Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Clavell James. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Clavell James. Pokaż wszystkie posty

18 lutego 2014

aż do dnia, kiedy wola, żeby być królem, opuściła go. . .

   Changi przypominało perłę w szmaragdowej muszli, niebieskobiałą perłę pod kopułą nieba tropików... Zajmowało niewielkie wzniesienie, otoczone zewsząd pasem zieleni; nieco dalej zieleń ustępowała miejsca zielonkawoniebieskiemu morzu, a morze gubiło się w nieskończoności horyzontu.
   Marlowe odwrócił głowę i tak jak inni nie obejrzał się więcej.

   Tej nocy było w Changi pusto. Ludzie odjechali. Zostały tylko owady.
   I szczury.
   Były tam, gdzie zawsze. Pod barakiem. Wiele ich padło, bo ci, którzy je schwytali, zapomnieli o nich. Ale najsilniejsze żyły nadal.
   Adam darł pazurami siatkę, żeby przedrzeć się na drugą stronę, do jedzenia. Rzucał się na nią i szarpał z tą samą zawziętością, z jaką robił to niezmiennie od dnia, w którym go zamknięto. I wytrwałość jego została nagrodzona. Ścianka klatki puściła, a on dopadł jedzenia i pożarł je. A kiedy odpoczął, ze zdwojoną siłą rzucił się na następną klatkę, aż z czasem pożarł znajdujące się w niej mięso.
   Przyłączyła się do niego Ewa i nasycił się nią, a ona nim, i zaczęli buszować razem. Później z jednej strony rów się zawalił, wiele klatek otwarło i żywi karmili się martwymi, słabi stawali się pokarmem dla silnych, aż ci, którzy przetrwali, byli równi siłą. I buszowali, i walczyli między sobą.
   A rządził Adam, bo był Królem. Aż do dnia, kiedy wola, żeby być Królem, opuściła go. Wówczas padł, służąc za pokarm silniejszemu. Bo Królem jest zawsze najsilniejszy, nie tylko dzięki samej sile, ale dzięki sile, sprytowi i szczęściu. Królem wśród szczurów.

James Clavell (fragment powieści Król Szczurów, 1962)
   
   
   

uciekając od szyderstw. . .

   Coraz więcej jeńców chodziło się kąpać w morzu. Ale nadal wszystko na zewnątrz ogrodzenia budziło lęk i kąpiący się oddychali z ulgą, wróciwszy do obozu. Sean także wybrał się nad morze. Szedł na plażę wraz z innymi, niosąc w ręku zawiniątko. Kiedy grupa dotarła na brzeg morza, Sean odwrócił się tyłem, a wtedy prawie wszyscy zaczęli się wyśmiewać i szydzić ze zboczeńca, który nie chciał się rozebrać jak reszta.
   - Pedzio!
   - Parowa!
   - Pedał!
   - Ciota!
   Uciekając od szyderstw, Sean ruszył brzegiem, aż znalazł zaciszne, odludne miejsce. Zdjął szorty i koszulę, założył wieczorowy sarong, pas, pończochy, wypchany stanik, uczesał się i umalował. Niezwykle starannie. A potem dziewczyna wstała, pewna siebie i szczęśliwa. Włożyła pantofle na wysokich obcasach i weszła w morze.
   Morze przyjęło ją i ukołysało do snu. Z czasem wchłonęło jej ubranie, jej ciało i wszelki po niej ślad.

James Clavell (fragment powieści Król Szczurów, 1962)
   
   
   

bij, zabij, na tortury, na stos! byle tylko w imię boże. . .

   - Mam prawo do własnego zdania i uważam, że to był kiepski żart - przerwał mu porywczo Marlowe, a potem zwrócił się gwałtownie do Donovana: - Tylko dlatego, że ksiądz robi z siebie męczennika, oddając innym jedzenie i śpiąc z prostymi żołnierzami, rości sobie ksiądz, jak się zdaje, prawo, żeby być najwyższym autorytetem. Wiara to wielkie nic! To dobre dla dzieci, tak samo jak Bóg. A na co On, do diabła, ma wpływ? Na co? No, na co?!!!
   Mac i Larkin wpatrywali się w Marlowe’a, jakby widzieli go po raz pierwszy w życiu.
   - Może uzdrawiać - odparł ksiądz Donovan wiedząc, że Marlowe ma gangrenę. Wiedział o wielu rzeczach, o których wolałby nie wiedzieć.
   Marlowe cisnął karty na stół.
   - Gówno! - krzyknął ogarnięty szałem. - Gówno prawda i ksiądz dobrze o tym wie. I jeszcze jedno, skoro już przy tym jesteśmy: Bóg! Chce ksiądz wiedzieć, co ja o Nim myślę? Bóg to maniak, sadysta, krwiopijca...
   - Czyś ty oszalał, Peter? - nie wytrzymał Larkin.
   - Bynajmniej. Przyjrzyjcie się temu Bogu! - krzyczał Marlowe z nieprzytomnie wykrzywioną twarzą. - Bóg to samo zło, jeśli rzeczywiście jest Bogiem. Pomyślcie o tym morzu krwi, które przelano w Jego imię. - Przysunął twarz do twarzy Donovana. - Inkwizycja. Przypomina sobie ksiądz? Te tysiące spalonych i zamęczonych na śmierć przez katolickich sadystów? W Jego imię. A czy chociaż przyjdą nam na myśl Aztekowie, Inkowie, miliony niewinnie wymordowanych Indian? A protestanci, palący na stosach i mordujący katolików? A katolicy, Żydzi, mahometanie i znów Żydzi, i jeszcze raz Żydzi, a mormoni, a kwakrzy i reszta tej hołoty? Bij, zabij, na tortury, na stos! Byle tylko w imię boże, a wszystko jest w porządku. Co za bezgraniczna hipokryzja! Niech mnie tu ksiądz nie namawia do wiary! Wiara to wielkie nic.

James Clavell (fragment powieści Król Szczurów, 1962)
   
   
   

domani é troppo tardi. . .

- Domani é troppo tardi. - A kiedy Marlowe spojrzał na niego tępo, nic nie rozumiejąc, wyjaśnił beznamiętnie: - Jutro może być za późno.

James Clavell (wynotowano z powieści Król Szczurów, 1962)
   
   
   

kiedy poznaje się coś gruntownie, poznaje się tym samym jego granice. . .

Marlowe zaznał w życiu wiele bólu. Kiedy poznaje się coś gruntownie, poznaje się tym samym jego granice, barwę i odmiany. Mając doświadczenie - i odwagę - można się poddać bólowi i wówczas nie jest on taki straszny, wprawdzie wzbiera, ale daje się go kontrolować. Czasem nawet dobrze robi.

James Clavell (fragment powieści Król Szczurów, 1962)
   
   
   

16 lutego 2014

gładzi czyjeś rozgorączkowane czoło, jak podtrzymuje drżącą od malarii rękę. . .

   Stojąc w ciemnościach, Marlowe widział, jak Steven gładzi czyjeś rozgorączkowane czoło, jak podtrzymuje drżącą od malarii rękę, jak odpędza pieszczotą nocne zmory, ucisza krzyki śniących, poprawia koce, tu komuś pomoże się napić, tam komuś zwymiotować, przez cały czas łagodny i kojący niby kołysanka. Kiedy doszedł do łóżka numer cztery, zatrzymał się i spojrzał na trupa. Wyprostował mu nogi, złożył ręce na krzyż, po czym zdjął z siebie fartuch i przykrył nim ciało. A każdy jego ruch był jak błogosławieństwo. Jego szczupły, gładki tors i smukłe, gładkie nogi jaśniały w przyćmionym świetle.

James Clavell (fragment powieści Król Szczurów, 1962)