Żyć w rozłące ziemi od nieba,
z wysokością nad głową,
z opuszczeniem u rąk.
Tylko oddal w słońcu przewiewa
chmura za chmurą, obłokowo.
Grunt pod stopą nie ruszy krą,
tylko krew moja wzbiera.
Dotknąć palcem grudy, zostawić
kłos niewytrysły: ślad;
to zasiew na zmartwychwstanie.
Tylko rana w ciele dojrzewa:
nuta niewierna.
Układać świat do słów,
stukać w dzień biały, głuchy klawisz.
Zaledwie żyć dośmiertnie.
Julian Przyboś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz