Charles Dickens (fragment powieści Klub Pickwicka, 1837)
14 marca 2013
bronią połyskującą od słońca. . .
Na koniec rozległ się w tłumie gwar, zapowiadający, że nadchodziło to, na co tak długo
czekano. Oczy wszystkich zwróciły się ku twierdzy i ujrzano bataliony jedne po drugich
rozwijające się na równinie, z wdzięcznie powiewającymi sztandarami i bronią połyskującą
od słońca. Wojsko zajęło stanowiska. Zwięzłe słowa komendy przebiegły po całej linii;
broń zaprezentowano ze szczękiem; naczelny dowódca, pułkownik Bulder, z licznym sztabem
przejechał galopem przed frontem. Nagle zagrała muzyka wszystkich pułków, konie
stanęły dęba i cofnęły się; psy poczęły szczekać, tłum krzyczeć, wojsku zakomenderowano:
– Baczność! – a jak daleko sięgał wzrok, na prawo i na lewo, widać było tylko długi
szereg czerwonych mundurów i białych spodni, nieruchomych, jakby skamieniałych.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz