Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bukowski Charles. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bukowski Charles. Pokaż wszystkie posty

02 stycznia 2016

małe, skulone otwory odbytowe. . .

   -  To  jest  okropne!  Okropne!  One  mają  takie  małe,  skulone  otwory  odbytowe!  Takie śmieszne  małe  tyłki!
   -  Baby,  a  co  jest  w  tym  takiego  okropnego,  co?  Przycisnęła  serwetkę  do  ust,  wstała  i  wybiegła do  łazienki.  Wymiotowała,  a  ja  z  kuchni  darłem  się  jak  opętany:
   -  A  CO  TY  MOŻESZ  MIEĆ  PRZECIWKO  TYŁKOM  I  DUPOM!  TY  MASZ  TYŁEK,  I  JA  GO TEŻ  MAM!  ŁAZISZ  PO  TYCH  SKLEPACH  I  KUPUJESZ  STEKI,  ONE  TEŻ  KIEDYŚ  MIAŁY DUPY  I  TO  JAKIE!  TE  DUPIASTE  STWORZENIA  POKRYWAJĄ  CAŁY  GLOB!  NIE  JEST KŁAMSTWEM  NAWET  I  TO,  ŻE  I  DRZEWA  MAJĄ  DUPY!  MAJĄ!  TYLKO  MY  ICH  NIE POTRAFIMY  ODNALEŹĆ!  JESIEŃ  BYŁABY  NAJLEPSZĄ  PORĄ,  BO  WTEDY  GUBIĄ  ONE LIŚCIE!   TWÓJ  TYŁEK,  MOJA  DUPA,  CAŁY  ŚWIAT  SKŁADA  SIĘ  TYLKO  Z  TAKICH UDUPIONYCH  I  Z  TYŁKAMI!!!  PREZYDENT  TEŻ  MA  TYŁEK  I  ŚMIECIARZ  TEŻ!  SĘDZIA  I MORDERCA  TEŻ  MUSZĄ  MIEĆ  PO  JEDNYM...  NAWET  TEN  Z  CZERWONĄ  SZPILKĄ  DO KRAWATA TEŻ MA, A JAKŻE!!!

Charles Bukowski 
(fragment nikomu nie dedykowanej powieści 
Listonosz, 1971)
   
   
  

01 stycznia 2016

widząc roznoszącego pocztę listonosza. . .

Ludzie,  widząc  roznoszącego  pocztę  listonosza,  reagowali  zawsze  w  ten  sam  sposób.  Zawsze.
   -  Trochę  się  dziś  spóźniamy,  co?
   -  A gdzie  jest  ten  listonosz,  który  zawsze  tu  przychodził?
   -  Hej,  wuj  Sam!
   -  Listonosz!  Listonosz!  To  nie  do  mnie! 
   Ulice  kłębiły  się  od  nudnych  i  skretyniałych  typów.  Tacy  mieszkali  najczęściej  w  pięknych domach,  nie  chodzili  codziennie  do  pracy  -  zastanawiałem  się  często,  jak  to  robili.

Charles Bukowski 
(fragment nikomu nie dedykowanej powieści 
Listonosz, 1971)
   
   
  

ulubionym listonoszem. . .

   Ulubionym  listonoszem  Stone'a  był  Mathew  Bettles.
[...]
A  Mathew  stał  przed  tym  swoim  pulpitem  rozdzielczym,  dniami,  a  często  i  nocami, wyprostowany  i  czysty,  w  uroczyście  i  odświętnie  lśniących  butach,  pełen  animuszu  i  niepojętej radości  wpychał  przesyłki  w  odpowiednie  przegródki.
[...]
   -  Mathew  został  wczoraj  aresztowany!
   -  Aresztowany?
   -  No,  wybierał  pieniądze.  Otwierał  listy  kierowane  do  świątyni  Nekalayla  i  wyciągał  gotówkę. I  to  przez  piętnaście  lat.
   -  Jak  go  przyskrzynili?  Kto  na  to  wpadł?
   -  Te  stare  ciotki.  Te  szajbuski  wysyłały  banknoty  w  listach  i  nigdy  nie  otrzymywały  słów podzięki  ani  żadnej  informacji  zwrotnej  o  nadejściu  datku.

Charles Bukowski 
(fragment nikomu nie dedykowanej powieści 
Listonosz, 1971)
   
   
  

listonoszu! — targnij się na krew pańską ... nago w rzymskokatolickim kościele. . .

Po  obiedzie  niewiele  już  mi  zostało,  mała  kupka  listów  adresowanych  do  kościoła.  Niestety, brakowało  numeru  posesji,  na  kopertach  widniało  tylko  jakieś  święte  imię  i  nazwa  ulicy,  przy której  jakoby  miał  stać  ten  kościół.
[...]
   W  dali  dostrzegłem  parę  palących  się  świec,  a  także  małe pojemniczki  na  święconą  wodę.  Nagle,  nad  głową  pojawiła  się  ambona.  Sprawiała  wrażenie jakby   wytrzeszczała   na   mnie   swoje  święte   gały,   a  głębiej   stały   statuy(...)
[...]
   Idąc  dalej  wlazłem  do  jakiegoś pomieszczenia,  w  którym  stał  stół,  a  na  nim  porozkładane  różnokolorowe  kapłańskie  szaty. Przy  nodze  stała  butelka  wina.
   Do kurwy  nędzy  -  pomyślałem  sobie  -  dlaczego  muszę  zawsze  wdepnąć  w  taki  grząski  teren? Przechyliłem  butelkę,  i  to  chyba  nieraz,  rzuciłem  listy  na  te  kolorowe  szmatki  i  wróciłem  do tych  znajomych  mi  już  kiblów  i  natrysków.  Zgasiłem  światło  i  w  ciemności  ulokowałem  się  na jednym  ze  sraczy.  Czerwone  wino  przyspiesza  przemianę  materii  -  to  nie  było  odkrywcze,  ale  za to  zgodne  z  chwilowymi  potrzebami  mojej  ciasnej  powłoki.  Zapaliłem  papierosa  i  pomyślałem sobie  o  przyjemności  i  rozkoszy  stania  pod  prysznicem.  I  dopiero  wtedy  odkryłem  napis  na podłodze,  pod  moimi  stopami:  LISTONOSZU!  -  TARGNIJ  SIĘ  NA  KREW  PAŃSKĄ  I  ZMYJ SZYBKO TEN GRZECH KĄPIĄC SIĘ NAGO W RZYMSKOKATOLICKIM KOŚCIELE.

Charles Bukowski 
(fragment nikomu nie dedykowanej powieści 
Listonosz, 1971)
   
   
  

czy macie coś dla mnie ... skąd ja mam wiedzieć, kim pani jest. . .

   I  te  wąskie  korytarze,  oświetlone  małymi, matowymi  żarówkami.  Szeregami  stały  w  nich  jakieś  nadszarpnięte  wiekiem  stare  ciotki,  ciągle pytające  o  to  samo  i  w  ten  sam  sposób,  jakby  była  to  jedna  i  ta  sama  osoba,  ale  w  wielu egzemplarzach.  „Listonoszu,  czy  macie  coś  dla  mnie”.  Najchętniej  wydarłbym  się  wtedy:  „A skąd  ja  mam  wiedzieć,  kim  pani  jest,  a  kim  ta  obok,  kim  ja  jestem,  a  w  ogóle  po  co  tak  tu  od  lat sterczycie?”.

Charles Bukowski 
(fragment nikomu nie dedykowanej powieści 
Listonosz, 1971)
   
   
  

upychaliśmy te pierdolone przesyłki do pocztowych worków. . .

   Chlałem  zawsze  do  północy,  a  potem,  od  piątej  rano  siedzieliśmy  wszyscy  w  urzędzie, czekając  na  jakąś  robotę,  a  może  raczej  na  telefon  od  kogoś  z  tych  etatowych,  co  to  właśnie zachorowali.  Chorowali  zawsze  wtedy,  kiedy  padało  albo  żar  walił  z  nieba,  albo  w  następnym dniu  po  jakimś  tam  urzędowo  -  państwowym  święcie.  Wtedy  zalewała  nas  podwójna  porcja poczty.
[...]
   System rozdziału  nadchodzącej  do  urzędu  poczty  ciągle  się  zmieniał,  niczego  nie  można  było  się nauczyć,  do  niczego  nawet  przyzwyczaić.  Wyszukiwało  się  z  tych  ton  przesyłek  listy  i  paczki  do własnego  rewiru;  posortowane  lądowały  w  torbie,  która  nie  przestawała  obijać  miednicy.
[...]
   Jonstone  zawsze  dbał,  żeby  odbywało  się  to  bardzo  punktualnie.  Chłopaki  musieli  więc kończyć  sortowanie  na  ulicy,  nie  mieli  czasu,  żeby  coś  przegryźć,  zdychali  z  pośpiechu  i  tej pierdolonej  nerwicy.  Dziś  mieliśmy  opróżniać  skrzynki  pocztowe.
[...]
I  mimo  że  wszyscy  dobrze  wiedzieli,  że samochód  nie  może  lak  szybko  rozwieźć  nas  po  rewirach,  a  potem  pozbierać  wszystkich  do kupy,  byczy  kark  upierał  się  jednak  zawsze  przy  tym  niemożliwym  do  wykonania  rozkładzie jazdy.   Opuszczaliśmy  więc  niektóre  skrzynki,  które  jednak  opróżniane  następnego  dnia, wypełnione  były  po  brzegi;  pot  lał  się  z  nas,  a  my,  cuchnąc  nim  i  klnąc,  upychaliśmy  te pierdolone  przesyłki  do  pocztowych  worków.


Charles Bukowski 
(fragment nikomu nie dedykowanej powieści 
Listonosz, 1971)
   
   
  

tłuste dupiszcze i worowate cyce. . .

Myślę,  że  było  to  drugiego  dnia  mojej  pracy  jako  pomocniczego  listonosza,  w  gorącym  dla poczty   okresie,   jakim   zawsze   i   wszędzie   są   święta   Bożonarodzeniowe.   Wtedy   właśnie zobaczyłem  tę  tłustą  damę  wychodzącą  z  własnego  ogródka.  Mówiąc  „tłusta”  mam  na  myśli  jej bardzo  tłuste  dupiszcze  i  worowate  cyce,  a  także  te  wszystkie  inne  bardzo  ważne  miejsca  na ciele  każdej  kobiety.  Wydawała  mi  się  lekko  zwariowana  i  po  zlustrowaniu  tych  jej  wszystkich „tłuszczów”  oddałem  się  zupełnie  i  beznamiętnie  mojej  pracy.

Charles Bukowski 
(fragment nikomu nie dedykowanej powieści 
Listonosz, 1971)
   
   
  

22 listopada 2015

zasady moralne pracowników poczty. . .

Los Angeles, Kalifornia 
1 stycznia 1970 
742 

Biuro Nadzorcze
Do wiadomości
Zarząd Poczt Stanów Zjednoczonych

ZASADY MORALNE PRACOWNIKÓW POCZTY - ETOS PRACY 

   Wszyscy zatrudnieni zobowiązani są do przestrzegania zasad moralnych (patrz § 742 regulaminu pracy) określających postępowanie pracowników Poczty (patrz § 744 tego samego regulaminu pracy). W ciągu wielu lat ciężkiej pracy urzędów pocztowych ich pracownicy udowodnili swoją gotowość do wiernej służby Narodowi tworząc wyjątkową i bezprecedensową atmosferę wokół pełnej poświęcenia pracy. Każdy pracownik Poczty może być dumny z tego, że jego osobisty wkład pracy nawiązuje do wielowiekowej tradycji służb publicznych. Każdy z nas powinien pamiętać, że uczestnicząc w tym wielkim dziele powinien się także przyczyniać do stałego rozwoju i ekspansji potencjału Poczty.
   Od wszystkich pracowników oczekuje się pełnej poświęcenia i oddania pracy na rzecz wszystkich obywateli naszego państwa, pracy niezłomnej i rzetelnej.
  Personel służb pocztowych jest zobowiązany do przestrzegania najwyższych wartości etycznych i działania na podstawie ustawy o obyczajach i moralności, respektowania prawa Stanów Zjednoczonych, a także szczegółowych instrukcji prawnych regulujących zadania i obowiązki. Na wszystkich szczeblach organizacyjnych Poczty żąda się nieskazitelnej i wyjątkowej uczciwości w wypełnianiu ustawowo określonych obowiązków. Przekazane Poczcie zadania muszą być wypełniane sumiennie i należycie. To właśnie ta Organizacja cieszy się przywilejem codziennego kontaktu z obywatelami naszego kraju, a w wielu przypadkach jest jedynym narzędziem stanowienia bliskich kontaktów między mieszkańcami a Rządem Federalnym. Dlatego każdy urzędnik tej publicznej służby musi zyskać sobie zaufanie i szacunek pracodawcy, a także klientów korzystających z usług służb pocztowych, pracując tym samym dla ciągłego polepszania reputacji wszystkich służb publicznych i Rządu Federalnego. Wszyscy urzędnicy wszystkich szczebli służb pocztowych są niniejszym zobowiązani do wnikliwego przestudiowania paragrafu 742 regulaminu pracy służb publicznych, który w przypisach reguluje podstawowe normy w zakresie osobistej odpowiedzialności za wykonywaną pracę, moralne i etyczne strony tego zagadnienia, a także ograniczenia w zakresie wszelkiej działalności politycznej każdego z pracowników Poczty.

Inspektor Odpowiedzialny
   
   
Charles Bukowski 
(fragment nikomu nie dedykowanej powieści 
Listonosz, 1971)
   
   
  

28 czerwca 2013

chciałem obalić rząd ale powaliłem tylko cudzą żonę. . .

chciałem obalić rząd ale powaliłem tylko cudzą żonę

30 psów, 20 mężczyzn na 20 koniach, jeden lis
patrz co tu piszą:
jesteś ofiarą państwa, kościoła,
żyjesz w ułudzie swojego ego,
poczytaj trochę historii, przestudiuj system monetarny,
zauważ że wojna ras trwa od 23 tysięcy lat.

no tak, pamiętam jak 20 lat temu siedziałem u boku starego
żydowskiego krawca
w świetle lampy jego nos wyglądał jak działo wycelowane we wroga; był
tam też włoski aptekarz który mieszkał w drogich apartamentach
w najlepszej części miasta: snuliśmy plany obalenia
upadającej dynastii krawca przyszywającego guziki do kamizelek
i włocha kłującego mnie cygarem po oczach, moja wyobraźnia rozpalała się,
sam byłem upadającą dynastią, pijany kiedy tylko się dało,
oczytany, wygłodzony, przygnębiony, ale mówiąc szczerze
jedna młoda dupa zmazałaby wszystek mój żal,
wtedy nie wiedziałem tego; słuchałem włocha słuchałem żyda
chodziłem ciemnymi uliczkami i paliłem wysępione papierosy
obserwowałem jak tyły domów zajmują się ogniem,
gdzieś omyliliśmy się: nie byliśmy na tyle mężczyznami,
nie byliśmy na tyle duzi albo mali,
gadaliśmy bez przerwy albo nudziliśmy się, nasza anarchia
miała krótkie nogi,
żyd niedługo potem umarł a włoch wkurzał się bo zostawałem
sam na sam z jego żoną kiedy on wychodził do apteki; wcale nie dbał o to czy
jego osobisty rząd zostanie obalony, obalenie było sprawą łatwą,
czułem się trochę winny: dzieci spały przecież w pokoju obok;
później wygrałem $200 w jakiejś gównianej grze i pojechałem do
Nowego Orleanu,
stałem tam na rogu słuchając muzyki dobiegającej z barów
potem odwiedzałem je wszystkie i
siedziałem rozmyślając o zmarłym żydzie,
o tym że jedyną rzeczą jaką robił było przyszywanie guzików i gadanie,
o tym że poddał się chociaż był silniejszy niż my wszyscy -
poddał się bo nawalał mu pęcherz,
może to właśnie uratowało Wall Street i Manhattan,
Kościół i Central Park West, Rzym i
Lewy Brzeg, a ta żona aptekarza była naprawdę słodka,
miała już dość bomb pod poduszką i syczącego papieża,
miała bardzo ładną figurę, piękne nogi
i myślała chyba podobnie do mnie że cała nędza
nie brała się z Rządu ale z Człowieka, pojedynczego człowieka, z
tego że ludzie nie
są tak silni jak ich
idee
że idee to rządy zamienione w ludzi;
zaczęło się więc od rozlania martini na wersalce
a skończyło w sypialni: żądza, rewolucja,
koniec nonsensu, story szczękały na wietrze,
świszczały jak szable, huczały jak działo,
a 30 psów i 20 mężczyzn na 20 koniach pędziło po ogrzanych
słońcem polach
za jednym lisem,
wstałem z łóżka ziewnąłem podrapałem się po brzuchu
i wiedziałem że niedługo bardzo niedługo będę musiał
znowu się upić.
  
                                                                           Charles Bukowski
   
   
   

27 stycznia 2013

nikt tylko ty. . .

nikt nie może cię uratować, tylko
ty sam.
raz po raz będziesz lądował
w prawie niemożliwych
sytuacjach.
tamci raz po raz będą próbowali
podstępem, ukradkiem i
siłą
zmusić cię, żebyś uległ, dał za wygraną i (lub) po cichu umarł
w sobie.

nikt nie może cię uratować, tylko
ty sam
i niewiele trzeba, żeby ci się to nie udało,
całkiem niewiele
ale śpiesz się, śpiesz się, śpiesz.
po prostu ich obserwuj.
słuchaj co mówią.
tym właśnie chcesz być?
istotą bez umysłu i serca?
chcesz jeszcze przed śmiercią
zaznać śmierci?

nikt nie może cię uratować, tylko
ty sam
a wart jesteś uratowania.
niełatwo będzie zwyciężyć w twojej wojnie
ale jeśli w ogóle coś warto wygrać
to właśnie ją.

pomyśl o tym.
pomyśl, jak siebie uratować.
siebie z ducha.
siebie z brzucha.
śpiewającego, magicznego
pięknego siebie.
uratuj go.
nie wstępuj do klubu martwych duchem.

pielęgnuj siebie
z humorem i gracją
a w końcu
jeżeli zajdzie potrzeba
rzuć własne życie na szalę
i mniejsza o to, jakie masz szanse, mniejsza o
cenę.

tylko ty sam możesz się
uratować

zrób to! zrób!

a wtedy dokładnie zrozumiesz, o czym
mówię.

                                                  Charles Bukowski



404 page not found. . .