Thomas Mann (fragment powieści Czarodziejska góra, 1924)
17 lutego 2013
moja ludzka godność zabrania mi poddawać się jego kleszym zapędom. . .
A Krokowski — Settembrini
udawał, że z trudem wymawia to obce nazwisko — Krokowski, ten bezwstydny
spowiednik, który mnie nienawidzi, bo moja ludzka godność zabrania mi poddawać
się jego kleszym zapędom... A przy moim stole... W jakim to towarzystwie zmuszony
jestem jadać! Z prawej strony siedzi jakiś piwowar z Halle — nazywa się
Magnus, z wąsami jak dwie wiązki siana. „Niech mi pan nie zawraca głowy literaturą!
— odezwał się do mnie. — Cóż ona nam daje? Piękne charaktery! Na co mi
się zdadzą piękne charaktery? Pięknych charakterów prawie nigdy nie spotyka się
w życiu, a ja jestem człowiekiem praktycznym.” Oto pojęcie, jakie ten człowiek
wytworzył sobie o literaturze. Piękne charaktery... O Matko Przenajświętsza! Naprzeciw
niego siedzi jego żona i traci białko, popadając w coraz większe otępienie.
To żałosne brudy...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz