28 listopada 2012

pędzący świat rozdeptałby go pod stopą. . .

Brzydki i zbyteczny: cienka szyja, rozczochrane włosy i plama atramentu, ślad ślimaka. A jednak ona kochała go, nosiła w swych ramionach i w sercu. Gdyby nie ona, pędzący świat rozdeptałby go pod stopą, zgniecionego, bezkostnego ślimaka. To ona ukochała jego słabą, wodnistą krew, wysączoną z jej własnej. Więc czy było to prawdziwe? Jedyna rzeczywista rzecz w życiu? Na powabnym ciele jego matki płomienny Columbanus siadł okrakiem w swej świątobliwej gorliwości. Nie było jej już: drżący szkielet suchej gałązki spłonął w ogniu, woń różanego drzewa i wilgotnych popiołów. Uchroniła go przed rozdeptaniem pod stopą i odeszła, zaledwie zaistniawszy. Biedna dusza, która wyruszyła do nieba: a na wrzosowisku pod mrugającymi gwiazdami lis o bezlitosnych oczach, o futrze lśniącym czerwono oparami grabieży, grzebał w ziemi, nasłuchiwał, odrzucał ziemię, nasłuchiwał, grzebał, grzebał.

 James Joyce (fragmenty powieści Ulisses, 1922)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz