06 stycznia 2013

w mojej świątyni dumania i w moim schronieniu, rozbrzmiewały amerykańskie szlagiery. . .

Nie mogłem sobie wyobrazić w mojej małej pracowni, wypełnionej książkami, takiego dla mnie zdecydowanie antypatycznego sprzętu, a miałem także wiele zastrzeżeń wobec samego tańca. Myślałem, że kiedyś, przy okazji można by spróbować, choć byłem przekonany, że jestem na to o wiele za stary i za sztywny i że już nigdy nie nauczę się tańczyć. Ale tak od razu to było dla mnie za szybko i za gwałtownie, czułem, że wszystko we mnie, co jako stary, wybredny znawca muzyki miałem do zarzucenia gramofonowi, jazzowi i modnym orkiestrom tanecznym, przeciwko temu się burzy. Żeby teraz w moim pokoju, obok Novalisa i Jean Paula, w mojej świątyni dumania i w moim schronieniu, rozbrzmiewały amerykańskie szlagiery, a ja żebym przy tym tańczył, to właściwie było więcej, niżby ktokolwiek mógł ode mnie wymagać.

Hermann Karl Hesse (fragment powieści egzystencjalnej Wilk stepowy, 1927)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz