03 października 2012

wieża / różewicz. . .

To ciało które ona nosi na sobie
które kładzie na łóżku zmęczone
w które wprowadzano metalowe instrumenty
to smutne ciało co drży jak piesek
pod zbyt obszernym niebem
to wesołe ciało które tańczyło tak lekko
które miało usta i drogocenne oczy w głowie
które mówiło

ta skóra po której wędrowało słońce
spływały deszcze
ta cisza skóry uroczysta
rozpięta nad nami jak namiot

To ciało którego nigdy nie miałem
bo nalezło tylko do siebie
to ciało chodzi samo po dalekim obcym
mieście siada na ławce odpoczywa
obojętne na nasze
pragnienia
zamknięte

nie rzucaj tego ciała z wysokiej wieży
nie przecinaj mu żył
nie wieszaj go na sznurze
nie maluj na kolor zielony czarny

Ono wraca bez wytchnienia
do swej matki większej
do ziemi

lato 1956

                                     Tadeusz Różewicz (z tomu Formy, 1958)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz