Modlitwa od oręża.
Panie, pobłogosław! Leży kamień biały na górze jak koń. W kamień
nie idzie woda; tak i we mnie, raba Bożego, i w towarzyszów, i w
konia mojego niech nie idzie bełt i kulka. Jak młot odskakuje od
kowadła, tak i ode mnie by kula odskakiwała. Jak żarna się kręcą,
tak niechaj nie przychodzi do mnie strzała, niechaj się odwróci.
Słońce i miesiąc jasne bywają, tak i ja, rab Boży, nimi jestem
umocniony. Za górą zamek, zamknę ten zamek, klucze w morze rzucę
pod biały gorący kamień Ałtor, nie widny ani czarownikowi, ani
czarownicy, ni czerńcowi, ni czernicy. Z oceanu-morza woda nie
zbieży i żółtego piasku nie zliczyć; tak i mnie, raba Bożego,
niczym nie wziąć. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Modlitwa od boju
Jest morze-ocean, na tym morzu-oceanie jest biały kamień Ałtor, na
tym kamieniu Ałtorze jest mąż kamienny trzykroć dziewięciu
pokoleń. Raba Bożego i towarzyszów moich kamienną odzieżą odziej
od wschodu do zachodu, od ziemi do niebios, od ostrej szabli i
miecza, od kopii, bułatu i rohatyny, od kopii hartownej i
niehartownej, od noża, topora i działowego boju, od ołowianych
kulek i oręża miotanego, od wszystkich strzał z brzechwą pierzoną
piórem orłowym i łabędzim, i gęsim, i żurawim, i wronim. Od
tureckich bojów, od krymskich i austriackich, nogajskiego
nieprzyjaciela, tatarskiego i litewskiego, niemieckiego i
kałmuckiego - Ojcowie święci i siły niebieskie, zachowujcie mnie,
raba Bożego. Amen.
Modlitwa przy natarciu
Przeczysta Pani, święta Bogarodzico, i Panie nasz, Jezu Chryste.
Pobłogosław, Panie, natarciem idącego raba Bożego i towarzyszów
moich; jacy ze mną są, obłokiem oblecz niebieskim, świętym,
kamiennym Twoim grodem ogródź. Święty Dymitrze Sosłudzki, ustrzeż
mnie, raba Bożego, i towarzyszów moich na wsze strony, żeby źli
ludzie nie strzelali ani rohatyną nie kłuli, ni berdyszem nie
siekli, obuchem nie tłukli, toporem nie rąbali ani szablami nie
siekli, nie kłuli, ani nożem nie kłuli i rżnęli, ni stary, ni
młody, ni smagły, ni czarny, ni heretyk, ni czarownik, ni wszelki
czarodziej. Wszystko teraz przede mną, rabem Bożym, osierociałym i
sądzonym. Na morzu, na oceanie, na ostrowiu Bujanie stoi słup
żelazny. Na tym słupie mąż żelazny podparł się posochem żelaznym i
hartuje on żelazo, bułat i siny ołów, i wszelką rzecz do
strzelania: "Idź ty, żelazo, do swej macierzy-ziemi, raba Bożego i
towarzyszy moich, i konia mojego mijając. Strzało drewniana do
lasu, a pióro do swej macierzy-ptaka, a klej do ryby". Osłoń mnie,
raba Bożego, tarczą złotą od oręża siecznego i od kuli, od boju
działowego, pocisku i rohatyny, i noża. Niechaj będzie ciało moje
krzepciejsze od pancerza. Amen.
Zawiesili Kozacy pod koszulami, na ciele, przepisane modlitwy.
Przymocowywali je do sznurków, do błogosławieństw matczynych, do
węzełków ze szczyptą ziemi rodzinnej, ale śmierć piętnowała i
tych, co wieźli ze sobą modlitwy.
Michaił Szołochow
(fragment powieści Cichy Don. Tom I, 1928-1940)