James Joyce (fragment powieści Ulisses, 1922)
02 grudnia 2012
niechlujna kurwa w czarnym płaskodennym słomianym kapeluszu. . .
Niechlujna kurwa w czarnym płaskodennym słomianym kapeluszu na bakier szła
wyzywająco szklistooka pośród białego dnia po nadbrzeżu w kierunku pana Blooma. Gdy
ujrzał postać jej najsłodszą. Tak, to ona. Jestem tak samotny. Wilgotny wieczór w zaułku. Ró.
Kto ma ró? Rógon. Widzigona. Zeszła z rejonu. Cóż ona? Mam nadzieję, że ona nie. Psst! Nie
ma pan co do uprania. Widziała Molly. Dała mi szkołę. Zażywna-jest ta pani w brązowym
kostiumie, która idzie z panem. Zbiła mnie z tropu. Umówiliśmy się. Wiedząc, że nigdy, no,
prawie nigdy. Za drogo, za blisko domu, słodkiego domu. Czy mnie zauważyła? Okropnie
wygląda za dnia. Twarz jak z wosku. A niech ją! No cóż, musi żyć jak wszyscy inni. Patrzeć w
tę stronę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz