Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tranströmer Tomas. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tranströmer Tomas. Pokaż wszystkie posty

01 sierpnia 2017

gondola żałobna nr 2. . .

Dwóch dziadków, teść i zięć, Liszt i Wagner, mieszka przy Canala Grande
wraz z tą niespożytą kobietą, co wyszła za króla Midasa,
który czego nie dotknie, przemienia w Wagnera.
Zielony ziąb morza przenika przez posadzki do pałacu.
Wagner jest naznaczony, znany profil Kacperka jeszcze bardziej umordowany niż dawniej,
twarz – białą flagą.
Gondola z ciężkim ładunkiem ich życia, dwa powrotne, jeden w jedną stronę.

II

Jedno z okien pałacu otwiera się i w nagłym przeciągu – czyjaś wykrzywiona twarz.
Na dole płynie gondola śmieciarzy poruszana przez dwóch jednowiosłowych bandytów.
Liszt zapisał kilka akordów tak ciężkich, że trzeba by je przekazać
Instytutowi Mineralogicznemu w Padwie do analizy.
Meteoryty!
Zbyt ciężkie by trwać w spoczynku, mogą tylko spadać i spadać w przyszłość
do czasu koszul brunatnych.
Gondola z ciężkim ładunkiem skulonych kamieni przyszłości.

III

Widok na rok 1990.

25 marca. Niepokój o Litwę.
Śniło mi się, że odwiedzam wielki szpital.
Brakowało personelu. Wszyscy byli pacjentami.

W tym samym śnie nowo narodzona dziewczynka,
która mówiła całymi zdaniami.

IV

Przy zięciu, człowieku swoich czasów, Liszt jest wyliniałym światowcem.
Ale to tylko pozór.
Głębia, która przymierza i odrzuca różne maski,
tę właśnie wybrała dla niego -
głębia, która chce przyjść do ludzi nie ukazując twarzy.

V

Wielebny Liszt zwykle sam dźwiga swój bagaż przez roztopy i upały,
a kiedy umrze, nikt nie wyjdzie po niego na stację.
Ciepła bryza bardzo uzdolnionego koniaku zabierze go w połowie misji.
Wciąż ma jakąś misję do spełnienia.
Dwa tysiące listów rocznie!
Uczniak przepisujący sto razy błędnie napisany wyraz zanim mu wolno pójść do domu.
Gondola z ciężkim ładunkiem życia, jest zwykła i czarna.

VI

Z powrotem do roku 1990.

Śniło mi się, że jadę niepotrzebnie dwieście kilometrów.
I wszystko było powiększone. Wróble wielkie jak kury
śpiewały aż uszy puchły.

Śniło mi się, że narysowałem klawisze fortepianu
na kuchennym stole. Grałem na nich, bezgłośnie.
Przyszli sąsiedzi, żeby posłuchać.

VII

Fortepian, który milczał przez całego Parsifala (ale słuchał), nareszcie
może się odezwać.
Skargi... Sospiri...
Dziś wieczorem Liszt gra ciągle na wciśniętym pedale morza,
tak że zielona potęga morza przenika przez posadzkę, wtapia się
w kamienie budynku.
Dobry wieczór, śliczna głębio!
Gondola z ciężkim ładunkiem życia, jest zwykła i czarna.

VIII

Śniło mi się, że pierwszy raz idę do szkoły i jestem spóźniony.
W klasie wszyscy nosili białe maski.
Kto był nauczycielem, trudno orzec.

                                                                                                     Tomas Tranströmer
                                                                                                     przełożył Leonard Neuger
 
 
 

29 marca 2015

kwiecień i cisza. . .

Wiosna leży odłogiem.
Ten rów aksamitnie mroczny
pełznie tuż koło mnie
bez odblasków.

Jedyne co lśni
to żółte kwiaty.

Jestem niesiony w moim cieniu
jak skrzypce
w czarnym pudle.

Jedyne co chcę powiedzieć
błyska niedosiężnie
jak srebro
w lombardzie.

                                                Tomas Tranströmer
 
 
 

14 czerwca 2013

pod ciśnieniem. . .

Mocny warkot silnika błękitnego nieba.
Jesteśmy na wibrującej budowie,
gdzie dno oceanu może się nagle dźwignąć –
muszle i telefony szepczą.

Piękno to coś uszczknięte w błysku z ubocza.
Gęste zboże w polu, różne odcienie żółtego strumienia.
Niesforne cienie w mej głowie to przywabia.
Chcą wtopić się w zboże i przemienić w złoto.

Zapada ciemność. O północy kładę się spać.
Małą łódkę spuszczają z większej łodzi.
Samotny na wodzie.
Mroczny kadłub społeczeństwa dryfuje coraz dalej.

                                                                      Tomas Tranströmer
 
 
   

04 kwietnia 2013

półstworzone niebiosa. . .

Rozpacz urywa swój bieg.
Obawa urywa swój bieg.
Sęp urywa swój lot.

Oślepiające światło wypływa -
nawet duchy piją łyk.

Nasze obrazy, czerwone malowane bestie
w lodowcowej jaskini ujrzały dzień.

Wszystko wytrzeszcza się wokoło.
Setkami kroczymy w słońcu.

Każdy jest na pół otwartymi drzwiami,
które wiodą w przestrzeń dla wszystkich.

Niezgłębiony obszar pod nami.

Woda połyskuje między drzewami.

Jezioro jest oknem ziemi.

                                    Tomas Tranströmer


   

08 października 2011

kyrie. . .

Czasami moje życie otwierało oczy w mroku.
Uczucie, jakby ulicami ciągnęły tłumy
ślepe, niespokojne, spieszące do cudu,
podczas gdy ja niewidoczny tkwię w miejscu.

Jak dziecko, które zasypia strwożone
wsłuchując się w ciężkie kroki serca.
Długo, długo, aż świt wniknie promieniami w zamki
i uchylą się drzwi ciemności.

                                             Tomas Tranströmer (z tomu Hemligheter på vägen, 1958)
  

06 października 2011

dźwięk. . .

A drozd dmuchnął piosenką na kości umarłych.
Stojąc pod drzewem czuliśmy, jak czas zapada się coraz głębiej.
Cmentarz i szkolne boisko spotkały się i połączyły
jak dwa nurty w morzu.

Dźwięk dzwonów kościelnych wzbił się w niebo, unoszony łagodną
dźwignią szybowców.
Pozostawiły na ziemi jeszcze większą ciszę
i spokojne kroki drzewa, spokojne kroki drzewa.

                                                                  Tomas Tranströmer