Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Freud Zygmunt. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Freud Zygmunt. Pokaż wszystkie posty

03 kwietnia 2015

irracjonalizm. . .

   6. IRRACJONALIZM. Psychoanaliza wypowiedziała się nie tylko za deterministycznym, ale też za irracjonalistycznym poglądem na życie: czynnikiem nadrzędnym i mającym władzę nad ślepymi popędami nie tylko nie jest wola, ale nie jest także rozum. I poszła w tym kierunku dalej niż którykolwiek z prądów XX wieku. W jej pojmowaniu rozum nie tylko nie kieruje pożądaniami, ale im właśnie podlega, jest ich narzędziem. Usiłuje jedynie zrealizować cele, ku którym jednostka nieświadomie zmierza. Usprawiedliwia to, czego ona potrzebuje instynktownie. Siły, które rządzą człowiekiem, są instynktowe, nie racjonalne: rozum nie jest siłą, lecz narzędziem używanym przez te siły.
   Czynności, które wysublimowaliśmy i którym nadaliśmy pozory racjonalności, mają swe ostateczne źródło w instynktach. Spełniamy je dlatego, że odpowiadają naszym potrzebom, a nie dlatego, że są słuszne.
   Doktryna Freuda, wynosząc popędy jako źródło życia psychicznego, przez to samo musiała poniżać rozum. Przyjmowała, że psychika nie zna innych praw niż prawa popędów; jeśli występują w świadomości naszej nakazy, to choćby zdawały się być nakazami rozumu, są tylko wysublimowanym odbiciem popędów. A jeśli między popędami a wywodzącymi się z nich nakazami wytworzy się niezgoda, to ustąpić muszą nakazy, bo nie mają same przez się wartości.

Władysław Tatarkiewicz (Historia filozofii Tom 3, 1931/1950)
   
   
  

jaźń i nadjaźń. . .

Jaźń nie jest więc całym człowiekiem, całą jego osobowością, lecz właśnie tylko powierzchowną jego warstwą. I Freud zewnętrznej „jaźni" przeciwstawił wewnętrzną psychikę człowieka: w przeciwstawieniu do jaźni nazwał ją „ono". „Ja" i „ono" — w łacińskiej terminologii ego i id — to dwa składniki każdej osobowości. Jaźń jest świadoma, „ono" zaś jest dziedziną nieuświadomionych wyobrażeń i popędów. Ma się do jaźni jak psychika głęboka do zewnętrznej, jak świadoma do nieświadomej, jak rządzona popędami do rządzonej rozumem. „Ono" jest anarchiczne, a jaźń jest trzymana w karbach; „ono" jest dynamiczne, jaźń — ustabilizowana. Jaźń jest świadoma i rozumna, ale stanowi tylko mniej lub więcej cienką powierzchnię nad głębiami nieświadomości.
(...)
   4. JAŹŃ l NADJAZŃ. Tym samym mechanizmem, którym tłumaczył życie jednostek, Freud zaczął później tłumaczyć także życie społeczne i tworzoną przez społeczeństwo kulturę. I ona jest w znacznej mierze wynikiem tego, że pewne wyobrażenia zostają wyparte w nieświadomość. Rzecz w tym, że żyjąc w społeczeństwie jednostka nie może realizować wszystkich swych popędów, pożądań, pragnień, mianowicie nie może realizować tych, które są dla społeczeństwa destrukcyjne i które ono zwalcza. Aby ten stan rzeczy złagodzić i przynajmniej częściowo unieszkodliwić, społeczeństwo wytwarza dla niezaspokojonych popędów i pożądań kompensaty. Taką kompensatą jest właśnie kultura. Moralność, religia, sztuka: wszystko to kompensaty, środki zastępcze dla stłumionych pożądań. Żyjemy nimi, nie mogąc żyć naturą. W szczególności co do sztuki jest wyraźne, że jest dla nas kompensatą, że przekształca rzeczywistość tak, aby ją uczynić bardziej zgodną z naszymi pożądaniami. Ale nie inaczej jest z religią czy moralnością.
   Sztuka, religia, moralność — wszystko to ma ostateczne źródło w popędach potrzebujących wyładowania. Chwalimy je za to, że są piękne czy wzniosłe, ale naprawdę cenimy za co innego: za to, że przynajmniej w zastępczy sposób pozwalają nam wyładować nasze popędy. „Jednej tylko rzeczy jestem pewien" — pisał Freud — „tego, że oceny wydawane przez ludzkość są wyznaczane przez jej pragnienie szczęścia; innymi słowami: są usiłowaniem dostarczania argumentów złudzeniom". Pewne popędy, jeśli się wyładują, są groźne dla społeczeństwa, i dlatego są przez nie zwalczane i karane; ale jeśli się nie wyładują, to stają się groźne d(a jednostki, bo dezorganizują jej życie, wpędzają ją w choroby nerwowe. Pozostaje więc jedno: by się wyładowały, ale w postaci pośredniej, zastępczej, nieszkodliwej, uwznioślonej, czyli, jak się wyrażał Freud, „wysublimowanej", W takiej postaci nie są już niebezpieczne i nie napotykają oporu społeczeństwa. Tak np. popędy seksualne, te najpierwotniejsze i najsilniejsze z pożądań, sublimują się, uwznioślają w twórczości artystycznej: i dzieła sztuki wydają się czymś wznioślejszym od reszty życia ludzkiego, ale naprawdę są wytworem tych samych popędów.
(...)
   I oto jaźń — nie mówiąc już o tym, że podlega naciskowi ze strony świata zewnętrznego — jest naciskana jeszcze z dwu stron: działa na nią zarówno „ono", jak „nadjaźń": „ono" jakby od dołu, a „nadjaźń" od góry. Jaźń świadoma jest „pod dwoma ciśnieniami", mniej lub więcej nieświadomymi: od dołu ciśnie na nią „ono" ze swymi popędami, a od góry „nadjaźń", broniąca nakazów społecznych. (...) 
   Podczas gdy większość moralistów proponowała zawsze, by niższe składniki psychiki podporządkować wyższym (w terminologii Freuda znaczyłoby to: podporządkować „ono" jaźni i „nadjaźni"), to on sądził, że powinno być odwrotnie. Uzasadniał to tym, że do życia składniki wyższe nie są tak niezbędne jak niższe; budowle mogą stać bez szczytów, ale nie bez fundamentów. Oczywiście nie znaczy to, aby „ono" miało otrzymać całkowitą swobodę: to byłoby samobójstwo, jaźń musi sprawować nad nim kontrolę. Natomiast należy ograniczać raczej roszczenia nadjaźni niż popędy jednostki: w ten sposób jeszcze najprędzej można zmniejszyć dysharmonie kultury i przynieść ulgę ludziom.

Władysław Tatarkiewicz (Historia filozofii Tom 3, 1931/1950)
   
   
  

kompleksy i ich wyładowanie ...neurozy. . .

   2. KOMPLEKSY i ICH WYŁADOWANIE. Pewne wyobrażenia zespalają się ze sobą i w tym zespoleniu utrwalają się w psychice; jeśli są ujemnie zabarwione uczuciowo, to psychika usiłuje zepchnąć je w nieświadomość, gdzie jednak, choć zepchnięte, trwają dalej. Te zespoły wyobrażeń, spychane w nieświadomość, ale dalej nurtujące psychikę, psychoanalitycy nazwali „kompleksami". Np. wedle często przez nich przytaczanego wypadku, zazdrość o matkę, jaką dziecko przeżyło w stosunku do ojca, wytwarza w nim trwały kompleks niechęci do ojca, niechęci, której źródła sobie nie uświadamia. Albo znów upokorzenia doznane w młodości mogą wytworzyć „kompleks niższości ", czyli dotkliwe, ciążące przekonanie o własnej nieudolności i bezwartościowości.
   Człowiek pozbędzie się kompleksu, jeśli go w ten czy inny sposób wyładuje, wyrzuci z siebie. Dzieje się to przede wszystkim w snach: wyładowanie następuje tu w sposób pośredni, przenośny, symboliczny, zamaskowany; wymaga to też szczególnej sztuki, by rozpoznać, w jakich snach jakie wyładowują się ludzkie utajone kompleksy. Freud pierwszy uznał marzenia senne za procesy psychiczne równej z innymi doniosłości, mające swą głęboką celowość, stanowiące istotne ogniwo w całości życia psychicznego. Kompleksy wyładowują się również w marzeniach na jawie. A także w przeróżnych błędach i usterkach, jakie popełniamy, w całej „psychopatologii życia codziennego". Oto nieraz mówimy lub robimy co innego, niżeśmy zamierzali. Konia nazywamy kotem, czy kota koniem, skręcamy w inną ulicę, niżeśmy chcieli, bierzemy inną książkę niż ta, po którą sięgaliśmy do szafy. Na ogół traktuje my nasze omyłki jako wypadki błahe, przypadkowe, nie mające głębszych przyczyn. Inaczej Freud: on sądził, iż zawsze mają swoją przyczynę, mianowicie w jakimś kompleksie, który się przez nie wyładowuje i uwalnia psychikę od konfliktu. Nie są wcale błahe ani przypadkowe, są wytworem tego samego celowo działającego mechanizmu, co i inne zjawiska psychiczne.
   Jeśli natomiast kompleks nie wyładuje się, to zostaje w sferze nieświadomej. Ale' nie przestaje działać, a działając dezorganizuje życie psychiczne jednostki. Staje się przyczyną nerwic. Kompleksami zepchniętymi w nieświadomość psychoanaliza tłumaczyła neurozy i właśnie tłumaczenie to było jej punktem wyjścia. I pozostało to jej tezą: że psychika chora jest naturalnym wytworem tego samego mechanizmu, co psychika normalna.

Władysław Tatarkiewicz (Historia filozofii Tom 3, 1931/1950)
   
   
  

argumentem psychoanalizy ... na tle przeżyć seksualnych. . .

   Argumentem psychoanalizy na korzyść istnienia nieświadomej psychiki było tedy: l) że w życiu psychicznym przyczyny bywają czasowo odległe od swych skutków, trzeba więc przyjąć między nimi ogniwa pośredniczące. Ponieważ jednak ten stan rzeczy można tłumaczyć także fizjologicznie, więc psychoanaliza podawała dalsze argumenty. 2) Nie ma powodu unikać pojęcia przeżyć nieświadomych, ponieważ zjawiska psychiczne posiadają cechę świadomości w różnym stopniu, a cecha, która ma różne stopnie, może spaść i do zera. 3) Poza tym psychoanaliza posługiwała się sobie tylko właściwym argumentem, mianowicie terapeutycznym: że wykrycie nieświadomych przeżyć leczy niedomogi psychiczne.
   Dlaczego niektóre wyobrażenia nie zostają przez jednostkę uświadomione? Dla różnych przyczyn. Niektóre są nieświadome dlatego, że leżące u ich podstaw wrażenia były zbyt słabe i nie przekroczyły progu świadomości. Inne zaś dlatego, że świadomość nie dopuściła ich do siebie, że je odepchnęła, wyparła. I to źródło jest najważniejsze. Jeśli pierwszą tezą psychoanalizy jest, że procesy psychiczne nieświadome istnieją, drugą, że odgrywają doniosłą rolę w życiu psychicznym, to trzecią jest — że są to procesy wyparte ze świadomości. Do tego dołącza się jeszcze teza czwarta, że wyparcie ich ze świadomości dokonywa się na ogół już w dzieciństwie i na tle przeżyć seksualnych.

Władysław Tatarkiewicz (Historia filozofii Tom 3, 1931/1950)
   
   
  

02 czerwca 2013

dzieci. . .

Dzieci nie są zwyczajnie złośliwe, one są złe.

                                                  Zygmunt Freud