Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stendhal. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stendhal. Pokaż wszystkie posty

14 listopada 2013

nie ma żadnego p r a w a _ n a t u r a l n e g o. . .

Nie ma żadnego p r a w a n a t u r a l n e g o : to słowo jest jedynie starożytnym bzdurstwem godnym prokuratora, który prowadził na mnie obławę, a którego pradziad wzbogacił się konfiskatą za Ludwika XIV. Istnieje p r a w o jedynie o tyle, o ile istnieje ustawa zabraniająca czynić taką a taką rzecz pod grozą kary. Przed prawem n a t u r a l n a jest jedynie siła lwa lub potrzeba istoty, której chce się jeść, której jest zimno, jednym słowem, p o t r z e b a... Nie, ludzie szanowni to jedynie hultaje, którzy mieli to szczęście, że ich nie schwytano na gorącym uczynku.

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(fragment powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

o jakim bogu? nie owym z biblii, małostkowym, okrutnym, dyszącym zemstą despocie. . .

   Czemu nie - podjął Julian - jeśli jest przyszłe życie... Na honor! Jeżeli tam znajdę Boga chrześcijan, przepadłem: jest to despota przejęty myślą o zemście; jego Biblia prawi jeno o straszliwych karach. Nigdy go nie kochałem, nie chciałem nawet wierzyć, aby go ktoś kochał szczerze. Jest bez litości (przypomniał sobie ustępy z Biblii). Ukarze mnie w okropny sposób.
(...)
   Ha! Gdyby istniała prawdziwa religia... Ja, głupiec, widzę gotycką katedrę, czcigodne witraże, moje słabe serce uzmysławia sobie kapłana z tych witraży... Dusza moja zrozumiałaby go, dusza moja potrzebuje go... Znajduję jedynie niechlujnego pajaca, coś w rodzaju kawalera de Beauvoisis bez jego wykwintu...
   Ale prawdziwego kapłana, jakiegoś Massilona, Fénelona... Massilon wyświęcił księdza Dubois. Pamiętniki Saint-Simona zepsuły mi Fénelona - ale wreszcie prawdziwego kapłana... Wówczas tkliwe dusze miałyby punkt zborny. Nie bylibyśmy samotni... Ten dobry kapłan mówiłby nam o Bogu. Ale o jakim Bogu? Nie owym z Biblii, małostkowym, okrutnym, dyszącym zemstą despocie... ale o Bogu Woltera, sprawiedliwym, dobrym, nieskończonym... Kłębiły mu się w głowie ustępy z Biblii, którą umiał na pamięć... - Ale w jaki sposób, z chwilą gdy ludzie zbiorą się we trzech, uwierzyć w to wielkie imię: Bóg, po straszliwych nadużyciach, jakich dopuszczają się z nim księża?
   Żyć samotnie!... Co za męczarnia!...
   Staję się szalony i niesprawiedliwy! - zawołał Julian uderzając się w czoło. - Jestem samotny tu w więzieniu, ale nie żyłem samotnie na ziemi; miałem silne poczucie obowiązku. Obowiązek, jaki sobie nakreśliłem, źle czy dobrze pojęty... był niby pień drzewa, o które opierałem się podczas burzy, chwiałem się, wahałem. Ostatecznie, byłem tylko człowiekiem... ale nie dałem się porwać.

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(fragment powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

13 listopada 2013

przypadek pomieścił nas obok siebie na ziemi. . .

   Julian doznał uczucia niemocy, spodziewał się najdotkliwszych wyrzutów. Dla dopełnienia przykrości, tego rana doznawał ostrego żalu, że nie kocha ojca.
   - Przypadek pomieścił nas obok siebie na ziemi - powiadał sobie, gdy odźwierny sprzątał z grubsza celę - i wyrządziliśmy sobie mniej więcej wszystko możliwe zło. Przybywa w chwili śmierci zadać mi ostateczny cios.

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(fragment powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

12 listopada 2013

będzie li bogiem, słowem albo miską?. . .

   - ...Tak, panowie, zwłaszcza o tym nieszczęśliwym narodzie można powiedzieć: Będzie li bogiem, słowem albo miską?
   "B ę d z i e b o g i e m !", woła bajkopis. Do was to, panowie, zdają się odnosić te tak szlachetne i głębokie słowa.

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(fragment powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

umiem wybierać mundur swej epoki. . .

- Teraz, prawda, w tym czarnym ubraniu można mieć w czterdziestym roku sto tysięcy franków dochodu i błękitną wstęgę jak biskup z Beauvais. Doskonale! - mówił śmiejąc się uśmiechem Mefistofelesa. - Mam więcej sprytu od nich; umiem wybierać mundur swej epoki.

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(fragment powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

jeżeli losy pozwolą. . .

Si fata sinant (Jeżeli losy pozwolą).

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(wynotowane z powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

11 listopada 2013

d l a t y r a n ó w. . .

- Ze wszystkich pojęć najpożyteczniejsze dla tyranów jest pojęcie Boga - powiedział mu Vane.

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(fragment powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

p o s t ę p u j z a w s z e n a w s p a k w s z e l k i e m u o c z e k i w a n i u.

   - Masz wszelkie dane, drogi Sorel - mówili - masz z natury tę chłodną minę, będącą o t y s i ą c m i l o d p i e r w s z e g o w r a ż e n i a, którą tak silimy się osiągnąć.
   - Nie pojąłeś swojej epoki - mówił książę Korazow - p o s t ę p u j z a w s z e n a w s p a k w s z e l k i e m u o c z e k i w a n i u. Oto, na honor, jedyna religia naszych czasów. Nie bądź ani trzpiotem, ani pedantem, gdyż wówczas oczekiwano by po tobie szaleństw lub mizdrzenia, tym samym chybiłbyś zasadzie.

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(fragment powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

głupcy biorą go za głupca. . .

- Zazwyczaj parafianie przybyli do Paryża podziwiają wszystko - myślał margrabia - ten nienawidzi wszystkiego. Tamci są zanadto sztuczni, ten nie dosyć; stąd głupcy biorą go za głupca.

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(fragment powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

to jaskinia. . .

- Ależ to jaskinia - powiadał jak Bazylio w Cyruliku - widzę tu same podejrzane figury.

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(fragment powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

się nie przejmować. . .

Nil mirari (Niczym się nie przejmować).

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(wynotowane z powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

10 listopada 2013

żadnego pokarmu dla wyobraźni: to znaczy śmierć. . .

- Wola ludzka jest potęgą, czytam to wszędzie, ale czy wystarczy, aby pokonać taki wstręt? Zadanie wielkich ludzi było łatwe: niebezpieczeństwo, mimo całej grozy, zdało się im piękne, a któż zdoła zrozumieć, z wyjątkiem mnie, ohydę tego, co mnie otacza? Była to najcięższa próba w jego życiu. Tak łatwo by mu było zaciągnąć się do którego ze świetnych pułków stojących w Besançon! Mógł zostać nauczycielem łaciny, tak niewiele potrzebował, aby wyżyć! Ale wówczas żadnych widoków, żadnego pokarmu dla wyobraźni: to znaczy śmierć.

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(fragment powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

Któż przeszkodzi wybitnej inteligencji przejść do przeciwnego obozu. . .

   W tępych ich oczach Julian czytał zawsze zwierzęce zaspokojenie po obiedzie, a oczekiwanie przed obiadem. Oto ludzie, wśród których trzeba mu się wybić! Ale czego Julian nie wiedział, czego nie zdradzono przed nim, to że być pierwszym we wszelkich kursach dogmatyki, historii kościelnej etc. było w ich oczach jedynie grzeszną pychą. Od czasu Woltera, od czasu rządu dwu Izb, będącego w gruncie jedynie n i e u f n o ś c i ą i o s o b i s t y m dociekaniem, co zaszczepia w sercach ludów zły nałóg nieufności, Kościół we Francji zrozumiał pono, że książki są jego prawdziwym wrogiem. Pokora serca jest wszystkim w jego oczach. Triumfy w naukach, nawet duchownych, są mu podejrzane, i słusznie. Któż przeszkodzi wybitnej inteligencji przejść do przeciwnego obozu, jak Sieyés albo Grégoire? Wystraszony Kościół czepia się papieża jako jedynej deski zbawienia. Jeden papież może się pokusić o sparaliżowanie ducha krytyki i za pomocą wspaniałych ceremonii swego dworu usypia znudzone i chore dusze światowców.
   Na wpół przenikając te prawdy, którym wszelako każde słowo w seminarium sili się przeczyć, Julian popadł w głęboką melancholię. Pracował wiele, starając się szybko nauczyć rzeczy użytecznych dla księdza, a fałszywych i bezwartościowych w jego własnych oczach. Sądził, że to jest wszystko, co ma do roboty.

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(fragment powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

w położeniu desperata, który, zmęczony życiem, zażył dawkę szaleju. . .

Pan de Renal, widząc nad sobą ofiarę pieniężną, był bardziej zrozpaczony niż żona. Ona po tej rozmowie znajdowała się w położeniu desperata, który, zmęczony życiem, zażył dawkę szaleju; działa już, można powiedzieć, jedynie automatycznie, obojętny jest na wszystko. W takim stanie był Ludwik XIV, kiedy umierając powiedział: g d y  b y ł e m  k r ó l e m. Cudownie powiedziane!

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(fragment powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

kiedy ktoś nie ma nic. . .

- Z dala ode mnie Julian wróci do swych ambitnych projektów, tak naturalnych, kiedy ktoś nie ma nic.

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(fragment powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

serce kochanka do zjedzenia. . .

Wyobrażała sobie bez ustanku, jak mąż, niby przypadkiem, zabija na polowaniu Juliana, a potem, wieczorem, daje jej serce kochanka do zjedzenia.

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(fragment powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

być szczęśliwym, być kochanym, więc to tylko to?. . .

(...)siliła się przesłonić sobie obraz piekła, obsypując Juliana pieszczotami. Słowem, niczego by nie brakło do szczęścia naszego bohatera, nawet palących wzruszeń posiadanej kobiety, gdyby umiał sycić się tym szczęściem. Odejście Juliana nie położyło kresu wzruszeniom, walkom i wyrzutom pani de Renal.
   - Mój Boże! Być szczęśliwym, być kochanym, więc to tylko to? - to była pierwsza myśl Juliana, skoro wrócił do swojego pokoju. Ogarnął go stan owego osłupienia oraz dziwnego zamętu, w jaki popada dusza, skoro otrzyma to, czego dawno pragnęła. Przywykła pragnąć, nie ma już czego pragnąć, a nie ma jeszcze wspomnień. Jak żołnierz po powrocie z rewii, Julian z uwagą przechodził szczegóły swego postępowania: - Czy nie uchybiłem w czym samemu sobie? Czy dobrze grałem rolę? I jaką rolę!

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(fragment powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

stąpam wśród ognia. . .

Incedo per ignes (stąpam wśród ognia).

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(wynotowane z powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

papier mówi. . .

Carta canta (Papier mówi (za siebie)).

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(wynotowane z powieści Czerwone i czarne, 1831)
   
   
   

mi wierzyć. . .

Credete a me (Proszę mi wierzyć)

Stendhal (własc. Marie-Henri Beyle)
(wynotowane z powieści Czerwone i czarne, 1831)