15 listopada 2015

rośnie we mnie złość, i sam za sobą, jak za jakimś niebezpiecznym zwierzęciem, zatrzaskuję drzwi. . .

Nie mogę czekać ani dziesięciu, ani dwudziestu lat. Mam swoje trzydzieści, z tego jedenaście już poszło na marne. Pomimo trzydziestu lat nadal nie wiem, kim jestem, nie wiem, co to świat, niczego innego nie widziałem, tylko brud, krew i pot.
[...] 
Potrzebowałem zaledwie jednego roku, tak jak potrzeba rozbiegu, żeby skończyć... Po tym roku byłbym już na górze, nie wiem gdzie, nie wiem jak, wiem tylko, że umiałbym zacisnąć zęby i napiąć muskuły, uczyć się po dziesięć, po czternaście godzin, potem tylko jeszcze kilka podobnych lat i byłbym jak inni, zmęczony, zadowolony, pogodzony z sobą i mógłbym powiedzieć: załatwione! Już mam to za sobą! Ale dziś jeszcze nie mogę, dziś ich wszystkich, tych zadowolonych, nienawidzę, drażnią mnie tak bardzo, że muszę zaciskać w kieszeni pięści, żeby nie wtłoczyć im z powrotem do brzucha tego ich zadowolenia.
[...] 
(...)ale żeby się uczyć, na to także właściwie nie mam już siły, odkąd wiem, że nic mi to nie da, tak więc stoję w miejscu, nie posiadając akademickiego stempelka, bo nie mam pieniędzy, a ponieważ nie mam pieniędzy i do nich nie dojdę, tylko rośnie we mnie złość, i sam za sobą, jak za jakimś niebezpiecznym zwierzęciem, zatrzaskuję drzwi. Nic tak nie rozwściecza jak to, że jest się bezbronnym wobec czegoś, czego nie można pojąć, czegoś, co ustanowił człowiek, ale nie jeden, konkretny, któremu można by się rzucić do gardła.
[...] 
   – Ja zawsze mam czas. To jedyne, co mam, i to w nadmiarze, ale nie chciałbym... Nie chciałbym... – jąka.

Stefan Zweig (fragment powieści Dziewczyna z poczty, ca. 1942)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz