Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Schopenhauer Artur. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Schopenhauer Artur. Pokaż wszystkie posty

25 kwietnia 2022

człowiek jest zwierzęciem, które inteligencją musi kompensować niedostatki instynktu i ograniczonego przystosowania do życia. . .

   Pan Safranski, Kwiecieńko, kończy swoją przedmowę o Schopenhauerze następująco: „Dzikie lata filozofii ignorowały tego filozofa »wycia i zgrzytania zębów« i prastarą sztukę życia kontemplacyjnego, która chce osiągnąć Spokój. Te dzikie lata filozofii ignorowały filozofa, który wyprzedził swoją epokę, który przemyślał do końca trzy wielkie choroby ludzkiej manii wielkości. Chorobę kosmiczną: nasz świat jest jedną z niezmierzonej ilości planet  w nie mającej granic przestrzeni, gdzie istnieje pleśniowa warstwa żyjących i rozumnych istot. Chorobę biologiczną: człowiek jest zwierzęciem, które inteligencją musi kompensować niedostatki instynktu i ograniczonego przystosowania do życia. Chorobę psychologiczną: nasze świadome Ja nie jest panem we własnym domu. Oto jakie są trzy wielkie  choroby  ludzkiej  manii  wielkości...”.

Bohumil Hrabal (Listy do Kwiecieńki)
   
   
   

03 września 2017

stalin mówi dalej: — schopenhauer był bliższy prawdy. . .

   — Najważniejszą ideą Kanta jest, towarzysze, „rzecz w sobie", co po niemiecku brzmi Ding an sich. Kant sądził, że za naszymi przedstawieniami rzeczy kryje się rzecz obiektywna, Ding, której znać nie możemy, lecz która jest jednak realna. Ale jego idea jest fałszywa. Za naszymi przedstawieniami nie kryje się nic realnego, żadna „rzecz w sobie", żadna Ding an sich.
   Wszyscy słuchają w zakłopotaniu, a Stalin mówi dalej:
   — Schopenhauer był bliższy prawdy. Jaka była, towarzysze, najważniejsza idea Schopenhauera? Wszyscy unikają kpiącego wzroku egzaminatora, który wedle swojego sławetnego zwyczaju sam odpowiada na własne pytanie:
   — Najważniejsza idea Schopenhauera, towarzysze, powiada, że świat jest niczym innym jak przedstawieniem i wolą. Oznacza to, że za światem, jakim go widzimy, nie kryje się nic obiektywnego, żadna Ding an sich, i że do tego, by przedstawienie zaczęło istnieć, by uczynić je rzeczywistym, potrzeba woli, ogromnej woli, która je narzuci.
   Żdanow nieśmiało protestuje:
   — Józefie, świat jako przedstawienie! Przez całe życie kazałeś nam twierdzić, że to kłamstwo burżuazyjnej filozofii idealistycznej!
   Stalin:
   — Jaka jest, towarzyszu Żdanow, pierwsza właściwość woli?
   Żdanow milczy i Stalin odpowiada:
   — Jej wolność. Może twierdzić co chce. Ale dajmy temu spokój. Prawdziwa kwestia brzmi następująco: jest tyle przedstawień świata, ilu jest ludzi na ziemi: w sposób nieunikniony tworzy się chaos; jak zatem chaos uporządkować? Odpowiedź jest jasna: narzucając wszystkim jedno tylko przedstawienie. A narzucić je można wyłącznie wolą, jedną ogromną wolą, wolą potężniejszą od wszelkich innych. Co czyniłem, na ile siły mi pozwalały. I zapewniam was, że pod naciskiem wielkiej woli ludzie ostatecznie zaczynają wierzyć w cokolwiek! Tak, towarzysze, w byle co! I Stalin wybuchnął śmiechem, w którym słychać było szczęście.

Milan Kundera (fragment powieści Święto nieistotności, 2014)
   
   
   

28 marca 2015

idee moralne, jakie zna historia. . .

   Jakkolwiek różnorodne były idee moralne, jakie zna historia Europy, to jedno przekonanie było im wspólne: życie ludzkie ma swój cel. Wielu ludzi sądziło, że celu tego nie zna, że jeszcze go nie znalazło; ale nikt nie wątpił, że istnieje. To przekonanie zachwiało się dopiero w XIX wieku. A wyrazem tego zachwiania była filozofia Schopenhauera: życie nie ma celu, jest bezcelowym, bezrozumnym parciem naprzód. Do tego nawiązał Nietzsche: przyznał Schopenhauerowi rację. Jednakże częściowo. Bo człowiek nie ma istotnie celu poza sobą; ale — ma go w samym sobie: samo życie jest celem. Tym Nietzsche wyszedł poza nihilizm i pesymizm Schopenhauera

Władysław Tatarkiewicz (Historia filozofii Tom 3, 1931/1950)
   
   
  

schopenhauer. . .

SCHOPENHAUER

   Drugi typ idealizmu niemieckiego, biegunowo przeciwny trójcy Fichte-Schelling-Hegel, stworzył Schopenhauer. Jego doktryna usiłowała liczyć się z empirycznym obrazem świata i z dezyderatami potocznego rozsądku, prowadziła zaś do irracjonalnej, woluntarystycznej metafizyki.
   ŻYCIE. Artur Schopenhauer (1788 - 1860), gdańszczanin z urodzenia, był synem kupca i literatki. Młodość miał urozmaiconą: studiował w różnych uniwersytetach, to mieszkał w Weimarze, w pobliżu Goethego, to podróżował po Włoszech. Młodo wydał główne swe dzieło i w 1820 r. habilitował się w Berlinie; ale spotkał go zawód: dzieło nie znalazło oddźwięku, a wykłady nie przyciągnęły słuchaczów. Były to czasy panowania heglizmu i inna doktryna nie mogła w Berlinie liczyć na powodzenie. I gdy tam w "l 831 r. zapanowała cholera, opuścił miasto, porzucił docenturę i osiadł we Frankfurcie nad Menem, gdzie do końca życia mieszkał jako prywatny uczony, dobrowolnie odosobniony, rozgoryczony i zagniewany na świat i ludzi.
   Był jednym z tych filozofów, których teoria filozoficzna nie wypłynęła z usposobienia twórcy. Głosił pogardę dla życia, a był głęboko doń przywiązany; głosił pogardę dla ludzi, ale nie umiał uniezależnić się od ich sądów i poklasku. Jego teoria była teorią mędrca, a on sam nie był mędrcem, przeciwnie, nikt bodaj z wybitnych filozofów nie posiadał w takim komplecie ułomności przeciętnych ludzi. W pewnym tylko punkcie psychika jego rzutowała się w jego teorii: niezadowolenie ze świata i losów, które nie zaspokoiły jego ambicji, wytworzyło niezadowolony, pesymistyczny pogląd na świat.
   DZIEŁA. Po świetnej pracy doktorskiej Ueber die vierfache Wurzel des Satzes vom zureichenden Grunde, 1813, będącej jakby wstępem do całej jego filozofii, wydał już w 1819 główne swe dzieło: Die Welt als Wille und Vorstellung. Potem opracował jeszcze swe poglądy etyczne w dwóch rozprawach konkursowych: Die beiden Grundprobleme der Ethik (Die Freiheit des Willens, 1839, i Das Fundament der Moral, 1840), zresztą zaś rozwijał jedynie szczegółowe zagadnienia i uzupełniał główne dzieło; Parerga und Paralipomena wydał w 1851. Prace jego, pisane niezwykle żywym i pięknym stylem, dotykające spraw aktualnych, były i są czytane nie tylko przez uczonych. Pociągała do nich też prostota myśli cechująca Schopenhauera, wielkiego pogromcę subtelności i dystynkcji, a także zgodność ze zdrowym rozsądkiem, którą umiał zachować nawet w śmiałych pomysłach metafizycznych.
   POPRZEDNICY. Punktem wyjścia filozofii Schopenhauera był Kant: tak samo jak Fichte, prowadził on dalej poglądy Kanta, ale w całkowicie innym kierunku. Mianowicie, w kierunku zgodnym z wynikami zaczynającej się za jego czasów specjalnej, przyrodniczej, zwłaszcza fizjologicznej wiedzy XIX wieku: to było drugie źródło jego poglądów. Trzecie zaś, dość niespodziewane, objawiło się w metafizyce: była to filozofia indyjska, z którą właśnie w końcu XVIII w. zaczął zapoznawać się Zachód; pierwszy to raz po wielu stuleciach filozofia Wschodu odegrała znów pewną rolę w rozwoju filozofii europejskiej.
   POGLĄDY. 1. FENOMENALIZM. „Świat jest moim wyobrażeniem" - to było hasło Schopenhauera, które stanowiło czynnik kantowski w jego filozofii. Jednakże teorię Kanta zmodyfikował, przede wszystkim zaś, zgodnie z naturą swego umysłu, uprościł. Ze wszystkich kategorii jedną tylko przyczynowość, wraz z przestrzenią i czasem, uznawał za formę aprioryczną umysłu. Te subiektywne formy pojął nie transcendentalnie, lecz fizjologicznie, niejako transcendentalne „warunki przedmiotu w ogóle", lecz po prostu jako właściwości umysłu. Zginęła misterność Kaniowskiego systemu i jego subtelne wywody, usunięte zostało nowe pojęcie przedmiotu, głębokie, ale zawiłe, usunięte wszystko, co u Kanta było scholastyką i konstrukcją; została doktryna łatwa do przyjęcia nawet dla empirystów i przyrodników, zgodna z potocznym rozsądkiem, całkiem prosta, prawie banalna: że umysł nie kopiuje rzeczy, lecz zabarwia je własną swą naturą. Toteż zawsze poznajemy i zawsze poznawać będziemy jedynie zjawiska. A łącząc myśli Kaniowskie „z prastarą mądrością Indów" Schopenhauer zjawiska pojmował jako złudę: „Maja, zasłona złudy, osłania oczy śmiertelnych".
   2. METAFIZYKA WOLUNTARYSTYCZNA. Schopenhauer miał jednak przekonanie, że możemy przebić tę zasłonę. Na drodze poznania obiektywnego, biorąc za punkt wyjścia wyobrażenie, nigdy poza wyobrażenia nie wyjdziemy, zawsze zostaniemy przy zjawiskach, przy zewnętrznej stronic rzeczy, i nie wnikniemy nigdy do ich wnętrza. Jest to prawda, którą już Kant poznał; ale nie zauważył prawdy drugiej, że my sami jesteśmy nie tylko poznającymi podmiotami, ale także przedmiotami do poznania, sami jesteśmy rzeczami w sobie. I przez to do istoty rzeczy, do której nie możemy przeniknąć z zewnątrz, możemy dojść od wewnątrz; rzecz sama w sobie nie może być poznana obiektywnie, ale może sama o sobie uzyskać samowiedzę.
   Samowiedza zaś poucza nas, że jesteśmy - wolą. Jest to jedyne, co nam bezpośrednio jest wiadome: wszystko inne dane nam jest tylko w wyobrażeniu, a więc jako zjawisko. To bezpośrednie doznanie woli jako naszej wewnętrznej istoty jest jedynym kluczem do znalezienia istoty rzeczy we wszystkich innych wypadkach, stanowi, jak Schopenhauer mówił, jedyne wrota do prawdy. Wedle tego musimy pojmować naturę (choć trzeba pojmować to, co dane pośrednio, przez to, co dane bezpośrednio, nigdy odwrotnie), a okaże się, że wola jest osnową przyrody. Przyrodnicy nie zajmują się wprawdzie wolą, ale to dlatego, że zajmują się tylko zjawiskami. Wszakże nawet oni rozważają działanie sił, a czymże są siły, jeśli nie objawami woli, i jakże je zrozumieć, jeśli nie przez analogię z wolą?
   Tak tedy w najkrótszym sformułowaniu, które Schopenhauer uczynił tytułem swego wielkiego dzieła, świat jest „wolą i wyobrażeniem": wewnętrzną jego istotę stanowi wola, zewnętrznie zaś objawia się on jako wyobrażenie. W tym tkwiła istotna różnica między Schopenhauerem a idealistami typu Hegla: w przeciwieństwie doń pojął osnowę świata jako irracjonalną. Odpowiednio do tego musiał też posługiwać się inną metodą w filozofii: nie dialektyką, co prawda też i nie doświadczeniem (bo doświadczenie zewnętrzne poznaje tylko zjawiska), lecz bezpośrednią introspekcją.
   Bliższy niż współczesnym idealistom zdaje się Schopenhauer być starej metafizyce woluntarystycznej, stanowiącej jeden z głównych prądów filozofii chrześcijańskiej, od Augustyna poprzez Dunsa Szkota do Kartezjusza. Jednakże ta bliskość jest pozorna, leży raczej w wyrazie niż w rzeczy. Chrześcijańscy bowiem metafizycy rozumieli wolę jako czynnik rozumny, jako rozum praktyczny, celowo kierujący irracjonalnymi przeżyciami; wola zaś u Schopenhauera była czynnikiem na wskroś irracjonalnym, była popędem działającym ślepo i bez celu.
   3. PESYMISTYCZNY POGLĄD NA ŚWIAT, ETYKA WSPÓŁCZUCIA i ESTETYKA KONTEMPLACYJNA. Pogląd na świat i życie, jaki wypływał z tej woluntarystycznej metafizyki, był gorzki. Na dnie człowieka i na dnie wszystkich rzeczy jest popęd, a popęd ten jest bezrozumny, działający bez celu i nie znający ukojenia. Nic nie jest zdolne zaspokoić go, a nawet gdy jest zaspokojony chwilowo, prze zaraz dalej. Towarzyszy mu ciągle poczucie braku, niezaspokojenia, niezadowolenia. Dążymy do szczęścia, a nie możemy go osiągnąć; dążymy do tego, by przynajmniej utrzymać życie, ale nawet i to na stałe nie jest osiągalne. W drobnych troskach i zabiegach - o jadło, miłość, uchronienie się przed niebezpieczeństwami - schodzi krótkie życie. A przy tym jeszcze lęk nieustanny jest udziałem świadomego stworzenia, przede wszystkim lęk przed śmiercią. Człowiek szuka sposobu, by ujść swego losu, szuka ulgi i pociechy w filozofii, religii, wytwarza majaki i złudzenia, przejmuje się pozornymi wartościami - wszystko na próżno. W tych warunkach życie jest męką. Mękę tę Schopenhauer czuł i opisywał, jak nikt. Może jeden tylko Pascal wśród wielkich filozofów odczuwał ją równie silnie, ale on znajdował ukojenie w wierze. Schopenhauer znał tylko dwa paliatywy przeciw męce życia, jeden natury moralnej, drugi - estetycznej. Przez wyzbycie się pożądań i potrzeb możemy oderwać się od świata, stać mu się obcymi i wyzwolić z cierpienia, jakie niesie. Był to motyw filozofii indyjskiej, ale z nim Schopenhauer łączył motyw etyki chrześcijańskiej; mianowicie współczucie, będące jednym ze składników etyki chrześcijańskiej, uczynił podstawą swej etyki. Życie jest męką nie tylko dla nas, ale dla wszystkich ludzi, i widok innych ludzi musi wzbudzać w nas współczucie: jest ono naturalną naszą reakcją i motywem działania. A zarazem jest czynnikiem wyzwolenia: przejąwszy się bowiem cierpieniem cudzym, odrywamy się i wyzwalamy od własnego.
   Drugim źródłem ulgi w cierpieniu jest sztuka; ona zdolna jest zatrzymać ów pęd woli, który stanowi osnowę życia i przyczynę cierpienia. Wobec sztuki bowiem, wobec piękna, zatapiamy się w kontemplacji, w kontemplacji zaś ustaje działanie popędów i woli; kontemplacja jest, jak to Kant spostrzegł, bezinteresowna, wyzbyta pożądań. - A przy tym kontemplacja daje nam nie tylko ulgę, ale i najwyższe poznanie: poza nią bowiem ujmujemy tylko zmienne, przepływające obrazy rzeczy, ona zaś zatrzymuje ten przepływ, chwyta w rzeczach to, co stałe, niezmienne; jeżeli są jakieś wieczne idee stanowiące osnowę i wzór rzeczywistości, te idee, o których mówili filozofowie od Platona, i jeśli można je poznać, to tylko w kontemplacji, w postawie estetycznej, w sztuce. Tak tedy estetyka, która bywała na ogół w luźnym związku z filozofią, przez Kanta wciągnięta już do systemu, tu, jak niegdyś u Platona, stała się istotnym składnikiem filozofii. Stała się najpewniejszą ucieczką przed nędzą życia i narzędziem najgłębszego poznania.
   ZESTAWIENIE. Filozofia Schopenhauera to fenomenalistyczna teoria poznania, to metafizyka irracjonalno-woluntarystyczna, pesymistyczny pogląd na życie, etyka współczucia i estetyka kontemplacyjna. Poglądów tych był Schopenhauer najbardziej stanowczym i wymownym rzecznikiem w nowożytnej filozofii europejskiej.
   Był zależny od Kanta, a zarazem bardzo daleki od tej filozofii, jaka w Niemczech wyrosła z Kanta. W postawie swej miał wiele cech XVIII wieku; nie bez słuszności powiedziano o nim, że zdaje się być współczesnym Woltera, Diderota, Helvetiusa. I zwłaszcza dlatego pod koniec XIX w. wydawał się znów bliższy niż jego współcześni.
   Na razie poglądy jego nie znalazły oddźwięku. Ale we wstępie do 3 wydania Die Welt als Wille und Vorstellung, w 1859 r., Schopenhauer mógł już napisać, że „w końcu życia widzi początek swego działania"; i spełniła się jego nadzieja, że „działanie będzie tym dłuższe, im później się zaczęło". Nie było nigdy „okresu Schopenhauerowskiego", ale zawsze był pewien typ ludzi, dla których pesymistyczne dzieło Schopenhauera było Biblią. Oddziałało ono więcej na szerokie sfery inteligencji niż na zawodowych filozofów. Z samodzielnych myślicieli wielbicielem Schopenhauera był Nietzsche. W Niemczech założono w r. 1911 specjalne zrzeszenie poświęcone filozofii Schopenhauera (Schopenhauergesellschaft).

Władysław Tatarkiewicz (Historia filozofii Tom 2, 1931/1950)
   
   
  

14 grudnia 2014

skoro ... groza życia przewyższa grozę śmierci, człowiek kładzie kres swemu życiu. . .

   Ogólnie biorąc stwierdzimy, iż skoro tylko dociera się do punktu, w którym groza życia przewyższa grozę śmierci, człowiek kładzie kres swemu życiu. Opór tej ostatniej jest jednak znaczący; niejako czuwa ona niczym strażnik u bramy wyjściowej. Nie ma być może nikogo z żyjących, kto by nie skończył już z życiem, gdyby ów koniec był czymś czysto negatywnym, nagłym ustaniem istnienia. - Jednakże zachodzi przy tym coś pozytywnego: zniszczenie ciała. Jest to odstraszające i to właśnie dlatego, że ciało jest zjawiskiem woli życia.
   Tymczasem (...) intensywne cierpienia duchowe sprawiają, że stajemy się nieczuli na bóle cielesne; gardzimy wręcz nimi. Ba, gdy te ostatnie zyskują przypadkiem przewagę, fakt ów jest dla nas dobroczynnym wytchnieniem, pauzą w cierpieniu duchowym. To właśnie jest czynnikiem ułatwiającym samobójstwo
   Gdy w ciężkich koszmarnych marzeniach sennych wzmaga się w najwyższym stopniu trwoga, to sama ona właśnie przywodzi nas do przebudzenia, dzięki któremu znikają wszystkie te nocne okropności. To samo dzieje się we śnie życia, kiedy to najwyższy stopień zatrwożenia zmusza nas do przerwania owego snu.
   Samobójstwo można też uważać za eksperyment, pytanie, które zadaje się naturze, chcąc wymóc na niej odpowiedź; mianowicie, jakiej zmiany doznaje przez śmierć ludzkie istnienie i poznanie. Ale jest to eksperyment niezręczny; znosi bowiem tożsamość świadomości, która miałaby posłyszeć odpowiedź.

Artur Schopenhauer
   
   
   

30 października 2013

kobiecie uda się wyrwać z masy. . .

W kwestii kobiet nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Wierzę, że gdy jakiejś kobiecie uda się wyrwać z masy czy raczej wznieść się ponad nią, wówczas pnie się w górę nieustannie i bardziej niż mężczyzna.

Artur Schopenhauer
   
   
   

23 czerwca 2013

każdy dopływa do portu jak po katastrofie, pozbawiony masztów. . .

   Nasze istnienie nie ma innej podstawy ani gruntu, na których by się opierało, poza ulatniającą się teraźniejszością. Dlatego formą jego jest z istoty stały r u c h bez możliwości spoczynku, do którego wciąż dążymy. Przypomina biegnącego z góry, który musiałby upaść, gdyby chciał się zatrzymać, a utrzymuje się na nogach tylko, biegnąć dalej. Przypomina też balansującą na placu tyczkę, a także planetę, która upadłaby na swe słońce, gdyby przestała nieustannie pędzić. A zatem niepokój jest typową cechą istnienia.
   W takim świecie, w którym niemożliwa jest jakiegokolwiek rodzaju stabilność, jakikolwiek trwały stan, lecz wszystko tkwi w nieukojonym wirze i przemianie, wszystko pędzi, leci, utrzymuje się w pionowej pozycji na linie, idąc i poruszając się wciąż naprzód, szczęście nie daje się nawet pomyśleć. Nie może mieszkać tam gdzie platońskie "nieustanne stawanie się, a nigdy bycie". Przede wszystkim nikt nie jest szczęśliwy, lecz dąży poprzez całe życie do rzekomego szczęścia, które rzadko osiąga i to po to tylko, by doznać rozczarowana. Z reguły jednak każdy dopływa do portu jak po katastrofie, pozbawiony masztów. Wtedy jednak jest też obojętne, czy był szczęśliwy, czy nieszczęśliwy w życiu, które składało się tylko z nietrwałej teraźniejszości, a teraz dobiegło końca.
   Tymczasem jednak trzeba się dziwić, jak w świecie ludzkim i zwierzęcym dochodzi do skutku i zachowuje się ów wielki, różnorodny i niezmordowany ruch dzięki dwóm prostym sprężynom, głodowi i popędowi płciowemu, którym nieco pomaga jeszcze nuda, i że te potrafią być primum mobile tak skomplikowanej maszynerii, wprawiającej w ruch marionetki.

Artur Schopenhauer (z dzieła filozoficznego Parerga i Paralipomena,1851)
   
   
  

22 czerwca 2013

na tym, że kwitnę i jestem, polega moja radość i moja rozkosz. . .

Znalazłem polny kwiat. Podziwiałem jego piękno, jego doskonałość, w każdej części i zawołałem: "Ale wszystko to w nim i tysiącach jemu podobnych zakwita i przekwita, przez nikogo nieobserwowane, ba, często przez żadne oko niezauważone". On jednak odrzekł: "Ty, głupcze! Sądzisz, że kwitnę po to, by mnie widziano? Kwitnę ze względu na siebie, nie dla innych, kwitnę, bo tak mi się podoba; na tym, że kwitnę i jestem, polega moja radość i moja rozkosz".

Artur Schopenhauer (z dzieła filozoficznego Parerga i Paralipomena,1851)
   
   
  

nie opuszcza nas razem z łaskawością słońca. . .

Pies słusznie jest symbolem wierności; wśród roślin jednak powinien nim być świerk. Albowiem tylko on trwa w dobrych i złych czasach i nie opuszcza nas razem z łaskawością słońca, jak wszystkie inne drzewa, rośliny, owady i ptaki, aby powrócić, gdy niebo znów będzie nam sprzyjać.

Artur Schopenhauer (z dzieła filozoficznego Parerga i Paralipomena,1851)
   
   
  

14 czerwca 2013

antystrofa do 73 epigramu weneckiego (1845). . .

Nie dziwi mnie, gdy człowiek na psy szczeka,
Bo pies - niestety - zawstydza człowieka.

                                                    Artur Schopenhauer
 
 
  

człowiek wszędzie znajduje przeciwnika. . .

(...) życie jednostki jest nieustanną walką, nie tylko metaforycznie z biedą lub z nudą, lecz także rzeczywiście z innymi. Człowiek wszędzie znajduje przeciwnika, żyje w nieustannej walce i umiera z bronią w ręku.

Artur Schopenhauer (z dzieła filozoficznego Parerga i Paralipomena,1851)
   
   
  

12 czerwca 2013

istnienie nasze z istoty jest osobowe. . .

Czymkolwiek będziesz po śmierci - choćby to była nicość - będzie to dla ciebie równie naturalne i stosowne, jak jest dziś twoje indywidualne, ograniczone istnienie; obawiać się musisz więc najwyżej chwili przejścia. Co więcej, ponieważ przy dojrzałym rozważeniu sprawy wynika stąd, że nad istnienie takie jak nasze należałoby przedłożyć całkowite nieistnienie, zatem myśl o całkowitym końcu naszej egzystencji lub o czasie, kiedy nas już nie będzie, rozsądnie biorąc, równie mało nas zmartwi, jak myśl, że nigdy nie zaistnieliśmy. Ponieważ istnienie nasze z istoty jest osobowe, więc i kresu tej osobowości nie można uznać za stratę.

Artur Schopenhauer (z dzieła filozoficznego Parerga i Paralipomena,1851)
   
   
  

06 kwietnia 2013

bronić rękami i nogami wszystkich głupstw, jakie ten naród reprezentuje. . .

Najmniej wartościowym rodzajem dumy jest duma narodowa. Kto bowiem się nią odznacza, zdradza brak cech indywidualnych, z których mógłbym być dumny, bo w przeciwnym wypadku nie odwoływałby się do czegoś, co podziela z tyloma milionami ludzi. Kto ma wybitne zalety osobiste, ten raczej dostrzeże braki własnego narodu, ponieważ ma je nieustannie przed oczyma. Każdy jednak żałosny dureń, który nie posiada nic na świecie, z czego mógłby być dumny, chwyta się ostatniej deski ratunku, jaką jest duma z przynależności do danego narodu. Z wdzięczności gotów jest bronić rękami i nogami wszystkich głupstw, jakie ten naród reprezentuje.

Arthur Schopenhauer (W poszukiwaniu mądrości życia)


   

człowiek jest zły z natury. . .

...) człowiek jest zły z natury. Gdyby tak nie było, gdybyśmy byli z gruntu uczciwi, tobyśmy się w każdym sporze starali tylko o to, aby dojść do prawdy, nie bacząc na to, czy zgadza się ona z naszym pierwotnie wygłoszonym zdaniem, czy też ze zdaniem przeciwnika; byłoby rzeczą obojętną albo przynajmniej całkiem drugorzędną. Ale tak jak się rzeczy mają, jest to sprawa główna, wrodzona zaś próżność, tak szczególnie drażliwa na punkcie zdolności umysłowych, nie chce dopuścić do tego, aby nasze pierwotne twierdzenie okazało się fałszywe, a twierdzenie przeciwnika słuszne. Wydawałoby się wobec tego, że każdy powinien by po prostu starać się nie wysuwać innych twierdzeń jak tylko słuszne i w tym celu najpierw myśleć, a potem dopiero mówić. U większości ludzi jednak do wrodzonej próżności dołącza się jeszcze gadatliwość i wrodzona nieuczciwość. Ludzie gadają, zanim pomyślą; jeżeli zaś potem widzą, że twierdzenie ich było błędne i że nie mają racji, to pragną jednak, aby się chociaż wydawało, jak gdyby było na odwrót. Dążenie do prawdy, które bywa chyba na ogół jedynym bodźcem podczas wysuwania pozornie słusznego twierdzenia, zostaje teraz całkowicie usunięte przez próżność; co słuszne, ma się wydawać niesłusznym i odwrotnie.

Arthur Schopenhauer (niemiecki filozof, 1788–1860)


  

17 lutego 2013

bardziej sobie cenię, kiedy uczciwy pies merda ogonem. . .

Tak jak pieniądz papierowy kursuje zamiast srebra, tak też na świecie zamiast prawdziwego szacunku i prawdziwej przyjaźni są w obiegu zewnętrzne ich objawy i gesty, imitujące je w sposób możliwie naturalny. Można by, co prawda, zadać też pytanie, czy istnieją ludzie, którzy na szacunek i przyjaźń naprawdę zasługują. W każdym razie, co do mnie, bardziej sobie cenię, kiedy uczciwy pies merda ogonem, niż sto takich przejawów i gestów.

Artur Schopenhauer (z dzieła Metafizyka życia i śmierci, ok. 1820)

  

21 stycznia 2013

w miarę istnienia. . .

Rozczarowanie rośnie w miarę istnienia.

                           Arthur Schopenhauer (niemiecki filozof, 1788–1860)

07 stycznia 2013

gdyż się doń przywiązywał. . .

(...)nader wybitny umysł zmaga się z narzucającymi mu się absurdalnościami pewnego fałszywego pojęcia, z którego nie chce zrezygnować, gdyż się doń przywiązywał, wciąż, jednak nękają go przy tym niedorzeczności, których nie może strawić. Jest to pojęcie dalszego indywidualnego istnienia naszej całej osobowej świadomości po śmierci.

Artur Schopenhauer (z dzieła Metafizyka życia i śmierci,  ok. 1820)