(...)Pańskie obowiązki, panie Lipwig [Moist], obejmują odtworzenie i prowadzenie służby pocztowej w mieście, przygotowanie przesyłek międzynarodowych, konserwacja własności Urzędu Pocztowego i tak dalej, i tym podobnie...
– A jeśli wetkniecie mi miotłę w tyłek, to mogę jeszcze zamiatać podłogę – wtrącił ktoś.
Moist uświadomił sobie, że sam to powiedział. W mózgu miał chaos. Szokiem okazało się odkrycie, że tak właśnie wygląda tamten świat.
Lord Vetinari przyglądał mu się długo i z uwagą.
– Jeśli pan sobie życzy... – mruknął. Zwrócił się do stojącego obok urzędnika. – Drumknott, czy gosposia ma na tym piętrze komórkę ze sprzętem?
– Tak jest, wasza lordowska mość – zapewnił urzędnik. – Czy mam...?
– To był żart! – wybuchnął Moist.
– Och, przepraszam... Nie zrozumiałem. – Vetinari znów na niego spojrzał. – Proszę koniecznie uprzedzić, jeśli zechce pan rzucić kolejny. Będę wdzięczny.
Terry Pratchett (fragment powieści Piekło pocztowe, 2004)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz