16 lutego 2013

kto nie pali, dobrowolnie pozbawia się, że tak powiem, najlepszej cząstki życia. . .

— Tego nie pojmuję! — rzekł Hans Castorp. — Nie pojmuję, jak można nie palić; kto nie pali, dobrowolnie pozbawia się, że tak powiem, najlepszej cząstki życia, w każdym razie wielkiej przyjemności! Budząc się już się cieszę, że w ciągu dnia będę mógł palić, a przy jedzeniu znów się na to cieszę, a nawet mogę powiedzieć, oczywiście z pewną przesadą — że jem tylko po to, aby później zapalić. Ale dzień bez tytoniu byłby dla mnie szczytem szarzyzny, byłby dniem zupełnie pustym i bez żadnego powabu, a gdybym musiał sobie rano powiedzieć: dzisiaj nie ma nic do palenia — sądzę, że nie znalazłbym wcale odwagi, żeby wstać, słowo daję, że zostałbym w łóżku. Bo widzisz: jeżeli się ma dobrze palące się cygaro — naturalnie, nie powinno mieć dodatkowego dopływu powietrza ani źle ciągnąć, bo to jest nad wyraz przykre — jeżeli się więc ma przy sobie dobre cygaro, to jest się właściwie kompletnie bezpiecznym i literalnie nic się nie może przytrafić. Zupełnie tak samo, jak kiedy się leży nad morzem — leży się wtedy właśnie nad morzem i nie pragnie się niczego więcej, ani pracy, ani rozrywki... Chwała Bogu, że pali się na całym świecie; o ile wiem, wszędzie, dokąd los może człowieka zapędzić, palenie jest znane. Nawet odkrywcy bieguna zaopatrują się obficie w tytoń na czas swoich wypraw, i to mi zawsze sprawiało przyjemność, kiedy o tym czytałem. Bo przecie może się zdarzyć, że kogoś spotyka wielkie niepowodzenie, przypuśćmy na przykład, że mnie powodzi się fatalnie; otóż dopóki miałbym swoje cygaro, mógłbym to przetrzymać — cygaro pomogłoby mi znieść wszystko.

Thomas Mann (fragment powieści Czarodziejska góra, 1924)

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz