06 marca 2016

§ 30. lęk jako modus położenia. . .

§ 30. Lęk jako modus położenia 

   Fenomen lęku daje się rozważać z trzech punktów widzenia; analizujemy „przed czym" lęku, lękanie się i „o co" lęku. Te możliwe i współprzynależne aspekty nie są przypadkowe. Przez nie w ogóle wydobywa się struktura położenia. Analizę uzupełni wskazanie możliwych modyfikacji lęku, które dotyczą jego różnych momentów strukturalnych.
   „Przed czym" lęku, coś, co „budzi lęk", jest zawsze czymś spotykanym wewnątrz świata i ma sposób bycia czegoś poręcznego, obecnego lub współjestestwa. Nie chodzi o ontyczne sprawozdanie na temat bytu, który zwykle może rozmaicie „budzić lęk", lecz o fenomenalne określenie tego, co budzi lęk, co do charakteru budzenia lęku. Go charakteryzuje coś budzącego lęk jako takie, co byłoby spotykane podczas lękania się? „Przed czym" lęku ma charakter zagrożenia. Występuje tu kilka momentów: 1. Coś spotykanego ma powiązanie o charakterze czegoś szkodliwego. Objawia się ono w obrębie kontekstu powiązania. 2. Ta szkodliwość kieruje się na pewien określony krąg tego, co może nią zostać dotknięte. J a k o tak określona sama nadchodzi z określonej strony. 3. Sama ta strona i to, co od niej nadchodzi, są znane jako coś nie bardzo „bezpiecznego". 4. To coś szkodliwego jako groźne nie jest jeszcze w dającej się owładnąć bliskości, ale zbliża się. W trakcie takiego zbliżenia się szkodliwość promieniuje i ma w tym charakter zagrażania. 5. To zbliżanie się ma miejsce w obrębie sfery bliskości. Co bowiem może być w najwyższym stopniu szkodliwe i nawet stale się zbliża, ale z oddali, tego okropność pozostaje zasłonięta. Jako jednak zbliżające się w pobliżu coś szkodliwego zagraża; może nas dotknąć, ale przecież nie musi. W/trakcie zbliżania się narasta owo „może, ale przecież w końcu nie musi". „To okropne", powiadamy. 6. Zawiera się w tym: coś szkodliwego jako zbliżające się w pobliżu niesie w sobie odsłoniętą możliwość nienadejścia i przejścia mimo, co nie pomniejsza i nie tłumi lęku, lecz go pogłębia.
   Samo lękanie się jest pozwalającym-się-najść wyzwalaniem tak scharakteryzowanego czegoś groźnego. Nie ustalamy najpierw jakiegoś przyszłego zła (malum futurum), a potem się go lękamy. Ale i lękanie się nie konstatuje dopiero czegoś zbliżającego się, lecz już wcześniej odkrywa to coś w jego zdolności do budzenia lęku. I lękając się lęk może potem przez świadomy wgląd ową okropność sobie „wyjaśnić". Przegląd widzi coś budzącego lęk, gdyż jest w położeniu lęku. Lękanie się jako drzemiąca możliwość położonego bycia-w-świecie, jako „lękliwość", otwarło już świat na to, że może się odeń zbliżać coś budzącego lęk. Samą możność zbliżania się udostępnia istotowa egzystencjalna przestrzenność bycia-w-świecie.
   Tym, „o co" lęk się lęka, jest sam ten lękający się byt, jestestwo. Lękać może się tylko byt, któremu w jego byciu o nie samo chodzi. Lękanie się otwiera zagrożenie tego bytu, jego zdanie na siebie samego. Lęk odsłania zawsze, chociaż ze zmienną wyraźnością, jestestwo w byciu jego ,,tu oto". Kiedy lękamy się o swój dom, to nie przeczy to podanemu wyżej określeniu „o co" lęku. Jako bycie-wświecie jestestwo jest bowiem zawsze zatroskanym byciemprzy. Zrazu i zwykle jestestwo jest na podstawie tego, o co się troska. Jego zagrożenie to zagrożenie bycia-przy. Lęk otwiera jestestwo przeważnie w prywatywny sposób. Zbija z tropu i „odbiera rozum". Lęk zarazem zamyka zagrożone bycie-w, gdy je uwidacznia, tak iż gdy lęk ustępuje, jestestwo musi się dopiero na nowo odnaleźć.

Martin Heidegger (Bycie i Czas, 1927)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz