Ostre kontury skał, wznoszące się ponad Jomfrudal, łagodniały w zapadającym mroku jesiennego wieczoru. W głębi, za ciemniejącą masą gór, niebo rozbłysło nagle i słońce zniknęło za horyzontem, pozostawiając za sobą krwawą łunę ogni. Na wyniosłym zrębie stał ciemny jak skała niedźwiedź. Węszył. Spoglądał w dół na nisko położone tereny, na zasnute mgłą jeziora i strumienie.
Trygve Gulbranssen (fragment powieści A lasy wiecznie śpiewają, 1933)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz