– Nie kłamię.
– I dobrze. Nie mam ochoty niepotrzebnie cię maltretować. Nawiasem mówiąc, słyszałeś o Carlu Jungu?
Ushikawa odruchowo zmarszczył brwi pod przepaską. Carl Jung? O czym ten człowiek mówi?
– Chodzi o tego psychologa Junga?
– Owszem.
– Mniej więcej się orientuję – powiedział Ushikawa ostrożnie. – Dziewiętnasty wiek, urodzony w Szwajcarii. Był uczniem Freuda, ale potem ich drogi się rozeszły. Nieświadomość zbiorowa. Tyle mniej więcej wiem.
– Świetnie.
Ushikawa czekał na dalszy ciąg.
– Carl Jung miał elegancki dom w drogiej dzielnicy willowej nad Jeziorem Zuryskim i prowadził tam z rodziną dostatnie życie. Ale potrzebował miejsca, w którym mógłby się zatopić w głębokich rozmyślaniach. Znalazł więc niewielką położoną nad wodą parcelę w miejscowości Bollingen na drugim krańcu jeziora i postawił tam niewielki dom. Nie był aż tak wspaniały, żeby go nazwać willą letniskową. Ale własnymi rękami zbudował okrągły, wysoki dom z kamieni. Kupił je w pobliskim kamieniołomie. W tamtych czasach trzeba było mieć kwalifikacje kamieniarza, żeby budować z takiego materiału. Jung specjalnie zdobył potrzebne kwalifikacje. Został nawet członkiem cechu. Zbudowanie tego domu własnymi rękami miało dla niego wielkie znaczenie. Jednym z ważnych powodów tej budowy była też śmierć jego matki.
Tamaru zrobił krótką przerwę.
– Nazwał go Wieżą. Zaprojektował na wzór domów, jakie widział w afrykańskich wioskach podczas swoich podróży. Całe życie toczyło się tam w jednym pomieszczeniu. To był bardzo skromny dom. Jung uważał, że jest w nim wszystko potrzebne do życia. Nie było prądu, gazu ani bieżącej wody. Doprowadził wodę z pobliskich gór. Później zrozumiał, że kształt tego domu był jedynie jednym z archetypów. Wkrótce Wieża została w miarę potrzeb podzielona, powstały oddzielne pomieszczenia, doszło piętro, a później kilka przybudówek. Sam namalował obrazy na ścianach. Ten proces ilustrował podział i rozwój ludzkiej świadomości. Dom funkcjonował jak trójwymiarowa mandala. Ukończenie go wymagało około dwunastu lat. Dla badaczy Junga to wyjątkowo interesujący budynek. Słyszałeś o tym?
Ushikawa potrząsnął głową.
– Dom nadal stoi nad brzegiem Jeziora Zuryskiego. Sprawują nad nim pieczę potomkowie Junga, ale niestety nie jest otwarty dla publiczności, więc nie można go zwiedzać. Podobno nad drzwiami tej oryginalnej Wieży Jung sam wyrył w kamieniu napis, który pozostał do dziś: „Zimno czy nie, Bóg tu będzie” * . Zimno czy nie, Bóg tu będzie – powtórzył cicho jeszcze raz. – Rozumiesz?
Ushikawa potrząsnął głową.
– Nie, nie rozumiem.
– No tak. Ja też nie wiem, co to znaczy. Wskazówka ukryta jest zbyt głęboko. Interpretacja jest za trudna. Ale w każdym razie Jung czuł potrzebę, żeby pracowicie wyryć dłutem taki właśnie napis nad wejściem domu, który sam zaprojektował i zbudował kamień po kamieniu.
(...)
– Jak napisał Shakespeare – zwrócił się cicho do tej ciężkiej, nieforemnej głowy: – Jeśli dziś umrzemy, jutro nie będziemy musieli. Więc postarajmy się spojrzeć na siebie z jak najlepszej strony.
Nie mógł sobie przypomnieć, czy te słowa pochodziły z Henryka IV czy Ryszarda III** .
Haruki Murakami (fragment powieści 1Q84, tom 3, 2010)
*Tamaru mylnie podaje miejsce i treść napisu. Łacińska sentencja wyryta została nad domem Junga w Küsnacht, a nie nad drzwiami Wieży w Bollingen. Głosi ona: Vocatus atque non vocatus Deus aderit, czyli: „Wzywany czy nie, Bóg tu będzie”. Była to odpowiedź udzielona Lacedemończykom przez wyrocznię delficką przed wojną z Atenami.
...
**Być może chodzi o cytat z Henryka IV: He that dies this year is quit for the next (cz. 2, akt 2, sc. 3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz