28 maja 2013

walczyłem ze snem, zmęczeniem i pustką poranka. . .



   Siedziałem w kącie. Było mi zimno. Zamówiłem jeszcze jedną szałwię. Chciało mi się spać. Walczyłem ze snem, zmęczeniem i pustką poranka. Przez zamglone szyby patrzyłem na budzący się port, wsłuchiwałem się w wycie syren okrętowych, krzyki tragarzy i wioślarzy. Wpatrywałem się w ten widok, a tajemna nić, którą uprzędły morze, deszcz i mój odjazd, gęstą siecią oplątywała moje serce.
   Oczy błądziły po czarnym kadłubie wielkiego statku, który zaledwie majaczył w mroku. Wciąż padało, potoki deszczu zacierały granicę między niebem i błotem.
   Kiedy tak wpatrywałem się w czarną sylwetkę statku, mrok i deszcz, mój smutek zaczął przybierać realny kształt.

Nikos Kazantzakis (fragment powieści Grek Zorba, 1946)
   
   
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz