29 października 2012

niepogodzony. . .

Szybko cofnięta taśma dyktafonu
Słów naszych szyk umowny rzuca w nieistnienie,
W galopujący bełkot. Gdy patrzę na smugę
Świateł i cieni nie widząc ekranu,
Niepogodzony z bezsensem istnienia,
Czy zdołam znaleźć jeden punkt, z którego
Można by obraz i dźwięk chwycić pełny?
Niepogodzony z bezsensem istnienia,
Szukam twych oczu i ciepła twej ręki,
Aby cię chwycić. Wydrzeć ze wspomnienia
Na moją stronę. Jeszcze stronę moją.
Nie było między nami żadnej tajemnicy,
A teraz próżno wzywam cię wśród nocy,
Niepogodzony z bezsensem istnienia,
Choćbym zdołał pochwycić wszystkie pozaziemskie
Fale, obrazy, słowa, melodie i znaki,
Co przenikają mury jak duch Króla-Ojca,
Prostodusznym Bernardo będę, nie Hamletem,
Który umiał odczytać wezwanie za świata.
Cóż odnajdziemy zawieszeni w środku,
Pomiędzy mikro- a makrokosmosem,
Zbrojni w trzy zmysły w klatce trzech wymiarów?
Niepogodzeni z bezsensem istnienia,
Z krzywdą i zdradą, lękiem i cierpieniem,
Duchom podobni, dzwoniąc łańcuchami,
Przenikamy przez mury nowych Elsinorów,
Aby zbrodnie prawdziwym nazywać imieniem,
Straszyć warty królewskie i przemijać cieniem.

                                                                   Antoni Słonimski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz