Był jeden z ostatnich dni lutego, z niebem pełnym jasnych chmur o rozpalonych do białości obwódkach. Podmywane odwilżą śniegi osiadły ciężko w kotlinach i wąwozach, obnażały ścierniska, kępy krzaków, czarne od błota drogi i gliniaste stoki wzgórz. W jednolitą odtąd biel krajobrazu wstępował zwiastun przemian - chaos.
Stanisław Lem
(fragment powieści Czas nieutracony
Tom I: Szpital przemienienia, 1955)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz