30 września 2017

zanim za pół godziny opuści siebie samą, widzi, jak piękno opuszcza świat. . .

PIĘKNO ŚMIERCI

Dlaczego Anna Karenina popełnia samobójstwo? Pozornie wszystko jest jasne: od lat ludzie z jej świata odwracają się od niej; cierpi z powodu rozstania ze swym synem Siergiejem; jeśli nawet Wroński ją wciąż kocha, ona lęka się o tę miłość; jest nią zmęczona, jest nadmiernie nią poruszona, jest chorobliwie(i bez powodu) zazdrosna; czuje się jak w pułapce.Tak, to wszystko jest jasne; czy jednak jeśli tkwi się w pułapce, jest się skazanym na samobójstwo? Tylu ludzi przywykło do życia w pułapce! Nawet gdy rozumiemy głębię smutku Anny, jej samobójstwo pozostaje tajemnicą.
   Kiedy Edyp dowiaduje się strasznej prawdy o swej tożsamości, kiedy widzi Jokastę na stryczku, wydłubuje sobie oczy; od urodzenia przyczynowa konieczność prowadziła go z matematyczną pewnością ku temu tragicznemu rozwiązaniu. Ale Anna w siódmej części powieści po raz pierwszy myśli o swej możliwej śmierci bez żadnego nadzwyczajnego zdarzenia; jest piątek, na dwa dni przed samobójstwem; wzburzona po kłótni z Wrońskim, przypomina sobie nagle zdanie, które wypowiedziała w emocji jakiś czas po urodzeniu dziecka: „czemu żem ja nie umarła?", i długo się nad nim zatrzymuje. (Zauważmy: to nie ona, poszukując wyjścia z pułapki, dochodzi logicznie do myśli o śmierci: podpowiadają łagodnie wspomnienie).
   Po raz drugi myśli o śmierci nazajutrz, w sobotę:mówi sobie, że „jedynym środkiem zdolnym
wskrzesić w jego sercu miłość do niej, karząc go jednocześnie", byłoby samobójstwo (zatem samobójstwo niejako wyjście z pułapki, lecz jako miłosna zemsta); aby zasnąć, bierze środek nasenny i pogrąża się w sentymentalnym zamarzeniu nad własną śmiercią;obraża sobie wzburzenie Wrońskiego pochylonego nad jej ciałem; następnie, zdając sobie sprawę, że jej śmierć jest jedynie fantazją, odczuwa ogromną radość życia: „Nie, nie, raczej wszystko inne niż to!Chcę żyć, żyć! Kocham go przecież. Kocha m nie i on!Tak już nieraz bywało; to przejdzie".
   Dzień następny, niedziela, jest dniem jej śmierci.Rano raz jeszcze sprzeczają się i gdy tylko Wroński odjeżdża odwiedzić matkę w podmoskiewskiej willi,wysyła do niego wiadomość: „Muszę się z tobą rozmówić, wracaj natychmiast”. Następnie postanawia zobaczyć się ze swą szwagierką Dolly i zwierzyć się jej z trosk. Wsiada do powozu i pozwala swym myślom krążyć swobodnie po głowie. Nie tworzą żadnej logicznej refleksji, są niekontrolowaną czynnością mózgu, w którym wszystko się miesza: fragmenty refleksji, obserwacje, wspomnienia. Toczący się powóz jest idealnym miejscem dla takiego milczącego monologu, gdyż świat zewnętrzny, który przemyka przed jej oczyma, żywi bez przerwy jej myśli: „Biuro i skład. Dentysta. Opowiem wszystko Dolly [...] będzie mi wstyd, będzie mi przykro, ale jej wszystko opowiem".
   (Stendhal lubi wyłączać dźwięk w środku sceny:nie słyszymy już dialogu i śledzimy tajemną myśl jednego bohatera; zawsze jest to refleksja logiczna i gęsta, za jej pomocą Stendhal objawia nam strategię swego bohatera, który ocenia właśnie sytuację i decyduje o swoim zachowaniu. Natomiast milczący monolog Anny w ogóle nie jest logiczny, nie jest nawet refleksją, lecz potokiem tego, co w danej chwili zaprząta jej głowę. Tołstoj antycypuje w ten sposób to, co pięćdziesiąt lat później Joyce w sposób o wiele bardziej systematyczny zastosuje w Ulissesie i co zostanie nazwane monologiem wewnętrznym albo stream of consciousness. Tołstoja i Joyce'a nurtowało podobne obsesyjne pragnienie uchwycenia tego, co dzieje się w głowie człowieka w danej chwili, która w następnej sekundzie odejdzie na zawsze. Ale jest też różnica:Tołstoj w monologu wewnętrznym, w odróżnieniu od Joyce'a, nie rozważa dnia zwykłego, codziennego,banalnego, lecz przeciwnie, chwile decydujące o życiu jego bohaterki. I jest to rzecz o wiele trudniejsza, gdyż im bardziej sytuacja jest dramatyczna, wyjątkowa, poważna, tym większą skłonność ma osoba o niej mówiąca do zacierania jej charakteru konkretnego, do zapominania swej nielogicznej prozy i do zastępowania jej bezwzględną i uproszczoną logiką tragedii. Tołstojowskie rozważania nad prozą samobójstwa są wielkim dokonaniem, w historii powieści„odkryciem", któremu nic się dotąd nie równało i nigdy nie dorówna).
   Po dotarciu do Dolly Anna nie jest zdolna niczego powiedzieć. Szybko wychodzi, wsiada do powozu i odjeżdża; następuje drugi monolog wewnętrzny: sceny uliczne, obserwacje, skojarzenia. W domu znajduje telegram od Wrońskiego oznajmiający, że jest na wsi u matki i że nie wróci przed dziesiątą wieczór. Na swój emocjonalny krzyk z tego ranka oczekiwała podobnie emocjonalnej odpowiedzi („na Boga,wracaj, boję się!") i ponieważ nie wie, że Wroński nie otrzymał jej listu, czuje się zraniona; znowu wsiada do powozu, w którym rozpoczyna się trzeci monolog wewnętrzny: sceny uliczne, żebraczka z dzieckiem,„sądzi, że należy jej się litość. Czyż nie jesteśmy wszyscy rzuceni na ten świat tylko po to, by się wzajemnie nienawidzić i dręczyć siebie i innych? ... Przechodzą ze śmiechem uczniowie gimnazjum... A Sierioża?". Z powozu przesiada się do pociągu; tu na scenę wkracza nowa siła: brzydota; z okna przedziału dostrzega na peronie biegnącą „potwornie brzydką kobietę". Za kobietą podąża dziewczynka, która „śmieje się z afektacją [...l nawet dziewczynkę zmanierowano,już i ona pozuje”. Pojawia się chłop w czapce, „usmolony, potworny”. Wreszcie naprzeciw siada para; jest„wstrętna", wygadują „jakieś głupstwa". Z jej głowy uleciała wszelka racjonalna myśl; jej estetyczna percepcja staje się nadwrażliwa; zanim za pół godziny opuści siebie samą, widzi, jak piękno opuszcza świat.
   Pociąg się zatrzymuje, Anna wysiada na peron. Wręczają jej kolejny list od Wrońskiego, w którym potwierdza powrót na dziesiątą wieczór. Anna idzie w tłumie, wulgarność, ohyda, bylejakość napastują jej zmysły. Nagle, „przypomniawszy sobie człowieka przejechanego w dzień jej pierwszego spotkania z Wrońskim, zrozumiała, co czynić jej wypada". I dopiero w tej chwili postanawia umrzeć.
   („Przejechany człowiek", którego sobie przypomina, był kolejarzem, który wpadł pod pociąg w chwili,gdy po raz pierwszy w życiu ujrzała Wrońskiego. Co oznacza ta symetria, to obramowanie całej jej miłosnej historii motywem podwójnej śmierci na dworcu? Czy to poetycka manipulacja Tołstoja? Jego sposób gry z symbolami?
   Podsumujmy sytuację: Anna poszła na dworzec,aby spotkać się z Wrońskim, a nie po to, by się zabić;na peronie zaskakuje ją nagle wspomnienie i urzekanie oczekiwana sposobność nadania jej miłosnej historii formy domkniętej i pięknej; powiązania jej początku z końcem tą samą dworcową scenerią i tym samym motywem śmierci pod kołami; albowiem człowiek nie wiedząc tego, żyje pod urokiem piękna, i Anna,zdławiona brzydotą bytu, staje się tym bardziej na piękno wrażliwa).
   Schodzi kilka stopni i przystaje przy samych torach. Nadjeżdża pociąg towarowy. Ogarnia ją nagle„uczucie pokrewne temu, jakiego doznawała przed kąpielą, gdy miała wejść do wody”.
   (Cudowne zdanie! W jednej, ostatniej sekundzie życia nadzwyczajna powaga łączy się ze wspomnieniem przyjemnym, zwykłym, lekkim! Nawet w patetycznej chwili śmierci Anna jest daleko od tragicznej drogi Sofoklesa. Nie schodzi z tajemniczej drogi prozy, gdzie brzydota styka się z pięknem, gdzie racja logiczna ustępuje przed nielogicznością, a tajemnica pozostaje tajemnicą).
   "...wtuliwszy głowę w ramiona, padła pod wagon na ręce".

Milan Kundera (fragment eseju Zasłona, 2005)
   
   
   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz