Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stachura Edward. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stachura Edward. Pokaż wszystkie posty

08 września 2013

biała lokomotywa. . .

Sunęła poprzez czarne łąki
Sunęła przez spalony las
Mijała bram zwęglone szczątki
Płynęła przez wspomnienia miast
Biała Lokomotywa

Skąd wzięła się w krainie śmierci
Ta żywa zjawa istny cud
Tu pośród pustych marnych wierszy
Tu gdzie już tylko czarny kurz
Biała Lokomotywa

Ach czyj ach czyj to jest
Tak piękny hojny gest
Kto mi tu przysłał ją
Bym sie wydostał stąd
Białą Lokomotywę

Ach któż no któż to może być
Beze mnie kto nie umie żyć
I bym zmartwychwstał błaga mnie
By mnie obudził jasny zew
Białej Lokomotywy

Suniemy poprzez czrne łąki
Suniemy przez spalony las
Mijamy bram zwęglone szczątki
Płyniemy przez wspomnienia miast
z Białą Lokomotywą

Gdzie brzęczą pszczoły pluszcze rzeka
Gdzie słońca blask i cienie drzew
Do tej co na mnie w życiu czeka
Do życia znowu nieś mnie nieś
Biała Lokomotywo

                                          Edward Stachura
   
   
   

07 września 2013

miliardy i jeszcze ciągle nowe się rodzą. . .

Każdy w sobie nosi te miliardy gwiazd, gasnących powoli jedna po drugiej, zjadanych przez troski, choroby, nieszczęścia i kataklizmy, ale dużo ich – gwiazd, niezliczenie, miliardy i jeszcze ciągle nowe się rodzą, i może to jest to właśnie, co trzyma nas. Może to jest to, ten ciężki cud, za sprawą którego udaje się jednak wyleźć z mroków jamy na powierzchnię, i żyje się dalej. Świeci się dalej.

Edward Stachura (fragment powieści Cała Jaskrawość, 1969)
   
   
   

do kogo, jakim słowami. . .

Kto modlił się, do kogo, jakim słowami, czy mógłby też pomodlić się za nas?

Edward Stachura (fragment powieści Cała Jaskrawość, 1969)
   
   
   

06 września 2013

skończył się czas na kobiety. . .

(...)aluminium teraz robi karierę, kobiety już nie, skończył się czas na kobiety(...)

Edward Stachura (fragment powieści Cała Jaskrawość, 1969)
   
   
   

tu brałyśmy lekcje życia. . .

Słońce świeciło. Siedzieliśmy i paliliśmy papierosa na naszej ławce, na której, zapomniałem przez gapiostwo powiedzieć, wypisany był długopisem pamiątkowy napis: "Tu brałyśmy lekcje życia - Jadźka i Bronka". Dla czystej bezinteresownej informacji albo gdyby się ktoś pytał, to melduję, że nie z nami brały Jadźka i Bronka na tej ławce lekcje życia. Czyichś zasług nie będziemy sobie przypisywać.

Edward Stachura (fragment powieści Cała Jaskrawość, 1969)
   
   
   

dla nas nie ma ratunku, ale my nie zginiemy. . .

Która była godzina. To jest nieważne. Była godzina G. Zawsze jest godzina G. Ginąca gigantyczna godzina. Gorączkowo grasująca. Galopująca w gardle. Gruchocąca grdykę. I tak dalej. Alemy się nie damy. Dla nas nie ma ratunku, ale my nie zginiemy(...)

Edward Stachura (fragment powieści Cała Jaskrawość, 1969)
   
   
   

oczy ma suche, twarz nieruchomą, a on płacze. . .

(...) czułem, jakby mi łzy ściekały po wewnętrznych ściankach gardła i piersi, jak wilgoć po ściankach jaskini. O, niewidoczny, podskośny płacz. Oto patrzysz na kogoś, oczy ma suche, twarz nieruchomą, a on płacze. Szloch nim wstrząsa, choć nie drga mu brew.

Edward Stachura (fragment powieści Cała Jaskrawość, 1969)
   
   
   

cokolwiek powiecie, to i tak nie będzie to. . .

Niech mnie nikt nie rusza, mówię. Ty, i ty, i ty, i pan, i pani, i pan: czy można prosić was? Nie ruszajcie mnie. Nie mówcie o mnie. Ni źle, ni dobrze, ni w ogóle, ni mimochodem. Bo cokolwiek powiecie, to i tak nie będzie to. Pomińcie, proszę, mnie milczeniem. A najlepiej zapomnijcie. Szczęście z wami, cicho ze mną.

Edward Stachura (fragment powieści Cała Jaskrawość, 1969)
   
   
   

wstajemy?. . .

- Cześć - usłyszałem.
- Cześć, Witek. Dawno nie śpisz?
- Niedawno. Wstajemy?
- Wstajemy. Zjemy coś i przejdziemy się gdzieś.
- Tak trzeba. Wiedeńscy lekarze o tym mówią.
- Aha. A o czym?
- Że ruch jest korzystny.

Edward Stachura (fragment powieści Cała Jaskrawość, 1969)
   
   
   

nigdy nie da nam sen tylu sił, żeby starczyło nam ich na jawę. . .

Witek odwrócony do mnie plecami, nie wiem, czy spał, czy też leżał przebudzony, na boku, z otwartymi oczami. Na razie nie chciałem go pytać, cicho oczywiście, tak żeby go nie przebudzić, w razie gdyby spał. Jeśli śpi, niech śpi. Wczoraj, jak każdego dnia, straciliśmy dużo sił, a ze snu podobno rodzą się siły nowe. Niech więc wtedy obudzi się Witek, kiedy trochę nazbiera mu się, kiedy narodzi mu się nowych sił. (...)ale mówię "trochę", bowiem, że nigdy nie da nam sen tylu sił, żeby starczyło nam ich na jawę. Sennych sił starcza zaledwie na parę godzin. Inaczej mówiąc: gdzieś do południa. Trochę sił daje chleb i woda. Do chleba smalec, do wody listek herbaty. Ale to wszystko mało. Starcza tych sił na parę godzin. Inaczej mówiąc: gdzieś do czwartej po południu. To skąd bierzemy siły, żeby żyć na jawie, żeby się jawić do północy i często dalej, do nocnego popołudnia, i często dalej, do białego ranka?

Edward Stachura (fragment powieści Cała Jaskrawość, 1969)
   
   
   

po gęstości, barwie i zapachu ciemności. . .

Kiedy obudziłem się, miarkując po smugach światła przebijających przez dziury w dachu i przez szczyt od południowo-wschodniej, mogło być około ósmej rano. Określanie godziny po nachyleniu konta promieni czy w ogóle po światłości dnia i określanie nocnej godziny już nie po gwiazdach, ale po gęstości, barwie i zapachu ciemności - należało do zakresu tej gałęzi nauki, którą zawsze ceniłem(...)

Edward Stachura (fragment powieści Cała Jaskrawość, 1969)
   
   
   

żeby śmierci, tej zwyczajnej wariatce, nic nie zostawić w spadku. . .

Tak to my z Witkiem żywi byliśmy. Tak to my czuliśmy i dźwigaliśmy wstrząsający ciężar najbłahszej chwili, że to jest wprost niewiarygodne, tak żyć w ciągłym nieustannym napięciu. Ale tak my żyliśmy. I nie pomyślałem przedtem o tym, ale wiedząc, co nas czeka, to znaczy to, że przestanie bić nam serce, tylko tak mogliśmy się uratować. Życiem bez reszty. Wypalić się do końca, od spodu, żeby śmierci, tej zwyczajnej wariatce, nic nie zostawić w spadku, niech odziedziczy po nas popiół wygasły i niech go sobie rozdmucha, jeśli chce, na siedem stron, i niech ma przy tym iluzję, że nie jest bezrobotna.

Edward Stachura (fragment powieści Cała Jaskrawość, 1969)