(...)zamiast móc służyć mi za
przewodnika po owym niemodnym romansie, jakim
była egzystencja hrabiego, wzniósł się aż do kultu Nietzschego
i Proudhona. Ojciec jego nie byłby podzielił
moich żalów. On sam był człowiekiem inteligentnym,
wychodzącym poza ramy światowca. Nie bardzo miał
czas poznać syna, ale pragnął, aby był więcej wart
od niego. I sądzę, że, na wspak reszcie rodziny, byłby
go podziwiał, byłby rad, że syn porzucił dla surowych
medytacji to, co stanowiło jego mizerne rozrywki, i nie
zdradzając się z tym, w swojej skromności inteligentnego
wielkiego pana, byłby czytał w sekrecie ulubionych
autorów syna, aby ocenić, o ile Robert go przerasta.
Marcel Proust
(fragment powieści W poszukiwaniu straconego czasu.
Tom 2: W cieniu zakwitających dziewcząt, 1919)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz