Hermann Karl Hesse (fragment powieści egzystencjalnej Wilk stepowy, 1927)
06 stycznia 2013
w mojej świątyni dumania i w moim schronieniu, rozbrzmiewały amerykańskie szlagiery. . .
Nie mogłem sobie
wyobrazić w mojej małej pracowni, wypełnionej książkami, takiego dla mnie
zdecydowanie antypatycznego sprzętu, a miałem także wiele zastrzeżeń wobec
samego tańca. Myślałem, że kiedyś, przy okazji można by spróbować, choć byłem
przekonany, że jestem na to o wiele za stary i za sztywny i że już nigdy nie nauczę się
tańczyć. Ale tak od razu to było dla mnie za szybko i za gwałtownie, czułem, że
wszystko we mnie, co jako stary, wybredny znawca muzyki miałem do zarzucenia
gramofonowi, jazzowi i modnym orkiestrom tanecznym, przeciwko temu się burzy.
Żeby teraz w moim pokoju, obok Novalisa i Jean Paula, w mojej świątyni dumania i
w moim schronieniu, rozbrzmiewały amerykańskie szlagiery, a ja żebym przy tym
tańczył, to właściwie było więcej, niżby ktokolwiek mógł ode mnie wymagać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz