Stefan Zweig (fragment powieści Niecierpliwość serca, 1927)
28 października 2014
dobrotliwy oszust, sen, przynajmniej wówczas pozwala im łudzić się. . .
Aby tylko nie spłoszyć snu, który odrywa ją od
niej samej, od namacalnej rzeczywistości! Właśnie to jest tak błogie, że
można czuć się serdecznie bliskim choremu, który śpi, kiedy wszelkie lęki są
w nim poskromione, kiedy zapomniał o swym kalectwie, kiedy na jego
rozchylonych wargach osiada uśmiech jak motyl na chwiejącym liściu,
uśmiech obcy i wcale do niego nie należący, który przy pierwszym
przebudzeniu natychmiast lękliwie pierzcha. „Jakież szczęście dane od Boga
– rozmyślałem – że ułomni, okaleczeni, obrabowani przez los przynajmniej
we śnie wcale sobie nie zdają sprawy z foremności czy zniekształcenia swych
ciał, że dobrotliwy oszust, sen, przynajmniej wówczas pozwala im łudzić się,
że ich własne postacie są piękne i proporcjonalne, że chory przynajmniej w
tym ciemnym świecie marzeń sennych może uciec od przekleństwa, któremu
został wydany na pastwę”.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz