25 stycznia 2023

lawinowa dezintelektualizacja. . .

[...] metodą "na gotowanie żaby” (jeśli wodę podgrzewa się powoli, wrzucona do niej żaba nie zauważy, że słabnie, aż wreszcie się ugotuje). Zmiany systemowe wprowadzane w kraju od środka, regularnie, w małych dawkach nie wydają się alarmujące, społeczeństwo zdąża do nich przywyknąć. Dopiero długofalowe skutki są wstrząsające: niedawno, podczas sprzątania zakamarków mojego archiwum, natknęłam się na zapomniany rulon polskich gazet sprzed dziesięciu lat, zabrany niegdyś z samolotu „na później” - i prawie się popłakałam: Boże wielki, gdzie, gdzie jest teraz tamta Polska, w której można było w sobotę czytać w jednej gazecie esej Kołakowskiego, w drugiej wspomnienia o Giedroyciu, a w trzeciej dyskusję o narracjach w pamięci narodowej (o tym, czy Katyń ma szansę stać się mitem „ogólnonarodowym”, czy jest skazany na pozostanie mitem „pańskim”, dla „chłopskich dzieci”, stanowiących przecież większość, jednak nie do końca „swoim”). Jak, chciałoby się spytać, w tak dobrze sobie radzącym, kulturalnym kraju mogła w ciągu dziesięciu zaledwie lat nastąpić tak lawinowa dezintelektualizacja, że dziś te same gazety pod względem poziomu niczym już nie różnią się od ukraińskich? Jeszcze bardziej dramatycznie zmieniła się telewizja - na początku lat dwutysięcznych kupiłam antenę satelitarną z „polskim pakietem” ze względu na dobre filmy i mądre audycje - a dziś na tych samych kanałach, obok oper mydlanych, dominuje nad podziw prowincjonalna mieszanina niemal histerycznej, na rosyjską modłę, „obrony wartości” (jakby Polska też szykowała się do wojny, tylko jeszcze nie umiała zdecydować z kim!)i prymitywnej, la PRL, ludowości w stylu „lud pracujący z entuzjazmem przyjmuje decyzje partii i rządu”...Kurczy się finansowanie kultury (ach, jak myśmy przez ćwierć wieku zazdrościli Polakom, że we wszystkich miastach odbywają się u nich pierwszorzędne, światowej rangi festiwale artystyczne, jak wzdychaliśmy do polityki ich Ministerstwa Kultury, Instytutu Polskiego, Instytutu Książki itd. - jak nastoletnia ja nad PRL-owskimiczasopismami myślałam: to dopiero Europa!...). I oto ten Złoty Wiek też zdaje się już należeć do przeszłości: wedle wzorów putinowskiej (orbanowskiej, berlusconiowskiej - nazwisk na tej mapie wciąż przybywa) demokracji kierowanej rząd kosztem kultury zaczyna „karmić własne zaplecze wyborcze, tłamsząc rozwiązania alternatywne... A potem, rzecz jasna, powoli zaczną usychać i zanikać również ukraińsko-polskie kontakty kulturalne - w miarę tego, jak państwo polskie będzie ograniczać "datki na popularyzację swojej kultury za granicą[...]


Oksana Zabużko (ukr. Окса́на Стефа́нівна Забу́жко)

(Planeta Piołun, 2019)

   

 

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz