29 listopada 2015

nieruchomy przez całą wieczność punkt stały. . .

   Wiedziałem wszak,  że  Ziemia  obraca  się,  a  ja  wraz  z  nią,  i  że  Saint-Martin-des-Champs  i  cały  Paryż  wraz ze  mną,  że  wszystko  dokonuje  wspólnych  obrotów  pod  Wahadłem,  które  w  istocie  nigdy  nie zmienia  płaszczyzny  swego  ruchu,  bo  gdzieś  tam  nad  punktem  zawieszenia,  w  nieskończonym, idealnym   przedłużeniu   sznura   ku   najdalszym   galaktykom   trwa   nieruchomy   przez   całą wieczność  Punkt  Stały.
[...]
   –  To  wahadło  Foucaulta  –  oznajmił.  –  Pierwsze  doświadczenie  przeprowadzono  w  1851 roku  w  piwnicy,  potem  w  Obserwatorium,  a  potem  pod  kopułą  Panteonu,  na  sznurze  długości sześćdziesięciu  siedmiu  metrów  i  z  kulą  ważącą  dwadzieścia  osiem  kilogramów.  Wreszcie  w 1855  roku  znalazło  się  tutaj  w  zmniejszonej  postaci  i  zwiesza  się  z  tej  dziury  w  połowie krzyżowego  sklepienia.
[...]
      –  Ziemia  obraca  się,  ale  punkt  –  nie.  Jeśli  ci  się  to  podoba,  tak  już  jest,  jeśli  nie  –  nie warto  suszyć  sobie  głowy.  W  porządku?
   –  Nie  moja  sprawa. Nieszczęsna.  
   Miała  nad  głową  jedyny  stały  punkt  w  kosmosie,  jedyną  ucieczkę  od przekleństwa  panta  rei,  i  uważała,  że  to  sprawa  Jego,  nie  zaś  jej.  I  rzeczywiście,  zaraz potem  para  oddaliła  się  –  on  wykształcony  na  jakimś  podręczniku,  który  przytłumił  w  nim zdolność  do  przeżycia  zadziwienia,  ona  zaś  bierna,  niedostępna  dreszczowi  nieskończoności, a  żadne  z  nich  nie  zarejestrowało  w  swej  pamięci  przerażającego  doświadczenia,  jakim  było to  spotkanie  –  pierwsze  i  zarazem  ostatnie  –  z  Jednym,  z  Ein  Sof,  z  Niewypowiedzianym. Jakże  nie  paść  na  kolana  przed  ołtarzem  pewności?

Umberto Eco (fragment powieści Wahadło Foucaulta, 1988)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz