Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Coetzee John Maxwell. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Coetzee John Maxwell. Pokaż wszystkie posty

03 maja 2014

nagła ciemność, jak wody lety. . .

- Nic takiego. Mam jeszcze wystarczający zapas letalu, żeby obsłużyć najcięższe przypadki(...)
   Letal: nazwa leku? Luriemu bez trudu mieści się w głowie, że firmy farmaceutyczne mogą wpaść na taki pomysł. Nagła ciemność, jak wody Lety.

John Maxwell Coetzee (fragment powieści Hańba, 1999)
   
   
   

na światło dzienne i spłukane. . .

Całość wydaje się podporządkowane regule katharsis - wszystkie stare, prostackie przesądy wydobywają się na światło dzienne i spłukane gejzerami śmiechu.

John Maxwell Coetzee (fragment powieści Hańba, 1999)
   
   
   

osuwa się w bezbarwną nicość. . .

   - Idziemy? - pyta mężczyzna.
   Wiezie ją do siebie. Na podłodze w salonie, przy dźwiękach deszczu grzechoczącego o szybę, kocha się z nią. Jej ciało jest wyraziste, nieskomplikowane, na swój sposób doskonałe; chociaż przez cały czas pozostaje wierna, jemu i tak jest dobrze; tak dobrze, że w szczytowym momencie osuwa się w bezbarwną nicość.

John Maxwell Coetzee (fragment powieści Hańba, 1999)
   
   
   

01 maja 2014

spędziwszy całe popołudnie na brawurowym pierdoleniu. . .

Myśli o Emmie Bovary, która wraca do domu nasycona, ze szklanym wzrokiem, spędziwszy całe popołudnie na brawurowym pierdoleniu. "Więc to jest błogość!" - stwierdza Emma, ze zdumieniem przyglądając się sobie w lustrze. "Więc to jest błogość, o której mówią poeci!"

John Maxwell Coetzee (fragment powieści Hańba, 1999)