22 grudnia 2017

brak jest naszej literaturze. . .

Co innego jest fikcja w powieści, a co innego rzeczywistość. Z fikcją nie robi się ceremonii, można „walić na całego” i zawsze jest za mało.Przynajmniej moim zdaniem — bo są ludzie, którzy skarżą się na intensywność stylu w literaturze: wolą kaszkę na mleku niż abisyńskie suki prażone żywcem na bringhauserach i podlewane sokiem ya-yôô. Ale mnie się zdaje, że każdy powinien pisać jak najintensywniej, na ile go tylko stać, i to tak samo w subtelnościach, jak i w brutalnościach. Nie twierdzę bynajmniej,że „zły język” (bad language w znaczeniu angielskim: ordynarny, świński i brutalny) jest warunkiem dobrej literatury. Jedni muszą tak pisać, inni mogą tego sposobu nie używać. Chodzi o natężenie tak w anielstwie, jak i w diabelstwie — a tego brak jest naszej literaturze.

Stanisław Ignacy Witkiewicz (Narkotyki, 1932)
   
   
   

stu profesorów powiesiło się. . .

[...]choćby stu profesorów powiesiło się na własnych kiszkach — język jest rzeczą żywą, gdyby zawsze uważano go za mumię i myślano,że nic w nim zmienić nie wolno, to ładnie wyglądałaby literatura, poezja, a nawet to kochane i przeklęte życie[...]

Stanisław Ignacy Witkiewicz (Narkotyki, 1932)
   
   
   

po infernalnej stoczni upadków ludzkich na samo dno. . .

"Niebyłość” [wyparcie przyp. M.H.] zmniejszała zaś tak cierpienia z powodu wyrzutów, że gdy przyszła następna, a do tego stała możliwość nowej ucieczki w dal przed „bólem życia”,delikwent na pewno staczał się natychmiast po infernalnej stoczni upadków ludzkich na samo dno małego czy nawet wielkiego popoju. Oczywiście to są rzeczy, którymi możemy kierować sami. Ale są nieszczęścia, które walą się nam na łby ze stosunkowo małą pomocą wad naszych charakterów[...]

Stanisław Ignacy Witkiewicz (Narkotyki, 1932)
   
   
   

muzyką jest dla nas. . .

Najmilszą muzyką jest dla nas błogi spokój; nasze życie jest ciężkie, nie potrafimy już, nawet jeśli kiedyś otrząśniemy z siebie wszystkie codzienne troski, wznieść się do spraw tak odległych od naszego powszedniego życia jak muzyka. A przecież niezbyt nad tym ubolewamy; nawet nie stać nas na to; za swoją największą zaletę uważamy niejaką praktyczną przebiegłość,która jest nam zresztą nad wyraz potrzebna, i z uśmiechem tej przebiegłości pocieszamy się zazwyczaj we wszystkim,nawet — co jednak się nie zdarza — gdy odczuwamy pragnienie szczęścia, które być może wywodzi się z muzyki.

Franz Kafka (z opowiadania Śpiewaczka Józefina, czyli Naród Myszy, początek XX w.)
   
   
   

13 grudnia 2017

droga ku wolności. . .

   Si aeger animus et suo Vitio miser est, huic miserias finire secum licet. Dicam et illi, qui in regem incidit sagittis pectora amicorum petentem, et illi, cuius dominus liberorum visceribus patres saturat: quid gemis, demens? Quid expectas, ut te aut hostis aliquis per exitiumgentis tuae vindicet aut rex a longinquo potens advolet? Quocumquere spexeris, ibi malorum finis est. Vides illum praecipitem locum? Illac ad libertatem descenditur. Vides illud mare, illud flumen, illum puteum? Libertas illic in imo sedet. Vides illam arborem brevem, retorridam, infelicem? Pendet inde libertas. Vides iugulum tuum, guttur tuum, cor tuum? Effugia servitutis sunt. Nimis tibi operosos exitus monstro et multum animi ac roboris exigentes? Quaeris quod sit ad libertatem iter? Quaelibet in corpore tuo vena! [III 15 • 3-41]

   Jeżeli dusza jest chora i nieszczęśliwa z powodu swej niedoskonałości, wolno jej skończyć ze sobą i swoim nieszczęściem. Także temu, kto wpadł w ręce tyrana godzącego strzałami w piersi przyjaciół, i temu, którego pan karmi ojców wnętrznościami ich dzieci*, powiem: „Czemu jęczysz, głupcze? Po cóż czekasz, aby jakiś wróg pomścił cię przez zniszczenie twojego narodu lub aby jakiś potężny król przybył ci z daleka na pomoc? Gdziekolwiek popatrzysz, tam kres twoich nieszczęść. Widzisz tę przepaść? Tamtędy wiedzie droga ku wolności. Widzisz tamto morze, tamtą rzekę, tamtą studnię? Tam na samym dnie znajduje się wolność. Widzisz tamto niskie, uschłe,bezpłodne drzewo? Z jego gałęzi zwisa twoja wolność. Widzisz swoje gardło, swoją szyję, swoje serce? Tędy ucieczka z niewoli.Wskazuję ci wyjścia zbyt uciążliwe i wymagające zbyt wiele odwagi i siły? Pytasz, jaka jest droga do wolności? Jest nią każda żyła w twoim ciele”. [111 15 • 3-4]


_____________
*W poprzednich rozdziałach Seneka przytaczał przykłady Preksaspesai Harpagusa, którzy utraciwszy dzieci, musieli jeszcze w dodatku prawić komplementy ich zabójcom — tyranom, dając przez to przykład panowania nad wzburzeniem. Seneka stwierdza jednak, że nie zamierza nawoływać nikogo do znoszenia aż tak wielkich męczarni, lecz że woli wskazywać, jak w niewoli droga do wolności stoi otworem — przez samobójstwo. Myśl, że samobójstwo jest sposobem uwolnienia się od męczarni życia, spotykamy u Seneki wielokrotnie, np. O Opatrz. VI 6—7,Listy do Lucyl. XII 10, XXVII 10, LI 10 itd.

Seneka (Myśli, 4-65 n.e.)
   


   

język jest ... domem bytu. . .

   Język jest, jak obrazowo nazywa to Heidegger, domem bytu; w tym to właśnie domostwie,jak w schronisku, mieszka człowiek. Stróżami domostwa są myśliciele i poeci. Stróżowanie ich polega na ukazywaniu tego, co prawdziwie jest, na nazywaniu rzeczy ich własnym imieniem. „Poetycki charakter myśli — pisze Heidegger — pozostaje jeszcze utajony. Tam, gdzie dochodzi do głosu,uważany jest długo za utopię niezrównoważonego umysłu.Lea zaprawdę: myśląca poezja jest topologią bytu”. Hôlderlin, z którego dziełem Heidegger nie rozstawał się przez całe życie, napisał: Was bleibŕ aber, sŕiften die Dichŕer — „Poeci kładą fundament pod to, co prawdziwie trwa".

ks. Józef Sadzik
we wstępie do
Czesław Miłosz (Ziemia Ulro, 1977)
   
   
   

07 listopada 2017

powodów do niepokoju. . .

Numquam derunt vel felices vel miserae sollicitudinis causae; peroccupationes vita trudetur: otium numquam agetur, semper optabitur.[17 • 6]

Nigdy nie zabraknie powodów do niepokoju pochodzących bądź z powodzenia, bądź z niepowodzenia. Życie schodzi nam na zajęciach: nigdy nie skorzystamy z wypoczynku, zawsze będziemy go tylko pragnęli. [17 • 6]

Seneka (Myśli, 4-65 n.e.)
   


   

01 listopada 2017

z istnieniem zawsze wiąże się pewna podstawowa samotność. . .

W trakcie terapii uczestnicy grupy zaczynają dostrzegać granice pomocy i wsparcia, jakie mogą otrzymać od innych. Stwierdzają, że to na nich spoczywa ostateczna odpowiedzialność za autonomię grupy i za ich własne życie. Odkrywają, że choć można bardzo zbliżyć się do innych ludzi, z istnieniem zawsze wiąże się pewna podstawowa samotność, której nie da się uniknąć. Zaakceptowawszy niektóre z tych odkryć, uczą się uczciwiej i odważniej stawiać czoło własnym ograniczeniom.

 Irvin David Yalom i Sophia Vinogradov
(Psychoterapia grupowa. Przewodnik dla terapeutów, 1989)
   
   
   

w tak wiele zielonych dolin. . .

W tak wiele zielonych dolin
          Wiatr niesie posępny śnieg;
Czas łamie twój skok z trampoliny,
          Rwie kroków tanecznych ścieg.

Nalej wody do umywalki,
          Dłonie po przegub w nią wsadź,
Patrz w wodę i myśl, co straciłeś,
          Co wiecznie nie mogło trwać.

Lodowiec napiera na kredens,
          Przez łóżko pustynny dmie wiatr,
Rysa na dnie filiżanki 
          To ścieżka na tamten świat.

Tam żebrak w banknotach się tarza,
          Wielkolud tam drzemie wśród ziół, 
Jill z Jackiem z pagórka bez końca 
          Radośnie turlają się w dół.

Spoglądaj, spoglądaj w lustro,
          W twarz, w której spokoju ni krzty; 
Życie jest błogosławieństwem,
          Choć błogosławisz nie ty.

Spoglądaj, spoglądaj z okna
          Przez Izy, parzące ci twarz;
Miłuj bliźniego oszusta
          Sercem, w którym także jest fałsz”.

Późny już, późny był wieczór,
          Znikły cienie zakochanych par; 
Ucichły zegary; głęboki
          Nurt rzeki parł naprzód, jak parł.

                                                                W. H. Auden
   
   
   

18 października 2017

nobis ... tenebras. . .

Omnia nobis fecimus tenebras. Nihil videmus, nec quid noceat necquid expediat. Tota vita incursitamus nec ob hoc resistimus aut circumspectius pedem ponimus. [XIX 110 7]

Wszystko zmieniliśmy w Ciemność. Nie widzimy nic, ani tego, co szkodzi, ani tego, co przynosi korzyść. Przez całe życie potykasię na czymś, lecz ani nie zatrzymujemy się z tego powodu, ani kroczymy ostrożniej. [XIX 110 7]

Seneka (Myśli, 4-65 n.e.)
   
   
   

divina ratio. . .

Quid enim aliud est natura quam deus et divina ratio toti mundo partibusque eius inserta? Quotiens voles, tibi licet aliter hunc auctorem rerum nostrarum compellare ... [IV 7 I]

 Czymże innym jest Natura jak nie Bogiem i Boskim Rozumem, który napełnia wszechświat i wszystkie jego elementy? Ilekroć zechcesz, możesz sobie coraz to inaczej nazywać owego Twórcę naszego świata [IV 7 I]

Seneka (Myśli, 4-65 n.e.)
   
   
   

lekcja 9. . .

Dziewięć żyć miałem, wszystkie zmarnowałem,
coś tam chciałem, ale zapomniałem.

W pierwszym czyhałem
wśród róż i stokrotek,
skoczyłem nagle,
nie trafiłem w płotek.

W drugim mnie ogon
napadł, więc po walce
bardzo dokładnie
ukryłem go w pralce.

W trzecim świat świńska
spustoszyła grypa,
ja jednak zszedłem
na kompleks Edypa.

W czwartym bez kitu
odwaliłem kitę,
gdyż gzyms się skończył
gwałtownym niebytem.

W piątym sam rzekłem
pa pa tej planecie,
kiedy odkryłem sweet
koty w internecie.

W szóstym w głodowych
mękach żywot ustał,
bo miska była
do połowy pusta.

W siódmym sromota
ale bon motem
opuściłem Gotham
z kobietą-kotem.

W ósmym zaś spośród
wielu możliwości
wybrałem śmierć na
wewnętrzne sprzeczności.

A w dziewiątym los
cały się zawiera:
oddali mnie w łapy
pana Schrödingera.

                                    Tomasz Majeran (z tomu Koty. Podręcznik użytkownika, 2002, 2006)
 
 
 

10 października 2017

ornament. . .

Nie nadużywają architektury, nie nadwerężają jej przez sięganie do nieskończoności. Mamy wszak do czynienia z narodem immanencji,który stworzył niepowtarzalny rodzaj detalu subtelnego i tak odkrywczo ukazującego sedno istnienia w świecie — ornament. Dlatego nie ma nic bardziej francuskiego niż gobelin,mebel, koronka. A na płaszczyźnie architektury — manoir [dworek] czy hôtel (w dawnym sensie tego słowa— intymnej rezydencji). Tchnienie menueta przenika łagodnie i słodko szczęśliwą cywilizację.

Emil Cioran (O Francji, pow. ok. 1941, wyd. 2011)
   
   
   

znajdowanie w sobie nicości. . .

Jakiegoż orzeźwienia bym doznał w cieniu ironicznej mądrości Pani du Deffand, być może najbardziej przenikliwej osoby owego stulecia! „Je ne trouve en moi que le néantet il est aussi mauvais de trouver le néant ensoi qu'il serait heureux d'être restée en néant" [Znajdując w sobie tylko nicość, a znajdowanie w sobie nicości jest równie złe, jak szczęśliwe byłoby, gdyby się w niej pozostało]. Przy niej Wolter, jej przyjaciel, który mawiał: „je suisné tué” [urodziłem się zabity], wydaje się pilnym i uczonym klaunem. — Nicość w salonie:co za definicja prestiżu!!

Emil Cioran (O Francji, pow. ok. 1941, wyd. 2011)
   
   
   

kraje zachodu nie miały żadnych trudności w gloryfikowaniu historii. . .

   Wobec nagromadzenia sukcesów kraje Zachodu nie miały żadnych trudności w gloryfikowaniu historii,w przypisywaniu jej znaczenia i celowości. Historia należała do nich, a one były jej agentami, jej bieg musiał być przeto racjonalny... Dlatego umieszczały ją kolejno pod patronatem Opatrzności, Rozumu i Postępu.

Emil Cioran (Pokusa istnienia, 1956)
   
   
   

moda na diabła. . .

Wartość jednostki mierzymy sumą jej niezgodności z rzeczami, jej niezdolnością do bycia niezróżnicowanym, jej odmową dążenia do stanu przedmiotu. Stąd zdeklasowanie idei Dobra, stąd moda na Diabła.

Emil Cioran (Pokusa istnienia, 1956)
   
   
   

nie odczuwając niepokoju o względność swego dzieła. . .

W innych, szczęśliwszych epokach umysły mogły swobodnie oddawać się szaleństwu, jak gdyby niezależały do żadnego okresu, albowiem były niezależne od terroru chronologii, trwając w otchłani momentu świata, która dla nich była tożsama z całym światem. Nie odczuwając niepokoju o względność swego dzieła, poświęcały mu się całkowicie. Genialna głupota, która na zawsze przeminęła(...)

Emil Cioran (Pokusa istnienia, 1956)
   
   
   

uwodzą nas. . .

Uwodzą nas jedynie umysły, które unicestwiły się, pragnąc nadać sens swemu życiu.

Emil Cioran (Pokusa istnienia, 1956)
   
   
   

co czcimy w naszych bogach. . .

Albowiem tym, co czcimy w naszych bogach, są nasze upiększone klęski...

Emil Cioran (Pokusa istnienia, 1956)
   
   
   

byle kto zbawia się przez sen, byle kto jest genialny. . .

Ku jakim pokusom, ku jakim skrajnościom prowadzi nas trzeźwa świadomość! Czy uciekniemy od niej, aby schronić się w nieświadomości? Byle kto zbawia się przez sen, byle kto jest genialny, kiedy śpi: nie ma różnicy między marzeniami sennymi rzeźnika i poety.

Emil Cioran (Pokusa istnienia, 1956)
   
   
   

odkupicieli, przybyłych ku naszemu utrapieniu. . .

   Co do naszych odkupicieli, przybyłych ku naszemu utrapieniu, uwielbiamy szkodliwość ich nadziei i lekarstw, gorliwość, z jaką faworyzują i gloryfikują nasze nieszczęścia, jad, jaki sączą w nas ich słowa życia. Zawdzięczamy im, że stajemy się ekspertami w cierpieniu bez wyjścia.

Emil Cioran (Pokusa istnienia, 1956)
   
   
   

zdjąć z siebie brzemię wrażeń. . .

Przekarmieni wrażeniami i ich konsekwencją stawaniem się — jesteśmy niewyzwoleni wskutek skłonności i z zasady, jesteśmy potępieńcami na własne życzenie, ofiarami gorączki przywiązania do tego, co widoczne, myszkującymi w owych naskórkowych zagadkach na miarę naszego przygnębienia i nerwowości.
   Jeśli pragniemy odzyskać naszą wolność, powinniśmy zdjąć z siebie brzemię wrażeń, nie reagować już na świat wrażeniami, zerwać nasze więzy. A przecież każde wrażenie to więzy — przyjemność i ból,radość i smutek. Wyzwala się jedynie umysł, który,oczyszczony z wszelkiej zażyłości z bytami i przedmiotami, działa we własnej próżni.

Emil Cioran (Pokusa istnienia, 1956)
   
   
   

czy wybaczę ziemi ... ?. . .

   Czy wybaczę ziemi, że wkalkulowała mnie w swoje możliwości? Skoro wiesz, że jesteś intruzem w życiu...

   „Jedna myśl o Bogu sprawia więcej niż cały świat”(Katarzyna Emmerich). Ma rację biedna święta.

   Życie nie istnieje, a śmierć to stan sennego marzenia. Cierpienie wymyśliło jedno i drugie, aby usprawiedliwić siebie. Tylko człowiek może się męczyć między nierzeczywistością a wyobrażeniem.

   Życie nazbyt jest pełne śmierci, by mogła ona coś jeszcze do niego dodać.

Emil Cioran (Święci i łzy, 1937)
   
   
   

09 października 2017

doszliśmy do tego, że ze swych udręk spowiadamy się śmiertelnikom.. . .

W tamtych czasach ludzie pielęgnowali tajemnice jak ogródki. Mogłeś zwrócić się do jakiegoś Boga, kiedy chciałeś, a on zagrzebywał twe westchnienia w swojej nicości. Nasza sytuacja jest żałosna, bo nie mamy do kogo się zwrócić. Doszliśmy do tego, że ze swych udręk spowiadamy się śmiertelnikom. Kiedyś ten świat musiał być w Bogu... Historia dzieli się na dwie części: dawną, gdy ludzi przyciągała rozwibrowana nicość Bóstwa, i obecną, kiedy niebyt świata wyzuty jest z boskiego tchnienia.
   Muzyka wlała we mnie odwagę zbyt wielką wobec Boga. To odsuwa mnie od mistyków Wschodu.

Emil Cioran (Święci i łzy, 1937)
   
   
   

04 października 2017

osobliwością doliny issy jest. . .

   Osobliwością doliny Issy jest większa niż gdzie indziej ilość diabłów.
[...]
I gdzie jest kraina, do której chronią się i jedne, i drugie, kiedy glebę gniotą gąsienice czołgów, kiedy nad rzeką kopią sobie płytkie groby ci, co mają być rozstrzelani, a wśród krwi i łez, w aureoli Historii, wschodzi Uprzemysłowienie? I czy można sobie wyobrazić jakiś sejm w pieczarach, głęboko we wnętrzu ziemi, gdzie jest już gorąco od ogni płynnego centrum planety, sejm, na którym setki tysięcy małych diabłów we frakach, poważnie i ze smutkiem,słuchają mówców reprezentujących komitet centralny piekieł? Oto mówcy obwieszczają, że w interesie sprawy skończone jest hasanie po lasach i łąkach, że moment wymaga innych środków i że wysoko kwalifikowani specjaliści działać będą już tak, żeby ich obecności nie podejrzewał umysł śmiertelnych. Rozlegają się oklaski, ale wymuszone, bo obecni już rozumieją, że byli potrzebni tylko w okresie przygotowawczym, że postęp zamyka ich w ponurych czeluściach i że nie zobaczą już zachodów słońca, lotu zimorodków, iskrzących się gwiazd, wszelkich cudów nieobjętego świata.

Czesław Miłosz (fragment powieści Dolina Issy, 1955)
   
    
   

30 września 2017

zanim za pół godziny opuści siebie samą, widzi, jak piękno opuszcza świat. . .

PIĘKNO ŚMIERCI

Dlaczego Anna Karenina popełnia samobójstwo? Pozornie wszystko jest jasne: od lat ludzie z jej świata odwracają się od niej; cierpi z powodu rozstania ze swym synem Siergiejem; jeśli nawet Wroński ją wciąż kocha, ona lęka się o tę miłość; jest nią zmęczona, jest nadmiernie nią poruszona, jest chorobliwie(i bez powodu) zazdrosna; czuje się jak w pułapce.Tak, to wszystko jest jasne; czy jednak jeśli tkwi się w pułapce, jest się skazanym na samobójstwo? Tylu ludzi przywykło do życia w pułapce! Nawet gdy rozumiemy głębię smutku Anny, jej samobójstwo pozostaje tajemnicą.
   Kiedy Edyp dowiaduje się strasznej prawdy o swej tożsamości, kiedy widzi Jokastę na stryczku, wydłubuje sobie oczy; od urodzenia przyczynowa konieczność prowadziła go z matematyczną pewnością ku temu tragicznemu rozwiązaniu. Ale Anna w siódmej części powieści po raz pierwszy myśli o swej możliwej śmierci bez żadnego nadzwyczajnego zdarzenia; jest piątek, na dwa dni przed samobójstwem; wzburzona po kłótni z Wrońskim, przypomina sobie nagle zdanie, które wypowiedziała w emocji jakiś czas po urodzeniu dziecka: „czemu żem ja nie umarła?", i długo się nad nim zatrzymuje. (Zauważmy: to nie ona, poszukując wyjścia z pułapki, dochodzi logicznie do myśli o śmierci: podpowiadają łagodnie wspomnienie).
   Po raz drugi myśli o śmierci nazajutrz, w sobotę:mówi sobie, że „jedynym środkiem zdolnym

złożono na marach w dużym salonie. . .

   Helmuta złożono na marach w dużym salonie. W sieni Joachim poczuł silny zapach kwiatów i wieńców: za silny jak na dziecięcą trumnę, uparta i niedorzeczna myśl, a mimo to Joachim stanął z ociąganiem w udrapowanych ciężką materią drzwiach, nie śmiał spojrzeć, patrzył w podłogę. Znał ten parkiet, znał dochodzące do progu trójkątne płytki, znal ornament,który ciągnął się dalej, Ii podążając za nim wzrokiem, tak jak w dzieciństwie starał się chodzić podług kunsztownych wzorów, dociera do skraju czarnego dywanu rozpostartego pod katafalkiem. Leży tam kilka liści, od-padłych od wieńców. Miałby ochotę znowu spróbować ornamentowego szlaku, robi parę kroków i widzi trumnę. Na szczęście nie była to trumna dziecięca; ale jeszcze wzdragał się spojrzeć swymi widzącymi oczyma w martwe oczy tego mężczyzny, w oczy, które musiały zgasnąć do cna, aby utonęła w nich twarz chłopca, być może pociągając za sobą brata, któremu oczy jednak się ofiarowały, i wyobrażeniej iż to on sam tam leży, nabrało takiej mocy, że odczul to jak wybawienie i uśmiech losu, gdy podchodząc bliżej zobaczył, iż trumna była zamknięta. Ktoś powiedział, że twarz zmarłego została zeszpecona przez ranę postrzałową. Prawie tego nie słuchał, zatrzymał się przy trumnie, położył dłoń na wieku. I w nieporadności, która ogarnia człowieka wobec • zwłok i milczenia śmierci iw której wszystko, 'co dane, rozciąga się i rozpada, a to, do czego nawykliśmy, wali się i ulegając rozkładowi kostnieje, powietrze rzednie i traci nośność,.było tak, jakby miał już nigdy nie ruszyć się sprzed katafalku, i jedynie z wielkim wysiłkiem zdołał sobie przypomnieć, że to jest duży salon i że trumna stoi w miejscu zajmowanym zazwyczaj przez fortepian, a za przeciwległym skrajem dywanu musi znajdować się kawałek parkietu, po którym jeszcze nikt nie stąpał; powoli podszedł do przodu, dotknął zakrytej kirem ściany, wyczuł pod czarną materią ramy obrazu i ramkę Krzyża Żelaznego, odzyskany fragment rzeczywistości w sposób nowy i nieomal intrygujący przeobraził śmierć w sprawę poniekąd dla tapeciarzy, połączył z rozweseleniem,że Helmuta w trumnie, przybranej tymi wszystkimi kwiatami, wtaszczono do tego pokoju jak nowy mebel, tak dalece zawęził to, co niepojęte, do granic pojętego i przywrócił niezachwianą pewność, tak dalece, że doznania tych minut — a może były to tylko sekundy? — przyniosły krzepiące poczucie spokojnej ufności.

Hermann Broch (fragment powieści Lunatycy, 1931-1932)
   
    
   

16 września 2017

ruszyć na pławiącą się w pogaństwie i zabagnioną europę. . .

Bertrand już chyba dostrzegł jego zdziwienie: Ano, widzi pan, Europa stała się dla Kościoła miejscem dość niepewnym. Natomiast Afryka! Setki milionów dusz jako surowiec dla wiary. I może pan być przekonany, że jeden ochrzczony Murzyn jest lepszym chrześcijaninem niż dwudziestu Europejczyków. Jeśli katolicyzm i protestantyzm chcą rywalizować o pozyskanie tych zagorzalców, to jest to nader zrozumiałe; tam przecież leży przyszłość wiary, tam są owi przyszli bojownicy za wiarę, którzy mają kiedyś ruszyć na pławiącą się w pogaństwie i zabagnioną Europę, niosąc pożogę w imię Chrystusa, aby w końcu pośród dymiących zgliszcz Rzymu osadzić na Piotrowym tronie czarnego papieża. — To jest Apokalipsa świętego Jana, pomyślał Pasenow; on bluźni.

Hermann Broch (fragment powieści Lunatycy, 1931-1932)
   
    
   

ciemny krzyk. . .

[...]z pewnością wyczuwa w niej coś z małego, uległego drapieżnego zwierzątka,w którego gardle kryje się ciemny krzyk, ciemny jak czeskie lasy[...]

Hermann Broch (fragment powieści Lunatycy, 1931-1932)
   
    
   

rdzeniem ... bytu. . .

[...]świadomością, jako że nawet jeśli nie jest całością ludzkiego bytu, to jednak w każdej chwili aktualizującym się rdzeniem tego bytu.


Jean-Paul Sartre 
(Byt i nicość. 
Zarys ontologii fenomenologicznej, 1943)


   

gdy pewnego razu «troska» przebywała rzekę. . .

Cura cum fluvium transiret, videt cretosum lutum
sustulitque cogitabunda atque coepit fingere.
dum deliberat quid iam fecisset, Jovis intervenit
.rogat eum Cura ut det illi spiritum, etfacile impetrat.
cui cum vellet Cura nomen ex sese ipsa imponere,
Jovis prohibuit suumque nomen ei dandum esse dictitat.
dum Cura et Jovis disceptant, Tellus surrexit simul
suumque nomen esse volt cui corpus praebuerit suum.
sumpserunt Saturnum iudicem, is sic aecus iudicat:
„tu Jovis quia spiritum dedisti, in morte spiritum,
tuque Tellus, quia dedisti corpus, corpus recipito,
Cura enim quia prima finxit, teneat quamdiu vixerit.
sed quae punc de nomine eius vobis controversia est,
homo vocetur, quia videtur esse factus ex humo".


„Gdy pewnego razu «Troska» przebywała rzekę, ujrzała gliniaste dno: w zamyśleniu podjęła grudkę i zaczęła ją formować. Medytuje właśnie nad swoim dziełem, gdy nad-chodzi Jowisz. «Troska» prosi go, by tchnął ducha w uformowany kawałek gliny. Jowisz chętnie to czyni. Gdy jednak«Troska» chce teraz nadać imię swemu wytworowi, Jowisz zabrania żądając, by temu czemuś nadać jego, Jowisza, imię.Podczas gdy «Troska» i Jowisz spierają się o imię, podnosi się także Ziemia (Tellus) życząc sobie, by wytworowi nadać jej imię, skoro to przecież ona użyczyła mu nieco swego ciała.Spierający się wezwali Saturna na sędziego. On zaś poda takie oto, słuszne zda się, rozstrzygnięcie:

[...]


Martin Heidegger (Bycie i Czas, 1927)
   
   
   

trwoga indywidualizuje. . .

Trwoga indywidualizuje i w ten sposób otwiera jestestwo jako „solus ipse”. Ten egzystencjalny „solipsyzm” wcale jednak nie umieszcza izolowanego podmiotu-rzeczy w niewinnej pustce zdarzeń (Vorkommen) pozbawionych świata, lecz właśnie w pewnym skrajnym sensie stawia jestestwo przed jego światem jako światem, a przez to je samo przed sobą samym jako byciem-w-świecie. Najbardziej pozbawionym uprzedzeń potwierdzeniem tego,że jako podstawowe położenie trwoga otwiera w taki sposób, jest znowu powszednia wykładnia jestestwa i mowa. Położenie,jak wcześniej powiedziano, ujawnia, „jak komuś jest”. W trwodze jest nam „nieswojo”. Znajduje tu wyraz swoista nieokreśloność tego, przy czym się jestestwo w trwodze znajduje: "nic" i "nigdzie". Nieswojość jednak oznacza przy tym także bycie-nie-w-swoim-domu (Nicht-zuhause-sein).Przy pierwszym fenomenalnym wskazaniu podstawowego ukonstytuowania jestestwa i podczas rozjaśnienia egzystencjalnego sensu bycia-w, odróżnionego od „wewnętrzności”w znaczeniu kategorialnym, (bycie-w zostało określone jako zamieszkiwanie przy..., zażyłość z...

Martin Heidegger (Bycie i Czas, 1927)
   
   
   

„nic” i „nigdzie”, nie oznacza nieobecności świata. . .

W „przed czym” trwogi staje się jawne owo „jest niczym i nigdzie”. Uporczywość owego wewnątrz światowego „nic”i „nigdzie” oznacza fenomenalnie: owym „przed czym” trwogi jest świat jako taki. Zupełna nieoznaczoność, która daje o sobie znać w „nic” i „nigdzie”, nie oznacza nieobecności świata, lecz stwierdza, że wewnątrz światowy byt jest w sobie samym tak zupełnie bez znaczenia, iż na gruncie owej nieoznaczoności tego, co wewnątrz światowe, narzuca się już tylko świat w swej światowości.

Martin Heidegger (Bycie i Czas, 1927)
   
   
   

prawda zgodność z ... prawda odkrytość. . .

Stare i słynne pytanie, za pomocą którego spodziewano się zapędzić logików w kozi róg [...] brzmi: «Co to jest prawdziwość?»Wyjaśnienie samej nazwy prawdziwości, że mianowicie jest ona zgodnością poznania z jego przedmiotem, darowuje się w tym pytaniu i zakłada je” .
(...) 
Prawdę (odkrytość) trzeba zawsze bytowi dopiero wydzierać. Byt jest wyrywany skrytości. Aktualna faktyczna odkrytość jest zawsze niejako rabunkiem. Czyż to przypadek, że Grecy wypowiadali się na temat istoty prawdy za pomocą negatywnego wyrażenia? Czy w takim wyrażaniu się jestestwa nie daje o sobie znać pierwotne rozumienie bycia siebie samego, rozumienie, choćby tylko przedontologiczne, tego, że bycie-w-nieprawdzie stanowi istotowe określenie bycia-w-świecie? 
(...) 
To, że prawa Newtona nie były przed Newtonem ani prawdziwe, ani fałszywe, nie może oznaczać, że nie było wtedy bytu, który one ukazują przez odkrywanie. Dzięki Newtonowi prawa te stały się prawdziwe, a z nimi byt sam w sobie stał się jestestwu dostępny. Wraz z odkrytością bytu pokazuje się on właśnie jako byt, który był już wcześniej.Takie odkrywanie jest sposobem bycia „prawdy”.

Martin Heidegger (Bycie i Czas, 1927)
   
   
   


13 września 2017

przedstawiając przeszłość w scenach. . .

Jak jednak opowiadać o przeszłych wydarzeniach i przywracać im utracony czas teraźniejszy? Sztuka powieści znalazła odpowiedź: przedstawiając przeszłość w scenach. Scena, choć opowiedziana w gramatycznym czasie przeszłym, jest ontologicznie teraźniejsza: widzimy ją i słyszymy; rozgrywa się na naszych oczach, tu i teraz.

Milan Kundera (fragment eseju Zasłona, 2005)
   
   
   

muzykę religijną grała żydowska orkiestra wystrojona w kostiumy janczarów. . .

Tureckie stroje dobrze się prezentowały na tle barokowej architektury, toteż kazano je nosić również służbie. Bogata szlachta często trzymała na swych dworach wziętych do niewoli Tatarów lub janczarów, a oprócz tego przebierała swych pokojowców za Arabów, zaś członków gwardii przybocznej za czerkieskich wojowników. W barokowej kaplicy Karola Radziwiłła w Nieświeżu muzykę religijną grała żydowska orkiestra wystrojona w kostiumy janczarów.

Adam Zamoyski 
(Polska. 
Opowieść o dziejach niezwykłego narodu 966-2008, 
2009)
   
   
   

10 września 2017

czym jest ... władza. . .

   Czym jest według pana władza?
   C.: Myślę, że władza jest czymś złym, bardzo złym. Moją postawę wobec faktu jej istnienia naznacza rezygnacja i fatalizm. Ale myślę, że jest to nieszczęście. Widzi pan,znałem ludzi, którzy dochrapali się władzy, i jest to coś strasznego. Prawie równie strasznego jak pisarz, który zdobył sławę. To jak noszenie uniformu: w uniformie nie jest się już tym samym człowiekiem; otóż zdobycie władzy jest jakby noszeniem niewidzialnego, ciągle tego samego uniformu. Zadaję sobie pytanie, dlaczego człowiek normalny,bądź na oko normalny, godzi się na przyjęcie władzy, na życie w niepokoju od rana do wieczora itd. Z pewnością dla tego, że dominacja jest rozkoszą, nałogiem. Bodaj dlatego nie znamy praktycznie przypadku dyktatora czy przywódcy absolutnego, który by dobrowolnie zrzekł się władzy; chyba jedynym takim przypadkiem, który sobie przypominam jest Sulla. Władza to coś diabelskiego: diabeł był po prostu aniołem z ambicją władzy. Pragnienie władzy to wielkie przekleństwo ludzkości.

Emil Cioran (Rozmowy, 1990)
   
   
   

w ambicji tworzenia systemów. . .

   F.S.: A także z naszą uczciwością. Nietzsche mówił, że w ambicji tworzenia systemów jest coś nieuczciwego...
   C.: Coś panu powiem a propos uczciwości. Kiedy ktoś zamierza napisać czterdziestostronicowy esej na jakikolwiek temat, wychodzi od pewnych wstępnych założeń, których pozostaje więźniem. Swoiście pojmowana uczciwość zmusza go do konsekwentnego respektowania tych założeń, do unikania sprzeczności z samym sobą. Tymczasem w trakcie pisania pojawiają się przed nim inne pokusy, a on musi je odrzucać, gdyż ściągają go z wytyczonej drogi. Jest więc zamknięty w kręgu, jaki sam sobie zakreślił. W ten sposób,pragnąc być uczciwymi, popadamy w fałsz i nieprawdomówność. Jeśli coś takiego może wystąpić w czterdziestostronicowym eseju, to cóż dopiero w systemie! W tym tkwi dramat wszelkiej ustrukturowanej refleksji; nie pozwala ona na sprzeczność. I tak wpadamy w fałsz, kłamiemy sobie, byle zachować spójność. Jeśli natomiast produkujemy fragmenty, możemy w tym samym dniu powiedzieć jakąś rzecz i jej przeciwieństwo.

Emil Cioran (Rozmowy, 1990)
   
   
   

filozofia jest możliwa już tylko jako fragment. . .

Sądzę, że filozofia jest możliwa już tylko jako fragment. W formie eksplozji. Teraz nie można już siąść i rozdział po rozdziale pisać traktat. W tym sensie Nietzsche był ze wszech miar wyzwolicielem. To on sabotował styl filo-zofii akademickiej, zrobił zamach na ideę systemu. Był wyzwolicielem, bo po nim wszystko można powiedzieć. Teraz wszyscy uprawiamy fragment, nawet gdy piszemy książki z pozoru uporządkowane. Zgadza się to ze stylem naszej cywilizacji.

Emil Cioran (Rozmowy, 1990)
   
   
   

04 września 2017

nie wyróżniając mędrców / sens. . .

Nie wyróżniając mędrców,
sprawiamy, że lud nie wiedzie sporów.
Nie ceniąc kosztowności,
sprawiamy, że lud nie kradnie.
Nie pokazując nic godnego pożądania,
sprawiamy, że serca ludu nie ulegają zmąceniu.

Dlatego Powołany rządzi tak:
Opróżnia ich serca i napełnia im ciało.
Osłabia im wolę i wzmacnia kości,
pozostawiając lud bez wiedzy
i bez pragnień,
a dba o to,
by owi wiedzący nie ośmielili się działać.
On czyni nieczynienie,
i tak wszystko trwa w porządku.

                                                          Laozi
 
 
 

03 września 2017

jedyna racja bytu przyjaźni. . .

[...]oto prawdziwa i jedyna racja bytu przyjaźni: dostarczać zwierciadło, aby ten drugi mógł obejrzeć swój dawny obraz, który bez odwiecznej wspominkowej paplaniny dwóch kumpli już dawno by się zatarł.

Milan Kundera (fragment powieści Tożsamość, 1997)
   
   
   

stalin mówi dalej: — schopenhauer był bliższy prawdy. . .

   — Najważniejszą ideą Kanta jest, towarzysze, „rzecz w sobie", co po niemiecku brzmi Ding an sich. Kant sądził, że za naszymi przedstawieniami rzeczy kryje się rzecz obiektywna, Ding, której znać nie możemy, lecz która jest jednak realna. Ale jego idea jest fałszywa. Za naszymi przedstawieniami nie kryje się nic realnego, żadna „rzecz w sobie", żadna Ding an sich.
   Wszyscy słuchają w zakłopotaniu, a Stalin mówi dalej:
   — Schopenhauer był bliższy prawdy. Jaka była, towarzysze, najważniejsza idea Schopenhauera? Wszyscy unikają kpiącego wzroku egzaminatora, który wedle swojego sławetnego zwyczaju sam odpowiada na własne pytanie:
   — Najważniejsza idea Schopenhauera, towarzysze, powiada, że świat jest niczym innym jak przedstawieniem i wolą. Oznacza to, że za światem, jakim go widzimy, nie kryje się nic obiektywnego, żadna Ding an sich, i że do tego, by przedstawienie zaczęło istnieć, by uczynić je rzeczywistym, potrzeba woli, ogromnej woli, która je narzuci.
   Żdanow nieśmiało protestuje:
   — Józefie, świat jako przedstawienie! Przez całe życie kazałeś nam twierdzić, że to kłamstwo burżuazyjnej filozofii idealistycznej!
   Stalin:
   — Jaka jest, towarzyszu Żdanow, pierwsza właściwość woli?
   Żdanow milczy i Stalin odpowiada:
   — Jej wolność. Może twierdzić co chce. Ale dajmy temu spokój. Prawdziwa kwestia brzmi następująco: jest tyle przedstawień świata, ilu jest ludzi na ziemi: w sposób nieunikniony tworzy się chaos; jak zatem chaos uporządkować? Odpowiedź jest jasna: narzucając wszystkim jedno tylko przedstawienie. A narzucić je można wyłącznie wolą, jedną ogromną wolą, wolą potężniejszą od wszelkich innych. Co czyniłem, na ile siły mi pozwalały. I zapewniam was, że pod naciskiem wielkiej woli ludzie ostatecznie zaczynają wierzyć w cokolwiek! Tak, towarzysze, w byle co! I Stalin wybuchnął śmiechem, w którym słychać było szczęście.

Milan Kundera (fragment powieści Święto nieistotności, 2014)
   
   
   

jeśli tylko daty ich urodzin są zbyt od siebie odległe. . .

[...] nawet dialog prawdziwie zakochanych w sobie ludzi, jeśli tylko daty ich urodzin są zbyt od siebie odległe, to przeplatanie się dwóch monologów, które w dużej części pozostają dla obojga niezrozumiałe.

Milan Kundera (fragment powieści Święto nieistotności, 2014)
   
   
   

czuć się winnym albo nie czuć się winnym?. . .

   Czuć się winnym albo nie czuć się winnym? Myślę, że na tym wszystko polega. Życie jest walką wszystkich ze wszystkimi. Dobrze o tym wiemy. Ale jak walka ta przebiega w mniej więcej ucywilizowanym społeczeństwie? Ludzie nie mogą przecież na swój widok tak od razu skakać sobie do gardła. Zamiast tego usiłują zrzucić na innych ciężar winy. Wygrywa ten, kto zdoła uczynić innego bardziej winnym od siebie. Przegra ten, kto wyzna swoją winę. Idziesz ulicą pogrążony w myślach. W twoim kierunku nadchodzi dziewczyna i nie patrzy na lewo ani na prawo, tak jakby była sama na świecie. Potrącacie się.I oto nadchodzi chwila prawdy. Kto na kogo nakrzyczy, a kto będzie przepraszał? To wzorcowa sytuacja:w rzeczywistości każde z nich potrąca innego i każde jest potrącane. A jednak są tacy, którzy uznają się od razu, spontanicznie, za potrącających, zatem za winnych. I są tacy, którzy od razu, spontanicznie, uznają się za potrąconych, zatem uznają swoje prawo, by rzucić oskarżenie na drugą osobę i ją ukarać. sam w podobnej sytuacji byś przepraszał czy oskarżał?

Milan Kundera (fragment powieści Święto nieistotności, 2014)
   
   
   

stalin z uchem przytkniętym do drzwi. . .

Przyjaciele, widzę to! Dyskretnie, na czubkach palców skrada się długim korytarzem, po czym przytyka ucho do drzwi i nasłuchuje. Bohaterzy politbiura krzyczą, podskakują, przeklinają go, a on słyszy ich i się śmieje. „Łgał!Łgał!”, wrzeszczy Chruszczow, jego głos rezonuje i Stalin z uchem przytkniętym do drzwi, ach, widzę,widzę go, smakuje moralne oburzenie towarzysza,śmieje się jak szalony i nawet nie próbuje poskromić swojego tubalnego śmiechu, gdyż ci w ubikacji również wrzeszczą jak opętani i w tym zgiełku nie mogą go dosłyszeć.

Milan Kundera (fragment powieści Święto nieistotności, 2014)
   
   
   

dokładane znaczenie tego słowa: narcyzm. . .

I zwróć uwagę na dokładane znaczenie tego słowa: narcyzm nie jest człowiekiem pysznym. Pyszny gardzi innymi ludźmi. Nie docenia ich. Narcyz ich przecenia, gdyż widzi w oczach każdego własny obraz i chce go upiększyć. Zatem grzecznie dba o swoje lustra. I to się dla obu was liczy: jest grzecznym gościem. Oczywiście dla mnie jest przede wszystkim snobem.

Milan Kundera (fragment powieści Święto nieistotności, 2014)
   
   
   

02 września 2017

człowiek kala i degraduje wszystko, co go otacza. . .

Nic nie jest już takie jak przedtem i jeszcze my, za naszego życia, będziemy oglądać w człowieku niesłychaną, niewyobrażalną zmianę. Chrześcijaństwo licho wzięło, ale historię także. Ludzkość poszła złą drogą. Czy to nie nieznośne, że rojowisko ludzkie wypiera wszystkie inne gatunki? W końcu staniemy się jedną wielką metropolią, takim Pére Lachaise na skalę globu.Człowiek kala i degraduje wszystko, co go otacza, i sam w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat będzie okrutnie doświadczony.

Emil Cioran (Rozmowy, 1990)
   
   
   

przeciwko wszystkiemu, co stało się po 1920 roku. . .

F.B.: Czy często określają pana jako „reakcjonistę"?
C.: Zawsze zgłaszam sprzeciw. Idę znacznie dalej. Henri Thomas powiedział mi kiedyś; „Pan jest przeciwko wszystkiemu, co stało się po 1920 roku”. Odparłem: „Nie, przeciwko wszystkiemu po Adamie!”

Emil Cioran (Rozmowy, 1990)
   
   
   

tylko dziwka bez klientów jest bardziej ode mnie bezrobotna. . .

F.: Lubi pan pisać?
C.: Nie znoszę, więc też napisałem bardzo mało. Przez większość czasu nie robię nic. Jestem najmniej zajętym człowiekiem w Paryżu. Chyba tylko dziwka bez klientów jest bardziej ode mnie bezrobotna.

Emil Cioran (Rozmowy, 1990)
   
   
   

31 sierpnia 2017

ludzka przygoda nie może trwać w nieskończoność ... żyjemy katastroficznie. . .

L.J.J.: W takim razie w sposób nieunikniony i naglący staje przed nami problem, jak uniknąć przekształcenia się w proroków apokalipsy. Nie chodzi mi o to, że moglibyśmy popaść w millenaryzm, wedle którego rzeczywistość jest dziejową karą za nie wiadomo jakie dawniejsze występki.Koniec końców nie możemy zerwać z techniką. Nadal jednak aktualne jest pytanie: jak z nią żyć?

C.: Ja na przykład lubię spacerować, ale w Paryżu jest to trudne. Muszę wsiąść w pociąg, żeby pojechać na wieś. Jestem więc wspólnikiem techniki

[...]

L.J.J.: Jaka jest wobec tej panoramy pańska diagnoza albo, mówiąc inaczej: gdzie czai się katastrofa?

C.: Niczego nie można ściśle wyprorokować. Nikt nie potrafi szczegółowo określić przyszłości; powiedzieć można tylko tyle, że ludzka przygoda nie może trwać w nieskończoność. Co się tyczy człowieka, jego katastrofa ma źródło w tym, że nie może on pozostawać sam. Nikt nie potrafi pozostawać sam z sobą. Obecnie wszyscy, którzy powinni żyć samotnie, pośpiesznie włączają telewizory czy radia. Sądzę, że gdyby jakiś rząd zniósł telewizję, ludzie mordowaliby się na ulicach, bo cisza okropnie by ich trwożyła. W odległych czasach żyli w o wiele ściślejszej łączności z własną jaźnią, całymi dniami i miesiącami, ale teraz nie jest to już możliwe. Dlatego można powiedzieć, że kata-strofa już nastąpiła, co znaczy, że żyjemy katastroficznie.

Emil Cioran (Rozmowy, 1990)
   
   
   

człowiek ponosi odpowiedzialność za swoją niewiedzę. . .

   - Gdyby człowiek ponosił odpowiedzialność tylko za to, czego jest świadom, głupcy byliby Z góry rozgrzeszeni z każdej winy. Tylko że, mój drogi człowiek ma obowiązek wiedzieć. Człowiek ponosi odpowiedzialność za swoją niewiedzę. Niewiedza jest winą. A zatem nic nie uwalnia pana od winy, ja zaś oświadczam panu, że w stosunku do kobiet jest pan gburem, chociaż pan temu zaprzecza.

Milan Kundera (fragment opowiadania Sympozjon, 
z tomu Śmieszne miłości, 1970)
   
   
   




po środku swego ciała ... teren świętych zakazów. . .

[...]jednakże po środku swego ciała,mniej więcej na wysokości pępka, nakreśliła surową i absolutnie nienegocjowalną linię, poniżej której rozciągał się teren świętych zakazów, teren Mojżeszowego sprzeciwu i gniewu Pana.

Milan Kundera (fragment opowiadania Edward i Bóg, 
z tomu Śmieszne miłości, 1970)
   
   
   

21 sierpnia 2017

społeczeństwo ludzkie w wielkich miastach nowożytnej epoki. . .

Przyroda mnie szybko nudzi, a nuda i mdłości to prawie to samo. Gdybym znalazł się na bezludnej wyspie, prawdopodobnie namnożyłbym bogów przychylnych albo niechętnych, mocy, potęgi tylko z nimi bym obcował.

Ależ przedmiotem mojej kontemplacji nie była przyroda. Było nią społeczeństwo ludzkie w wielkich miastach nowożytnej epoki. „Uciechy znieprawionego zwierzęcia", jak powiada Baudelaire.Zwierzęcość przebrana, maski, róż, czernidło do rzęs, przedkopulacyjne rytuały, święta powłóczystych sukien wirujących w ulicznym tańcu. Upojenie nieporównywalną z niczym śmiesznością mody, poddanie się jej, jak przemiana w kogoś innego za kulisa-mi teatru. Nie mogłem zgłębić tego żywiołu, nie mogłem objąć ni pojąć, i myśleć znaczyło poruszać się w nim, a równocześnie siebie i innych oglądać z daleka.

Czesław Miłosz (z tomu Nieobjęta Ziemia / Stół, 1984)
   
   
   

powrót do boga jest koniunkcją. . .

EPIGRAFY

A zatem cale Stworzenie jest ŻEŃSKIE i miłość Pana do Siebie samego w Stworzeniu jest miłością Mężczyzny do Kobiety, a powrót do Boga jest Koniunkcją, czyli Małżeństwem.

Z not O. Miłosza na marginesach The True Christian Religion Swedenborga

Czesław Miłosz (z tomu Nieobjęta Ziemia / Ja, On, Ona, 1984)
   
   
   

wierność polskości obraca się. . .

Polska. Dlaczego tylko co najniższe, dlaczego tylko co najwyższe, a nic pośrodku? I dlaczego wierność polskości obraca się na tej polskości szkodę, a bunt przeciwko polskości jest jej uświetnieniem?

Czesław Miłosz (z tomu Nieobjęta ziemia, 1984)
   
   
   

20 sierpnia 2017

po krużgankach elsinoru. . .

   W brudnych pończochach opuszczonych do kostek błąka się książę po krużgankach Elsinoru, z otwartą książką, bezsilnym sztyletem, więdnącym kwiatem.
   - Patrzcie, idzie biedak. Czyta.
   Ukryci za kolumną słyszą stłumione westchnienia i pomieszane słowa. Widzą, przesuwającą się chwiejnym krokiem postać księcia, który wlecze za sobą z wysiłkiem cień. Widzą także czarny płaszcz zsuwający się z ramion. Biada tym, którzy nie widzą nic więcej, którym płaszcz i cień przesłoniły człowieka.

Zbigniew Herbert (z tomu posth. Mistrz z Delft, 2008)
   
   
   

obłąkana ofelia ... obłąkany hamlet ... pewna normalność nie do przyjęcia. . .

Prawdziwie obłąkana Ofelia i nieprawdziwie obłąkany Hamlet wyrażają wielostronny bunt poety przeciwko zwyczajności świata. Istnieje bowiem pewna normalność nie do przyjęcia, normalność podła, wygodna, uległa wobec rzeczywistości, łatwo zapominająca. Jest ona powszechna dlatego, że jakieś prawo ekonomii wewnętrznej nie pozwala nam przeżyć rzeczywistości do końca, do dna, do najgłębszych odczuć i znaczeń. Ten sam instynkt zachowawczy w dziedzinie intelektualnej chroni nas przed zbytnią dociekliwością, przed ostatecznym dlaczego i po co. Hamlet jest zaprzeczeniem tej postawy.

Zbigniew Herbert (z tomu posth. Mistrz z Delft, 2008)
   
   
   

to myślenie, które przeoruje całego człowieka. . .

Dlatego monologi księcia, w których dramatyzacja myśli dochodzi do szczytu, są równie pasjonujące, jeśli nie ciekawsze niż akcja. Są tak subtelnie utkane z materii myśli, że słuchać ich można z zamkniętymi oczyma, i to z żalem, że są wypowiadane. Jeśli płytki ślad w świadomości, jaki powstaje przy recytowaniu wyuczonego wiersza albo czytaniu obcego tekstu, można nazwać "myślą myślaną", to myślenie, które przeoruje całego człowieka, które angażuje go w ten proces bez reszty, z całym poczuciem odpowiedzialności i ryzyka, aż do granic zakwestionowania samego siebie - to myślenie określić można za filozofem współczesnym jako "myśl myślącą", pełną i integralnie związaną z podmiotem. Ta bohaterska forma intelektualnego przeżywania rzeczywistości, mimo falowań, uniesień i upadków, nie ma nic wspólnego z nastrojowością, odróżnia się od niej głębią i prawdziwością.

Zbigniew Herbert (z tomu posth. Mistrz z Delft, 2008)
   
   
   

06 sierpnia 2017

dies irae. . .

W gniewu dzień, w tę pomsty chwilę,
Świat w popielnym legnie pyle:
Zważ Dawida i Sybillę.

Jakiż będzie płacz i łkanie,
Gdy dzieł naszych sędzia stanie,
Odpowiedzieć każąc za nie.

Trąba groźnym zabrzmi tonem
Nad grobami śpiących zgonem,
Wszystkich stawi nas przed tronem.

Śmierć z naturą się zadziwi,
Gdy umarli wstaną żywi,
Win brzemieniem nieszczęśliwi.

Księgi się otworzą karty,
Gdzie spis grzechów jest zawarty,
Za co świat karania warty.

Kiedy sędzia więc zasiędzie,
Wszystko tajne jawnym będzie,
Gniewu dłoń dosięże wszędzie.

Cóż mam, nędzarz, ku obronie,
Czyją pieczą się zasłonię,
Gdy i święty zadrży w łonie?

Panie w grozie swej bezmierny,
Zbawisz z łaski lud Twój wierny,
Zbaw mnie, zdroju miłosierny.

Racz pamiętać, Jezu drogi,
Żeś wziął dla mnie żywot srogi,
Nie gub mnie w dzień straszny trwogi.

Długoś szukał mnie znużony,
Zbawił krzyżem umęczony,
Niech ten trud nie będzie płony.

Sędzio pomsty sprawiedliwy,
Bądź mym grzechom litościwy,
Zanim przyjdzie sąd straszliwy.

Jęcząc, pomnąc win bezdroże,
Wstydem me oblicze gorze,
Szczędź mnie, błagam, Panie Boże.

Ty coś Marii grzech wybaczył
I wysłuchać łotra raczył,
Nie pozwolisz, bym zrozpaczył.

Choć niegodne me błaganie,
Nie daj mi, dobroci Panie,
W ognia wieczne wpaść otchłanie.

Daj mi mieszkać w owiec gronie,
Z dala kozłów, przy Twym tronie
Postaw mnie po prawej stronie.

Gdy uśmierzysz potępionych,
Srogim żarom przeznaczonych,
Weź mnie do błogosławionych.

Błagam kornie bijąc czołem,
Z sercem, co się zda popiołem,
Wspomóż mnie nad śmierci dołem.

O dniu jęku, o dniu szlochu,
Kiedy z popielnego prochu
Człowiek winny na sąd stanie.

Oszczędź go, o dobry Boże,
Jezu nasz, i w zgonu porze
Daj mu wieczne spoczywanie.
Amen

                                      (przeł. Leopold Staff)
 
 
 

dies irae. . .

Trąba dziwny dźwięk rozsieje,
ogień skrzepnie, blask ściemnieje,
w proch powrócą światów dzieje.
Z drzew wieczności spadną liście na
Sędziego straszne przyjście,
by świadectwo dać Psalmiście...

A ty, psalmisto Pański, nastrój harfę swoją
już na ostatni ton!

Grzech krwią czarną duszę plami...
Bez obrońcy staniem sami -
któż zlituje się nad nami?

Kyrie elejson!...
O Boże! Ty bądź naszą łaską i obroną!
Kyrie elejson!

01 sierpnia 2017

gondola żałobna nr 2. . .

Dwóch dziadków, teść i zięć, Liszt i Wagner, mieszka przy Canala Grande
wraz z tą niespożytą kobietą, co wyszła za króla Midasa,
który czego nie dotknie, przemienia w Wagnera.
Zielony ziąb morza przenika przez posadzki do pałacu.
Wagner jest naznaczony, znany profil Kacperka jeszcze bardziej umordowany niż dawniej,
twarz – białą flagą.
Gondola z ciężkim ładunkiem ich życia, dwa powrotne, jeden w jedną stronę.

II

Jedno z okien pałacu otwiera się i w nagłym przeciągu – czyjaś wykrzywiona twarz.
Na dole płynie gondola śmieciarzy poruszana przez dwóch jednowiosłowych bandytów.
Liszt zapisał kilka akordów tak ciężkich, że trzeba by je przekazać
Instytutowi Mineralogicznemu w Padwie do analizy.
Meteoryty!
Zbyt ciężkie by trwać w spoczynku, mogą tylko spadać i spadać w przyszłość
do czasu koszul brunatnych.
Gondola z ciężkim ładunkiem skulonych kamieni przyszłości.

III

Widok na rok 1990.

25 marca. Niepokój o Litwę.
Śniło mi się, że odwiedzam wielki szpital.
Brakowało personelu. Wszyscy byli pacjentami.

W tym samym śnie nowo narodzona dziewczynka,
która mówiła całymi zdaniami.

IV

Przy zięciu, człowieku swoich czasów, Liszt jest wyliniałym światowcem.
Ale to tylko pozór.
Głębia, która przymierza i odrzuca różne maski,
tę właśnie wybrała dla niego -
głębia, która chce przyjść do ludzi nie ukazując twarzy.

V

Wielebny Liszt zwykle sam dźwiga swój bagaż przez roztopy i upały,
a kiedy umrze, nikt nie wyjdzie po niego na stację.
Ciepła bryza bardzo uzdolnionego koniaku zabierze go w połowie misji.
Wciąż ma jakąś misję do spełnienia.
Dwa tysiące listów rocznie!
Uczniak przepisujący sto razy błędnie napisany wyraz zanim mu wolno pójść do domu.
Gondola z ciężkim ładunkiem życia, jest zwykła i czarna.

VI

Z powrotem do roku 1990.

Śniło mi się, że jadę niepotrzebnie dwieście kilometrów.
I wszystko było powiększone. Wróble wielkie jak kury
śpiewały aż uszy puchły.

Śniło mi się, że narysowałem klawisze fortepianu
na kuchennym stole. Grałem na nich, bezgłośnie.
Przyszli sąsiedzi, żeby posłuchać.

VII

Fortepian, który milczał przez całego Parsifala (ale słuchał), nareszcie
może się odezwać.
Skargi... Sospiri...
Dziś wieczorem Liszt gra ciągle na wciśniętym pedale morza,
tak że zielona potęga morza przenika przez posadzkę, wtapia się
w kamienie budynku.
Dobry wieczór, śliczna głębio!
Gondola z ciężkim ładunkiem życia, jest zwykła i czarna.

VIII

Śniło mi się, że pierwszy raz idę do szkoły i jestem spóźniony.
W klasie wszyscy nosili białe maski.
Kto był nauczycielem, trudno orzec.

                                                                                                     Tomas Tranströmer
                                                                                                     przełożył Leonard Neuger
 
 
 

19 lipca 2017

jeśli sprawujący władzę nie uznają praw człowieka albo je gwałcą. . .

   61. Dlatego, jeśli sprawujący władzę nie uznają praw człowieka albo je gwałcą, to nie tylko sprzeniewierzają się powierzonemu im zadaniu; również wydawane przez nich zarządzenia pozbawione są wszelkiej mocy obowiązującej.

Jan XXIII
Angelo Giuseppe Roncalli
(fragment encykliki Pacem in Terris, 1963)
   
   
   

udział kobiet w życiu publicznym jest już faktem dokonanym i oczywistym. . .

   41. Ponadto udział kobiet w życiu publicznym jest już faktem dokonanym i oczywistym. Upowszechnia się on może szybciej wśród narodów wyznających wiarę chrześcijańską, a wolniej, chociaż też powszechnie, w narodach będących spadkobiercami innych tradycji i cywilizacji. Ponieważ kobiety są z każdym dniem bardziej świadome swej godności ludzkiej, nie zgadzają się na traktowanie ich jako istot bezdusznych czy też jakichś narzędzi, lecz domagają się praw i obowiązków godnych ich ludzkiej osobowości, tak w życiu domowym, jak i publicznym.

Jan XXIII
Angelo Giuseppe Roncalli
(fragment encykliki Pacem in Terris, 1963)
   
   
   

prawo do emigracji i imigracji. . .

8. Prawo do emigracji i imigracji 

   25. Każdemu człowiekowi winno też przysługiwać nienaruszalne prawo pozostawania na obszarze swego własnego kraju lub też zmiany miejsca zamieszkania. A nawet - jeśli są do tego słuszne przyczyny - ma on prawo zwrócić się do innych państw z prośbą o zezwolenie mu na zamieszkanie w ich granicach. Fakt, że ktoś jest obywatelem określonego państwa, nie sprzeciwia się w niczym temu, że jest on również członkiem rodziny ludzkiej oraz obywatelem owej obejmującej wszystkich ludzi i wspólnej wszystkim społeczności.

Jan XXIII
Angelo Giuseppe Roncalli
(fragment encykliki Pacem in Terris, 1963)
   
   
   

prawo do takich warunków pracy, aby ani siły fizyczne człowieka nie słabły. . .

6. Prawa w dziedzinie gospodarczej

   18. Przejdźmy do dziedziny spraw gospodarczych. Jest rzeczą oczywistą, że człowiek może na
mocy prawa naturalnego nie tylko żądać odpowiedniej pracy zarobkowej, lecz również cieszyć się
swobodą w jej podejmowaniu.

   19. Wiąże się z tym prawo do takich warunków pracy, aby ani siły fizyczne człowieka nie słabły,
ani nie zostawała naruszana nieskazitelność jego obyczajów, ani nie ponosił szkody właściwy rozwój
młodzieży. Kobietom zaś należy zapewnić możność wykonywania pracy w warunkach zgodnych z ich małżeńskimi czy też macierzyńskimi potrzebami i obowiązkami.

   20. Z godności osoby ludzkiej wypływa również prawo zajmowania się działalnością gospodarczą
zgodnie z poczuciem odpowiedzialności. Z tej też godności wynika - czego nie można przemilczeć
- że pracownikowi należy się płaca, ustalona według nakazów sprawiedliwości. Wysokość jej,
dostosowana do możności gospodarki, musi zapewnić pracownikowi i jego rodzinie poziom życia
odpowiadający ludzkiej godności. Tak o tym pisze Poprzednik Nasz, wielkiej pamięci Pius XII:
"Osobistemu obowiązkowi pracy nałożonemu przez naturę odpowiada i z niego wynika prawo
naturalne każdej jednostki, by czynić z pracy środek do zaopatrzenia życia własnego i dzieci: tak to
wzniośle uporządkowane jest królestwo przyrody dla zachowania człowieka".

Jan XXIII
Angelo Giuseppe Roncalli
(fragment encykliki Pacem in Terris, 1963)
   
   
   

urzędy i stanowiska w społeczeństwie. . .

Należy też dążyć usilnie do tego, aby ludzie, którzy mają odpowiednie dane umysłowe, mogli osiągnąć wyższy poziom wykształcenia, tak aby w miarę możności urzędy i stanowiska w społeczeństwie otrzymywali ci, którzy są do tego odpowiednio uzdolnieni i przygotowani.

Jan XXIII
Angelo Giuseppe Roncalli
(fragment encykliki Pacem in Terris, 1963)
   
   
   

prawo do otrzymywania prawdziwych informacji o wydarzeniach życia publicznego. . .

   12. Ponadto człowiek ma naturalne prawo do należnego mu szacunku, do posiadania dobrej opinii, do wolności w poszukiwaniu prawdy oraz - przy zachowaniu zasad porządku moralnego i dobra ogółu - do wypowiadania i rozpowszechniania swych poglądów oraz swobodnej twórczości artystycznej. Ma wreszcie prawo do otrzymywania prawdziwych informacji o wydarzeniach życia publicznego.

Jan XXIII
Angelo Giuseppe Roncalli
(fragment encykliki Pacem in Terris, 1963)
   
   
   

człowiekowi przysługuje również prawo zabezpieczenia społecznego. . .

   11. Przechodząc do omówienia praw człowieka zauważamy, że ma on prawo do życia, do
nienaruszalności ciała, do posiadania środków potrzebnych do zapewnienia sobie odpowiedniego
poziomu życia, do których należy zaliczyć przede wszystkim żywność, odzież, mieszkanie,
wypoczynek, opiekę zdrowotną oraz niezbędne świadczenia ze strony władz na rzecz jednostek. Z
tego wynika, że człowiekowi przysługuje również prawo zabezpieczenia społecznego w wypadku
choroby, niezdolności do pracy, owdowienia, starości, bezrobocia oraz niezawinionego pozbawienia
środków niezbędnych do życia.

Jan XXIII
Angelo Giuseppe Roncalli
(fragment encykliki Pacem in Terris, 1963)
   
   
   

13 lipca 2017

praca jest koniecznością, częścią sensu życia na tej ziemi, sposobem dojrzewania, ludzkiego rozwoju i osobistego spełnienia. . .

   128. Jesteśmy powołani do pracy od chwili naszego stworzenia. Nie należy dążyć do tego, aby postęp technologiczny zastępował coraz bardziej ludzką pracę, przez co ludzkość doprowadziłaby do wyrządzenia szkody sobie samej. Praca jest koniecznością, częścią sensu życia na tej ziemi, sposobem dojrzewania, ludzkiego rozwoju i osobistego spełnienia. Z tego względu finansowa pomoc ubogim powinna być zawsze rozwiązaniem doraźnym, aby zaradzić pilnym potrzebom. Prawdziwym celem powinno być zawsze umożliwienie im godnego życia poprzez pracę. Jednak orientacja gospodarki spowodowała pewien rodzaj ulepszeń technologicznych, mających na celu obniżenie kosztów produkcji poprzez zmniejszenie liczby miejsc pracy i zastąpienie ludzi maszynami. Jest to kolejny sposób, w jaki działania człowieka mogą obrócić się przeciwko niemu. Redukcja zatrudnienia «ma także negatywny wpływ na sferę ekonomii ze względu na postępującą erozję „kapitału społecznego”, czyli całego zespołu relacji zaufania, wiarygodności i poszanowania reguł, nieodzownych w każdym współżyciu obywatelskim». Ostatecznie «koszty ludzkie zawsze są także kosztami ekonomicznymi, a złe funkcjonowanie ekonomii zawsze pociąga za sobą również koszty ludzkie». Zaprzestanie inwestowania w ludzi, aby uzyskać większy natychmiastowy dochód, jest najgorszym interesem dla społeczeństwa.

Franciszek
Jorge Mario Bergoglio
(fragment encykliki Laudato si', 2015)
   
   
   

*** / zaznałem więcej dobrego niż złego. . .

                                                        czy warto zatem zniżać świętą mowę
                                                        Zbigniew Herbert

Zaznałem więcej dobrego niż złego -
dane mi były ku pomocy
słabe ręce i wzrok,
względna jasność umysłu,
geny życia i lęk,
czas krzywdy i czas pokuty,
język i mowa:

grzeszny język,
którym nie chcę już mówić,

święta mowa
której
nie czuję się godny

(Marzec 1987)

                                        Ryszard Krynicki (z tomu Niepodlegli nicości, 1989)
 
 
 

*** / w tym roku. . .

W tym roku
nie zrodziłem owoców

tylko liście
co nie dają cienia

boję się, Rabbi

boję się, Panie

że mnie przeklnie głodny

strudzony
nieskończoną drogą
do Jeruzalem

                                           Ryszard Krynicki (z tomu Niepodlegli nicości, 1989)
   
 
   

09 lipca 2017

rola myślenia ... w tworzeniu nieracjonalnych przekonań. . .

   Albert Ellis akcentuje rolę myślenia w kategoriach „muszę” i „powinienem” w tworzeniu nieracjonalnych przekonań. Myślenie w tych kategoriach sprawia, że pragnienia i preferencje uzyskują status konieczności. Wtedy bowiem to, co człowiek „chce” osiągnąć, zamienia się w to, co „musi” osiągnąć. Dotyczy to różnych dziedzin: „Muszę odnieść sukces”, „Muszę być doceniony”, „Muszę być dobrze traktowany”, „Życie musi być dobre i łatwe”. Pochodną tego sposobu myślenia jest wyolbrzymiona ocena negatywnych wydarzeń i niska odporność na frustrację. Jeśli ktoś jest przekonany, że musi coś osiągnąć i zdarza się, że tak się nie dzieje, to w konsekwencji myśli, że tego nie zniesie: „Jeśli nie mam tego, co muszę mieć, to jest to okropne i nie zniosę tego”. Pochodną jest także ocenianie wartości własnej i innych ludzi na podstawie tego, czy osiąga się to, co „musi” się osiągnąć. Jeśli się tego nie osiąga, wtedy reakcjąjest deprecjonowanie wartości własnej lub innych i potępianie za to.

Jadwiga Rakowska  (Terapia behawioralno-poznawcza 
[w: Psychoterapia. Teoria. Podręcznik akademicki. 
red. Lidia Grzesiuk, 2005)
  
  
   .

04 lipca 2017

już czas ukochać w sadzie. . .

Już czas ukochać w sadzie pustkowie bezdomne,
Ptaki niebem schorzałe i drzewa ułomne,
CieńI płot, co tyle desek w złe stracił godziny,
Że na trawę cień rzuca przejrzystej drabiny.

Już czas ukochać wieczór z tamtej strony rzeki,
I zmarłego sąsiada ogród niedaleki,
CiemnośćI ciemność, co, nim duszę sny do snu uprzątną,
Żywi nas po kryjomu dobrocią pokątną.
Starość, Miłość, ŁzyJuż czas ciułać okruchy ostatniego znoju

W ubogich złocistościach zlękłego pokoju,
I skroń złożyć w twe ręce, wycieńczone mgłami, —
I nie płakać — nie płakać wspólnymi siłami!

                                                       Bolesław Leśmian  (z tomu Napój cienisty / 
                                                       Powieść o rozumnej dziewczynie, 1936)
  
  
  

01 lipca 2017

misterium, które trzeba podziwiać w liściu. . .

Istnieje zatem misterium, które trzeba podziwiać w liściu, w ścieżce, w rosie, w twarzy ubogiego.

Franciszek
Jorge Mario Bergoglio
(fragment encykliki Laudato si', 2015)
   
   
   

proponuje rozwój wstrzemięźliwości i zdolności radowania się, mając niewiele. . .

Duchowość chrześcijańska proponuje rozwój wstrzemięźliwości i zdolności radowania się, mając niewiele. To powrót do prostoty, która pozwala nam się zatrzymać i docenić to, co małe, i dziękować za możliwości, jakie daje życie, nie przywiązując się do nich ani nie smucąc z powodu tego, czego nie posiadamy. Wymaga to unikania dynamiki panowania i gromadzenia samych tylko przyjemności.

   223. Wstrzemięźliwość przeżywana świadomie i w wolności wyzwala nas. Nie jest gorszym życiem, nie jest mniejszą intensywnością, ale całkiem odwrotnie. W istocie tymi, którzy bardziej się rozkoszują i lepiej przeżywają każdą chwilę, są ci, którzy nie chcą wybierać tu i tam, nieustannie poszukując tego, czego nie mają, lecz doświadczają, co oznacza docenienie każdej osoby i każ- dej rzeczy, uczą się nawiązywać kontakt i potrafią się cieszyć z najprostszych rzeczy. W ten sposób potrafią pomniejszyć niezaspokojone potrzeby i zredukować zmęczenie i niepokój. Można mieć niewiele, a żyć intensywnie, zwłaszcza gdy jesteśmy w stanie odkryć inne przyjemności i odnajdywać satysfakcję w braterskich spotkaniach, usługiwaniu, w realizowaniu swoich charyzmatów, w muzyce i sztuce, w kontakcie z naturą, w modlitwie. Szczęście wymaga umiejętności ograniczenia pewnych potrzeb, które nas ogłuszają, i pozostawania w ten sposób otwartymi na wiele możliwości, jakie daje nam życie.

Franciszek
Jorge Mario Bergoglio
(fragment encykliki Laudato si', 2015)
   
   
   

ustawodawstwo dotyczące ochrony lasów. . .

Wiemy na przykład, że kraje, które mają jasne ustawodawstwo dotyczące ochrony lasów, są nadal niemymi świadkami częstego pogwałcania prawa.

Franciszek
Jorge Mario Bergoglio
(fragment encykliki Laudato si', 2015)
   
   
   

przedmioty wytwarzane przez technikę nie są neutralne. . .

Należy uznać, że przedmioty wytwarzane przez technikę nie są neutralne, ponieważ wpływają na styl życia i ukierunkowują możliwości społeczne zgodnie z interesami określonych grup władzy. Pewne decyzje, które wydają się czysto instrumentalne, są w istocie wyborami odnoszącymi się do typu życia społecznego, jaki ma się zamiar rozwijać.


Franciszek
Jorge Mario Bergoglio
(fragment encykliki Laudato si', 2015)
   
   
   

tradycja chrześcijańska nigdy nie uznała prawa do własności prywatnej. . .

Zasada podporządkowania własności prywatnej powszechnemu przeznaczeniu dóbr jest zatem uniwersalnym prawem jej użytkowania, jest „złotą regułą” zachowań społecznych oraz «pierwszą zasadą całego porządku społeczno-etycznego »71. Tradycja chrześcijańska nigdy nie uznała prawa do własności prywatnej za absolutne i nienaruszalne i podkreślała społeczną funkcję wszelkiej formy własności prywatnej. Święty Jan Paweł II zdecydowanie przypomniał tę doktrynę, mówiąc, że «Bóg dał ziemię całemu rodzajowi ludzkiemu, aby utrzymywała wszystkich jego członków, nie wykluczając ani nie wyróżniając nikogo»72.


Franciszek
Jorge Mario Bergoglio
(fragment encykliki Laudato si', 2015)
   
   
   

arbitralność najsilniejszych doprowadziła do ogromnych nierówności. . .

Wizja umacniająca arbitralność najsilniejszych doprowadziła do ogromnych nierówności, niesprawiedliwości i przemocy wobec większości rodzaju ludzkiego, ponieważ zasoby stają się własnością tego, kto przybył pierwszy, albo tego, kto ma więcej władzy: zwycięzca bierze wszystko. Ideał harmonii, sprawiedliwości, braterstwa i pokoju, jaki proponuje Jezus, jest przeciwieństwem takiego modelu. Wyraził On to w odniesieniu do możnych swoich czasów: «Władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą » (Mt 20, 25-26).


Franciszek
Jorge Mario Bergoglio
(fragment encykliki Laudato si', 2015)
   
   
   

dynamika mediów i świata cyfrowego. . .

47. Dołącza się do tego dynamika mediów i świata cyfrowego, gdy staje się wszechobecna, nie sprzyjając rozwojowi zdolności do mądrego życia, głębokiego myślenia, wielkodusznego miłowania. Wielkim mędrcom przeszłości groziłoby w tym kontekście, że będą świadkami, jak ich mądrość jest przytłumiana pośród rozpraszającego zgiełku informacyjnego. Konieczny jest wysiłek, aby środki te stały się bodźcem do nowego rozwoju kulturalnego ludzkości, a nie degradacją jej najgłębszego bogactwa. Prawdziwej mądrości, owocu refleksji, dialogu i wielkodusznego spotkania między ludźmi, nie osiąga się jedynie na drodze gromadzenia danych, prowadzącego do przesytu i zamętu w swego rodzaju skażeniu umysłowym. Równocześnie istnieje tendencja do zastąpienia realnych relacji z innymi, ze wszystkimi związanymi z nimi wyzwaniami, przez pewien typ komunikacji za pośrednictwem internetu. Pozwala to na selekcjonowanie lub eliminowanie relacji według naszego uznania. W ten sposób rodzi się nowy rodzaj sztucznych emocji, które mają więcej wspólnego z urządzeniami i ekranami niż z osobami i przyrodą. Obecne środki pozwalają nam komunikować się oraz dzielić wiedzą i uczuciami. Jednak czasami uniemożliwiają nam bezpośredni kontakt z niepokojem, wstrząsem, radością bliźniego oraz złożonością jego doświadczenia osobistego. Nie powinno więc dziwić, że wraz z przytłaczającą podażą tych produktów narasta głęboka melancholia i niezadowolenie w relacjach międzyosobowych czy też niebezpieczna izolacja.


Franciszek
Jorge Mario Bergoglio
(fragment encykliki Laudato si', 2015)
   
   
   

kontrola wody ... stanie się głównym źródłem konfliktów w tym wieku. . .

W rzeczywistości dostęp do wody pitnej i bezpiecznej jest istotnym, fundamentalnym i powszechnym prawem człowieka, ponieważ determinuje przeżycie osób i z tego względu jest warunkiem korzystania z innych praw człowieka. Ten świat ma poważny dług społeczny wobec ubogich, którzy nie mają dostępu do wody pitnej, gdyż jest to odmawianie im prawa do życia zakorzenionego w ich niezbywalnej godności. Dług ten spłaca się częściowo poprzez większą pomoc finansową, by zapewnić czystą wodę i usługi kanalizacyjne ludom najuboższym.
(...)
Oddziaływania na środowisko mogą mieć wpływ na miliardy ludzi, a można też oczekiwać, że kontrola wody przez wielkie światowe korporacje stanie się głównym źródłem konfliktów w tym wieku.

Franciszek
Jorge Mario Bergoglio
(fragment encykliki Laudato si', 2015)
   
   
   

zatracenie różnorodności biologicznej. . .

III. Zatracenie różnorodności biologicznej 

   32. Zasoby ziemi są również grabione z powodu krótkowzrocznego rozumienia gospodarki i działalności handlowej oraz produkcji. Strata puszcz i lasów pociąga za sobą równocześnie stratę gatunków, które mogłyby w przyszłości stanowić zasoby niezwykle ważne nie tylko dla wyżywienia, ale także dla leczenia chorób i wielu usług. Różne gatunki zawierają geny, które mogą być kluczem do zaspokojenia w przyszłości pewnych ludzkich potrzeb lub uregulowania pewnych problemów ekologicznych.
(...)
   37. Pewne kraje poczyniły postępy w skutecznej ochronie określonych miejsc i obszarów, na lądzie i w oceanach, gdzie zakazano wszelkiej ingerencji człowieka, która mogłaby zmienić ich wygląd lub modyfikować ich oryginalną strukturę.
(...)
Godny pochwały jest wysiłek organizacji międzynarodowych oraz organizacji społeczeństwa obywatelskiego uwrażliwiających mieszkańców posługujących się również dozwolonymi prawem mechanizmami nacisku, aby każdy rząd wypełniał swój nieprzekazywalny obowiązek ochrony środowiska i zasobów naturalnych swego kraju, nie zaprzedając się fałszywym interesom lokalnym czy międzynarodowym.

Franciszek
Jorge Mario Bergoglio
(fragment encykliki Laudato si', 2015)
   
   
   

24 czerwca 2017

czymże jest wolność. . .

Czymże jest wolność! Jedynie to, co obojętne, jest wolne, zaś to, co charakterystyczne, nie jest wolne nigdy, jest napiętnowane, zdeterminowane, związane.

Thomas Mann 
(fragment powieści Doktor Faustus. 
Żywot kompozytora niemieckiego Adriana Leverkühna 
opowiedziany przez przyjaciela, 1947)

   
   

11 czerwca 2017

zmartwychwstanie. . .

Więc po tym życiu miałyby nas kiedyś obudzić
przeraźliwe jęki trąb i rogów?

Odpuść mi, Boże, ale krzepię się wiarą,
że początek i wskrzeszenie wszystkich nas, nieboszczyków,
obwieści po prostu pianie koguta...

Potem przez chwilę zostaniemy jeszcze w łóżku…

Pierwsza wstanie
mama… Usłyszymy,
jak cichutko rozpala ogień,
jak cichutko stawia wodę na blasze
i troskliwie wyjmuje z szafki młynek do kawy.

Będziemy znowu w domu.

                                      Vladimìr Holan
  
 
  

13 maja 2017

psalm XV. . .

Niech będzie pohańbiony
I obleczony w hańbę
I zawstydzony niechaj będzie
Niechaj w sromocie tonie

Niech będzie jako plewy
Na wiatr rzucone nocą
I niech ta droga długa
Prowadzi na zginienie

Niech mu zaniemieją wargi
Usta niegodne i kłamliwe
Zapłatą niech mu będzie
Pogarda sprawiedliwych

Niech będzie spustoszony
Niech będzie podeptany
Niech zatracony ginie
I w poniżeniu kona

Niech wodą się rozpłynie
i w niwecz się obróci
Niech będzie jako strzała
w cięciwie połamana

Niech będzie rozproszony
wypadnie z pamięci
Niech będzie mu zagłada
ze świata czterech stron

Niechaj ci będzie synu, człowieku,
który źle myślisz przeciwko drugiemu,
zagłada, niechaj ci będzie synu, człowieku.

Niechaj ci będzie zagłada.

Niechaj ci będzie synu człowieku,
który źle myślisz przeciwko drugiemu...

Niechaj ci będzie zagłada.

                                               Jerzy Andrzejewski
   
   
   

11 maja 2017

ze szczytu schodów. . .

Oczywiście
ci którzy stoją na szczycie schodów
oni wiedzą
oni wiedzą wszystko

co innego my
sprzątacze placów
zakładnicy lepszej przyszłości
którym ci ze szczytu schodów
ukazują się rzadko
zawsze z palcem na ustach

jesteśmy cierpliwi
żony nasze cerują niedzielną koszulę
rozmawiamy o racjach żywności
o piłce nożnej cenie butów
a w sobotę przechylamy głowę w tył
i pijemy

nie jesteśmy z tych
co zaciskają pięści
potrząsają łańcuchami
mówią i pytają
namawiają do buntu
rozgorączkowani
wciąż mówią i pytają

oto ich bajka -
rzucimy się na schody
i zdobędziemy je szturmem
będą się toczyć po schodach
głowy tych którzy stali na szczycie
i wreszcie zobaczymy
co widać z tych wysokości
jaką przyszłość
jaką pustkę

nie pragniemy widoku
toczących się głów
wiemy jak łatwo odrastają głowy
i zawsze na szczycie zostaje
jeden albo trzech
a na dole aż czarno od mioteł i łopat

czasem nam się marzy
że ci ze szczytu schodów
zejdą nisko
to znaczy do nas
gdy nad gazetą żujemy chleb
i rzekną

                     -a teraz pomówmy
                     jak człowiek z człowiekiem
                     to nie jest prawda co wykrzykują afisze
                     prawdę nosimy w zaciśniętych ustach
                     okrutna jest i nazbyt ciężka
                     więc dźwigamy ją sami
                     nie jesteśmy szczęśliwi
                     chętnie zostalibyśmy
                     tutaj

to są oczywiście marzenia
mogą się spełnić
albo nie spełnić
więc dalej
będziemy uprawiali
nasz kwadrat ziemi
nasz kwadrat kamienia

z lekką głową
papierosem za uchem
i bez kropli nadziei w sercu

1956
                                                                   
                                                    Zbigniew Herbert
                                                    (z tomu Raport z oblężonego Miasta i inne wiersze, 1983)
 
 
   

30 kwietnia 2017

dzwony. . .

Chowałem dzwony w piersi mej; ponure, groźne, głuche dzwony,
Drzemiące niby w mrocznej mgle dzwonnicy cichej, opuszczonej.
Czuwałem trwożnie nad ich snem, bo byłem w sercu pełen lęku,
By się nie zbudził śpiący spiż z huraganowym echem jęku;
Czuwałem trwożnie nad ich snem tłoczącym, ciężkim jakby ołów,
Kochałem bowiem senny czar opustoszałych już kościołów.

O, duszo! Czemuś w ową noc, gdy w gruz runęły twe świątnice,
Rozpaczą swych zgorzkniałych ust plunęła w zmierzchłych nieb ciemnice?
Oślepły blade oczy gwiazd od jadów twej piołunnej śliny
I przerażenia ślepy strach widnokrąg ziemi zaległ siny.
O, w ową straszną, krwawą noc dzwony się obudziły senne,
Gromowej nawałnicy sztorm lejąc w otchłanie sfer bezdenne.

Z bezdni, gdzie głuchy leżał mrok, pomruk wydźwignął się ponury,
Wyrosło tysiąc nagich rąk, chwyciły silnie dzwonów sznury
I rozkiełznany, dziki szał prostuje, kurczy rąk nawałę,
Co rwą i szarpią, jakby w strzęp rozrywać chciały światy całe!
Szarpiących rąk szatański szał rozdziera pierś broczącą w męce!
O, nieznużone w wieków wiek, tysiączne, nagie, silne ręce...

Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszalałe huczą dzwony!
Złowieszczy lament dzikich trwóg! Obłęd rozpaczy rozjuszonej!
Dławiący w głuszy czyha strach! Ogniste walą z chmur pioruny
W miedziane szczyty wzniosłych wież! Pomrok zalały krwawe łuny!
Bluźnierczej skargi bunt i gniew! Duszonych starców ciężkie skony!
Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszalałe huczą dzwony!

Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszalałe dzwony huczą!
A każdy huk spiżowych płuc bucha brzemienny krwawą tuczą!
Morze dymiącej, spiekłej krwi rozlewa w krąg odmęty błotne,
Które sięgają już mych ust, jak węże śliskie i wilgotne!
Huk każdy ciosem wali w skroń, zbolałą skroń rozmiażdżą, stłuczą!
Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszalałe dzwony huczą!

O, dzwony, dzwony, dzwonów huk! Każdy powietrza nikły atom
Zmienił się w wściekły, głośny dzwon i skargi swoje wieści światom.
Każdy powietrza atom grzmi, burz rozpętanych szał rozlewa
I wrzaskiem tysiąckrotnych ech ryki potworne znów odbrzmiewa!
Z każdego dzwonu wali grom! Krew bucha z każdej dzwoonu czary!
Huk! Nieskończoność dzwonów! Jęk! W krąg bezkres dzwonów! Huk w bezmiary!

Wszechświat się cały dzwonem stał, a jam jest sercem tego dzwonu!
Olbrzymi dzwon brzeg oparł swój o widnokręgi nieboskłonu.
Trącony w ruch, rozchwiany w pęd, rozmachem miota się i ciska,
Buja nad chmury, spada w dół, szalona, straszna ma kołyska!
Ja, serce dzwonu, pełen trwóg w spazmie przerażeń oszalałem
I w stujęzyczny twardy spiż uderzam okrwawionym ciałem!

Błyskawicowym lotem gnam. Pęd dech zapiera, świszcze, smaga!
Pruję powietrze jakby grom, uderza w dzwon pierś moja naga...
Głuszące ryki! Ostry ból! Rozbite ciało spiż rozdziera!
Powrotnym lotem jak wichr gnam. Pęd świszcze, smaga, dech zapiera!
Pruję powietrze jakby grom, uderzam w dzwon zbolałą skronią...
Głuszące ryki, ostry ból! Rany krwi spiekłej krople ronią.

Zbolałe ciało broczy krwią. Padają czarne krwi korale
W skłębionych huków ciemny wir, w spiętrzone dzikich szałów fale,
W pomroku straszny niecą blask, jakby miotane dla igraszek,
Świeciły krwawe oczy w mgle ze starczych wyłupione czaszek.
I pędzę, gnam i biję w dzwon, struchlały wśród tych ślepych wzroków,
I dzwoni tysiąc nagich rąk, i nie ma dla nich pęt ni oków!

Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszalałe huczą dzwony!
Złowieszczy lament dzikich trwóg! Obłęd rozpaczy rozjuszonej!
Dławiący w duszy czyha strach! Ogniste walą z chmur pioruny
W miedziane szczyty wzniosłych wież! Pomrok zalały krwawe łuny!
Bluźnierczej skargi bunt i gniew! Duszonych starców ciężkie skony!
Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszałałe huczą dzwony!

                                                                                               Leopold Staff (z tomu ,)
   
   
   

09 kwietnia 2017

o vos ómnes. . .

O vos ómnes qui transítis per víam, atténdite et vidéte:
Si est dólor símilis sícut dólor méus.
V. Atténdite, univérsi pópuli, et vidéte dolórem méum.
Si est dólor símilis sícut dólor méus.

☆☆☆

O all you who walk by on the road, pay attention and see:
if there be any sorrow like my sorrow.
V. Pay attention, all people, and look at my sorrow:
if there be any sorrow like my sorrow.
   
   
  

02 kwietnia 2017

*** / po ciemku, po ciemku łkasz. . .

                Po ciemku, po ciemku łkasz,
Bezradność twych łez rozumiem!
                Schorzałą śmiertelnie twarz
Radośnie całować umiem.

                Do końca nie zabraknie mąk,
Do końca wystarczy mocy!
                Zmarniałych, zmarniałych rąk
Potrafię pożądać w nocy!

                Oględnie z rozkoszy mdlej
Tą piersią, co z trudem dyszy!
                Do śmierci, do śmierci twej
Wraz z tobą nawykam w ciszy.

                                       Bolesław Leśmian (z tomu Łąka [Noc bezsenna], 1920)
 
 
 

18 marca 2017

pieśń o nocy. . .

O, nie śpij, druhu, nocy tej.
Tyś jest Duch, a myśmy chorzy nocy tej.
Odpędź z oczu Twoich sen! Nocy tej!
Tajemnica się rozwidni. Nocy tej!
Tyś jest Jowisz na niebiosach,
wśród gwiazd krążysz firmamentu, nocy tej!
Nad otchłanie orła pędź!
Bohaterem jest Twój Duch nocy tej!
O, nie spij, druhu, nocy tej!

Jak cicho. Inni śpią.
Ja i Bóg jesteśmy sami, nocy tej!
Jaki szum! Wschodzi szczęście,
prawda skrzydłem opromienia nocy tej!
Nie śpij, druhu, nocy tej,

Gdybym przespał aż do ranka,
już bym nigdy nie odzyskał nocy tej!
Targowiska już ucichły,
Patrz na rynek gwiezdnych dróg nocy tej!
Lew i Orion,
Andromeda I Merkury krwawo lśni nocy tej!
Wpływ złowieszczy miota Saturn,
Wenus płynie w złotym dżdżu nocy tej!
Zamilknięciem wiąże język,
lecz ja mówię bez języka nocy tej!

                                    Rumi
                                    tłum. Tadeusz Miciński