieunikniony tworzy się chaos; jak zatem chaos uporządkować? Odpowiedź jest jasna: narzucając wszystkim jedno tylko przedstawienie. A narzucić je można wyłącznie wolą, jedną ogromną wolą, wolą potężniejszą od wszelkich innych. Co czyniłem, na ile siły mi pozwalały. I zapewniam was, że pod naciskiem wielkiej woli ludzie ostatecznie zaczynają wierzyć w cokolwiek! Tak, towarzysze, w byle co! I Stalin wybuchnął śmiechem, w którym słychać było szczęście.
jeśli tylko daty ich urodzin są zbyt od siebie odległe. . .
czuć się winnym albo nie czuć się winnym?. . .
stalin z uchem przytkniętym do drzwi. . .
dokładane znaczenie tego słowa: narcyzm. . .
02 września 2017
człowiek kala i degraduje wszystko, co go otacza. . .
przeciwko wszystkiemu, co stało się po 1920 roku. . .
C.: Zawsze zgłaszam sprzeciw. Idę znacznie dalej. Henri Thomas powiedział mi kiedyś; „Pan jest przeciwko wszystkiemu, co stało się po 1920 roku”. Odparłem: „Nie, przeciwko wszystkiemu po Adamie!”
tylko dziwka bez klientów jest bardziej ode mnie bezrobotna. . .
C.: Nie znoszę, więc też napisałem bardzo mało. Przez większość czasu nie robię nic. Jestem najmniej zajętym człowiekiem w Paryżu. Chyba tylko dziwka bez klientów jest bardziej ode mnie bezrobotna.
31 sierpnia 2017
ludzka przygoda nie może trwać w nieskończoność ... żyjemy katastroficznie. . .
C.: Ja na przykład lubię spacerować, ale w Paryżu jest to trudne. Muszę wsiąść w pociąg, żeby pojechać na wieś. Jestem więc wspólnikiem techniki
L.J.J.: Jaka jest wobec tej panoramy pańska diagnoza albo, mówiąc inaczej: gdzie czai się katastrofa?
C.: Niczego nie można ściśle wyprorokować. Nikt nie potrafi szczegółowo określić przyszłości; powiedzieć można tylko tyle, że ludzka przygoda nie może trwać w nieskończoność. Co się tyczy człowieka, jego katastrofa ma źródło w tym, że nie może on pozostawać sam. Nikt nie potrafi pozostawać sam z sobą. Obecnie wszyscy, którzy powinni żyć samotnie, pośpiesznie włączają telewizory czy radia. Sądzę, że gdyby jakiś rząd zniósł telewizję, ludzie mordowaliby się na ulicach, bo cisza okropnie by ich trwożyła. W odległych czasach żyli w o wiele ściślejszej łączności z własną jaźnią, całymi dniami i miesiącami, ale teraz nie jest to już możliwe. Dlatego można powiedzieć, że kata-strofa już nastąpiła, co znaczy, że żyjemy katastroficznie.
człowiek ponosi odpowiedzialność za swoją niewiedzę. . .
po środku swego ciała ... teren świętych zakazów. . .
21 sierpnia 2017
społeczeństwo ludzkie w wielkich miastach nowożytnej epoki. . .
Ależ przedmiotem mojej kontemplacji nie była przyroda. Było nią społeczeństwo ludzkie w wielkich miastach nowożytnej epoki. „Uciechy znieprawionego zwierzęcia", jak powiada Baudelaire.Zwierzęcość przebrana, maski, róż, czernidło do rzęs, przedkopulacyjne rytuały, święta powłóczystych sukien wirujących w ulicznym tańcu. Upojenie nieporównywalną z niczym śmiesznością mody, poddanie się jej, jak przemiana w kogoś innego za kulisa-mi teatru. Nie mogłem zgłębić tego żywiołu, nie mogłem objąć ni pojąć, i myśleć znaczyło poruszać się w nim, a równocześnie siebie i innych oglądać z daleka.
powrót do boga jest koniunkcją. . .
A zatem cale Stworzenie jest ŻEŃSKIE i miłość Pana do Siebie samego w Stworzeniu jest miłością Mężczyzny do Kobiety, a powrót do Boga jest Koniunkcją, czyli Małżeństwem.
wierność polskości obraca się. . .
20 sierpnia 2017
po krużgankach elsinoru. . .
- Patrzcie, idzie biedak. Czyta.
Ukryci za kolumną słyszą stłumione westchnienia i pomieszane słowa. Widzą, przesuwającą się chwiejnym krokiem postać księcia, który wlecze za sobą z wysiłkiem cień. Widzą także czarny płaszcz zsuwający się z ramion. Biada tym, którzy nie widzą nic więcej, którym płaszcz i cień przesłoniły człowieka.
obłąkana ofelia ... obłąkany hamlet ... pewna normalność nie do przyjęcia. . .
to myślenie, które przeoruje całego człowieka. . .
06 sierpnia 2017
dies irae. . .
Świat w popielnym legnie pyle:
Zważ Dawida i Sybillę.
Jakiż będzie płacz i łkanie,
Gdy dzieł naszych sędzia stanie,
Odpowiedzieć każąc za nie.
Trąba groźnym zabrzmi tonem
Nad grobami śpiących zgonem,
Wszystkich stawi nas przed tronem.
Śmierć z naturą się zadziwi,
Gdy umarli wstaną żywi,
Win brzemieniem nieszczęśliwi.
Księgi się otworzą karty,
Gdzie spis grzechów jest zawarty,
Za co świat karania warty.
Kiedy sędzia więc zasiędzie,
Wszystko tajne jawnym będzie,
Gniewu dłoń dosięże wszędzie.
Cóż mam, nędzarz, ku obronie,
Czyją pieczą się zasłonię,
Gdy i święty zadrży w łonie?
Panie w grozie swej bezmierny,
Zbawisz z łaski lud Twój wierny,
Zbaw mnie, zdroju miłosierny.
Racz pamiętać, Jezu drogi,
Żeś wziął dla mnie żywot srogi,
Nie gub mnie w dzień straszny trwogi.
Długoś szukał mnie znużony,
Zbawił krzyżem umęczony,
Niech ten trud nie będzie płony.
Sędzio pomsty sprawiedliwy,
Bądź mym grzechom litościwy,
Zanim przyjdzie sąd straszliwy.
Jęcząc, pomnąc win bezdroże,
Wstydem me oblicze gorze,
Szczędź mnie, błagam, Panie Boże.
Ty coś Marii grzech wybaczył
I wysłuchać łotra raczył,
Nie pozwolisz, bym zrozpaczył.
Choć niegodne me błaganie,
Nie daj mi, dobroci Panie,
W ognia wieczne wpaść otchłanie.
Daj mi mieszkać w owiec gronie,
Z dala kozłów, przy Twym tronie
Postaw mnie po prawej stronie.
Gdy uśmierzysz potępionych,
Srogim żarom przeznaczonych,
Weź mnie do błogosławionych.
Błagam kornie bijąc czołem,
Z sercem, co się zda popiołem,
Wspomóż mnie nad śmierci dołem.
O dniu jęku, o dniu szlochu,
Kiedy z popielnego prochu
Człowiek winny na sąd stanie.
Oszczędź go, o dobry Boże,
Jezu nasz, i w zgonu porze
Daj mu wieczne spoczywanie.
Amen
(przeł. Leopold Staff)
dies irae. . .
ogień skrzepnie, blask ściemnieje,
w proch powrócą światów dzieje.
Z drzew wieczności spadną liście na
Sędziego straszne przyjście,
by świadectwo dać Psalmiście...
A ty, psalmisto Pański, nastrój harfę swoją
już na ostatni ton!
Grzech krwią czarną duszę plami...
Bez obrońcy staniem sami -
któż zlituje się nad nami?
Kyrie elejson!...
O Boże! Ty bądź naszą łaską i obroną!
Kyrie elejson!
01 sierpnia 2017
gondola żałobna nr 2. . .
wraz z tą niespożytą kobietą, co wyszła za króla Midasa,
który czego nie dotknie, przemienia w Wagnera.
Zielony ziąb morza przenika przez posadzki do pałacu.
Wagner jest naznaczony, znany profil Kacperka jeszcze bardziej umordowany niż dawniej,
twarz – białą flagą.
Gondola z ciężkim ładunkiem ich życia, dwa powrotne, jeden w jedną stronę.
II
Jedno z okien pałacu otwiera się i w nagłym przeciągu – czyjaś wykrzywiona twarz.
Na dole płynie gondola śmieciarzy poruszana przez dwóch jednowiosłowych bandytów.
Liszt zapisał kilka akordów tak ciężkich, że trzeba by je przekazać
Instytutowi Mineralogicznemu w Padwie do analizy.
Meteoryty!
Zbyt ciężkie by trwać w spoczynku, mogą tylko spadać i spadać w przyszłość
do czasu koszul brunatnych.
Gondola z ciężkim ładunkiem skulonych kamieni przyszłości.
III
Widok na rok 1990.
25 marca. Niepokój o Litwę.
Śniło mi się, że odwiedzam wielki szpital.
Brakowało personelu. Wszyscy byli pacjentami.
W tym samym śnie nowo narodzona dziewczynka,
która mówiła całymi zdaniami.
IV
Przy zięciu, człowieku swoich czasów, Liszt jest wyliniałym światowcem.
Ale to tylko pozór.
Głębia, która przymierza i odrzuca różne maski,
tę właśnie wybrała dla niego -
głębia, która chce przyjść do ludzi nie ukazując twarzy.
V
Wielebny Liszt zwykle sam dźwiga swój bagaż przez roztopy i upały,
a kiedy umrze, nikt nie wyjdzie po niego na stację.
Ciepła bryza bardzo uzdolnionego koniaku zabierze go w połowie misji.
Wciąż ma jakąś misję do spełnienia.
Dwa tysiące listów rocznie!
Uczniak przepisujący sto razy błędnie napisany wyraz zanim mu wolno pójść do domu.
Gondola z ciężkim ładunkiem życia, jest zwykła i czarna.
VI
Z powrotem do roku 1990.
Śniło mi się, że jadę niepotrzebnie dwieście kilometrów.
I wszystko było powiększone. Wróble wielkie jak kury
śpiewały aż uszy puchły.
Śniło mi się, że narysowałem klawisze fortepianu
na kuchennym stole. Grałem na nich, bezgłośnie.
Przyszli sąsiedzi, żeby posłuchać.
VII
Fortepian, który milczał przez całego Parsifala (ale słuchał), nareszcie
może się odezwać.
Skargi... Sospiri...
Dziś wieczorem Liszt gra ciągle na wciśniętym pedale morza,
tak że zielona potęga morza przenika przez posadzkę, wtapia się
w kamienie budynku.
Dobry wieczór, śliczna głębio!
Gondola z ciężkim ładunkiem życia, jest zwykła i czarna.
VIII
Śniło mi się, że pierwszy raz idę do szkoły i jestem spóźniony.
W klasie wszyscy nosili białe maski.
Kto był nauczycielem, trudno orzec.
Tomas Tranströmer
przełożył Leonard Neuger
19 lipca 2017
jeśli sprawujący władzę nie uznają praw człowieka albo je gwałcą. . .
udział kobiet w życiu publicznym jest już faktem dokonanym i oczywistym. . .
prawo do emigracji i imigracji. . .
25. Każdemu człowiekowi winno też przysługiwać nienaruszalne prawo pozostawania na obszarze swego własnego kraju lub też zmiany miejsca zamieszkania. A nawet - jeśli są do tego słuszne przyczyny - ma on prawo zwrócić się do innych państw z prośbą o zezwolenie mu na zamieszkanie w ich granicach. Fakt, że ktoś jest obywatelem określonego państwa, nie sprzeciwia się w niczym temu, że jest on również członkiem rodziny ludzkiej oraz obywatelem owej obejmującej wszystkich ludzi i wspólnej wszystkim społeczności.
prawo do takich warunków pracy, aby ani siły fizyczne człowieka nie słabły. . .
18. Przejdźmy do dziedziny spraw gospodarczych. Jest rzeczą oczywistą, że człowiek może na
mocy prawa naturalnego nie tylko żądać odpowiedniej pracy zarobkowej, lecz również cieszyć się
swobodą w jej podejmowaniu.
19. Wiąże się z tym prawo do takich warunków pracy, aby ani siły fizyczne człowieka nie słabły,
ani nie zostawała naruszana nieskazitelność jego obyczajów, ani nie ponosił szkody właściwy rozwój
młodzieży. Kobietom zaś należy zapewnić możność wykonywania pracy w warunkach zgodnych z ich małżeńskimi czy też macierzyńskimi potrzebami i obowiązkami.
20. Z godności osoby ludzkiej wypływa również prawo zajmowania się działalnością gospodarczą
zgodnie z poczuciem odpowiedzialności. Z tej też godności wynika - czego nie można przemilczeć
- że pracownikowi należy się płaca, ustalona według nakazów sprawiedliwości. Wysokość jej,
dostosowana do możności gospodarki, musi zapewnić pracownikowi i jego rodzinie poziom życia
odpowiadający ludzkiej godności. Tak o tym pisze Poprzednik Nasz, wielkiej pamięci Pius XII:
"Osobistemu obowiązkowi pracy nałożonemu przez naturę odpowiada i z niego wynika prawo
naturalne każdej jednostki, by czynić z pracy środek do zaopatrzenia życia własnego i dzieci: tak to
wzniośle uporządkowane jest królestwo przyrody dla zachowania człowieka".
urzędy i stanowiska w społeczeństwie. . .
prawo do otrzymywania prawdziwych informacji o wydarzeniach życia publicznego. . .
człowiekowi przysługuje również prawo zabezpieczenia społecznego. . .
nienaruszalności ciała, do posiadania środków potrzebnych do zapewnienia sobie odpowiedniego
poziomu życia, do których należy zaliczyć przede wszystkim żywność, odzież, mieszkanie,
wypoczynek, opiekę zdrowotną oraz niezbędne świadczenia ze strony władz na rzecz jednostek. Z
tego wynika, że człowiekowi przysługuje również prawo zabezpieczenia społecznego w wypadku
choroby, niezdolności do pracy, owdowienia, starości, bezrobocia oraz niezawinionego pozbawienia
środków niezbędnych do życia.
13 lipca 2017
praca jest koniecznością, częścią sensu życia na tej ziemi, sposobem dojrzewania, ludzkiego rozwoju i osobistego spełnienia. . .
*** / zaznałem więcej dobrego niż złego. . .
Zbigniew Herbert
Zaznałem więcej dobrego niż złego -
dane mi były ku pomocy
słabe ręce i wzrok,
względna jasność umysłu,
geny życia i lęk,
czas krzywdy i czas pokuty,
język i mowa:
grzeszny język,
którym nie chcę już mówić,
święta mowa
której
nie czuję się godny
(Marzec 1987)
Ryszard Krynicki (z tomu Niepodlegli nicości, 1989)
*** / w tym roku. . .
nie zrodziłem owoców
tylko liście
co nie dają cienia
boję się, Rabbi
boję się, Panie
że mnie przeklnie głodny
strudzony
nieskończoną drogą
do Jeruzalem
Ryszard Krynicki (z tomu Niepodlegli nicości, 1989)
09 lipca 2017
rola myślenia ... w tworzeniu nieracjonalnych przekonań. . .
.
04 lipca 2017
już czas ukochać w sadzie. . .
Ptaki niebem schorzałe i drzewa ułomne,
CieńI płot, co tyle desek w złe stracił godziny,
Że na trawę cień rzuca przejrzystej drabiny.
I zmarłego sąsiada ogród niedaleki,
CiemnośćI ciemność, co, nim duszę sny do snu uprzątną,
Żywi nas po kryjomu dobrocią pokątną.
Starość, Miłość, ŁzyJuż czas ciułać okruchy ostatniego znoju
I skroń złożyć w twe ręce, wycieńczone mgłami, —
I nie płakać — nie płakać wspólnymi siłami!
01 lipca 2017
misterium, które trzeba podziwiać w liściu. . .
proponuje rozwój wstrzemięźliwości i zdolności radowania się, mając niewiele. . .
223. Wstrzemięźliwość przeżywana świadomie i w wolności wyzwala nas. Nie jest gorszym życiem, nie jest mniejszą intensywnością, ale całkiem odwrotnie. W istocie tymi, którzy bardziej się rozkoszują i lepiej przeżywają każdą chwilę, są ci, którzy nie chcą wybierać tu i tam, nieustannie poszukując tego, czego nie mają, lecz doświadczają, co oznacza docenienie każdej osoby i każ- dej rzeczy, uczą się nawiązywać kontakt i potrafią się cieszyć z najprostszych rzeczy. W ten sposób potrafią pomniejszyć niezaspokojone potrzeby i zredukować zmęczenie i niepokój. Można mieć niewiele, a żyć intensywnie, zwłaszcza gdy jesteśmy w stanie odkryć inne przyjemności i odnajdywać satysfakcję w braterskich spotkaniach, usługiwaniu, w realizowaniu swoich charyzmatów, w muzyce i sztuce, w kontakcie z naturą, w modlitwie. Szczęście wymaga umiejętności ograniczenia pewnych potrzeb, które nas ogłuszają, i pozostawania w ten sposób otwartymi na wiele możliwości, jakie daje nam życie.
ustawodawstwo dotyczące ochrony lasów. . .
przedmioty wytwarzane przez technikę nie są neutralne. . .
tradycja chrześcijańska nigdy nie uznała prawa do własności prywatnej. . .
arbitralność najsilniejszych doprowadziła do ogromnych nierówności. . .
dynamika mediów i świata cyfrowego. . .
kontrola wody ... stanie się głównym źródłem konfliktów w tym wieku. . .
zatracenie różnorodności biologicznej. . .
32. Zasoby ziemi są również grabione z powodu krótkowzrocznego rozumienia gospodarki i działalności handlowej oraz produkcji. Strata puszcz i lasów pociąga za sobą równocześnie stratę gatunków, które mogłyby w przyszłości stanowić zasoby niezwykle ważne nie tylko dla wyżywienia, ale także dla leczenia chorób i wielu usług. Różne gatunki zawierają geny, które mogą być kluczem do zaspokojenia w przyszłości pewnych ludzkich potrzeb lub uregulowania pewnych problemów ekologicznych.
24 czerwca 2017
czymże jest wolność. . .
11 czerwca 2017
zmartwychwstanie. . .
Więc po tym życiu miałyby nas kiedyś obudzić
przeraźliwe jęki trąb i rogów?
Odpuść mi, Boże, ale krzepię się wiarą,
że początek i wskrzeszenie wszystkich nas, nieboszczyków,
obwieści po prostu pianie koguta...
Potem przez chwilę zostaniemy jeszcze w łóżku…
Pierwsza wstanie
mama… Usłyszymy,
jak cichutko rozpala ogień,
jak cichutko stawia wodę na blasze
i troskliwie wyjmuje z szafki młynek do kawy.
Będziemy znowu w domu.
Vladimìr Holan
13 maja 2017
psalm XV. . .
11 maja 2017
ze szczytu schodów. . .
ci którzy stoją na szczycie schodów
oni wiedzą
oni wiedzą wszystko
co innego my
sprzątacze placów
zakładnicy lepszej przyszłości
którym ci ze szczytu schodów
ukazują się rzadko
zawsze z palcem na ustach
jesteśmy cierpliwi
żony nasze cerują niedzielną koszulę
rozmawiamy o racjach żywności
o piłce nożnej cenie butów
a w sobotę przechylamy głowę w tył
i pijemy
nie jesteśmy z tych
co zaciskają pięści
potrząsają łańcuchami
mówią i pytają
namawiają do buntu
rozgorączkowani
wciąż mówią i pytają
oto ich bajka -
rzucimy się na schody
i zdobędziemy je szturmem
będą się toczyć po schodach
głowy tych którzy stali na szczycie
i wreszcie zobaczymy
co widać z tych wysokości
jaką przyszłość
jaką pustkę
nie pragniemy widoku
toczących się głów
wiemy jak łatwo odrastają głowy
i zawsze na szczycie zostaje
jeden albo trzech
a na dole aż czarno od mioteł i łopat
czasem nam się marzy
że ci ze szczytu schodów
zejdą nisko
to znaczy do nas
gdy nad gazetą żujemy chleb
i rzekną
-a teraz pomówmy
jak człowiek z człowiekiem
to nie jest prawda co wykrzykują afisze
prawdę nosimy w zaciśniętych ustach
okrutna jest i nazbyt ciężka
więc dźwigamy ją sami
nie jesteśmy szczęśliwi
chętnie zostalibyśmy
tutaj
to są oczywiście marzenia
mogą się spełnić
albo nie spełnić
więc dalej
będziemy uprawiali
nasz kwadrat ziemi
nasz kwadrat kamienia
z lekką głową
papierosem za uchem
i bez kropli nadziei w sercu
1956
Zbigniew Herbert
(z tomu Raport z oblężonego Miasta i inne wiersze, 1983)
30 kwietnia 2017
dzwony. . .
Drzemiące niby w mrocznej mgle dzwonnicy cichej, opuszczonej.
Czuwałem trwożnie nad ich snem, bo byłem w sercu pełen lęku,
By się nie zbudził śpiący spiż z huraganowym echem jęku;
Czuwałem trwożnie nad ich snem tłoczącym, ciężkim jakby ołów,
Kochałem bowiem senny czar opustoszałych już kościołów.
O, duszo! Czemuś w ową noc, gdy w gruz runęły twe świątnice,
Rozpaczą swych zgorzkniałych ust plunęła w zmierzchłych nieb ciemnice?
Oślepły blade oczy gwiazd od jadów twej piołunnej śliny
I przerażenia ślepy strach widnokrąg ziemi zaległ siny.
O, w ową straszną, krwawą noc dzwony się obudziły senne,
Gromowej nawałnicy sztorm lejąc w otchłanie sfer bezdenne.
Z bezdni, gdzie głuchy leżał mrok, pomruk wydźwignął się ponury,
Wyrosło tysiąc nagich rąk, chwyciły silnie dzwonów sznury
I rozkiełznany, dziki szał prostuje, kurczy rąk nawałę,
Co rwą i szarpią, jakby w strzęp rozrywać chciały światy całe!
Szarpiących rąk szatański szał rozdziera pierś broczącą w męce!
O, nieznużone w wieków wiek, tysiączne, nagie, silne ręce...
Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszalałe huczą dzwony!
Złowieszczy lament dzikich trwóg! Obłęd rozpaczy rozjuszonej!
Dławiący w głuszy czyha strach! Ogniste walą z chmur pioruny
W miedziane szczyty wzniosłych wież! Pomrok zalały krwawe łuny!
Bluźnierczej skargi bunt i gniew! Duszonych starców ciężkie skony!
Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszalałe huczą dzwony!
Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszalałe dzwony huczą!
A każdy huk spiżowych płuc bucha brzemienny krwawą tuczą!
Morze dymiącej, spiekłej krwi rozlewa w krąg odmęty błotne,
Które sięgają już mych ust, jak węże śliskie i wilgotne!
Huk każdy ciosem wali w skroń, zbolałą skroń rozmiażdżą, stłuczą!
Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszalałe dzwony huczą!
O, dzwony, dzwony, dzwonów huk! Każdy powietrza nikły atom
Zmienił się w wściekły, głośny dzwon i skargi swoje wieści światom.
Każdy powietrza atom grzmi, burz rozpętanych szał rozlewa
I wrzaskiem tysiąckrotnych ech ryki potworne znów odbrzmiewa!
Z każdego dzwonu wali grom! Krew bucha z każdej dzwoonu czary!
Huk! Nieskończoność dzwonów! Jęk! W krąg bezkres dzwonów! Huk w bezmiary!
Wszechświat się cały dzwonem stał, a jam jest sercem tego dzwonu!
Olbrzymi dzwon brzeg oparł swój o widnokręgi nieboskłonu.
Trącony w ruch, rozchwiany w pęd, rozmachem miota się i ciska,
Buja nad chmury, spada w dół, szalona, straszna ma kołyska!
Ja, serce dzwonu, pełen trwóg w spazmie przerażeń oszalałem
I w stujęzyczny twardy spiż uderzam okrwawionym ciałem!
Błyskawicowym lotem gnam. Pęd dech zapiera, świszcze, smaga!
Pruję powietrze jakby grom, uderza w dzwon pierś moja naga...
Głuszące ryki! Ostry ból! Rozbite ciało spiż rozdziera!
Powrotnym lotem jak wichr gnam. Pęd świszcze, smaga, dech zapiera!
Pruję powietrze jakby grom, uderzam w dzwon zbolałą skronią...
Głuszące ryki, ostry ból! Rany krwi spiekłej krople ronią.
Zbolałe ciało broczy krwią. Padają czarne krwi korale
W skłębionych huków ciemny wir, w spiętrzone dzikich szałów fale,
W pomroku straszny niecą blask, jakby miotane dla igraszek,
Świeciły krwawe oczy w mgle ze starczych wyłupione czaszek.
I pędzę, gnam i biję w dzwon, struchlały wśród tych ślepych wzroków,
I dzwoni tysiąc nagich rąk, i nie ma dla nich pęt ni oków!
Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszalałe huczą dzwony!
Złowieszczy lament dzikich trwóg! Obłęd rozpaczy rozjuszonej!
Dławiący w duszy czyha strach! Ogniste walą z chmur pioruny
W miedziane szczyty wzniosłych wież! Pomrok zalały krwawe łuny!
Bluźnierczej skargi bunt i gniew! Duszonych starców ciężkie skony!
Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszałałe huczą dzwony!
09 kwietnia 2017
o vos ómnes. . .
02 kwietnia 2017
*** / po ciemku, po ciemku łkasz. . .
Bezradność twych łez rozumiem!
Schorzałą śmiertelnie twarz
Radośnie całować umiem.
Do końca nie zabraknie mąk,
Do końca wystarczy mocy!
Zmarniałych, zmarniałych rąk
Potrafię pożądać w nocy!
Oględnie z rozkoszy mdlej
Tą piersią, co z trudem dyszy!
Do śmierci, do śmierci twej
Wraz z tobą nawykam w ciszy.
Bolesław Leśmian (z tomu Łąka [Noc bezsenna], 1920)
18 marca 2017
pieśń o nocy. . .
O, nie śpij, druhu, nocy tej.
Tyś jest Duch, a myśmy chorzy nocy tej.
Odpędź z oczu Twoich sen! Nocy tej!
Tajemnica się rozwidni. Nocy tej!
Tyś jest Jowisz na niebiosach,
wśród gwiazd krążysz firmamentu, nocy tej!
Nad otchłanie orła pędź!
Bohaterem jest Twój Duch nocy tej!
O, nie spij, druhu, nocy tej!
Jak cicho. Inni śpią.
Ja i Bóg jesteśmy sami, nocy tej!
Jaki szum! Wschodzi szczęście,
prawda skrzydłem opromienia nocy tej!
Nie śpij, druhu, nocy tej,
Gdybym przespał aż do ranka,
już bym nigdy nie odzyskał nocy tej!
Targowiska już ucichły,
Patrz na rynek gwiezdnych dróg nocy tej!
Lew i Orion,
Andromeda I Merkury krwawo lśni nocy tej!
Wpływ złowieszczy miota Saturn,
Wenus płynie w złotym dżdżu nocy tej!
Zamilknięciem wiąże język,
lecz ja mówię bez języka nocy tej!
Rumi
tłum. Tadeusz Miciński