Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pratchett Terry. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pratchett Terry. Pokaż wszystkie posty
08 marca 2015
podziwiać człowieka, który naprawdę wierzy w wolność. . .
– Trzeba szczerze podziwiać człowieka, który naprawdę wierzy w wolność wyboru – powiedział, spoglądając na otwarte drzwi. – Smutne jednak, że nie wierzył w anioły.
cudowny sen o tym, że złoto jest tam, na samym końcu tęczy. . .
Ocalili miasto złotem o wiele łatwiej, niż dowolny bohater potrafiłby ocalić stalą. Ale w rzeczywistości to właściwie nie było złoto, nawet nie obietnica złota, ale raczej fantazja, cudowny sen o tym, że złoto jest tam, na samym końcu tęczy, i będzie już zawsze, pod warunkiem, oczywiście, że nikt nie pójdzie popatrzeć.
Co znane jest jako finanse.
Co znane jest jako finanse.
(...)
Ludzie, którzy pilnują tęczy, nie lubią takich, którzy zasłaniają słońce.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
liczy się styl. . .
– Najpierw to, co ważne. Zaufaj mi. A potem kto wie? Może uda mi się nawet zdobyć piękną polerowaną ladę! Nie ma końca temu, co możliwe.
I w tej pełnej krzątaniny grocie nagle z dachu spadły białe pióra. Mogły należeć do anioła, choć bardziej prawdopodobne, że do gołębia, którego jastrząb pożerał właśnie na belce. Ale jednak były to pióra. Liczy się styl.
Czasami prawda pojawia się w rezultacie dodania kilku kłamstw i odjęcia ich od całości tego, co wiadomo.
I w tej pełnej krzątaniny grocie nagle z dachu spadły białe pióra. Mogły należeć do anioła, choć bardziej prawdopodobne, że do gołębia, którego jastrząb pożerał właśnie na belce. Ale jednak były to pióra. Liczy się styl.
* * *
słowa w usta bogów. . .
Powinien się wstydzić.
Co innego, kiedy wkłada się słowa w usta bogów. Kapłani robią to bez przerwy. Ale to już o krok za daleko. Trzeba być prawdziwym draniem, żeby coś takiego wymyślić.
Co innego, kiedy wkłada się słowa w usta bogów. Kapłani robią to bez przerwy. Ale to już o krok za daleko. Trzeba być prawdziwym draniem, żeby coś takiego wymyślić.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
całkiem samotny. zawsze. . .
Szedł między ludźmi, kierując się do Urzędu Pocztowego. Nikt nawet nie spojrzał na niego po raz drugi. W sposób, jakiego nie uświadamiał sobie aż do teraz, był całkiem samotny. Zawsze był samotny. To jedyna metoda zapewnienia sobie bezpieczeństwa.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
obłąkanymi małymi oczkami. ..
W gołębniku było dość ciasno, choć nie dopuszczano tu gołębi. Ale zawsze znajdzie się taki gołąb, który przegryzie drucianą siatkę – i teraz właśnie obserwował ich z kąta obłąkanymi małymi oczkami; jego geny pamiętały czas, kiedy był ogromnym gadem i tych synów małp mógł załatwić jednym kłapnięciem paszczy.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
zbyt ważny, żeby mnie zatrzymywać. . .
Szpital nadal był w budowie, jak zwykle szpitale. Miał też kolejkę przed wejściem. Moist poradził z nią sobie, ignorując ją i przechodząc prosto do wnętrza. Dalej, w głównym holu, stali ludzie, którzy wyglądali na takich ludzi, których zadaniem jest wołanie „Ej, ty!” do ludzi, którzy po prostu wchodzą. Moist jednak generował osobiste pole „Jestem zbyt ważny, żeby mnie zatrzymywać” i jakoś nie udało im się sformułować właściwych słów.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
ssać cytryny. . .
– Pan Aggy mówi, że nigdy nie odbudują Urzędu Pocztowego! Mówi, że lord Vetinari nigdy nie da na to pieniędzy! Och, panie Lipwig! Przez całe życie marzyłam, że będę tu pracować za ladą! Moja babka nauczyła mnie wszystkiego, kazała mi nawet ssać cytryny, żeby uzyskać właściwy wyraz twarzy! Przekazałam też wszystko mojej córce! Ma taki głos, że schodzi od niego farba! Och, panie Lipwig!
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
jest pan teologiem?. . .
– Chce pan doręczyć ten list Offlerowi? – spytał, ziewając. Patrzył na wciśniętą mu w dłoń kopertę.
– Jest do niego adresowany – stwierdził Moist. – I ma odpowiednie znaczki. Elegancko napisany list zawsze zwróci uwagę. Przyniosłem też funt kiełbasek, które są zwyczajowe, jak rozumiem. Krokodyle uwielbiają kiełbaski.
– Ściśle mówiąc, widzi pan, do bogów wznosi się modlitwy – odparł kapłan z powątpiewaniem.
Nawa świątyni była pusta, tylko niski, chudy staruszek w brudnej szacie sennie zamiatał podłogę.
– Jak zrozumiałem – tłumaczył Moist – dar kiełbasek trafia do Offlera poprzez smażenie, tak? A duch kiełbasek wznosi się ku Offlerowi w formie zapachu, tak? A potem wy zjadacie kiełbaski?
– Ależ nie. Zupełnie inaczej – zapewnił młody kapłan, który znał te argumenty. – Tak może się wydawać niewtajemniczonym. Jednakże, tak jak pan mówił, prawdziwa kiełbaskowość wznosi się prosto do Offlera. On zjada ducha kiełbasek. Myjemy zaledwie ich ziemską powłokę, która, może mi pan wierzyć, zmienia się w naszych ustach w kurz i popioły.
– To by wyjaśniało, dlaczego zapach kiełbasek jest zawsze lepszy od rzeczywistych kiełbasek, prawda? Często zauważam to zjawisko.
Kapłan był pod wrażeniem.
– Czy jest pan teologiem? – zapytał.
– Jest do niego adresowany – stwierdził Moist. – I ma odpowiednie znaczki. Elegancko napisany list zawsze zwróci uwagę. Przyniosłem też funt kiełbasek, które są zwyczajowe, jak rozumiem. Krokodyle uwielbiają kiełbaski.
– Ściśle mówiąc, widzi pan, do bogów wznosi się modlitwy – odparł kapłan z powątpiewaniem.
Nawa świątyni była pusta, tylko niski, chudy staruszek w brudnej szacie sennie zamiatał podłogę.
– Jak zrozumiałem – tłumaczył Moist – dar kiełbasek trafia do Offlera poprzez smażenie, tak? A duch kiełbasek wznosi się ku Offlerowi w formie zapachu, tak? A potem wy zjadacie kiełbaski?
– Ależ nie. Zupełnie inaczej – zapewnił młody kapłan, który znał te argumenty. – Tak może się wydawać niewtajemniczonym. Jednakże, tak jak pan mówił, prawdziwa kiełbaskowość wznosi się prosto do Offlera. On zjada ducha kiełbasek. Myjemy zaledwie ich ziemską powłokę, która, może mi pan wierzyć, zmienia się w naszych ustach w kurz i popioły.
– To by wyjaśniało, dlaczego zapach kiełbasek jest zawsze lepszy od rzeczywistych kiełbasek, prawda? Często zauważam to zjawisko.
Kapłan był pod wrażeniem.
– Czy jest pan teologiem? – zapytał.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
tutaj ... jestem wolny. . .
...eksplozja...
Płomienie zgasły. Dźwięki zgasły. Światło zgasło.
Anghammarad popatrzył na swoje ręce. Nie było tam niczego prócz żaru, straszliwego żaru, palącego żaru, który jednak tworzył kontury palców.
ANGHAMMARADZIE, powtórzył głuchy głos.
– Straciłem Swoją Glinę – powiedział golem.
TAK, zgodził się Śmierć. TO TYPOWE. JESTEŚ MARTWY. ROZBITY. EKSPLODOWAŁEŚ W MILION ODŁAMKÓW.
– Kim W Takim Razie Jest Ten, Który Teraz Słucha?
JEST WSZYSTKIM, CO BYŁO W TOBIE OPRÓCZ GLINY.
– Czy Masz Dla Mnie Jakieś Polecenie? – spytały pozostałości Anghammarada, wstając.
NIE TERAZ. DOTARŁEŚ DO MIEJSCA, GDZIE NIE MA WIĘCEJ ROZKAZÓW.
– Co Mam Robić?
WYDAJE MI SIĘ, ŻE NIE UDAŁO CI SIĘ ZROZUMIEĆ MOJEJ OSTATNIEJ UWAGI.
Anghammarad znowu usiadł. Poza faktem, że miał pod stopami piasek, nie muł, okolica przypominała mu głębinową równinę.
LUDZIE NA OGÓŁ CHCĄ IŚĆ DALEJ, podpowiedział Śmierć. CHCĄ JAK NAJSZYBCIEJ ZOBACZYĆ TAMTEN ŚWIAT.
– Zostanę Tutaj, Jeśli Można.
TUTAJ? – zdziwił się Śmierć. PRZECIEŻ TUTAJ NIE MA NIC DO ROBOTY.
– Tak, Wiem – zgodził się duch golema. – Jest Idealnie. Jestem Wolny.
Płomienie zgasły. Dźwięki zgasły. Światło zgasło.
* * *
ANGHAMMARADZIE!Anghammarad popatrzył na swoje ręce. Nie było tam niczego prócz żaru, straszliwego żaru, palącego żaru, który jednak tworzył kontury palców.
ANGHAMMARADZIE, powtórzył głuchy głos.
– Straciłem Swoją Glinę – powiedział golem.
TAK, zgodził się Śmierć. TO TYPOWE. JESTEŚ MARTWY. ROZBITY. EKSPLODOWAŁEŚ W MILION ODŁAMKÓW.
– Kim W Takim Razie Jest Ten, Który Teraz Słucha?
JEST WSZYSTKIM, CO BYŁO W TOBIE OPRÓCZ GLINY.
– Czy Masz Dla Mnie Jakieś Polecenie? – spytały pozostałości Anghammarada, wstając.
NIE TERAZ. DOTARŁEŚ DO MIEJSCA, GDZIE NIE MA WIĘCEJ ROZKAZÓW.
– Co Mam Robić?
WYDAJE MI SIĘ, ŻE NIE UDAŁO CI SIĘ ZROZUMIEĆ MOJEJ OSTATNIEJ UWAGI.
Anghammarad znowu usiadł. Poza faktem, że miał pod stopami piasek, nie muł, okolica przypominała mu głębinową równinę.
LUDZIE NA OGÓŁ CHCĄ IŚĆ DALEJ, podpowiedział Śmierć. CHCĄ JAK NAJSZYBCIEJ ZOBACZYĆ TAMTEN ŚWIAT.
– Zostanę Tutaj, Jeśli Można.
TUTAJ? – zdziwił się Śmierć. PRZECIEŻ TUTAJ NIE MA NIC DO ROBOTY.
– Tak, Wiem – zgodził się duch golema. – Jest Idealnie. Jestem Wolny.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
straszna rzecz. . .
Wyobraźnia to straszna rzecz, kiedy zabiera się ją w takie miejsca.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
(a) ratunek lub (b) śmierć. . .
(...)zamknął drzwi i z półki nad biurkiem Groata zdjął regulamin. Metodycznie przewracał kartki, aż trafił na zakładkę, którą włożył tam przed chwilą, na stronie „Co robić w razie pożaru”.
Stanley zawsze przestrzegał regulaminu. Gdy ludzie tego nie robią, wiele rzeczy może pójść nie tak, jak trzeba.
Jak dotąd wykonał już 1: Po wykryciu pożaru zachowaj spokój.
Teraz doszedł do 2: Głośno i wyraźnie krzyknij „Pali się!”.
– Pali się! – krzyknął i ołówkiem skreślił punkt 2.
Dalej był punkt 3: Jeśli to możliwe, spróbuj ugasić ogień.
Stanley podszedł do drzwi i je otworzył. Płomienie i dym wtargnęły do wnętrza. Przyglądał się im przez chwilę, pokręcił głową i zamknął drzwi.
Punkt 4 nakazywał: Jeśli zostaniesz odcięty przez ogień, spróbuj uciec. Nie otwieraj drzwi, jeśli są ciepłe. Nie używaj schodów, jeśli się palą. Jeśli nie znajdziesz żadnego wyjścia, zachowaj spokój i czekaj na (a) ratunek lub (b) śmierć.
Stanley zawsze przestrzegał regulaminu. Gdy ludzie tego nie robią, wiele rzeczy może pójść nie tak, jak trzeba.
Jak dotąd wykonał już 1: Po wykryciu pożaru zachowaj spokój.
Teraz doszedł do 2: Głośno i wyraźnie krzyknij „Pali się!”.
– Pali się! – krzyknął i ołówkiem skreślił punkt 2.
Dalej był punkt 3: Jeśli to możliwe, spróbuj ugasić ogień.
Stanley podszedł do drzwi i je otworzył. Płomienie i dym wtargnęły do wnętrza. Przyglądał się im przez chwilę, pokręcił głową i zamknął drzwi.
Punkt 4 nakazywał: Jeśli zostaniesz odcięty przez ogień, spróbuj uciec. Nie otwieraj drzwi, jeśli są ciepłe. Nie używaj schodów, jeśli się palą. Jeśli nie znajdziesz żadnego wyjścia, zachowaj spokój i czekaj na (a) ratunek lub (b) śmierć.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
bujdy ... opowiadane z klasą. . .
Bracia Upwright prawdopodobnie nie wierzyli w anioły. Ale wierzyli w bujdy i słuchali ich z zachwytem, jeśli tylko były opowiadane z klasą. Jest taki typ ciężkiego, pracującego pod gołym niebem człowieka, który nie ma cierpliwości do różnych kanciarzy i oszustów, ale chętnie będzie oklaskiwał każdego, kto najbardziej wierutne kłamstwo opowie z błyskiem w oku.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
odkryć sprężyny, które ich napędzają. . .
Większość ludzi jest... dostępna. Wcześniej czy później daje się odkryć sprężyny, które ich napędzają. Nawet panna Maccalariat ma ukrytą gdzieś dźwignię, choć to przerażająca myśl.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
przewiercił przez wspomnienia, przeszukał lęki. . .
Pan jest poczmistrzem? – odezwał się oschły głos za plecami Moista.
Głos przedostał się do mózgu, przewiercił przez wspomnienia, przeszukał lęki, znalazł odpowiednie dźwignie, chwycił je i pociągnął. W przypadku Moista znalazł Frau Shambers. W drugim roku nauki człowiek był wytrącany z ciepłego, miłego przedszkola Frau Tissel, gdzie pachniało farbami plakatowymi, masą solną i niedostatecznym opanowaniem toalety, prosto do zimnych ławek, gdzie rządziła Frau Shambers i gdzie pachniało Edukacją. Przeżycie było ciężkie jak akt narodzin, z dodatkowym utrudnieniem w postaci nieobecności matki.
Głos przedostał się do mózgu, przewiercił przez wspomnienia, przeszukał lęki, znalazł odpowiednie dźwignie, chwycił je i pociągnął. W przypadku Moista znalazł Frau Shambers. W drugim roku nauki człowiek był wytrącany z ciepłego, miłego przedszkola Frau Tissel, gdzie pachniało farbami plakatowymi, masą solną i niedostatecznym opanowaniem toalety, prosto do zimnych ławek, gdzie rządziła Frau Shambers i gdzie pachniało Edukacją. Przeżycie było ciężkie jak akt narodzin, z dodatkowym utrudnieniem w postaci nieobecności matki.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
ułatwić ludziom oddawanie. . .
To ważna zasada w każdej grze: trzeba jak najbardziej ułatwić ludziom oddawanie pieniędzy.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
będzie to wspaniały upadek! . . .
– Przecież mamy tylko grupę starych ludzi, sir! Owszem, całkiem żwawych, przyznaję, ale... No przecież trzeba nauczyć się chodzić, sir, zanim człowiek spróbuje biegać.
– Nie! – Moist uderzył pięścią w stół. – Nigdy tego nie mów, Tolliverze! Nigdy! Biegaj, zanim zaczniesz chodzić! Lataj, zanim zaczniesz pełzać! Ale zawsze naprzód! Myślisz, że powinniśmy stworzyć sensowną służbę pocztową w mieście. Ja uważam, że musimy spróbować dostarczać listy do każdego miejsca na świecie! Jeśli padniemy, będzie to wspaniały upadek! Wszystko albo nic, Tolliverze!
– Nie! – Moist uderzył pięścią w stół. – Nigdy tego nie mów, Tolliverze! Nigdy! Biegaj, zanim zaczniesz chodzić! Lataj, zanim zaczniesz pełzać! Ale zawsze naprzód! Myślisz, że powinniśmy stworzyć sensowną służbę pocztową w mieście. Ja uważam, że musimy spróbować dostarczać listy do każdego miejsca na świecie! Jeśli padniemy, będzie to wspaniały upadek! Wszystko albo nic, Tolliverze!
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
to w końcu urząd pocztowy. . .
Moist uznał, że stoi w tu i teraz, natomiast patrzy na tu i wtedy. Oczywiście trzeba być wariatem, żeby uwierzyć w coś takiego, ale to w końcu Urząd Pocztowy...
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
05 marca 2015
wszelka wolność jest ograniczona, sztuczna, a zatem iluzoryczna. . .
– W swoich „Myślach”, co do których zawsze uważałem, że wiele straciły w tłumaczeniu, Bouffant stwierdza, że interweniując, by nie dopuścić do morderstwa, ograniczamy wolność mordercy, a przecież wolność z definicji jest naturalna i powszechna, bezwarunkowa. Przypominasz sobie zapewne jego słynną maksymę: „Jeśli jakikolwiek człowiek nie jest wolny, to ja jestem małym pasztecikiem zrobionym z kurczęcia”, która wywołała liczne dyskusje. Możemy zatem uznać, na przykład, że odebranie butelki komuś, kto sam siebie zabija pijaństwem, jest dziełem miłosiernym, więcej – godnym podziwu. A jednak wolność znów podlega ograniczeniu. Pan Gilt studiował Bouffanta, lecz obawiam się, że go nie zrozumiał. Wolność może i jest naturalnym stanem ludzkości, ale podobnie naturalne jest siedzenie na drzewie i zjadanie posiłku, kiedy jeszcze się wije. Z drugiej strony Freidegger w swoich „Kontekstualnościach modalnych” twierdzi, że wszelka wolność jest ograniczona, sztuczna, a zatem iluzoryczna, w najlepszym razie stanowi wspólną halucynację. Żadna normalna istota ludzka nie jest prawdziwie wolna, ponieważ prawdziwa wolność jest tak straszna, że tylko szaleńcy i święci mogą patrzeć na nią otwartymi oczami. Przygniata umysł, całkiem jak stan, który gdzie indziej opisuje jako Vonalles¬volkommenu¬nverstandlich¬dasdas¬keit.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
oblicze boga. . .
Nie należy zbyt często spoglądać na oblicze boga. – Po czym dodał: – Ani na dowolną inną jego część.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
Subskrybuj:
Posty (Atom)