01 października 2015

prośba o znak. . .

Z dzieciństwa w młodość z młodości w wiek dojrzały
z dojrzałości w starość – zdumiewa się
Dlaczego nie dany mi był żaden znak
dlaczego nikt nie udzielił mi przestrogi
dlaczego żyć musiałem bez słowa zachęty
trwałem nie wiedząc kim jestem i kiedy jest mój czas
Jeżeli wszyscy dookoła byli zajęci
dlaczego wedle obietnicy nie postawiono przy mnie skrzydlatego
z laską pasterską, który mówiłby mi o świcie:
Bacz pilnie To jest właśnie dzień na który czekałeś
dzisiaj potrafisz wszystko jutro możesz utracić tę moc
Może wówczas wzniósłbym się w górę jak on
i dokonałbym dzieła które wciąż podejmuje za mnie ktoś inny
O przyjacielu – rzekła na to postać
z oczami barwy żelaza i twarzą wytartą przez lata –
Nie opuściłem cię ani na krok
i śpiewałem hymny o wyznaczonej porze
Ale głos twój nie przyłączył się do mojego

                                         Julia Hartwig (z tomu Obcowanie, 1987)
  
  
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz