Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Arystoteles. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Arystoteles. Pokaż wszystkie posty

03 maja 2015

człowiek wielkoduszny. . .

   Człowiek wielkoduszny nie naraża się dla rzeczy małych i w ogóle nie lubi się narażać, bo niewiele rzeczy ceni. Umie zaś stawić czoło grozie, gdy chodzi o rzeczy wielkie, i nie szczędzi wtedy życia, bo nie uważa, jakoby trzeba było żyć za każdą cenę. [...] Jest też znamienne dla człowieka wielkodusznego, że o nic lub niemal o nic nie prosi, natomiast chętny jest do usług. Wyniosły jest wobec ludzi na wysokich stanowiskach, a łagodny wobec ludzi średnich. Przewaga bowiem nad tamtymi jest trudna i godna szacunku, a nad drugimi łatwa, i wynoszenie się nad tamtych nie jest nieszlachetne, a wynoszenie się nad nędzarzy jest czymś prostackim, tak jak przemaganie słabych.
   Nie biegnie też on ku zaszczytom ani ku temu, czym się inni puszą, lecz traktuje takie sprawy obojętnie i raczej się ociąga, chyba że chodzi o wielkie zaszczyty lub wielkie dzieło. Zabiera się do nielicznych rzeczy, ale za to wielkich i godnych sławy. I musi otwarcie nienawidzić i otwarcie kochać. Bo ukrywa się ten, kto się boi. I musi bardziej dbać o prawdę niż o pozór, a przy tym mówić i postępować bez obsłonek; pogarda skłania go do mowy śmiałej. Przeto jest prawdomówny, chyba że przemawia ironicznie, wtedy gdy odzywa się do ludzi z tłumu. I nie jest w stanie stosować się w życiu do kogoś innego, chyba że do przyjaciela. Byłoby to bowiem niewolnicze. Tak wszyscy pochlebcy są samochwalcami, a pochlebcami stają się nędzarze.
   Niełatwo też podziwia. Bo nic nie jest dla niego wielkie. I nie jest mściwy. Bo cechuje go skłonność nie do pamiętania, zwłaszcza o tym, czego doznał złego, lecz raczej do puszczania w niepamięć. Ani nie obmawia ludzi i w ogóle nie rozpowiada wiele ani o sobie, ani o innych. Nie zależy mu bowiem na tym, by go chwalono, ani na tym, by innych ganiono. Sam też nie jest skłonny do chwalenia, podobnie jak do mówienia o kimkolwiek źle, nawet o wrogach, chyba że chce ukrócić bezprawie. I nie jest skłonny do skarg ani do prób w tym, co dotyczy rzeczy narzuconych koniecznością albo błahych. Bo to by znaczyło, że mu na nich zależy. A on chce posiąść rzeczy piękne i nie przynoszące korzyści raczej niż pożyteczne i korzystne. Bardziej to bowiem przystoi człowiekowi, który sam sobie wystarcza.
   Widzi się, że człowiek wielkoduszny rusza się powolnie, mówi spokojnie, głosem niskim. Nie leci bowiem przed siebie ten, kto dba o niewiele rzeczy. Ten, kto do niczego nie przywiązuje wielkiej wagi, nigdy nie jest napięty. A właśnie pośpiech i napięcie są przyczyną ostrego głosu i nagłości ruchów.

Arystoteles (Etyki Nikomachejskiej, IV wiek p.n.e.)
   
   
   

15 marca 2015

istota arystotelizmu. . .

   ISTOTA ARYSTOTELIZMU. Arystotelizm jest filozoficzną doktryną środka, unikającą skrajnych rozwiązań, a skłonną do uznania cząstki prawdy, jaka w każdym z nich tkwi. W metafizyce arystotelizm unika zarówno idealizmu jak materializmu, w teorii poznania - zarówno czystego racjonalizmu jak czystego sensualizmu, w etyce - zarówno moralizmu jak hedonizmu.
   W metafizyce jest twierdzeniem, że (wbrew idealizmowi) nie ma innych substancji niż materialne, ale że (wbrew materializmowi) osnowę substancji stanowi idealna ich istota; że substancje są jednostkowe, ale istota ich jest ogólna. W jednostkowych rzeczach odnajdywać ogólną istotę - to arystotelizm.
   W teorii poznania arystotelizm jest twierdzeniem, że (wbrew aprioryzmowi) pochodzenie poznania jest empiryczne, ale że (wbrew empiryzmowi) wyniki jego są racjonalne. Empiryczną drogą znajdywać racjonalną wiedzę - to arystotelizm.
   W etyce jest twierdzeniem, że (wbrew moralizmowi) najwyższym dobrem jest nie cnota, lecz szczęście, ale że (wbrew hedonizmowi) osnowę szczęścia stanowi nie doznawanie przyjemności, lecz działalność godna człowieka, rozumna i cnotliwa. Przez cnotę dochodzić szczęścia - to arystotelizm.

Władysław Tatarkiewicz (Historia filozofii Tom 1, 1931/1950)
   
   
  

rozpoczynać poznanie. . .

Dlatego też dla Platona rozum sam wystarczał do poznania. Natomiast u Arystotelesa zmysły miały w poznaniu funkcję równie niezastąpioną, jak rozum. Trzeba zetknąć się z rzeczywistością, aby coś o niej wiedzieć, umysł zaś może się z nią zetknąć jedynie przez zmysły; wrodzonych pojęć nie ma w umyśle, jest niezapisaną tablicą, którą zapisują dopiero postrzeżenia; od postrzeżeń tedy trzeba rozpoczynać poznanie.

Władysław Tatarkiewicz (Historia filozofii Tom 1, 1931/1950)