Te noce są okropne. Sen
odpycham precz jak ciężki zapach,
duszący zapach. Głowa boli,
jak gdybym tonął w monotonnym
bezmiernym szumie. Szare cienie
po ścianach płyną i kołują
wśród wysp i meduz światła. Wszystko
kłębi się dymem, mgła uchodzi,
oparem nocy. Nim się zmiesza
i runie opar wielką rzeką
gdzieś w dół, gdzie nie ma nic prócz nurtu
nocy bezkresnej – wśród oddechów
uśpionych ludzi, oczadziałych,
otrutych snem – jak cień i światło
ty mi się jawisz i nie jesteś
już niczym więcej, tylko dymem
i snem, i nurtem wszystkich rzeczy...
Tadeusz Borowski
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Borowski Tadeusz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Borowski Tadeusz. Pokaż wszystkie posty
09 października 2012
10 kwietnia 2012
umarli poeci. . .
Umarli, spaleni, rozstrzelani,
dla was piszę, koledzy młodości.
Oto ciągnie nurt ziemi nad wami
i szumi - szumem roślin.
To milczenie, bezruch i pustka,
wiry ziemi, zastygłe na pół -
gdzież jest ból, żeby martwym ustom
słów nie zabrakło?
Oto w górze, wysoko na pniach
z was wyrosłych szumią noce i burze,
ustom, ziemią porosłym i wapnem,
słów szukać próżno - -
Już za późno, za późno uwięzionym rękom
łamać się w nocach, w burzach nieucichłych.
Próżno żywych wołacie jękiem,
rozpaczą wichru.
Próżno, próżno. Wichry się kłębią,
wabi trawiasta głąb. Pachną podziemne łąki,
dalej trzeba, pod ziemię, głębiej i głębiej,
aż do was wstąpię.
Już za późno, za późno. Umilknę,
miniony, zapomniany. W martwych oczach
chwieją się drzewa; leśne śpiewne wilgi;
oślepłe nurty ziemi toczą się, toczą -
Zaplątani w kłącza paproci,
w korzenie brzóz, w kłęby dzikich malin,
płyniemy, umilkli, dokąd i po co?
dalej, dalej - -
Tadeusz Borowski
dla was piszę, koledzy młodości.
Oto ciągnie nurt ziemi nad wami
i szumi - szumem roślin.
To milczenie, bezruch i pustka,
wiry ziemi, zastygłe na pół -
gdzież jest ból, żeby martwym ustom
słów nie zabrakło?
Oto w górze, wysoko na pniach
z was wyrosłych szumią noce i burze,
ustom, ziemią porosłym i wapnem,
słów szukać próżno - -
Już za późno, za późno uwięzionym rękom
łamać się w nocach, w burzach nieucichłych.
Próżno żywych wołacie jękiem,
rozpaczą wichru.
Próżno, próżno. Wichry się kłębią,
wabi trawiasta głąb. Pachną podziemne łąki,
dalej trzeba, pod ziemię, głębiej i głębiej,
aż do was wstąpię.
Już za późno, za późno. Umilknę,
miniony, zapomniany. W martwych oczach
chwieją się drzewa; leśne śpiewne wilgi;
oślepłe nurty ziemi toczą się, toczą -
Zaplątani w kłącza paproci,
w korzenie brzóz, w kłęby dzikich malin,
płyniemy, umilkli, dokąd i po co?
dalej, dalej - -
Tadeusz Borowski
Subskrybuj:
Posty (Atom)