23 października 2012

prolog. . .

On 

Komu ja gram? Zamkniętym oknom 
klamkom błyszczącym arogancko 
fagotom deszczu - smutnym rynnom 
szczurom co pośród śmieci tańczą 

Ostatni werbel biły bomby 
był prosty pogrzeb na podwórzu 
dwie deski w krzyż i hełm dziurawy 
w niebie pożarów wielka róża 

Chór 

Na rożnie się obraca cielę. 
W piecu dojrzewa chleb brunatny. 
Pożary gasną. Tylko ogień ułaskawiony wiecznie trwa. 

On 

I zgrzebny napis na tych deskach 
imiona krótkie niby salwa 
"Gryf" "Wilk" i "Pocisk" kto pamięta 
spłowiała w deszczu ruda barwa 

Praliśmy potem długie lata 
bandaże. Teraz nikt nie płacze 
chrzęszczą w pudełku po zapałkach 
guziki z żołnierskiego płaszcza 

Chór 

Wyrzuć pamiątki. Spal wspomnienia i w nowy życia 
strumień wstąp. 
Jest tylko ziemia. Jedna ziemia i pory roku nad nią są. 
Wojny owadów - wojny ludzi i krótka śmierć nad miodu 
kwiatem. 
Dojrzewa zboże. Kwitną dęby. W ocean schodzą rzeki z gór. 

On 

Płynę pod prąd a oni ze mną 
nieubłaganie patrzą w oczy 
uparcie szepczą słowa stare 
jemy nasz gorzki chleb rozpaczy 

Muszę ich zawieźć w suche miejsce 
i kopczyk z piasku zrobić duży 
zanim im wiosna sypnie kwiaty 
i mocny zielny sen odurzy 

To miasto - 

Chór 

Nie ma tego miasta 
Zaszło pod ziemię 

On 

świeci jeszcze 

Chór 

Jak próchno w lesie 

On 

Puste miejsce 
lecz wciąż ponad nim drży powietrze 
po tamtych głosach 


Rów w którym płynie mętna rzeka 
nazywam Wisłą. Ciężko wyznać: 
na taką miłość nas skazali 
taką przebodli nas ojczyzną

Zbigniew Herbert (z tomu Napis, 1969)
 
 
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz