Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Myśliwski Wiesław. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Myśliwski Wiesław. Pokaż wszystkie posty

05 listopada 2018

nawet bóg nieopowiedziany czy istniałby?. . .

Toteż miliony,ba, miliardy ludzi wciąż opowiadają siebie w nadziei, że zostaną wysłuchani. Kto wie zresztą, czy te opowieści nie odraczają nawet końca świata, który by dawno się dokonał, gdyby miał kto o tym końcu opowiedzieć i kto wysłuchać. Tyle wojen, męczeństwa, cierpień, rozpaczy jakby kusiły świat, aby się skończył. Tyle nienawiści, bo często i miłość jest już zarażona nienawiścią, a świat jakby na przekór sobie wciąż istnieje. Czyto nie dziwne? Więc może każde zdarzenie musi się przejrzeć w opowieści, jeśli chce się zdarzyć? I każdy' człowiek, jeśli chce istnieć? A nawet Bóg nieopowiedziany czy istniałby?

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

przeszłość zawsze się podporządkowuje obecnie przeżywanej chwili. . .

   Szedłem za jego trumną, a we mnie przesuwały się niczym na taśmie filmowej jakieś ułomki, cząstki, okruszyny wspomnień, przywoływanych przez wyobraźnię, która pod wpływem jego śmierci kształtowała je na nowo. Któż by bowiem pamiętał, zwłaszcza z odległości lat, jak naprawdę było. Przeszłość zawsze się podporządkowuje obecnie przeżywanej chwili. A obecną chwilę ustanawiał jego pogrzeb.


Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

przystosowanie jest bowiem warunkiem istnienia. . .

   — Co by mówić, to człowiek widocznie jest z plasteliny, o inaczej by tego wszystkiego nie zniósł.
   Gdy po latach zastanawiałem się nad jego słowami, bo często przypominałem sobie, co kiedyś tam powiedział, zadawałem sobie pytanie, kim był, prócz tego że był moim ojcem, i zawsze skłonny byłem przyznać mu rację. Przystosowanie jest bowiem warunkiem istnienia. Jeśli człowieka nie stać na to, płaci najczęściej cenę, która jest ponad jego miarę. Muszę powiedzieć, że ojciec jest dla mnie bardziej tajemniczą postacią niż matka, trudniejszą do rozpoznania od niej. Bonie sądzę, aby niczego nie podejrzewał w tych nagłych przypływach czułości matki, chociaż i jego wprawiały w dobry nastrój. Tylko jakie mamy prawo osądzać naszych ojców, matki? Ich tajemnice wraz z nimi umarły i nigdy nam ich nie ujawnią. Może na szczęście dla nas.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

samotność sami sobie zadajemy jako niezgodę na świat, w którym przyszło nam żyć. . .

   — Nie jestem sam.
   Dało mi to na długo do myślenia. Być samemu, a czuć się samotnym to może zupełnie co innego? Przecież bywa,że człowiek ma żonę, dzieci, wnuki, przyjaciół, a czuje się samotny. Może samotność sami sobie zadajemy jako niezgodę na świat, w którym przyszło nam żyć? Może jej źródło kryje się w naszej bezbronności wobec tego świata? A może i wobec naszego losu, na który nie mamy wpływu?

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

może ktoś kiedyś poszerzy odpowiedzialność człowieka za sny. . .

   — Śnił mi się pan.
   — Jak? — spytałem, chociaż nie lubię snów.
   Gdy mi się coś śni, zawsze gorzej śpię. Sen powinien być jak śmierć. Nic, a po przebudzeniu zwyczajny dzień, jakby się dopiero życie zaczynało. Sny ciążą, zniechęcają, często każą się domyślać Bóg wie czego. Ba, nawet zmuszają do tropienia siebie. Tym bardziej nie lubię czyichś snów, w których się komuś śniłem. Bo co się za tym kryje, że mu się śniłem? Nie mogłem się przyśnić bez powodu, wiadomo. No, i szukaj powodów, zachodź w głowę, dręcz się, że czymś cię chce obarczyć. Ze próbuje coś zrzucić z siebie i przerzucić na ciebie, aby mu lżej było, chociaż tobie będzie ciężej. Zwłaszcza że za sny się nie odpowiada. A może powinno. Może ktoś kiedyś poszerzy odpowiedzialność człowieka za sny. Zresztą już jesteśmy na drodze ku temu. Widzą nas, gdy idziemy ulicą, słyszą nas,gdy mówimy choćby szeptem, a nawet mury naszych mieszkań nie wiadomo, czy jeszcze nas bronią. A przecież jesteśmy zrośnięci z naszymi snami, podobnie jak z myślami, słowami,uczuciami i tak dalej. Do niektórych już się dobrali. Długo więc czekać, jak się dobiorą i do naszych snów.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

człowiek powinien się sprawdzać wobec dawnych zdarzeń. . .

   Potrzebne mi było zaświadczenie z liceum przy ponownym staraniu się o przyjęcie na studia. I przy okazji zaszedłem do Ucha Igielnego. Pierwszy raz, odkąd spadł z tych schodów.Nie, nie miałem żadnej nadziei, że ją spotkam. Nie wiem nawet, co mógłbym jej powiedzieć. Chciałem jedynie sprawdzić,jak się zachowa moja pamięć wobec tego, co tu się stało, na tych schodach. Człowiek powinien się sprawdzać wobec dawnych zdarzeń, nawet wobec bardzo dawnych, tych sprzed jego życia. A kto wie, czy również nie wobec własnych wyobrażeń'Zwłaszcza że to on mnie namówił, abym poszedł na historię.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

może tak się umiera. . .

Uchu Igielnym, wypatrywałem, czy od strony tej doliny wyjdzie, czy od strony miasta będzie schodziła. Byłbym ją w pierwszych słowach powitał:
   — Teraz nie zmokniemy.Niestety, i tym razem nie przyszła. Do dziś najgorsze myśli nieraz mną targają, że może tak się umiera. Po prostu nie przyjdzie się, nie odpisze na list, nie podniesie się słuchawki[...]

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

każdy miałby się do czegoś przyznać. . .

   — Ale do czego mam się przyznać?
   — To nie moja sprawa, to nie ja mam się przyznać. A prawdę mówiąc, każdy miałby się do czegoś przyznać. Gdybyśmy nawet pierwszych lepszych ściągali z ulicy na przesłuchania. I może kiedyś tak będzie. Na razie mamy ograniczony zakres działań.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

sumienia rzadko się same otwierają, a jeśli, to dopiero na starość. . .

Od tego „hmm” aż się skuliłem w sobie. W takim „hmm”może kryć się nie wiadomo co, nawet oskarżenie, na które nie ma co prawda dowodów, lecz pobrzmiewa przekonanie'że znajdą się, nie wcześniej, to później znajdą się. Później może będzie nawet łatwiej znaleźć. Ulepszą się techniki śledcze, udoskonalą metody badań, pojawi się nowa aparatur, która będzie czytać sama, bez zadawania pytań. I bez Bronki,bo nie trzeba będzie nic pisać, wyświetli się podejrzanego na ekranie. Jeśli ma duszę, będzie i duszę jak na dłoni widać. Cierpliwości, co się oddali, to się i zbliży. A tymczasem nie szkodzi pomarzyć. Przez ten czas i podejrzanemu minie lat,niejednego doświadczy, niejedno zrozumie, może kiedyś nawet z własnej woli przyjdzie i przyzna się, nie trzeba go będzie zatrzymywać, nigdzie wyjeżdżać, niczego śledzić. Będzie się siedziało za biurkiem i przyjmowało winnych jak przy składaniu podań o zapomogi czy mieszkania. Dobrać się tylko do sumień, bo jak do tej pory sumienia rzadko się same otwierają, a jeśli, to dopiero na starość. Może zamiast milicji będą tylko urzędy, biura, wydziały, to i pensje wzrosną. Milicji słabo idzie, zwłaszcza z młodymi. Młodzi to najtrudniejszy materiał do przesłuchań — kręcą, motają, wypierają się,nic dla nich kodeksy, paragrafy, im się wydaje, że młodość na wszystko pozwala. Za nic mają milicję. No, to przekonają się,kiedy będziemy drogowskazem świata.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Ucho Igielne, 2018)
   
   
   

kto zna dobrze wieczorną ciszę,ten wie, że się ta cisza sama wsłuchuje w człowieka, w jego milczenie, w myśli, życzenia. . .

   A gdy musiał już coś rzec, co go dręczyło, nosił się z tym zwykle do spokojnego czasu: żniwa przeczekał, orki i siewy,bo kto ma taką cierpliwość jak on, nie czasem siebie mierzy,ale spełnieniem. I tylko do wieczoru miał zaufanie, gdyż do tych paru swoich słów potrzebował ciszy niezmąconej, jaka jedynie z wieczorem nastaje, ciszy w izbie, w obejściu, we wsi,bo tylko cisza godna jest słów, tylko w ciszy słowa znaczą to,co się przez nie pragnie. A kto zna dobrze wieczorną ciszę,ten wie, że się ta cisza sama wsłuchuje w człowieka, w jego milczenie, w myśli, życzenia. W tej ciszy słychać, jak stół stoi, jak obrazy wiszą na ścianach i jak garnki obsychają na kuchni, a mleko zsiada się w gliniakach, słychać, jak mróz bierze na noc i ogień stygnie pod blachą, jak się nafta w lam-Pie z płomieniem liże, a pisklęta klują się z martwoty w opałce pod stołem. W takiej to ciszy rodzą się przeczucia, szmery przemieniają się w przestrogi, a senność w śmierć.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Nagi sad,1967)
   
   
   
   

11 sierpnia 2014

moja pochylona głowa wyłania się zza brzegu fotografii jakby jakiś cień nad radością. . .

I zapewne też chodziło mu przede wszystkim o Pawła, bo moja pochylona głowa wyłania się zza brzegu fotografii jakby jakiś cień nad radością Pawła, a nawet ma się wrażenie, że tę radość, którą płoną jego rozwarte, uniesione ku mnie oczy, zakłóca. Ta radość niczym słońce rozświetla fotografię.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Widnokrąg, 1996)
   
   
   

nic się nie śni za darmo. . .

- Nikomu nic się nie śni za darmo. Na sny trzeba życiem zarobić, i to nieraz gorzko. Och, jak gorzko. Nie przyśni się ból, gdy na jawie nie boli. Nie przyśni się też miłość, jeśli na jawie się nie kocha.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Widnokrąg, 1996)
   
   
   

a pamiętasz. . .

A pamiętasz? Ta pamięć rozsadzała go, szalała w nim. Miało się wrażenie, że cały czas walczy tą pamięcią o jedność tego płowego, drobnego, chudego jak patyczek Kozy i tłustego, łysego dyrektora Zamku. Ty, a pamiętasz? Miałem ochotę mu powiedzieć, przestań Koza, jeśli nie chcesz na siebie, spójrz na mnie, czy nie zdaje ci się, że nasza pamięć drwi z nas? Wobec tej jego pamięci czułem się zwykle bezradny, żeby nie powiedzieć, zawstydzony, a może i upokorzony. Toteż najchętniej wyrzekłbym się wszelkiej pamięci. Odczuwałem tę pamięć nieomal jak winę.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Widnokrąg, 1996)
   
   
   

a towarzystwo dużo w życiu znaczy. . .

Zaradziły, jak zwykle, panny Ponckie. Co prawda nie chciała im matka mówić o tym krawacie, zwłaszcza że wcisnęły jej przedtem omal siłą pożyczkę na garnitur i buty dla mnie, gdy się nieopatrznie im pożaliła, że szykuje się w szkole zabawa, lecz nie pójdę, bo nie mam w czym, a chciałaby, żebym poszedł, nie mam żadnego towarzystwa, w książkach tylko siedzę, a towarzystwo dużo w życiu znaczy.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Widnokrąg, 1996)
   
   
   

nigdy nie uciekałem przed deszczem. . .

Zresztą nigdy nie uciekałem przed deszczem, czy nieledwie siąpił wilgotną szarością, czy kropił jakby z polewaczki, czy walił strumieniami. Największy mnie złapał, a szedłem, jakby na niebie świeciło słońce i nawet strzępek chmury tego nieba nie mącił. Wystawiałem twarz, bo lubiłem, gdy padało mi na czoło, oczy, nos, policzki, brodę, gdy nasiąkając Caluteńki tym deszczem, od włosów poprzez ubranie aż do nóg, czułem jakby to przeze mnie padał od nieba do ziemi. Bałem się jedynie piorunów. Lecz w samym deszczu mogłem iść i iść.
 (...) 
A najbardziej lubiłem wyjść na wzgórze, gdy padało, i stamtąd patrzeć, jak pada na tę rozległą w dole równinę. Pod pozorem, że muszę do wygódki, na co matka nie miała innego sposobu, jak się zdziwić jedynie, że akurat w taki deszcz mi się zachciało, wymykałem się z domu i pędem wspinałem się po schodach na wzgórze.
(...) 
Deszcz ze wzgórza, nad tą rozciągającą się w dole równiną, był zupełnie inny niż z okna, gdy się przez szybę patrzyło czy kiedy się w bramie stało mając ten deszcz tuż przed sobą, czy na ulicy, gdy się szło w deszczu, czy na łąkach, gdyśmy paśli z chłopakami krowy. Na łąkach miało się wrażenie, że deszcz nas przygniata, że znajdujemy się pod ogromną, mokrą kopułą. Czasem tylko Fredek kazał nam się rozbierać do naga, że krowy też nago chodzą i nic im, nie kichają, nie smarkają i żadna jeszcze się nie przeziębiła.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Widnokrąg, 1996)
   
   
   

10 sierpnia 2014

batem wciąż to swoje serce. . .

Ale sam nie chciał inną drogą, tylko zawsze tymi schodami, jak wszyscy.
(...) 
 A serce, panie, koń i to ono ciągnie człowieka. To ile to się napompuje, żeby pod takie schody wyciągnąć. Po równym i to nałożysz koniowi pełną furę węgla, worków, skrzynek z piwem, a szybciej nie pociągnie, tylko noga za nogą, choćbyś go batem, nie pociągnie. A człowiek jakby batem wciąż to swoje serce. Szczęście, że niewiele miał ciała na sobie. Choć wziąć i buty, i ubranie, płaszcz, kapelusz, to wszystko zawsze trochę waży i wszystko na to jedno serce. A ono nie większe niż pięść. To choćby ktoś był ćwierć siebie, to i tak za duży na to serce. Po równym jeszcze jakoś, ale nie pod takie schody.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Widnokrąg, 1996)
   
   
   

trudniejsze od cierpienia. . .

- Widać zrozumienie jest trudniejsze od cierpienia. Kto wie, może to najwyższy stan cierpienia.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Widnokrąg, 1996)
   
   
   

bóg musiał umrzeć. . .

- Głos mu nagle opadł do ledwo słyszalnego szeptu: - Cała dotkliwość naszego istnienia wszystko to materia piękna. Dlatego i Bóg musiał umrzeć. Niestety, nie zachował się do naszych czasów żaden ślad zachwytu dla księżniczki Adelajdy. Ale może to i lepiej. Była nieledwie chwilą cierpienia w wieczności, a wieczność cierpienia nam po sobie zostawiła.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Widnokrąg, 1996)
   
   
   

07 sierpnia 2014

im człowiek dłużej żyje, tym mniej ludzi zna. . .

   - O, pan profesor. Powitać, powitać. Jak tam zdrowie pana profesora? Coś dawno pana profesora nie było na mieście.
(...)
   Nie wydawał się jednak szczęśliwy, że go wszyscy tu znają, wszyscy mu się kłaniają, a nawet jakby był udręczony tym nieustannym obowiązkiem pamięci, o którą dopominały się wszystkie napotkane twarze, wszystkie te dzień dobry, panie profesorze, jak zdrowie, panie profesorze, nie biorące pod uwagę, że przecież coraz więcej ich, że za dużo ich jak na jedną ludzką pamięć, choćby i nauczyciela, bo kto wie, czy na pamięć Boga nie byłoby za dużo.
   - Im człowiek dłużej żyje, tym mniej ludzi zna - wyrzucał sobie nieraz, zwłaszcza gdy mu się kobieta pierwsza ukłoniła. - Niby twarz znajoma - dodawał po chwili namysłu - a nie poznałem, no, widzisz. Gdyby to mężczyzna, niech tam, wszyscy mężczyźni są jak krople wody z tego samego wiadra. Lecz kobiety powinno się każdą osobno pamiętać.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Widnokrąg, 1996)
   
   
   

tego, co ty widzisz, nikt inny nie widzi. . .

   - Tylko nie idź za szybko - upominał mnie, mogłoby się wydawać, że ze względu na swoją starość, lecz zaraz wyjaśniał: - Drugi raz już nie zrobisz tego samego kroku.
   A każdy spacer zaczynał od tego, że po parunastu krokach od wyjścia z domu przystawał i kazał mi się rozejrzeć dookoła, po czym pytał:
   - I co widzisz? No, tak wokół siebie co widzisz? Rozglądnij się dobrze.
   Więc rozglądając się wymieniałem mu, co widzę, budynki, drzewa, płoty, ludzi, gołębie na dachu, chmury na niebie, ale nigdy nie przytaknął mi na potwierdzenie, tylko dalej pytał:
   - A co jeszcze?
(...)
   - Pan mi powie, co tam jeszcze było, a czego nie widziałem.
   - Nie wiem - odparł ku mojemu zdumieniu. Nauczyciel, pomyślałem, i nie wie. Coś kręci.
(...) 
   - Widzisz - powiedział, kiedyśmy już odeszli od tamtego miejsca - tego, co ty widzisz, nikt inny nie widzi. Choćby widział dużo więcej.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Widnokrąg, 1996)